NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Grimwood, Ken - "Powtórka" (wyd. 2024)

McGuire, Seanan - "Pod cukrowym niebem / W nieobecnym śnie"

Ukazały się

Esslemont, Ian Cameron - "Kamienny wojownik"


 Kagawa, Julie - "Dusza miecza"

 Pupin, Andrzej - "Szepty ciemności"

 Ferek, Michał - "Pakt milczenia"

 Markowski, Adrian - "Słomianie"

 Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"

 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

Linki

Phillips, Helen - "Wizyta"
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tytuł oryginału: The Need
Tłumaczenie: Maciejka Mazan
Data wydania: Marzec 2021
ISBN: 978-83-8234-057-0
Oprawa: miękka
Format: 130mm x 200mm
Liczba stron: 320
Cena: 38,00 zł
Rok wydania oryginału: 2019



Phillips, Helen - "Wizyta"

Rebecca Makkai, autorka głośnej powieści „Wierzyliśmy jak nikt” w polecance na okładce napisała o „Wizycie”: „To najdziwniejsza i jednocześnie najlepsza powieść o macierzyństwie, jaką czytałam”. Jeśli nie wiesz, czego się po danej książce spodziewać, nie słyszałeś/nie słyszałaś o niej wcześniej, to takie zdanie potrafi „ustawić” powieść jeszcze zanim zacznie się ją czytać. W moim przypadku po doczytaniu do końca to zdanie mnie w jakiś sposób uratowało, ponieważ przez większość czasu spędzonego z „Wizytą” nie miałem za bardzo pojęcia, o czym czytam.

Oczywiście, mamy jeszcze opis fabuły, która nie jest mocno skomplikowana. Pewnej zapracowanej matce pewnego dnia wydaje się, że słyszy hałas w domu. Boi się, że to intruz i w zasadzie ma rację. Bowiem w jej domu znajduje się intruz – na dodatek ma on na głowie maskę jelenia. Mocno surrealistyczny „zapalnik” fabuły dosyć szybko zostaje „rozbrojony”. To jest dosyć szybko Molly, główna bohaterka, przekonuje się kim/czym jest ten intruz. W zasadzie to jest najważniejszy element „fantastyczny” tej powieści. Są jeszcze drobniejsze, związane z pracą Molly i odkryciami, których dokonuje w jej trakcie. Nie można jednak o nich pisać w recenzji. Po pierwsze, nie ma ich dużo i mogą sporo zdradzać. Po drugie, cała fabuła nie jest mimo pozorów skomplikowana i może nie warto czytelnikowi psuć przyjemności.

Zresztą, od razu należy napisać, że fantastyka jest w tej powieści wyłącznie rekwizytem, dodatkowo – i tu moja bardzo subiektywna interpretacja – niezbyt ważnym i ważnym jednocześnie. Niezbyt ważnym: ponieważ nie została wykorzystana. Ważnym: ponieważ intruz nie z kaprysu zakłada maskę zanim zobaczy go Molly. Cała fabuła jest jednak skrótowa, choć – co może warto zapisać po stronie zalet – nie jest pretekstowa. Rozdziały są krótkie i to stwarza wrażenie dynamizmu. Nie zaprzeczę, powieść czyta się bez bólu i bardzo szybko. Gdyby mnie bardziej zainteresowała, wystarczyłyby dwa dni, a nie pięć, aby się z nią uporać.

Ostatecznie jednak, nie wiem co z niej miało wynikać. Wszystkie niedopowiedzenia tylko mnie irytowały, ponieważ dosyć szybko zrozumiałem, że za dużo odpowiedzi nie otrzymam (nie jest zbyt obszerna). Wróciłem więc do przywołanego na początku zdania i to w nim szukałem klucza do niej. Może rzeczywiście jest to powieść (psychologiczna?) o macierzyństwie, jego strachach i lękach (bo raczej nie o trudach)? Nadal nie wiem, przyjmuję to za pewnik. Istotne było to, że odbiłem się od niej jak od ściany. Kompletnie nie potrafiłem się przejąć ani zaangażować. Na podstawowym poziomie to oczywiste – nie jestem matką, ani ojcem. Ale czy to powinna być przeszkoda? Wydaje mi się, że nie. Nie potrafię określić, co w niej zawiodło. Zakładam, że najsłabszym ogniwem byłem po prostu ja: czytelnik, który oczekiwał gęstej – niech będzie, że i metaforycznej – prozy, a otrzymał prostą, choć jednocześnie hermetyczną opowieść. A w trakcie lektury był obok niej.

Wrócę na koniec do fantastyki jako rekwizytu wykorzystanego przez autorkę. W zasadzie jestem pewien, że tylko czytelnik, który nie miał nigdy do czynienia z literaturą grozy może mieć gęsią skórkę, jeśli chodzi o samą kwestię odkrywania obecności intruza w domu Molly i ujawniania jego tożsamości. Stephen King czy Graham Masterton (dwóch pisarzy z, być może, przeciwnych granic spektrum literatury grozy) takie motywy rozegraliby na wyższym poziomie i nawet by się nie spocili przy tym. U Helen Phillips sytuacja z odkryciem intruza przebranego w maskę jelenia w zasadzie budzi tylko ciekawość. Do czasu ujawnienia jego tożsamości. Zresztą, czytelnik spodziewa się tego „stracha” zanim jeszcze otworzy książkę. Wystarczy zerknąć na okładkę i przeczytać opis fabuły. To nie są nawet spoilery ze strony wydawcy. To po prostu mało istotny motyw, urozmaicenie, jakiś wstęp do zadania sobie przez Molly kilku pytań. I to wszystko. Jeśli chodzi o moją opinię – naprawdę nie wiem, komu tę powieść polecić. I po co.



Autor: Roman Ochocki
Dodano: 2021-11-26 10:30:25
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS