NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"

LaValle, Victor - "Samotne kobiety"

Ukazały się

Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (zintegrowana)


 Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (miękka)

 Szokalski, Kajetan - "Jemiolec"

 Patel, Vaishnavi - "Kajkeji"

 Mortka, Marcin - "Szary płaszcz"

 Maggs, Sam - "Jedi. Wojenne blizny"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Kraty"

 Chambers, Becky - "Psalm dla zbudowanych w dziczy"

Linki

Taylor, Dennis E. - "Gdyż jest nas wielu"
Wydawnictwo: Mag
Cykl: Bobiverse
Tytuł oryginału: For We Are Many
Tłumaczenie: Wojciech Próchniewicz
Data wydania: Lipiec 2020
ISBN: 978-83-66409-18-7
Oprawa: twarda
Liczba stron: 384
Cena: 39,00 zł
Rok wydania oryginału: 2017
Tom cyklu: 2



Taylor, Dennis E. - "Gdyż jest nas wielu"

„Gdyż jest nas wielu” to bezpośrednia kontynuacja wątków z pierwszej części cyklu, „Nasze imię Legion, nasze imię Bob”. Nie jest to zaskoczeniem, niemniej powieść nie oferuje fabularnych nowości czy niespodzianek. Ponieważ jest tak mocno związana z pierwszą częścią cyklu, doszedłem do wniosku, że dobrym pomysłem byłoby wydać te powieści jako całość. Być może razem z częścią trzecią, sądząc po opisie fabuły. Powstająca część czwarta ma przynieść coś w rodzaju nowego otwarcia – pchnąć historię w nowym kierunku.

Powyższe nie zostało sformułowane jako zarzut. „Gdyż jest nas wielu” jest po prostu kolejnym odcinkiem „serialu”. Jeśli pierwszą część potraktować jako rozbudowaną ekspozycję, to druga jest naturalnym, kolejnym krokiem w rozwoju budowanego świata. Zatem na jednym planie odbywa się ewakuacja resztek ludzkości z Ziemi. Na kolejnym trwa obserwacja i „koordynacja” odkrytej cywilizacji Deltan. Wreszcie jest i kontynuacja spotkania z Obcymi i konsekwencje z tym związane. To tak naprawdę najważniejszy wątek w tych powieściach, ponieważ to on determinuje losy pozostałych (kolonizacyjnego i eksploracyjnego). Nawet dotychczasowy wróg, czyli resztki wrogich ludzkich sił, to tylko niewielka niedogodność. Zresztą, dosyć szybko rozwiązana. Także problemy, które wiążą się z eksploracją, obserwacją i kolonizacją autor rozwiązuje dosyć sprawnie i satysfakcjonująco. Zatem fanatyzm religijny WIARY, problemy Deltan, czy utrudnienia na umierającej Ziemi znajdują jasną i prostą konkluzję.

Dennis E. Taylor nie oferuje tak naprawdę niczego nowego. Nawet rozciągnięcie fabuły na stulecia nie jest jakoś „odczuwalne”, jeśli chodzi o kreację bohaterów, czy światów. W zasadzie jego największym wkładem (jeśli można tak to ująć) nadal pozostaje postać zmultiplikowanego głównego bohatera. Dodawanie każdej jego wersji jakiejś wyraźnej cechy, czy „znamienia” popkulturalnego (poprzez nadanie mu imienia np. Riker, Homer itd.) pozwala uczynić te wersje zindywidualizowanymi dla czytelnika. Jest to udany zabieg do tego stopnia, że łatwo można zapomnieć, że ma się do czynienia z tą samą istotą, tyle że w różnych wersjach. Zresztą na tym polu autor postanowił iść krok dalej i dać Bobowi nadzieję czy szansę na nowe życie. Nie wydaje się to jednak ważnym rozwiązaniem w dotychczas wykreowanej fabule. Głównie dlatego, że ta powieść, podobnie jak pierwsza, jest utrzymana w lekkim tonie. Nie jest to komedia, nie jest chyba też pastisz, ale wydaje się gatunkową zabawą. Można Taylorowi zarzucać, że też bawi się w pisarza (mistrzem pióra z pewnością nie jest). Niemniej jedno i drugie wieńczy dosyć satysfakcjonujący efekt i nie będę zarzucał autorowi, że nie jest taki mroczny i poważny jak Alastair Reynolds.

„Gdyż jest nas wielu” nadal czyta się lekko, łatwo i przyjemnie. Lektura zajęła mi bodaj trzy lub cztery bezwysiłkowe popołudnia. I chętnie czytałbym już część trzecią, która ma być – jak wynika z zapowiedzi – finałem dla wątków rozpoczętych w „Nasze imię Legion, nasze imię Bob”. Spodziewam się, że dopiero część czwarta okaże się dla autora wyzwaniem.



Autor: Roman Ochocki
Dodano: 2020-08-23 19:41:12
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Brzezińska, Anna - "Mgła"


 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

 Sanderson, Brandon - "Yumi i malarz koszmarów"

 Bardugo, Leigh - "Wrota piekieł"

Fragmenty

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

 Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS