NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"

Lee, Fonda - "Okruchy jadeitu. Szlifierz z Janloonu"

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Martine, Arkady - "Pamięć zwana Imperium"
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Cykl: Teixcalaan
Tytuł oryginału: A Memory Called Empire
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Data wydania: Listopad 2021
ISBN: 978-83-8202-369-5
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 140x205
Liczba stron: 540
Cena: 45,00 zł
Rok wydania oryginału: 2019
Tom cyklu: 1



Martine, Arkady - "Pamięć zwana Imperium"

Powieść spodobała mi się od samego początku i do końca nie zmieniłem o niej zdania. To bardzo dobra fantastyka, trochę od czytelnika wymagająca – ale nie za wiele. Głównie chodzi o skupienie uwagi. I pozostawia z niedosytem – czekam na więcej i mam nadzieję, że druga część ukaże się u nas stosunkowo szybko.

Fabuła na początku wydaje się skomplikowana i bardzo gęsta. Do serca galaktycznego Imperium Teixcalaanu przybywa nowa ambasadorka górniczej kolonii/republiki nazywanej Stacją Lsen. Imperium jest potężne, a Stacja mała i chce zachować swoją niezależność. Mahit Dzmare ma zająć miejsce poprzednika, który zginął w niejasnych okolicznościach, prawdopodobnie zamordowany. Do tego był przyjacielem samego cesarza. Od początku można zatem zakładać jakąś intrygę polityczną i istnienie wrogów, czy to samego ambasadora, a może małej – wydawałoby się, że nieistotnej – Stacji. Jest potencjalne ukryty spisek i intryga kryminalna. Kolejny wątek to Imperium, jego stabilność polityczna. Z czasem przed czytelnikiem wyłania się inny jego obraz niż na początku: od monolitu po rozedrgany twór polityczny na granicy rewolucji/przewrotu. I trzeci plan, nazwijmy go kulturowym lub społecznym. Autorka bardzo starała się stworzyć twór oryginalny i na pewno częściowo jej się to udało. Imperium prezentuje się jako cywilizacja niesamowicie wyrafinowana – dla kogoś z zewnątrz wręcz w sposób niezrozumiały, opierający się na kontekstach, aluzjach, odwołaniach. Ale jednocześnie brutalnie wojownicza i poetycka. Z jeszcze innej – zapewniająca wysoki poziom rozwoju i bezpieczeństwa. Bardzo elitarna, gdyż nie jest łatwo zostać jego obywatelem. Wszystko oparte jest na strukturze klasowej – o statusie społecznym świadczy czasami imię postaci. Te same w sobie są intrygujące. Choćby Trzy Trawa Morska, która jest przewodniczką Mahit z ramienia cesarstwa, mająca jej pomóc znaleźć miejsce w mocno zhierarchizowanej i skomplikowanej strukturze oraz kulturze Imperium. Na jego czele stoi cesarz Sześć Kierunek, który powoli dobiega już swojego kresu, ale nie chce się z tym pogodzić; są też pretendenci, prawni i samozwańczy.

Nie będę się licytował w uznawaniu tego świata za oryginalny, bo chyba nie w tym rzecz. Aczkolwiek autorka włożyła w światotwórstwo mnóstwo pracy i czasu, i to można szybko, łatwo zauważyć. Na pewno napisała bogatą powieść, a to czasami rozsadza jej ramy. Liczy około 540 stron, ale wydaje się z trudem mieścić całą treść. Przy tym sama intryga, kiedy już zostanie odsłonięta, nie wydaje się nadmiernie skomplikowana. Jest za to treściwa i ukryta za całą tą złożonością i wyrafinowaniem kulturowym. Do tego można czasami przeoczyć ważne informacje, jeśli ktoś nie czyta „wstępów” do rozdziałów. W zasadzie w jednym z interludiów cele intrygi zostają wyłożone wprost (nie dzieje się to jednak za szybko). Nadto grę prowadzi zarówno Stacja, jak i Imperium, a może sam imperator. W całym tym zagmatwaniu tylko pozornie łatwo się zagubić. Arkady Martine świetnie pisze i warto jej zaufać i dać się poprowadzić przez jej wizję.

Inną zaletą jest główna bohaterka. Nie jest to jakiś mastermind, władca marionetek znający pełen obraz rzeczywistości i gry, w którą zaczyna grać. To tylko jeden z trybików pewnej maszynerii, a nie kreator zdarzeń obdarzony wysokim poziomem sprawczości. Mahit jest zafascynowana kulturą Imperium, ale jednocześnie odczuwa niższość wobec niej. A nawet gdyby tak nie było, to samo Imperium nie omieszka o tej niższości przypomnieć. Czym bowiem są przedstawiciele jakiejś górniczej Stacji, ze swoimi technologiami, zwyczajami – wobec tworu o takiej skali i wyrafinowaniu? Niczym istotnym. Kosmicznym pyłem, któremu nawet jeśli nie zagrozi podległość polityczna, to na pewno nie będzie w stanie oprzeć się wpływom kulturowym. I to nie w ramach jakiejś wojny kulturowej, co przez sam fakt egzystowania w przestrzeni oddziaływania takiej siły. Mimo to, paradoksalnie, może mieć coś, czego Imperium potrzebuje. Nie wiem, czy z tej powieści można w związku z tym wyciągać jakieś głębsze refleksje o tożsamości kulturowej, chyba nie. Doceniam jednak fakt, że autorka elementy te akcentuje. To ambitne i wydaje mi się, że rzadko spotykane w fantastyce.

To chyba powieść aspirująca. Nie jest to fantastyczny produkcyjniak. Nie napędza go szybka akcja, nie ma spektakularnej intrygi (choć to, co finalnie odkrywa autorka, jest zdecydowanie godne uwagi i ma galaktyczną skalę). Powieść wymaga większego skupienia niż jakaś space opera, czy – ogólnie – literatura rozrywkowa. Wprawdzie powstała już druga część (nie wiem, czy autorka planuje więcej), jednak „Pamięć zwana Imperium“ ma zamkniętą strukturę – wszystkie wątki zostają satysfakcjonująco domknięte. Poza jednym, który jednak nie ma wpływu na losy bohaterów. Zakładam, że będzie miał znaczenie w części drugiej. Ale równie dobrze może pozostać na drugim planie. „Diuna“, aby przywołać jakieś w miarę oczywiste skojarzenie (skali i ambicji), dla mnie skończyła się po trzech częściach. Spekulując, być może tyle wystarczy też w tym przypadku. „Pamięć zwana Imperium” to powieść godna uwagi i polecenia.



Autor: Roman Ochocki
Dodano: 2022-02-25 10:58:25
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS