NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Weeks, Brent - "Na krawędzi cienia" (wyd. 2024)

Martine, Arkady - "Pustkowie zwane pokojem"

Ukazały się

Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (czarna)


 Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (niebieska)

 Kingfisher, T. - "Cierń"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Maas, Sarah J. - "Dom płomienia i cienia"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

Linki

Wroński, Marcin - "Tfu pluje Chlu! czyli opowieści z Pobrzeża"
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: Kwiecień 2005
ISBN: 83-89011-54-9
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Liczba stron: 352
Cena: 24,99 PLN
miejsce wydania: Lublin
seria: Kuźnia Fantastów



Wroński, Marcin - "Tfu pluje Chlu! czyli opowieści z Pobrzeża"

Na zawartość tej książki najlepiej wskazuje podtytuł, czyli „Opowieści z Pobrzeża”. Jest to zbiór dziewięciu opowiadań dziejących się w tytułowej krainie. O niej samej niewiele wiemy, autor dosyć enigmatycznie ją opisuje, przez co wydarzenia sprawiają wrażenie osadzonych w pustce. Wiemy tyle, że stolica Pobrzeża to Molk, dookoła jest pustynia, a gdzieś daleko port piracki. Hen za morzem są królestwa Aytlanu, które są faktycznymi zwierzchnikami politycznymi tej krainy. Gdzieś po drodze była jakaś wojna, ale widzimy tylko jej efekty. Sam Molk, będący zwykle miejscem akcji, też nie został dostatecznie opisany. Wiemy mniej więcej tyle, że dzieli się na część właściwą i Podgrodzie, a żyje w nim kilka postaci przewijających się przez większość opowiadań. Są to między innymi nekromanta Nzalan, kupiec Zaki, karczmarz Uglik czy namiestnik Quotlin. I w zasadzie tyle, bliższych informacji nie posiadamy. Poszczególne opowiadania traktują zwykle o jednej postaci i jej przygodach, często z resztą kończących się dla niej tragicznie. Utwory są ze sobą dosyć luźno powiązane, tak więc można by je czytać w dowolnej kolejności, choć nie wychwyciłoby się może wtedy kilku powiązań. Niemniej nie powodowałoby to problemów ze zrozumieniem treści.

Właściwy tytuł, czyli „Tfu pluje Chlu!” odwołuje się do drugiego aspektu opowiadań. Wroński wykreował nieskomplikowany panteon czterech bogów, uosabiających żywioły. Tak więc Chlu jest panem wody, a plucie jest formą oddawania mu czci. Bóg powietrza Puf, który dmucha i tak dalej. Bogowie ci aktywnie ingerują w świat Pobrzeża, ich machinacje stoją za częścią opisywanych historii. Ich działania mają głębsze podłoże niż tylko zwykłą bogom manierę wtrącania się w ludzkie sprawy. W wizji autora jest także piąty żywioł, a są nimi same istoty ludzkie. Bogowie czują się zagrożeni, przez co wykonują działania mające na celu zgnębienie ludzkości, by nie mogła poznać własnej siły i możliwości. Naciągane mówiąc szczerze i nie mamy ku temu tak właściwie żadnych dowodów oprócz stanowiska autora. Jest to z resztą dosyć częste w książce, bohaterowie wpadają na rozwiązania tylko i wyłącznie dlatego, że wymaga tego od nich plan opowiadania.

Powyższa charakterystyka nie zachwyca, prawda? Co nie oznacza, że książka jest zła, raczej po prostu zwyczajnie słaba. Bardziej pasowałby mi przymiotnik „nijaka”. Z racji dużej czcionki i nieskomplikowanej fabuły opowiadań, czyta ją się szybko i bezstresowo. Bez zaangażowania przewraca się kartki. Śledzimy poczynania bohaterów z dużej odległości, ich los jest nam praktycznie obojętny, bo nie potrafią wzbudzić zainteresowania czy sympatii – i dokładnie takie samo wrażenie odniosłem co do samej książki. Z każdego zdania przebija przeciętność. Odnosi się to zarówno do stylu jak i treści. Jestem dosyć tolerancyjny i nie wymagam, by każda książka była arcydziełem światowej literatury. Wystarczy, że potrafi przykuć uwagę na chwilę i zainteresować opisywanymi w niej wydarzeniami. Niestety Wroński nie osiągnął nawet tego. Tak naprawdę to zaintrygowało mnie tylko pierwsze opowiadanie – „Marlo zwany Wężem”. Zapowiadało się ciekawie i obiecywało wiele, ale niestety tylko na tym się skończyło, gdyż tak jak i w przypadku pozostałych utworów, autor sprowadził fabułę do modelu najprostszego z możliwych.
Trochę szkoda, że książka ukazała się już teraz. Widzę w kilku miejscach niewykorzystany potencjał. Gdyby autor wstrzymał się nieco jeszcze, popracował nad opowiadaniami, głównie w sferze fabularnej, oraz nad kreacją postaci, to mogła z tego wyjść całkiem niezła książka. A tak wyszło słabo. Szczerze odradzam jej czytanie, bo będzie to strata czasu.


Ocena: 4/10
Autor: Shadowmage


Dodano: 2006-03-26 20:53:41
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS