NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Lim, Elizabeth - "Tkając świt"
Wydawnictwo: We need YA
Cykl: Krew Gwiazd
Tytuł oryginału: Spin the Dawn
Tłumaczenie: Kaja Makowska
Data wydania: Marzec 2021
ISBN: 9788366657359
Oprawa: miękka
Liczba stron: 432
Cena: 39,90 zł
Rok wydania oryginału: 2019



Lim, Elizabeth - "Tkając świt"

Na okładce wydawca umieścił stwierdzenie, że „Tkając Świt” jest czymś w rodzaju połączenia „Project Runway” z „Mulan”. O ile tego drugiego tytułu zasadniczo przedstawiać nie trzeba, o tyle pierwszy to nazwa programu z gatunku reality show, w którym uczestnicy biorą udział w zbiorowej konkurencji polegającej na projektowaniu i szyciu ubrań. Po każdym odcinku z programu odpada jedna osoba wskazana przez jury, a zwycięzca dostaje kontrakt ze znaną marką odzieżową.

Taki opis może zniechęcić do czytania powieści. Albo zaciekawić. Szczerze pisząc, w trakcie lektury miałem nadzieję, że będzie bardziej jak „Project Runway” niż „Mulan” (nie lubię tego filmu). Przez jakiś czas tak jest. Główna bohaterka, przebrana za mężczyznę bierze udział w konkursie na cesarskiego krawca. Wszystko po to, aby pomóc pognębionej biedą i nieszczęściem rodzinie. Musi mierzyć się z niesamowicie trudnymi (i niedorzecznymi) wymaganiami, wredną konkurencją itp. Fabuła osadzona jest w chińskim „klimacie” baśniowym. W ogóle sporo w niej z baśni, ale niestety, sporo w niej także z naiwności młodzieżowej literatury tworzonej w tym gatunku. Ten chińska baśniowość w dużej mierze została przefiltrowana przez zachodnią wrażliwość i komercyjne wymogi – powieść musiała się przecież sprzedać. Zaś autorka jest debiutantką. Dla takiej wschodniej, czy orientalnej tematyki dla mnie najlepszym punktem wyjścia do porównania pozostaje od dawna „Cesarz Ośmiu Wysp” i „Pan Ciemnego Lasu” Lian Hearn. Tam poziom „zanurzenia” fabuły jest niemal totalny. Bez umizgiwania się do czytelnika i dawania forów. Elizabeth Lim wykorzystała tylko kostium i ukryła pod nim typową młodzieżową fantastykę. Z koniecznym wątkiem romansowym – przewidywalnym, od kiedy kandydat na lubego głównej bohaterki wkroczył na scenę.

Muszę zastrzec od razu, że tego typu fantasy (dodatkowo mocno umagicznione), jest dla mnie konwencją archaiczną i na ogół nudną. Trzeba mistrzów pokroju George’a R. R. Martina, aby mnie do siebie przekonać. A Elizabeth Lim idzie po linii najmniejszego oporu. Choć muszę jej oddać, że powieść pozbawiona jest infantylizmu (albo występuje w strawnych dawkach) i bardzo przyjemnie się ją czyta. Wręcz odprężająco. Może za sprawą przewidywalności i „zabawy” w odhaczanie kolejnych punktów zwrotnych na drodze bohaterki, która z zahukanej dziewczyny przeradza się w obdarzoną mocami, zakochaną i pewną siebie kobietę chwytającą los w ręce. Ciekawą postacią jest jej wybranek, mag (to żaden spoiler, naprawdę), o którego Maia będzie musiała stoczyć walkę. W tle mroczne historie, przeznaczenia, sporo magii, momentami niedorzecznej i wymagającej sporo dobrej woli, aby przyjąć jej istnienie i funkcjonowanie. Do tego niejednoznaczny finał powieści, ale ten akurat wynika z zapowiedzianego ciągu dalszego. Nie muszę czytać konntynuacji, aby być pewnym, że wszystko skończy się dobrze i Maia znajdzie szczęście, sposób, aby pomóc ukochanemu, a pewnie także uratować świat. Po to została powołana do życia przez autorkę tej powieści i to przeznaczenie musi się dokonać.

„Tkając Świt” to bez wątpienia powieść fantasy dla nastoletniego czytelnika i można ją bez obrazy dla inteligencji właśnie takiemu czytelnikowi polecić. Z pewnością nie polecam jej czytelnikom gatunkowo bardziej zaawansowanym. Choć, powtórzę, nie jest to powieść zła. Jednak jej przewidywalność wymaga odpowiedniego podejścia polegającego głównie na obniżeniu oczekiwań.



Autor: Roman Ochocki
Dodano: 2021-05-19 21:03:54
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS