NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

Weeks, Brent - "Droga cienia" (wyd. 2024)

Ukazały się

Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"


 Kelly, Greta - "Siódma królowa"

 Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (zintegrowana)

 Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (miękka)

 Szokalski, Kajetan - "Jemiolec"

 Patel, Vaishnavi - "Kajkeji"

 Mortka, Marcin - "Szary płaszcz"

 Maggs, Sam - "Jedi. Wojenne blizny"

Linki

Martin, George R.R. - "Taniec ze smokami", część 2 (okładka filmowa)
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Cykl: Pieśń Lodu i Ognia
Tytuł oryginału: A Dance with Dragons
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Data wydania: Kwiecień 2016
Wydanie: II
ISBN: 978-83-7785-886-8
Oprawa: twarda
Format: 140×205mm
Liczba stron: 684
Cena: 59,00 zł
Rok wydania oryginału: 2011
Tom cyklu: 5, część 2



Gra o tron subiektywnym okiem (s08e04)

Czwarty odcinek ostatniego sezonu „Gry o tron” to powrót do znanego nam standardu: dużo rozmów, budowanie wątków i zwroty akcji. Ku zaskoczeniu doczekaliśmy się też kolejnych (małych rozstrzygnięć) i zgonów.

Na początku odcinka mamy nieco patetyczną scenę, kiedy to żegnamy poległych wojowników. Okazuje się, że całkiem sporo mieszkańców i obrońców Winterfell przeżyło – trudno uwierzyć, biorąc pod uwagę masakrę z poprzedniego odcinka. Dalej mamy ucztę, typowe katharsis dla postaci. Sporo tu niezłych dialogów, ale też zamykania niektórych wątków i dopełniania losów postaci. Nadchodzi moment, w którym żegnamy niektórych bohaterów – jak np. Sama – choć wcale nie zginęli. Teraz akcja ma się przesunąć na południe, do Królewskiej Przystani. Oczywiście nadal mamy funkcję teleportacji, bo flota i maszerująca armia mają mniej więcej w tym samym momencie (i zapewne w miarę szybko) dotrzeć do stolicy.

Ten odcinek przede wszystkim służy rozwinięciu wątku Daenerys. Po pierwsze jest świadoma zagrożenia ze strony Jona i stara się za wszelką cenę zapewnić sobie właściwą pozycję. Zaczyna od wyniesienia Gendry’ego do rangi lorda (przy okazji – szkoda go, gdy dostaje kosza od Aryi), potem przeprowadza rozmowę wychowawczą z Jonem metodą kija i marchewki. Wreszcie jak najszybciej chce zasiąść na Żelaznym Tronie, co powoduje poważne konsekwencje: jej flota dostaje łomot (najwyraźniej balisty są w Westeros totalną nowością), traci smoka (no i na czym Jon będzie teraz latał), a jej przyjaciółka trafia do niewoli.

fot. HBO
fot. HBO

Kluczowym momentem, być może nawet dla końcowego rozstrzygnięcia, jest śmierć Missandei. Po pierwsze cały odcinek jest budowany tak, by doprowadzić Targaryenównę do ostateczności: czyli masakry Królewskiej Przystani (nadal nie wiem, skąd ma wojsko do tego, a smok okazuje się bezużyteczny). Zagrożona w prawach do swojego dziedzictwa, niepewna ukochanego, sfrustrowana brakiem miłości poddanych i nieskutecznością doradców jest na krawędzi – śmierć przyjaciółki może oznaczać przekroczenie granicy. A Cersei, jako wytrawny gracz, doskonale zdaje sobie z tego sprawę.

Zdają sobie z tego sprawę także jej doradcy. Varys w zasadzie już spisał ją na straty, Tyrion jeszcze się łudzi, aczkolwiek też chyba jest coraz bliższy stwierdzenia, że nadziei należy pokładać w Jonie – jedynym, któremu nie zależy na tym wszystkim. Swoje palce w tym wszystkim maczała Sansa (i papla Jon), która najwyraźniej od Petyra nauczyła się tego i tamtego w kwestii spiskowania i niedowierzania sojusznikom.

fot. HBO
fot. HBO

Zastanawia wątek Jaime’ego. Wydaje się, że wreszcie znalazł spokój i szczęście, ale znowu coś się psuje. Być może znaczenie ma kuriozalna scena z Bronnem, który wpada, grozi kuszą, dogaduje się z Lannisterami i znika z zawieszoną cały czas groźbą, a Tyrion i Jaime nic – wyobrażam sobie, że jednak znalezienie kogoś takiego mając do dyspozycji sporą armię, nie powinno być aż tak trudne. A przynajmniej można było spróbować. Ale wracając do jednorękiego rycerza – decyduje się porzucić Brienne i rusza do Królewskiej Przystani. Czy jednak znowu chce służyć siostrze, czy jednak ponownie zasłużyć na miano Królobójcy i ją zabić? Chciałoby się wierzyć, że przejrzał na oczy, Bronn go zmobilizował, a brutalne słowa skierowane do Brienne miały tylko „ułatwić” rozstanie. Ale czy tak na pewno będzie?

Chociaż wszyscy zdają się skupiać na nieszczęsnym (albo i szczęsnym dla księgowych, jeśli nie jest to „wpadka”) kubku ze Starbucksa, to należy przyznać, że do pewnego momentu to bardzo dobry odcinek, przypominający najlepsze momenty z przeszłości. Niestety końcówka znów oferuje króliki wyciągnięte z kapelusza i zbyt oczywiste spiski. Niemniej jest nieźle, co nieco zaciera wrażenia z nieszczęsnej bitwy o Winterfell z nieumarłymi.



Autor: Tymoteusz Wronka


Dodano: 2019-05-08 08:25:37
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Janusz S. - 10:05 08-05-2019
Pod pewnymi względami odcinek był rzeczywiście dobry, ale całość coraz bardziej irytuje. O teleportacjach próbuję nie pamiętać, ale nie jest to łatwe gdy Bronn pojawia się znikąd. Domykanie niektórych wątków jest tak powierzchowne, że ukochany wilkor Jona zostaje odprawiony w konwencji "spieprzaj dziadu". Cały ten sezon (chociaż poprzedni właściwie też) pośpiechem i skrótowością fatalnie kontrastuje z poprzednimi (chyba wszyscy widzieli niezwykle celnego mema z narysowanym koniem?). Przemiany bohaterów i inne zwroty akcji nie są starannie konstruowane, tylko sprawiają wrażenie z du... wyjętych. Cudownie ocalałe pół armii Daenerys, chociaż w czasie bitwy przeżyło zaledwie kilka postaci. Rozdzielanie armii na części, by ułatwić życie Cersei. Zakochany i odkochany w kilka dni Jamie wyrusza wspierać swą siostrę, chociaż dopiero co kazała go utrupić. Niegdyś przysięgający Varys w trzy dni zmienia front. Missandei okazuje się wyłącznie rekwizytem potrzebnym by Daenerys i Szary Robak dostali szału. Itd. itp.

Wydaje mi się, że film zmierza w stronę wyjątkowo rozczarowującego finału, w którym wszyscy zginą a jak ktoś przypadkiem ocaleje to rzuci wszystko i oświadczy, że ma dosyć takiego życia.

nosiwoda - 10:11 08-05-2019
IMO Daenerys spróbuje spalić Królewską Przystań, albo i nawet to zrobi, a Jon, przprszm, Aegon ją powstrzyma przed dalszymi szaleństwami sztyletem pod żebro. Może wtedy Robak zakosi Jona/Aegona, a nowym królem będzie Tyrion, któremu nagle odkryją, że jest bękartem Aerysa Szalonego (takie teorie krążą już od jakiegoś czasu).

I spoko, tylko faktycznie wszystko za szybko się dzieje. Po co robić 6 odcinków zamiast 10, skoro materiału spokojnie na 10 wystarczyłoby?

Janusz S. - 10:29 08-05-2019
Żeby mogła cokolwiek spalić Qyburn musiałby zepsuć wszystkie balisty albo smok powinien przejść w stealth mode lub przekroczyć barierę dźwięku. Sądząc ze wszechobecnych "cudownych rozwiązań fabularnych" to scenarzyści zapewne postawią na skokowy i niewytłumaczalny spadek celności balist.

kurp - 11:16 08-05-2019
nosiwoda pisze:I spoko, tylko faktycznie wszystko za szybko się dzieje. Po co robić 6 odcinków zamiast 10, skoro materiału spokojnie na 10 wystarczyłoby?

Żeby nas nie zakatować. W formie, w jakiej kręcony jest ten sezon, po rozciagnieciu na 10 odcinków stałoby się to nieodróżnialne od M jak miłość.

nosiwoda - 12:03 08-05-2019
Forma w 10 odcinkach mogłaby być znacząco odmienna. Dać trochę oddechu nam i postaciom.

kurp - 12:28 08-05-2019
Ogólnie się zgadzam, że to przespieszenie jest jednym z największych problemów, które kompletnie wywalają wiarygodność, ale jednocześnie w tych 6 odcinkach jest nadal tyle dłużyzn i scen rodem z telenowel, że obawiam się, że efekt wydłużenia mógłby mieć efekt inny od oczekiwanego.

historyk - 12:50 08-05-2019
Janusz S. pisze:Cudownie ocalałe pół armii Daenerys, chociaż w czasie bitwy przeżyło zaledwie kilka postaci.

Po 1. Sceny pokazywały nam tę stronę Winterfell, po której coś się działo - to wygląda jakby zmarli szturmowali z jednej strony, a przecież obsadzona była cała warownia.
Po 2. Rozbite oddziały (np. Dothraków) zapewne częścią się przebiły i rozproszyły. To nie były czasy całkowitych eksterminacji, a na dodatek zmarli mieli zakodowane szturmować Winterfell, a nie ganiać za niedobitkami. Coś podobnego były chyba u Sienkiewicza, po rozbiciu polskich oddziałów komentarz w stylu: zginęło kilka tysięcy pospolitaków, ale komunik na tym nie ucierpiał.

Zakochany i odkochany w kilka dni Jamie wyrusza wspierać swą siostrę

Jamie wyrusza - reszta (odkochanie, wspieranie siostry) to już Twoje interpretacje, czas pokaże czy trafne.

Niegdyś przysięgający Varys w trzy dni zmienia front.

Varys, z tego co pamiętam, wciąż podkreślał, że jest wierny Królestwu, a nie konkretnemu królowi. W obecnej sytuacji jego wątpliwości są zasadne - Danka wyraźnie zaczyna fiksować, do tego Królestwu grozi konflikt między fiksującą Danką a mającym większe prawa do tronu Jonem. Tu raczej bym miał pretensje o skrótowe i dość naiwne ukazanie dankowej fiksacji. Choć z drugiej strony, jeśli w jej rodzie dziedziczna jest jakaś choroba psychiczna, to niektóre z nich rozwijają się błyskawicznie (czasem pod wpływem jakiegoś "wyzwalacza").

Missandei okazuje się wyłącznie rekwizytem

Moim zdaniem dobrze się wpisuje w festiwal przypadkowych, głupich i niepotrzebnych śmierci, z jakimi mamy do czynienia od publikacji pierwszego tomu cyklu.


Na razie wyszło, że połowicznie miałem rację - Gendry zostaje prawowitym Baratheonem. Z Arią na razie mu nie poszło, ale jeszcze dwa odcinki :D
_______________________
http://seczytam.blogspot.com

Shadowmage - 13:25 08-05-2019
Ale czy nie jest tak, że jak szturmują cię i masz kryzys, to ściągasz na tę stronę większość oddziałów i zostawiasz minimalną obsadę, bo po co ci one po drugiej stronie na murach, skoro wróg jest już w środku? A w środku był, i to dość długo :) Argument o eksterminacji byłby chyba właściwszy, gdybyśmy mówili o normalnej armii.
Dothrakowie - pewnie, mogli pogasić płonące miecze i nawiać w ciemność, a cisza i samotne konie to tylko taka figura wzmagająca napięcie :)
Generalnie wszystko można wytłumaczyć, tylko po co, jak się nie klei? :)

historyk - 13:53 08-05-2019
Shadowmage pisze:Ale czy nie jest tak, że jak szturmują cię i masz kryzys, to ściągasz na tę stronę większość oddziałów i zostawiasz minimalną obsadę, bo po co ci one po drugiej stronie na murach, skoro wróg jest już w środku?

Oczywiście - jeśli wciąż działa dowodzenie. A w Winterfell już nie działało. Więc pewnie część została na miejscu, nie wiedząc, co robić, część nawiała za mury.

Argument o eksterminacji byłby chyba właściwszy, gdybyśmy mówili o normalnej armii.

Nieumarli pohulać to mogli dopiero w środku, raczej nie zajmowali się nadmiernie tym co za murami. No właśnie to nie jest normalna armia - to armia istot bezmyślnych, "zaprogramowanych" na zdobycie warowni, a nie na pogoń za niedobitkami.

Dothrakowie - pewnie, mogli pogasić płonące miecze i nawiać w ciemność, a cisza i samotne konie to tylko taka figura wzmagająca napięcie :)

A ile tych koni wróciło? Kilka z tysięcy. Przy czym przebić się przez taką armię zombie - zaprogramowaną wyłącznie na parcie do przodu - nie było rzeczą wybitnie skomplikowaną. To nie jest książka, więc dużo pominięto, ale sądzę, że dla Dothraków zasadny byłby rozkaz: Za murami nie ma dla was miejsca i jesteście absolutnie nieprzydatni - przebijajcie się, przy okazji kupicie nam nieco czasu. Tu zwrócę uwagę, że Dothrakowie to lekka jazda uzbrojona wyłącznie w broń sieczną (takie dziwo: w książkach i poprzednich sezonach serialu mieli łuki, chyba gdzieś pogubili :D ) - nie tylko bezwartościowa za murem, ale wręcz będąca obciążeniem podczas oblężenia (bo trzeba ich karmić, a do walki z murów się nie nadają).

Sam pomysł na serialowych Dothraków jest nieco niedorzeczny, bo taka bardzo lekka jazda (zero tarcz, zero jakichś zbroi, choćby skórzano-drewnianych) wyłącznie z dziwaczną/niepraktyczną bronią sieczną (w książkach mieli łuki!) zostałaby wystrzelana w mig przez znacznie mniejszą ilość pieszych łuczników. Dothrakowie to taki trochę odpowiednik ludów stepowych - Hunów, Awarów czy Tatarów. Ale w serialu od tego odeszli i popłynęli w stronę jakichś Dakotów czy Apaczów, z nieznanych przyczyn pozbawionych łuków i tarcz.

Generalnie wszystko można wytłumaczyć, tylko po co, jak się nie klei? :)

Klei się, klei, tylko brakuje nieco informacji. Nie ma już podstawy książkowej, więc tak to wychodzi. Może twórcy popełnili błąd robiąc nam dwuodcinkowy festiwal pożegnań, zamiast pokazać choć krótko naradę wojenną i pomysł na bitwę.
_______________________
http://seczytam.blogspot.com

Shadowmage - 14:11 08-05-2019
Moim zdaniem za dużo tu założeń, które nigdzie nie są uzasadnione - można to więc robić w dwie strony i dowolnie żonglować logiką lub jej brakiem w zależności od stawianej tezy. I w obu przypadkach będzie się składało w całość.

ASX76 - 15:47 08-05-2019
Nie Missandrei, lecz Missandei - proszę się poprawić! :P

Janusz S. - 19:14 08-05-2019
historyk pisze:Po 1. Sceny pokazywały nam tę stronę Winterfell, po której coś się działo - to wygląda jakby zmarli szturmowali z jednej strony, a przecież obsadzona była cała warownia.

Shadow ma rację, że większość tego co piszemy to interpretacje, ale wydaje mi sie, że moje są oczywiście lepsze :D Mam nawet racjonalny argument - opieram się w tym przypadku na tym co pokazano, a Ty na tym czego nie było widać. Moje na wierzchu
historyk pisze:Po 2. Rozbite oddziały (np. Dothraków) zapewne częścią się przebiły i rozproszyły.

Widziałem ze cztery konie i chyba dwóch wracających Dothraków.
historyk pisze:To nie były czasy całkowitych eksterminacji,

Dziwny pomysł - dotychczas zombie wszędzie wybijały lub nadżerały wszystko co się ruszało.
historyk pisze:...a na dodatek zmarli mieli zakodowane szturmować Winterfell, a nie ganiać za niedobitkami.

Po zamku jakoś za wszystkimi ganiali wściekle. Nie wiem co mieli zakodowane, bo przeciez ich zachowania się zmieniały i dostosowywały - przed fosą z ogniem stali i czekali (zapewne przy okazji okrążając całe Winterfell - tak postępowali poprzednio z płonącymi przeszkodami), potem planowo gasili fosę, itd.
historyk pisze:Varys, z tego co pamiętam, wciąż podkreślał, że jest wierny Królestwu, a nie konkretnemu królowi.

Co nie zmienia tego, że przysiągł jej wierność, niestety nie pamiętam w którym odcinku, ale to było w Końcu Burzy. A ona mu przy tym szczegółowo objaśniła co zrobi jak ją zdradzi.
historyk pisze:Danka wyraźnie zaczyna fiksować

Chodzi Ci o to, że wykrzywiła twarz z wściekłości? Na razie innych objawów fiksacji (cokolwiek masz na myśli) nie zauważyłem. Poniosła tragiczne straty w ludziach. Zginął smok i Missandei. Jej ukochany okazał się siostrzeńcem i konkurentem do tronu. Wszystko wymyka jej się z rąk a słuszne i prawe postępowanie i słuchanie rad doradców przynosi coraz więcej porażek. Moim zdaniem jak na razie Daenerys zachowuje żelazną samokontrolę. Na jej miejscu dawno by mnie szlag jasny trafił i sfajczyłbym wszystko.

historyk pisze:Moim zdaniem dobrze się wpisuje w festiwal przypadkowych, głupich i niepotrzebnych śmierci, z jakimi mamy do czynienia od publikacji pierwszego tomu cyklu.
Jej śmierć jest głupia i niepotrzebna, zgoda. Zupełnie za to się nie zgadzam z resztą tego zdania.

historyk - 20:44 08-05-2019
Janusz S. pisze:Shadow ma rację, że większość tego co piszemy to interpretacje, ale wydaje mi sie, że moje są oczywiście lepsze :D Mam nawet racjonalny argument - opieram się w tym przypadku na tym co pokazano, a Ty na tym czego nie było widać. Moje na wierzchu

Cóż, ja jakoś umiem sobie dopowiedzieć i logicznie wyjaśnić pewne rzeczy. No ale Twoje na wierzchu :P

Widziałem ze cztery konie i chyba dwóch wracających Dothraków.

Ale ja nie pisałem, że oni wrócili, tylko że się PRZEBILI - i pewnie poszukali schronienia gdzieś na tyłach armii zombie.

Dziwny pomysł - dotychczas zombie wszędzie wybijały lub nadżerały wszystko co się ruszało.

Aha :D

Po zamku jakoś za wszystkimi ganiali wściekle.

Patrz jaki bystrzacha ze mnie - odniosłem się do zarzutu, zanim został wyciągnięty :D Że zacytuję poprzedniego posta: Nieumarli pohulać to mogli dopiero w środku, raczej nie zajmowali się nadmiernie tym co za murami.

Nie wiem co mieli zakodowane, bo przeciez ich zachowania się zmieniały i dostosowywały - przed fosą z ogniem stali i czekali (zapewne przy okazji okrążając całe Winterfell - tak postępowali poprzednio z płonącymi przeszkodami), potem planowo gasili fosę, itd.

Tyle że to nie były raczej ich samodzielne przemyślenia, a rozkazy obserwującego bitwę NK. No sorrki, ale w całym serialu nie było choćby jednej sceny zdradzającej, że te zombie samodzielnie myślą.

Co nie zmienia tego, że przysiągł jej wierność, niestety nie pamiętam w którym odcinku, ale to było w Końcu Burzy. A ona mu przy tym szczegółowo objaśniła co zrobi jak ją zdradzi.

Aha. A wiesz, że prawie wszyscy Polacy płci męskiej po pięćdziesiątce przyciągali wierność komunizmowi i sojuszowi z ZSRR? I pacz, panie, nie dotrzymali. Czyżby było możliwe niedotrzymywanie przysiąg? :D

Chodzi Ci o to, że wykrzywiła twarz z wściekłości? Na razie innych objawów fiksacji (cokolwiek masz na myśli) nie zauważyłem. Poniosła tragiczne straty w ludziach. Zginął smok i Missandei. Jej ukochany okazał się siostrzeńcem i konkurentem do tronu. Wszystko wymyka jej się z rąk a słuszne i prawe postępowanie i słuchanie rad doradców przynosi coraz więcej porażek. Moim zdaniem jak na razie Daenerys zachowuje żelazną samokontrolę. Na jej miejscu dawno by mnie szlag jasny trafił i sfajczyłbym wszystko.

No właśnie to chciała zrobić i jakoś nie bardzo szło jej słuchanie doradców.
_______________________
http://seczytam.blogspot.com

Janusz S. - 21:21 08-05-2019
historyk pisze:Ale ja nie pisałem, że oni wrócili, tylko że się PRZEBILI - i pewnie poszukali schronienia gdzieś na tyłach armii zombie.

A ja widziałem jak ich płonące miecze grzęzną w czymś i po kolei gasną. Czyżbyś liczył na to, że były to mokradła geotermiczne? Nie, niemożliwe. Aż zgasły wszystkie miecze. Wedle Twoich "logicznych" wyjaśnień przyczyną zapewne były intensywne opady poziome i wysoka wilgotność względna? Nie, niemożliwe. Oni się przecież przebili tam, gdzie pod lasem fruwał sobie NK na trupismoku i stali jego nieco sztywni kumple. I tam wesoło biwakowali razem do rańca, żeby obejrzeć striptiz Melisandre?

historyk pisze:Patrz jaki bystrzacha ze mnie - odniosłem się do zarzutu, zanim został wyciągnięty :D Że zacytuję poprzedniego posta: Nieumarli pohulać to mogli dopiero w środku, raczej nie zajmowali się nadmiernie tym co za murami.

Przeczysz sam sobie, raz twierdząc, że nie potrafią samodzielnie myśleć a drugi raz, że potrafią się połapać czy są już za murami, czy przed murami, czy w środku, czy na zewnątrz i w zależności od tego zmieniać swoje zachowania. No chyba, że masz zamiar utrzymywać, że NK wydawał każdemu z osobna trupowi szczegółowe instrukcje przez całą bitwę i znał szczegółową lokalizację każdego z nich.

historyk pisze: No sorrki, ale w całym serialu nie było choćby jednej sceny zdradzającej, że te zombie samodzielnie myślą.

Wtopa. Od ręki mogę wskazać co najmniej dwie takie sceny. :D Problemy z pamięcią?

historyk pisze:A wiesz, że prawie wszyscy Polacy płci męskiej po pięćdziesiątce przyciągali wierność komunizmowi i sojuszowi z ZSRR?

Skoro nie masz lepszych przykładów...

historyk pisze:No właśnie to chciała zrobić i jakoś nie bardzo szło jej słuchanie doradców.

I dlatego że ich nie słuchała, przyszła np. na rokowania. Przekonałeś mnie.

historyk - 00:29 09-05-2019
Janusz S. pisze:A ja widziałem jak ich płonące miecze grzęzną w czymś i po kolei gasną.

Rozumiem, te miecze to były takie dusze Dothraków - miecz zgasł, to dusza poszła do nieba :D Daruję sobie analizę pozostałej części tego fragmentu, bo szkoda mi czasu na podśmiechujki.

Widzisz, Ty odbierasz tylko to, co Ci łopatologicznie podano na tacy. A wysil trochę mózgownicę - skoro wszyscy Dothrakowie zginęli, to skąd się wzięli w kolejnym odcinku? Powiesz, że to "nielogiczność", "wtopa twórców". Ale przecież nie widziałeś śmierci Dothraków, tylko jakie tam ogniki zgasły. Więc masz opcje: 1) uznać, że twórcy Gry o tron to kretyni, którzy nie dostrzegli absurdu, który Twoje bystre oko wypatrzyło lub 2) przyjąć do wiadomości, że jednak nie wszyscy Dothrakowie zginęli. Ja obstawiam jednak dwa.

Przeczysz sam sobie, raz twierdząc, że nie potrafią samodzielnie myśleć a drugi raz, że potrafią się połapać czy są już za murami, czy przed murami, czy w środku, czy na zewnątrz i w zależności od tego zmieniać swoje zachowania.

Hmmmm... Chcesz Januszu, żeby traktować Cię poważnie? To może zacznij zachowywać się poważnie i nie wypisuj tu takich bzdetów. Dla mnie to oczywiste - rozkaz NK: "Zdobyć Winterffel i wymordować obrońców", a nie rozpraszać się po lasach w poszukiwaniu niedobitków. I tak, zombie bez kontroli NK są dość bezmyślne, wykazują jedynie bezrozumną agresję - w jakiś sposób potrafią jednak wykonywać rozkazy. No tak, jest tu sprzeczność, ale to musisz mieć pretensje nawet nie do twórców serialu, tylko twórców standardowego zombie (nie tego z The Wallking Dead, tylko z kultu voodoo).

A nie oburza Cię, że smoki latają i jeszcze zioną ogniem? Wszak to też przeczy zasadom fizyki :D

I dlatego że ich nie słuchała, przyszła np. na rokowania. Przekonałeś mnie.

OK, rozumiem - pewne niuanse do Ciebie nie docierają, jedynie łopatologia i czarno-biało. Tylko widzisz, Varys był INTELIGENTNY i dla niego istotne mogło być już samo to, że Danka takie rozwiązanie nie tyle, że rozważała, co chciała zrealizować. Ostatecznie, pod naciskiem, "zawiesiła" to, ale nie odrzuciła.

I wybacz, ale to ostatnia moja odpowiedź na Twoje zarzuty, bo zaprawdę powiadam Ci - nie chce mi się tłumaczyć oczywistych oczywistości.
_______________________
http://seczytam.blogspot.com

Janusz S. - 09:40 09-05-2019
Oczywiście, że wybaczam i trzymam za słowo. :P Zauważę jednak przy tym, że początkiem tej dyskusji było to, że zgłosiłeś swoje uwagi do mojej opinii, nie odwrotnie.
historyk pisze:skoro wszyscy Dothrakowie zginęli, to skąd się wzięli w kolejnym odcinku?

Skoro powołujesz się na fizykę, to zapewne zdajesz sobie sprawę z istnienia brzytwy Ockhama. Twoje "przyjąć do wiadomości" powoduje, że w filmie można umieścić dowolną bzdurę, niedającą się pogodzić z niczym co pokazywano wcześniej a Ty jedynie pokiwasz głową i uznasz, że należy łykać wszystko co "geniusz" twórców umieścił na ekranie.
historyk pisze:Chcesz Januszu, żeby traktować Cię poważnie?

Nie mam żadnego wpływu na to, jak traktujesz innych. Teoria, że czegokolwiek od Ciebie chcę nie znajduje pokrycia w obserwowanych faktach.
historyk pisze:"Zdobyć Winterffel i wymordować obrońców", a nie rozpraszać się po lasach w poszukiwaniu niedobitków.

To miło, ze zombie znały geografię i rozróżniały obrońców od innych mieszkańców zamku. Mordowały zaś wyłącznie tych, którzy się do nich podeszli na krok i nikogo nie ścigały. Sądzę, ze pomogłoby Ci stosowanie się do Twoich własnych rad? Tych o bzdetach.
historyk pisze:A nie oburza Cię, że smoki latają i jeszcze zioną ogniem? Wszak to też przeczy zasadom fizyki :D

Nie. To nie jest sprzeczne z założeniami, które twórcy przedstawiali w trakcie całego serialu. Czemu miałaby tam obowiązywać ziemska fizyka?

nosiwoda - 10:13 09-05-2019
To nie były czasy całkowitych eksterminacji

Dobrze, że mam na podorędziu Zajadex, przynajmniej nie dostanę zajadów od śmiechu.

historyk - 12:26 09-05-2019
nosiwoda pisze:
Dobrze, że mam na podorędziu Zajadex, przynajmniej nie dostanę zajadów od śmiechu.

Pisząc "czasy" miałem na myśli nie konkretny okres historyczny (wszak to Never Never Land), tylko "czasy" miecza i łuku. Wówczas nader rzadko zdarzały się bitwy, w których jedna strona niemal została eksterminowana. Naturalnie w starciu, bo co innego po bitwie - zawsze była dostępna opcja jak z bitwy pod Batohem.


Jedna rzecz do Janusza: nie, nie łyknę każdej bzdury NIE pokazanej nam przez twórców serialu (bo wbrew temu co uporczywie wypisujesz, nigdzie nie widzimy eksterminacji Dothraków). Być może mój historyczno-dziennikarski umysł nakazuje mi wypełnić luki w wiedzy logicznymi hipotezami. Może też dlatego nie potrzebuję - inaczej niż Ty - łopatologii.
_______________________
http://seczytam.blogspot.com

Janusz S. - 19:57 09-05-2019
I warto było łamać słowo by obrzucić kogoś łopatologią? :agrue:

nosiwoda - 12:43 10-05-2019
Jeśli ta łopatologia była skierowana do mnie, to była tym bardziej daremna, że postów historyka nie czytam, mając go w ignorach.

romulus - 17:36 10-05-2019
Co do pożegnania z Duchem, rzeczywiście było to słabe. Ale czy nie jest to pewien prognostyk odnośnie przyszłości Jona?

Jeśli chodzi o balisty to jakoś nie jestem ich fanem. W sensie - łatwo je obejść. Atak nocą, atak z góry. Jakoś nie widać po nich, aby były to jakieś "działa samobieżne", które można odwrócić w każdą stronę i walić w smoka pod każdym możliwym kątem.

Shadowmage - 18:22 10-05-2019
Mówimy o tym Duchu, o którym regularnie zapominano przez kilka(naście) odcinków? Ja byłem wręcz zaskoczony, że sobie o nim przypomnieli przy okazji tego sezonu.

Janusz S. - 22:44 10-05-2019
nosiwoda pisze:Jeśli ta łopatologia była skierowana do mnie, to była tym bardziej daremna, że postów historyka nie czytam, mając go w ignorach.

Jam ci to, nie chwaląc się, zasłużył sobie. 8)
romulus pisze:Co do pożegnania z Duchem, rzeczywiście było to słabe. Ale czy nie jest to pewien prognostyk odnośnie przyszłości Jona?

To znaczy? Sugerujesz, że zginie czy że zostanie na południu jako "simply the best"?

historyk - 03:36 11-05-2019
nosiwoda pisze:Jeśli ta łopatologia była skierowana do mnie, to była tym bardziej daremna, że postów historyka nie czytam, mając go w ignorach.

Tak nie czyta moich postów, że nieco wyżej nawet jeden cytuje :D Ale jest zupełnie możliwe, że nosiwoda ma własną definicję "czytania" i "nieczytania". Dopuszczam tez możliwość, że zacytował mnie, odniósł się, a nie przeczytał. Bo to jest, panie, amelinium, tego nie pomalujesz :D
_______________________
http://seczytam.blogspot.com

gg72 - 09:32 13-05-2019
historyk pisze:Tak nie czyta moich postów, że nieco wyżej nawet jeden cytuje :D Ale jest zupełnie możliwe, że nosiwoda ma własną definicję "czytania" i "nieczytania". Dopuszczam tez możliwość, że zacytował mnie, odniósł się, a nie przeczytał. Bo to jest, panie, amelinium, tego nie pomalujesz :D

W żadnym wypadku nie chcę "bronić" nosiwody czy coś, ale on cytował Janusza :-) (który, co prawda, zacytował Ciebie).
A Ty, jako szczycący się umiejętnością wyszukiwania informacji, powinieneś taki drobiazg bez problemu wychwycić :-P

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Brzezińska, Anna - "Mgła"


 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

 Sanderson, Brandon - "Yumi i malarz koszmarów"

 Bardugo, Leigh - "Wrota piekieł"

Fragmenty

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

 Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS