NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Le Guin, Ursula K. - "Lawinia" (wyd. 2023)

McGuire, Seanan - "Pod cukrowym niebem / W nieobecnym śnie"

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Miszczuk, Katarzyna Berenika - "Gniewa"
Wydawnictwo: Mięta
Kolekcja: Kwiat paproci
Data wydania: Czerwiec 2022
ISBN: 978-83-9645-829-2
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 416
Cena: 44,99 zł
Prequel, tom 2



Miszczuk, Katarzyna Berenika - "Gniewa"

Baba Jaga okryła kolana kocem i wygodniej usadowiła sięna starym fotelu. Stopy oparła na podnóżku, by płonący w kominku ogień ogrzał bolące stawy. Kot usadowił się na jej podołku, a następnie pougniatał koc pazurami i w końcu rozłożył się wygodnie. Niemalże od razu zasnął, a jego łapki zaczęły delikatnie drżeć, gdy przez sen gonił mysz.
Jaga odetchnęła głęboko i uśmiechnęła się pod nosem. Coraz częściej lubiła tak spokojnie spędzać wieczory. Niestety albo i stety, czasy, gdy nocą wymykała się do lasu, by naginać zasady wątłego porozumienia pomiędzy bogami a ludźmi, dawno minęły. Wiedziała, że to pora, by ustąpić miejsca młodszym i bardziej szalonym. A tych ostatnio obok niej nie brakowało.
Sięgnęła po kubek z herbatą, który zawczasu postawiła obok na stoliku. Z błogością zamoczyła usta w gorącym naparze. Niewiele dzieliło ją od drzemki w starym fotelu. Byle tylko zdążyć odstawić kubek, zanim zawładnie nią sen. Delikatnie, by nie obudzić kota, poprawiła się na wysłużonym siedzisku, bo w krzyżu zaczęło ją łupać. Niespodziewanie jakaś krzywa sprężyna przesunęła się pod poduchą i wbiła jej się w pośladek.
– O, do wszystkich bogów! – syknęła Jaga i poderwała się, rozlewając herbatę.
Przestraszony i zniesmaczony jej zachowaniem kocur czym prędzej czmychnął na regał, skąd posłał jej pełne potępienia spojrzenie. Wyglądał, jakby właśnie stracił jedno ze swoich dziewięciu żyć.
– Coś cię boli? – zapytała zaniepokojona Gosia, która akurat w tym momencie weszła do pokoju.
Jaga zmełła w ustach przekleństwo. Oczywiście, że jej była uczennica, a aktualnie pełnoprawna następczyni, musiała wejść do środka akurat w chwili jej słabości. Cechowało ją to irytujące wyczucie czasu, nieważne, czy dotyczyło wpadania w kłopoty, czy denerwowania swoim zachowaniem innych.
– To, że jestem na emeryturze, nie oznacza, że zamieniłam się w niedołężną staruszkę – wycedziła Jaga.
– A czemu masujesz pośladek? – Gosława nie dawała za wygraną. Na jej twarzy malowała się prawdziwa troska. – Czy to twoja rwa kulszowa? A może biodro? Mówiłam ci, że to biodro jest w coraz gorszym stanie. Tak się robi z wiekiem. Zużywa się, jak auto. Przecież nie będzie lepiej.
– Jak mnie jeszcze raz porównasz do samochodu, który wymaga okresowego przeglądu u mechanika, to cię wydziedziczę, a na odchodne rzucę klątwę – wycedziła staruszka.
– Jago, przecież ja się o ciebie martwię. Naprawdę gorąco zachęcam cię do konsultacji z ortopedą. Może faktycznie tamto porównanie do samochodu było odrobinę niefortunne. Niemniej jednak endoproteza cię nie ominie. Widziałaś przecież swój rentgen!
Jarogniewa sapnęła oburzona.
– Jakby mnie koń w młodości nie kopnął w tyłek, to nie miałabym na starość problemów z biodrem. A masuję się teraz, bo mi się sprężyna wbiła w pośladek. Ten fotel nadaje się tylko i wyłącznie na śmietnik – zagderała.
– Jedno twoje słowo, a Mieszko z radością porąbie go nową siekierą, którą dostał na urodziny.
Stara szeptucha zerknęła na wiekowy mebel, z którym bądź co bądź wiązało się kilka miłych wspomnień. Dobrze pamiętała dzień, kiedy Mszczuj przytaszczył do domu dwa bliźniaczo paskudne fotele w kolorze brudnej musztardy i poinformował ją, że wspólnie się w nich zestarzeją, a wnuki będą im tylko donosić herbatę i ciasteczka.
Jemu nie było dane nigdy w nich zasiąść, gdy wiek zgiął mu już plecy i przyprószył siwizną wąs. Głównie z winy Jarogniewy.
Poczuła wyrzuty sumienia. Od śmierci bielińskiego kapłana nie mogła się ich pozbyć. Co zakrawało na ironię.
Odkąd przeniósł się do Wyraju, znacznie łatwiej było jej się z nim dogadać, gdy podczas Święta Zmarłych wpadał w odwiedziny na ploteczki, niż gdy jeszcze żył i wiecznie pijany gadał do siebie, patrząc w rytualny ogień.
Poklepała fotel po wytartym oparciu. Chyba jednak nie chciała, żeby przyszywany wnuczkozięć zniszczył kawałek jej przeszłości. Postanowiła zmienić temat.
– Przyniosłaś nalewki?
Gosia ani myślała odpuścić tematu zdrowia staruszki. Zawiesiła na niej czujne spojrzenie, gotowa od razu rozpoznać kolejny objaw chorobowy. Traktowała Jagę jak własną babcię i chciała dla niej jak najlepiej. Przerażało ją, że szeptuchy mogłoby kiedyś zabraknąć.
– Przyniosłam. A jesteś pewna, że możesz je pić? W twoim wieku…
– No chyba sobie ze mnie żartujesz! – żachnęła się Jaga. – Nie mam stu lat! A nawet jak będę miała, to i tak będę w lepszym stanie fizycznym od ciebie. Co to ci ostatnio dolegało, bo żeś się za długo w telefon komórkowy gapiła? No? Przypomnij mi łaskawie.
– Kręcz szyi… – mruknęła niechętnie Gosia.
– Ano, kręcz szyi! A można by pomyśleć, że jako młoda matka powinnaś być wysportowana od biegania za dzieckiem – dogryzła jej.
– Dajemy Gardowi dużą swobodę w bieganiu. Mieszko zrobił wysoki płot, a ja usunęłam z ogródka wszystkie potencjalnie niebezpieczne i łatwopalne przedmioty. Wcale nie muszę za nim biegać. – Wzruszyła ramionami. – Zresztą chyba bogowie mają go w swojej opiece. Dotąd nawet kolana sobie nie obił.
Jaga wskazała dłonią drugi fotel.
– Już nie bądź taka ponura! To dobrze, że bogowie się nim opiekują i go pilnują. Inaczej wszyscy mielibyśmy duże kłopoty. A teraz nalej nam likieru z porzeczek i siadaj.
Gosia podała jej wypełniony po brzegi kieliszek. Jaga położyła poduszkę na siedzisku swojego fotela i dopiero wtedy zajęła miejsce. Ukontentowana, że tym razem nic jej nie dźgnęło w tyłek, pociągnęła łyk wysokoprocentowego alkoholu. Na jej twarzy pojawił się błogi uśmiech, gdy poczuła
pieczenie w przełyku. Zerknęła na wychowankę, która ciągle była zmartwiona.
– Kochana, ja jeszcze się nie wybieram na tamten świat. Zapewniam, że wcześniej cię ostrzegę, jeśli tylko poczuję zew Welesa. Wciąż zostało mi wiele rzeczy do załatwienia, poza tym czuję w kościach, że mam jeszcze ze dwadzieścia lat – powiedziała.
– Mam nadzieję, że nawet więcej. – Gosia uśmiechnęła się lekko.
– Gardem też się nie przejmuj. – Staruszka jednym haustem opróżniła kieliszek i podsunęła go szeptusze do ponownego napełnienia. – Żyje w nim ogień. Tak miało być.
– Ten ogień mnie martwi.
– To dziecko twoje i Mieszka. Od ciebie zależy, kim będzie, gdy dorośnie, i jak ten ogień spożytkuje. A ja wierzę, że świetnie sobie poradzicie z wychowaniem go. W końcu
jesteście dobrymi ludźmi.
– Oby, oby. To co mi dzisiaj opowiesz? – zapytała Gosława.
Baba Jaga zachichotała.
– Jeszcze ci mało opowieści?
– Jago, nie daj się prosić! Powiedz mi jeszcze o młodości swojej i Mszczuja. Miałaś życie pełne przygód. I większość z tego, co ci się przydarzyło, niesie ze sobą bardzo dużo ważnych informacji o bogach. To przecież może kiedyś mi się przydać.
– I na pewno nie chodzi ci o pikantne szczególiki z mojej młodości?
– Ależ skąd! Chociaż oczywiście się nie obrażę, jeśli opowiesz coś takiego.
– Ech, Gosiu, Gosiu. Zupełnie jakby przygód ci w życiu brakowało.
– Co poradzę? – zaśmiała się. – Mówisz, że chcesz posłuchać o młodości mojej i Mszczuja? No, niech ci będzie… Chociaż nie. Mam lepszy pomysł. Opowiem ci o czymś, co miało początek w jeden z gorszych dni mojego życia.
Gosia zaciekawiona nadstawiła ucha.
– A co się stało tego dnia?
– Popełniłam bardzo duży błąd. Śmiało mogę powiedzieć, że była to jedna z moich największych życiowych pomyłek.
– Czyli? – Zniecierpliwiona szeptucha nie mogła już wytrzymać.
– Tego dnia… – Jaga zawiesiła głos – zrobiłam po raz pierwszy i ostatni w swoim życiu… trwałą ondulację.



Dodano: 2022-06-08 09:20:57
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS