NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Miela, Agnieszka - "Krew Wilka"

Moorcock, Michael - "Elryk z Melniboné"

Ukazały się

Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (zintegrowana)


 Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (miękka)

 Szokalski, Kajetan - "Jemiolec"

 Patel, Vaishnavi - "Kajkeji"

 Mortka, Marcin - "Szary płaszcz"

 Maggs, Sam - "Jedi. Wojenne blizny"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Kraty"

 Chambers, Becky - "Psalm dla zbudowanych w dziczy"

Linki

Bradbury, Ray - "Green Town"
Wydawnictwo: Mag
Kolekcja: Artefakty
Tytuł oryginału: Dandelion Wine, Something Wicked this Way Comes, Farewell Summer, Summer Morning, Summer Night
Data wydania: Lipiec 2020
ISBN: 978-83-6640-916-3
Oprawa: twarda
Liczba stron: 800
Cena: 49,00 zł
Rok wydania oryginału: 1957, 1962, 2006, 2008



Bradbury, Ray - "Green Town"

Magiczny, potężny Czas


Co pamiętacie z dzieciństwa? Zapach drewna po deszczu na ławce przed domem? Słodki, pachnący zielony groszek zbierany na działce u wujka? Rozczarowanie, kiedy znowu nie zostało się wybranym do drużyny, radość, kiedy udało się pokonać jakiś swój strach? Cienie żyrandola u babci, który w każdej chwili może się zmienić w obcą, groźną istotę? Przekonanie, że świat dorosłych jest z jednej strony całkowicie odrębny, a z drugiej stanowi rzeczywistość, do której kiedyś się wejdzie, upragnioną i budzącą lęk?

Najnowsza pozycja Artefaktów, „Green Town”, to kolekcja tekstów Raya Bradbury’ego skupiająca się na odtwarzaniu podobnych wrażeń i przeczuć. Amerykański autor w trzech powieściach i kilkunastu opowiadaniach wraca do małego miasteczka w Illinois, w tekstach zwanego właśnie Green Town, a w rzeczywistości dość blisko odpowiadającego rodzinnemu miastu autora, Waukegan. Dwie z powieści, „Słoneczne wino” oraz „Pożegnanie lata” pokazują Green Town głównie z perspektywy nastoletniego Douglasa Spauldinga i jego młodszego brata Toma, ale ich kolejne strony przedstawiają cały wachlarz mieszkańców Green Town, przywodząc na myśl choćby klasyczną antologię wierszy Edgara Lee Mastersa, „Umarli ze Spoon River”. Trzecia, „Jakiś potwór tu nadchodzi”, ma nieco inny charakter, o czym powiemy niżej.

„Słoneczne wino”, trzecia w kolejności z wydanych przez Bradbury’ego powieści (po „Kronikach marsjańskich” i „Fahrenheicie 451” - choć w dużej części powstała od nich wcześniej) była pomyślana początkowo jako kolekcja opowiadań i tak została napisana. Krótkie sceny, wszystkie mieszczące się w lecie 1928 roku, przedstawiają kolejne postacie, ale przede wszystkim pokazują świat widziany przez wrażliwego dwunastolatka o bogatej wyobraźni. Fantastyczność miesza się z realnością, ciepłe, barwne opisy przyrody sugerują, że kryje się za nią coś tajemniczego. W Green Town można spotkać magiczne machiny, takie jak Maszyna Szczęścia budowana przez Leo Auffmanna, wehikuł czasu, którym jest weteran wojny secesyjnej, czy zielony samochód, którym podróżują stare panny Roberta i Fern. Różnice i podobieństwa między rzeczywistościami dzieci i dorosłych, odkrywane i odnotowywane przez chłopców, są pokazywane z niezwykłą czułością i przenikliwością, a często także z humorem. Poruszające historie starej pani Bentley, usiłującej przekonać dziewczynki z okolicy, że kiedyś sama była młoda, odchodzącej prababci Douglasa czy uczucia łączącego przez pokoleniową przepaść Billa Forrestera z wiekową Helen Loomis układają się w bogaty, niezwykły obraz, w którego centrum wciąż pozostają Douglas i Tom, coraz bardziej świadomi, że czas rządzi także ich życiem.

„Pożegnanie lata”, druga powieść tomu, to już dość dosłownie przedstawiana historia starcia dzieci ze staruszkami, a raczej buntu tych pierwszych, mającego na celu uwolnienie się od konieczności stawania się coraz starszymi. Znów spotykamy braci Spauldingów; tym razem już jednak wyraźnie stoją na progu dorosłości. Co ciekawe, czas powstania obu tekstów dzieli niemal pięćdziesiąt lat: „Pożegnanie lata” to ostatnia powieść napisana przez Bradbury’ego.
„Letni ranek, letnia noc” to zbiór pozostających w tym samym nastroju co dwie omawiane wyżej powieści opowiadań, stosunkowo nierówny, ale zawierający też kilka perełek: choćby „Takie rzeczy się zdarzają”, „Jesienne popołudnie”, „Piękna pani” czy „Mam coś, czego ty nie masz!”. Większość z nich zdaje się być publikowana w Polsce po raz pierwszy.

Wreszcie „Jakiś potwór tu nadchodzi” to historia dwóch przyjaciół, Willa Hallowaya i Jima Nightshade’a, oraz zapowiedzianego jako burza przyjazdu do Green Town niezwykłego lunaparku. Tym razem baśniowość miesza się z horrorem, a lunaparkowe „dziwolągi”, kierowane przez pana Darka, Ilustrowanego Człowieka (postać znaną z jednego z opowiadań wydanego w poprzednim tomie Artefaktów z tekstami Bradbury’ego), budzą w chłopcach jak najbardziej uzasadnione przerażenie. Z drugiej strony długo nie jest jasne, na ile lęki bohaterów biorą się tylko z ich wyobraźni. Czy Willowi i Jimowi uda się samym uwolnić od hipnotyzującego uroku przybyszów i czy znajdą jakichkolwiek sojuszników w dorosłych mieszkańcach miasteczka? Bradbury, odwołując się do szekspirowskich motywów (tytułowe ostrzeżenie wiedźmy z „Makbeta” czy wspomniana już burza, zapowiadająca magiczne metamorfozy) opowiada tę opartą na obecnie dobrze już rozpoznawalnych fantastycznych motywach historię bardzo przekonująco. W czym moim zdaniem kluczową rolę odgrywa doskonale skonstruowana postać ojca Willa, starszego mężczyzny rozważającego nieustannie kwestię dzielącej go od syna różnicy wieku.

To, co skleja ostatnią powieść w tomie z wcześniejszymi tekstami, to znów dominująca rola Czasu, łączącego i dzielącego ludzi, ich doświadczenia, rzeczywistości, potrzeby. Nasze wspomnienia z dzieciństwa to artefakty dawnego świata, pozostające z nami na zawsze, a jednocześnie nieuchronnie znikające i rozpadające się w pył. W pewnym wieku zaczynamy dostrzegać, jak zbierają je nasze dzieci, współcześni bracia Spauldingowie; ich skarbów nigdy tak do końca nie poznamy, ale Bradbury pokazuje, że nie o pełne poznanie chodzi. Magia wspólnoty to też magia odrębności. Dobrze to rozumieć i już choćby dlatego warto sięgnąć po liczący niemal osiemset stron tom tekstów Amerykanina, którego twórczość nie przestaje zadziwiać swoją różnorodnością.



Autor: Adam Skalski
Dodano: 2020-08-30 11:01:17
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

asymon - 14:53 31-08-2020
Długo na tę książkę czekałem i się nie zawiodłem. "Wino" jest świetne (choć można debatować przy piwie, czy to w ogóle fantastyka), najbardziej pasuje chyba słowo "baśniowe". "Potwór" już zdecydowanie horrorowy, chyba jeszcze lepszy. "Poranek" trochę odstaje, ale język i humor zachowany, może niepotrzebne te wzwody na końcu, ale rozumiem że to takie clou. Opowiadania jeszcze doczytuję, ale trzymają poziom, może nie "Wina" ale wysoki. Dobrze, że znalazły się w książce, bo spodziewałem się trylogii, a one nie dość że pasują do reszty, to pasują bardziej niż "Jakiś potwór tu nadchodzi"; całość fajnie się domyka.

A w ogóle zdziwiłem się, że "Październikową Krainę", wydaną przez C&T w 2009 r., można normalnie kupić w księgarni. Pewnie dlatego MAG nie włączył jej do żadnego z omnibusów.

Shedao Shai - 07:42 25-03-2021
Słoneczne wino

Książka ta to zlepek kilkudziesięciu krótkich opowiadań, z których niektóre zostały napisane wcześniej, a niektóre powstały specjalnie dla tego tomu. Końcowo uzyskaliśmy rzecz spójną narracyjnie, choć czasami czuć, że poszczególne rozdziały były kiedyś opowiadankami - z wyraźnym wprowadzeniem jakiejś myśli przewodniej, jakiegoś motywu, i następnie poprowadzeniem ich ku swojej konkluzji. Wszędzie przewijają się główni bohaterowie - bracia Tom i Douglas - czasem choćby w roli trzecioplanowej, albo jako cameo.

Jest to powieść niesamowicie nostalgiczna i z tego co wyczytałem - częściowo autobiograficzna. Opiera się mocno na wspomnieniach Bradbury'ego z dzieciństwa, albo mówiąc precyzyjniej: na jego fantazjach na temat tego dzieciństwa. Stąd też ta nostalgia. Akcja książki dzieje się w trakcie gorącego lata roku 1928 w fikcyjnym amerykańskim miasteczku Green Town, które to jest jak wiele tradycyjnych amerykańskich miasteczek. (Zazwyczaj) oczami wczesnonastoletniego Douga i jego młodszego brata Tima obserwujemy rodzinę chłopców, ich bliskich oraz innych mieszkańców Green Town, ich marzenia i problemy, radości i tragedie. To książka o magii dziecięcych wakacji, ale i o starzeniu się, o naszych lękach i radzeniu sobie z nimi, o wadze relacji międzyludzkich, o utraconych szansach. Mądra, życiowa, ciekawa, czasem nawet wzruszająca. Niektóre opowiedziane tu historie poruszyły mnie do głębi i za to składam wyrazy szacunku dla Raya Bradbury'ego, potrafi wywołać w czytelniku emocje jak mało kto, robiąc to w sposób szalenie prosty i niewymuszony.

„Słoneczne wino” przenosi czytelnika w świat młodości – nie beztroskiej, nie wyidealizowanej, ale jednak pozytywnej, optymistycznej. Dzieją się złe rzeczy, ale życie toczy się dalej, zawsze jest po co żyć, na co czekać.

Powiedzieć, że Bradbury to mistrz pióra, to jak nic nie powiedzieć. Ocena 6/6 to jedyna, jaką mógłbym tu wystawić.

Pożegnanie lata

„Pożegnanie lata” to bezpośredni sequel „Słonecznego wina”, wydany 49 lat później. Służy jako swego rodzaju epilog, coda – lato ze „Słonecznego wina” już się skończyło, ale jeszcze nie do końca, jeszcze da się złapać gdzieniegdzie jego resztki... a więc i opowieść trwa. Tym razem tematem głównym jest konfrontacja – bądź, jak to ujmuje Bradbury: wojna – między młodością a starością. Mamy zatem z jednej strony młodzieńczy bunt, a z drugiej – oburzenie na młodych. „Wojna” Toma i Douga jest zaskakująco agresywna i dość niepasująca do ich charakterów ze „Słonecznego wina”. Trochę mi się to gryzło. Chociaż z drugiej strony – agresja jest częścią dojrzewania... a dojrzewanie jest drugim ważnym tematem poruszonym w „Pożegnaniu lata”.

Książka radzi sobie dobrze jako osobne dzieło, ale jeszcze lepiej działa jako właśnie taki przejściowy epilog dla „Słonecznego wina” – coś się skończyło, coś się zaczyna. Nie jest to powieść tak wielowątkowa jak poprzednik, nie porusza aż tak, ale to wciąż kawał solidnej historii. 5/6.

Shedao Shai - 08:59 14-04-2021
Ajajaj, narobiłem sobie backlogu. Niedobrze. Będzie przez to dość skrótowo, bo wrażenia z lektury już dość nieświeże.

Letni ranek, letnia noc

Zbiór opowiadań osadzonych w Green Town. Większość trzyma wysoki poziom, dobrze uzupełniając tematycznie świat przedstawiony w dwóch poprzednich powieściach. 5/6

Jakiś potwór tu nadchodzi

Pamiętam, że kiedyś przeczytałem tę książkę w wydaniu Vis-a-Vis/Etiudy i mi się nie podobała. Teraz mój odbiór był lepszy, bo "przygotowały" mnie do niej poprzednie części tego omnibusa. Po raz kolejny mamy do czynienia z opowieścią o dojrzewaniu (oraz o starzeniu się - oczami ojca głównego bohatera). A wszystko to w wyraźnej horrorowej otoczce, dzięki czemu elementy fantastyczne w "Jakimś potworze" są znacznie bardziej uwypuklone niż w poprzednich opowieściach z Green Town. Zabrakło mi nieco magii ze "Słonecznego wina" i jego pochodnych, ale wciąż - to solidna rzecz. 4,5/6

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Brzezińska, Anna - "Mgła"


 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

 Sanderson, Brandon - "Yumi i malarz koszmarów"

 Bardugo, Leigh - "Wrota piekieł"

Fragmenty

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

 Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS