NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Jordan, Robert; Sanderson , Brandon - "Pomruki burzy"

Weeks, Brent - "Poza cieniem" (wyd. 2024)

Ukazały się

Romero, George A. & Kraus, Daniel - "Żywe trupy"


 Thiede, Emily - "Złowieszczy dar"

 antologia - "Ekstrakty. Tom drugi"

 Iglesias, Gabino - "Diabeł zabierze was do domu"

 Richau, Amy & Crouse, Megan - "Star Wars. Wielka Republika. Encyklopedia postaci"

 King, Stephen - "Billy Summers"

 Larson, B.V. - "Świat Lodu"

 Brown, Pierce - "Czerwony świt" (wyd. 2024)

Linki

Barker, R.J. - "Czas skrytobójców"
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Cykl: Okaleczone królestwo
Tytuł oryginału: Age of Assassins
Tłumaczenie: Adam Czarniecki
Data wydania: Wrzesień 2021
ISBN: 978-83-65830-82-1
Oprawa: miękka
Format: 143 x 205 mm
Liczba stron: 514
Cena: 43,90 zł
Rok wydania oryginału: 2017
Tom cyklu: 1



Wywiad z R.J. Barkerem

Papierowy Księżyc: Kiedy zacząłeś pisać [po raz pierwszy]? Czy zawsze chciałeś być pisarzem?

R.J. Barker: Zacząłem tuż po ukończeniu szkoły, ale najpierw zajęły mnie gitary i głośna muzyka, i dużo czasu spędziłem na wyobrażaniu sobie, że zostanę gwiazdą rocka. Niestety mój całkowity brak talentu muzycznego okazał się większą przeszkodą, niż się spodziewałem (zadziwiające, nie?), więc w końcu nie zostałem rockmanem, choć świetnie się przy tym bawiłem, a to liczy się najbardziej. Później z wolna wróciłem do tego, co zawsze kochałem najbardziej – książek i słów – i pomysłu, że coś z nimi zrobię, który odłożyłem na rzecz gitary basowej. Było to mniej więcej trzynaście lat temu.

Rzadko ma się okazję zobaczyć niepełnosprawnego główna bohatera. Co zainspirowało cię do stworzenia Girtona Kulawca?

Ja! To ja byłem pierwowzorem Girtona. Przez co najmniej sześć z tych trzynastu lat naprawdę poważnie chorowałem, o mało nie umierałem i robiłem całą resztę tych niezmiernie nudnych rzeczy związanych z przewlekłą chorobą. Mam chorobę Crohna, jednym z jej objawów są przewlekłe bóle stawów. Mają różne nasilenie, od irytującego pobolewania po ból, który niemal uniemożliwia chodzenie, ale – i w tej kwestii jestem jak większość chorych i niepełnosprawnych ludzi – po prostu radzę sobie najlepiej jak potrafię. Girton to tego (bardzo) wyolbrzymiona wersja. Niepełnosprawność jest jedynie jego częścią, nie definiuje go i nie powstrzymuje.

Czy możesz opowiedzieć nam coś o swoim procesie twórczym?

Usiąść, pisać. Zjeść mnóstwo chipsów. Nie mam ustalonego procesu, po prostu piszę. Zawsze. Albo o tym myślę. Albo o tym śnię.

Co było dla ciebie największym wyzwaniem podczas pisania tej powieści?

Korekta. Z natury jestem dość chaotyczny i dbałość o szczegóły nie jest moją mocną stroną. Siedzenie i zastanawianie się nad k a ż d y m p r z e c i n k i e m było dla mnie nowym doświadczeniem i sprawiło mi sporo trudności. W pewnym momencie chyba nawet lekko oszalałem, bo przyśniło mi się, że gonił mnie po domu olbrzymi średnik. Ale muszę podkreślić, że było to też przyjemne, bo nauka nowych rzeczy to zawsze coś dobrego. Raz na jakiś czas pewnie pojawia się w tekście jakaś osobliwość, ale przynajmniej teraz wiem dlaczego, i porządnie to przemyślałem. Dla mnie tekst napisany z perspektywy pierwszej osoby to podróż w głąb czyjegoś umysłu, a korekta stanowiła sposobność, by zdecydować o głosie Girtona, czym może nie trzeba byłoby się tak bardzo przejmować podczas pisania w trzeciej osobie. Więc jeśli irytuje cię język w tej książce, możesz mieć pewność, że był to efekt całkowicie przeze mnie zamierzony. Nie ma za co.

W powieści Girton i jego mistrz mają charakterystyczny, niepowtarzalny styl walki. Jak narodził się ten pomysł?

Przez jakiś czas fechtowałem, dopóki choroba nie zmusiła mnie, bym przestał, bo ból był tak wielki, że nie mogłem unieść miecza. I częściowo to jest to, ale chciałem też dodać tam taniec, myśl, że skrytobójcy ewoluowali z tancerzy. Algezjologia, techniki oddychania i idea „stawania się” czymś, to sposób na radzenie sobie z bólem – choć Girton tę „medytacyjną” metodę stosuje, by poradzić sobie ze strachem. A co do reszty, nie jestem całkiem pewien. Myślę, że częściowo chodziło o to, że w równym stopniu co styl walki, chciałem stworzyć efekt narracyjny. Chciałem pokazać, że Girton tak naprawdę o tym nie myśli. Chciałem, żeby tekst pokazywał, że kiedy jest na fali (co w tej książce rzadko się zdarza), Girton reaguje bardzo instynktownie. Spójrzmy na mieszankę kursywy i czasów w poniższym fragmencie:

Pierwsza iteracja: Precyzyjne Kroki. Przejście do trzeciej iteracji, Przemknięcie Dziewicy. Schylam się pod mieczem i moje ostrze przebija się przez oko do mózgu. Czternasta iteracja: Niespodzianka Woźnicy. Turlam się przez stół i ląduję za ostatnim strażnikiem. Odwraca się, robiąc zamach mieczem. Szósta iteracja, Spotkanie Dłoni. Blokuję z dołu jego klingę.

Kursywa oznacza, że myśl jest podświadoma. Jest punkt początkowy, Precyzyjne Kroki, potem myśli o następnym ruchu, Przemknięciu Dziewicy, i to jest świadome. Ruch się udaje i wtedy uruchamia się pamięć mięśniowa. Według mnie to jakby spowalnia akcję i daje poczucie płynności, tancerza łączącego ruchy, które są dla niego druga naturą. W książce, Girton to traci: zostaje postawiony w nowej dla niego sytuacji i to wyprowadza go z równowagi; musi nie być wszystkim, czym jest. A potem musi to na nowo odnaleźć i widzimy stopniowe odtwarzanie zdolności w miarę, jak oswaja się z nowym światem, do którego go wepchnięto.
Oczywiście istnieje szansa, że jestem po prosto bardzo pretensjonalny. Ale taka przyświecała mi myśl.

Jakie są według ciebie zasadnicze elementy epickiej narracji?

Nie mam pojęcia. Naprawdę sądziłem, że napisałem kryminał z dodatkiem walki na miecze i magii.

Wielu pisarzy fantasy czerpało natchnienie z mitów i folkloru innych dziedzictw kulturowych. Czy to jest coś, co do ciebie przemawia?

Tak, choć na mnie wpływ miał głównie folklor angielski i częściowo bardzo wczesne wierzenia Sumeru i Żyznego Półksiężyca. Tu i ówdzie przewijają się jeszcze ślady Austina Osmana Spare’a i Aleistera Crowley’a. Gdy byłem dzieckiem, bardzo ciekawiły mnie lasy i ziemia i to przekształciło się (znacznie później) w pomysł na lichotniki. Napisałem kiedyś tekst dla strony Minor Literatures wraz z artystą Paulem Watsonem, który używa masek do przedstawienia duchów, i to z pewnością dało początek lichotnikom. Fascynuje mnie także „Hookland Guide” autorstwa Davida Southwella, czyli alternatywna historia Anglii – wymyślona, ale niemal mogła się wydarzyć.
I poroża. Zawsze miałem lekkiego bzika na punkcie poroży. Ale kto nie ma?

Czy masz ulubioną scenę w „Czasie skrytobójców”? Jeśli tak, dlaczego jest wyjątkowa?

Tak, kilka. Najlepszą sceną jest chyba ta, w której Girton wręcza Rufrze miecz. To nie jest nigdzie napisane wprost, ale przez całą książkę Girton jest dość samotny, jednak na końcu mamy to ostateczne potwierdzenie przyjaźni, której tak pragnął – której obaj pragnęli – w postaci materialnego daru. A miecze oczywiście zawsze były potężnymi mitycznymi symbolami. Ale, i to jest oszustwo, bo to tak naprawdę nie jest scena, bardzo lubię to, jak Girton stopniowo zdaje sobie sprawę, że jego mistrz jest prawdziwą osobą, równie delikatną i niedoskonałą co wszyscy inni, nie superbohaterką.
I Xus, wierzchowiec. Uwielbiam wierzchowca, Xusa.

Kiedy nie piszesz, co lubisz robić w wolnym czasie?

Czytać. Marzyć. Grać w gry. Spędzać czas z rodziną (wraz z synem oglądamy obecnie serial „Star Wars: Rebelianci”). Przeczesywać z żoną sklepy z antykami w poszukiwaniu szczególnie osobliwych spreparowanych zwierząt. Kupować ekstrawaganckie ubrania. Naprawdę kiepsko grać w badmintona.

Czytasz głównie fantasy, czy pociągają cię jeszcze jakieś inne gatunki?

W przeszłości czytałem dużo fantasy, ale teraz przestałem. Częściowo dlatego, że piszę w tym gatunku i boję się, że podświadomie skopiuję czyjąś pracę, a częściowo dlatego, że uważam, że na imprezę lepiej nie przychodzić z pustymi rękami, więc staram się czytać inne gatunki. Zawsze byłem wielkim fanem kryminałów i kocham historię (królowa Adran powstała z informacji o Małgorzacie Andegaweńskiej, które zebrałem w innym celu), i science-fiction. Szczerze mówiąc, przeczytam wszystko, ale mam podejście jak Dirk Gently i czytam to, co przypadkiem nawinie mi się pod rękę, a nie pozycje z jakiegoś konkretnego gatunku. (I w ten właśnie sposób, drodzy czytelnicy, przeczytałem kiedyś Kwiaty na poddaszu autorstwa V.C. Andrews, żebyście wy nie musieli tego robić). Właściwie pytanie tego nie obejmuje, ale na to co i jak piszę, muzyka ma równie duży wpływ co książki.

Bez zdradzania zbyt wielu szczegółów, czy możesz powiedzieć nam, czego możemy spodziewać się w następnej powieści z tej serii?

Zabij króla, by ocalić króla.
Zabrzmiało dość enigmatycznie, prawda?
Podejrzewam, że wydawnictwo oczekuje czegoś bardziej chwytliwego.
Dobrze. Więcej morderstw. Girton na fali, szansa, żeby zobaczyć wierzchowce w akcji. Więcej poroży. Wielkie bitwy, zdrada, intryga i odkupienie.


Autor: Papierowy Księżyc
Dodano: 2021-08-24 16:27:38
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Lee, Fonda - "Dziedzictwo jadeitu"


 Fonstad, Karen Wynn - "Atlas śródziemia

 Fosse, Jon - "Białość"

 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

Fragmenty

 Grimwood, Ken - "Powtórka"

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS