Patronat
Moorcock, Michael - "Elryk z Melniboné"
Weeks, Brent - "Poza cieniem" (wyd. 2024)
Ukazały się
Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"
Kelly, Greta - "Siódma królowa"
Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (zintegrowana)
Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (miękka)
Szokalski, Kajetan - "Jemiolec"
Patel, Vaishnavi - "Kajkeji"
Mortka, Marcin - "Szary płaszcz"
Maggs, Sam - "Jedi. Wojenne blizny"
Linki
|
|
|
Wydawnictwo: Mag Cykl: BobiverseTytuł oryginału: We Are Legion (We Are Bob) Tłumaczenie: Wojciech Próchniewicz Data wydania: Kwiecień 2020 ISBN: 978-83-66409-48-4 Oprawa: twarda Liczba stron: 384 Cena: 35,00 zł Rok wydania oryginału: 2016 Tom cyklu: 1
|
Kiedy zacząłem czytać „Nasze imię Legion, nasze imię Bob” szybko zacząłem się zastanawiać, czy ta powieść jest kandydatką na największe rozczarowanie 2020 r. Obawa jednak z czasem minęła, konkretnie wraz z zakończeniem pierwszej części. Kiedy doczytałem ją do końca, w zasadzie byłem już w „ciągu” i gdybym mógł, to od razu chwyciłbym za kolejny tom.
Początkowe zniechęcenie i rosnące rozczarowanie spowodowane było „luzackim” stylem i drętwymi dialogami autora. Fabuła przedstawiała się, jak zapowiedź powieści z self publishingu – nic tylko wiać, byle dalej. Głównego bohatera poznajemy na konwencie, po podpisaniu umowy, w ramach której po śmierci jego głowa ma trafić do „zamrażarki” i ma zostać „wskrzeszony”, kiedy będzie to technicznie możliwe. Boba na to stać, bo zarobił trochę pieniędzy na sprzedaży udziałów firmy technologicznej. Bohater już na starcie prezentuje się jako sympatyczny przedstawiciel bardzo niesympatycznego „gatunku”, którym są właściciele firm technologicznych z Doliny Krzemowej. Ale Bob jest milszą ich wersją, obowiązkowo geekiem, ale bez nieznośnego „podkręcania” tej postaci do niestrawnego poziomu. Jednak czytelnik nie jest w stanie go bliżej poznać, ponieważ zdarza się przykry incydent i świeżo podpisana umowa „ubezpieczeniowa” nabiera od razu mocy. Kolejny punkt fabuły to przebudzenie Boba, które nie przebiega tak, jak mu obiecywano, ponieważ zmieniły się okoliczności polityczne i prawne. Mniej więcej od tego momentu fabuła nieco się poprawia, zaczyna interesować, choć główną zagwozdką jest to, jak się wszystko dalej rozwinie. Zwłaszcza że to przebudzenie nie odbywa się w miłym otoczeniu. Jednak powieść zaczęła mnie interesować naprawdę dopiero wtedy, kiedy Bob wyruszył w kosmos.
Choć tytuł książki pozwala się domyślić kilku faktów (a dopełnia to opis okładkowy), nie ma sensu dalej zdradzać fabuły. Istotne jest to, że Taylor odkrywa wreszcie drzemiący potencjał powieści. Pokazuje, że jedna postać potrafi zapełnić karty przygodami tak, że ma się wrażenie obcowania z wieloma postaciami. Tu powinna pojawić się emotikon z mrugnięciem. Jednak byłby mylący, ponieważ postaci Boba jest tak naprawdę kilka. Choć działają razem, każda z nich realizuje inną misję – badawczą, ratunkową, eksploracyjną, wojenną. W zasadzie spośród nich ta ratunkowa przysporzyć może wszechświatowi Boba dużo kłopotów. Czytając ten wątek, serio zastanawiałem się, czy ludzi warto ratować i nie miałbym pretensji do autora, gdyby porzucił to humanistyczne/humanitarne mambo-dżambo; zwłaszcza że ludzkość nie prezentuje się w tej powieści niczego, co uzasadniałoby chęć ratunku (a to koresponduje z moimi prywatnymi przemyśleniami na ten temat).
Dennis Taylor zaczął zaczął przykuwać mogą uwagę, kiedy zmienił luzacki i irytujący styl oraz przestał pisać „po łebkach”. To ostatnie, na szczęście, kończy się szybko. Luzactwo głównego bohatera też zostaje złagodzone – ogromem kosmosu i wyzwań stojących przed Bobem. Ale nie niknie zupełnie. Nie trzeba być fanem, aby zauważyć, że autor często odwołuje się do „Star Treka” i do innych dzieł popkultury (nawet do „Simpsonów”). Nie trzyma się zatem tylko fantastycznego podwórka odniesień i mrugnięć do czytelnika. Najważniejsze jednak, że te zabiegi nie dominują fabuły. Wręcz często są uzasadnione; choć jest i kilka zbędnych. „Nasze imię Legion, nasze imię Bob” nie staje się również fantastyką z przymrużeniem oka, czego obawiałem się najbardziej na początku lektury.
Mimo że w powieści dominuje kosmiczna przygoda, to autor okrasza ją elementem science. Przy tym muszę poczynić niezbędne zastrzeżenie – nie mam kompetencji do tego, aby poziom i wiarygodność tego „science” ocenić. Szczęśliwie to w ogóle nie jest potrzebne, aby tę powieść polubić. Chyba że szukacie twardej science fiction – w takim razie od tej książki trzymajcie się na dystans i przeczytajcie np. „7Ew” Neala Stephensona (jeśli jeszcze nie mieliście okazji). Zakładam, że autor naukę traktuje instrumentalnie i po łebkach, i to akurat można mu całkowicie wybaczyć, ponieważ robi to dobrze. To jest, zaangażował moją uwagę i trzymał ją mocno do samego końca. Pisząc krótko, dobrze się bawiłem, kiedy przekonałem się, że nie jest to żartobliwa fantastyka. Reasumując, mimo że powieść zaczyna się jak mało strawny gatunkowy pastisz, do tego wydaje się marnie napisana, to warto dać jej szansę. Ponieważ tak naprawdę wszystko zaczyna się na serio, kiedy Bob ruszy w kosmos. Jestem pewien, że przeczytam kolejne tomy bez zbędnej zwłoki, kiedy ukażą się na polskim rynku.
Autor: Roman Ochocki
Dodano: 2020-05-13 13:04:45
-Jeszcze nie ma komentarzy-
|
|
|
Artykuły
Plaża skamielin
Zimny odczyt
Wywiad z Anthonym Ryanem
Pasje mojej miłości
Ekshumacja aniołka
Recenzje
Brzezińska, Anna - "Mgła"
Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"
Lindgren, Torgny - "Legendy"
Miles, Terry - "Rabbits"
McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"
Simmons, Dan - "Czarne Góry"
Sanderson, Brandon - "Yumi i malarz koszmarów"
Bardugo, Leigh - "Wrota piekieł"
Fragmenty
Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"
Brzezińska, Anna - "Mgła"
Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"
Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"
Sablik, Tomasz - "Próba sił"
Kagawa, Julie - "Żelazna córka"
Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"
Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"
|