Patronat
Hoyle, Fred - "Czarna chmura"
Moorcock, Michael - "Elryk z Melniboné"
Ukazały się
Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"
Kelly, Greta - "Siódma królowa"
Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (zintegrowana)
Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (miękka)
Szokalski, Kajetan - "Jemiolec"
Patel, Vaishnavi - "Kajkeji"
Mortka, Marcin - "Szary płaszcz"
Maggs, Sam - "Jedi. Wojenne blizny"
Linki
|
|
|
Wydawnictwo: Zysk i S-ka Tytuł oryginału: Rejoice Tłumaczenie: Dariusz Kopociński Data wydania: Luty 2019 ISBN: 978-83-8116-503-7 Oprawa: miękka Format: 140x205 Liczba stron: 554 Cena: 45,00 zł Rok wydania oryginału: 2018 Tom cyklu: 1
|
„Cena szczęścia” nie jest pierwszą powieścią science fiction w dorobku Stevena Eriksona. Zanim ją napisał, powstały trzy inne (jak dotąd) będące czymś na kształt parodii, pastiszu „Star Treka”, którego autor jest fanem. W Polsce Erikson znany jest głównie z monumentalnej sagi fantasy „Malazańska Księga Poległych”. Dlatego powieść science fiction w jego wykonaniu, po tak olbrzymiej pracy, jaką wykonał wcześniej, budziła oczekiwania. Tymczasem „Cena szczęścia”, która została wydana w Kanadzie w 2018 r. jest powieścią, której w żaden sposób (jeśli chodzi o kreację świata i pomysły) nie można porównać z tamtym cyklem. Autor też nie miał takich ambicji. Zresztą, to chyba dobrze, ponieważ po wielu tysiącach stron, które składają się na „Malazańską Księgę Poległych” autor musiał potrzebować „zmiany klimatu” pod każdym literackim względem.
Konstrukcja fabuły jest bardzo prosta. Obca cywilizacja postanawia uwolnić Ziemię od trawiących ją problemów. Największym z nich jest ludzkość, która pogrąża się w autodestrukcji, ciągnąc za sobą ku zagładzie całą planetę. Tak to wygląda z punktu widzenia Obcych. Ale nie przybywają po to, aby ludzkość zniszczyć, tylko ją uleczyć, skierować na właściwą drogę rozwoju. W gruncie rzeczy ludzie to małe dzieci, które z perspektywy obcej cywilizacji wymagają działań wychowawczych i poprawczych. I jak to bywa w takich przypadkach – nie wszystkim na Ziemi się to spodoba. Na pewno nie prezydentowi USA (nieprzypadkowo podobnemu do pewnego znanego z naszej rzeczywistości gamonia). Ani bogatym, konserwatywnym miliarderom (którzy nieprzypadkowo podobni są do cynicznych braci Koch, wykorzystujących amerykańską religijną prawicę do swoich jakże mało chrześcijańskich celów. I tak dalej).
Sympatie autora są oczywiste. Zresztą, trudno się mu dziwić, bowiem te negatywne postacie w jego powieści są odwzorowaniem równie negatywnych postaci z rzeczywistości. Nie trzeba stać po którejkolwiek stronie jakiegokolwiek światopoglądowego sporu, aby tak stwierdzić. Ale nie o tym jest ta powieść, a autor chyba nie stara się być zbyt pryncypialny i pouczający. Nie na tyle, aby najniżej podpisany recenzent chciał go cynicznie wykpić, mimo sympatii dla jego poglądów. Bowiem takie pouczanie i pryncypialność zawsze proszą się o kpinę, chyba że same w sobie zawierają choćby odrobinę niezbędnego humoru, który pozwala je „zdetonować”.
Trudno w tej powieści wyróżnić jedną główną postać. Autor oddaje głos wielu bohaterom i to ich oczyma czytelnik ogląda zmiany wprowadzane na Ziemi (pokojowo) przez Obcych. Być może pisarka science fiction jest takim zbiorowym głosem ludzkości i jako taki traktują ją Przybysze, stawiając w roli kogoś w rodzaju rzecznika czy pełnomocnika. Taka konstrukcja fabuły sprawia, że żadna z tych postaci nie budzi specjalnych emocji. Ale i nie taki jest cel autora. To nie bohaterowie są w tej powieści najważniejsi, ale przyjęta wizja ludzkości i wprowadzane zmiany, które mają pchnąć jej rozwój w nowym, bezpiecznym i bardziej perspektywicznym kierunku. Na tym skupia się autor, najwidoczniej rozczarowany kondycją ludzkości i pozbawiony wiary w to, że jest ona zdolna do zmiany.
Powieść jest całkiem przyjemna w odbiorze. Jej brak skomplikowania nie stanowi wady. Ale i przez to, w jakiś mocny sposób, nie zapada w pamięć. Nie angażuje emocji (jeśli ktoś tego oczekuje). To taki dosyć przyjemny, gatunkowy średniak. Nie proponuje niczego nowego. W gruncie rzeczy, Obcych autor traktuje tu dosyć instrumentalnie. Są oni ważni tylko dlatego, że mogą zmienić bieg rzeczywistości. Nie jest ważne kim są, skąd pochodzą i dlaczego to robią. W zasadzie odpowiedzi, których udziela Erikson też mają znaczenie drugorzędne. Całkiem przyjemna byłaby taka rzeczywistość, w której „na białym koniu” przybywają zbawcy, aby wyzwolić nas z kłopotów, w które wpadliśmy. Ale takie rzeczy są możliwe tylko w bajkach i niektórych powieściach science fiction.
Autor: Roman Ochocki
Dodano: 2019-02-17 18:05:59
-Jeszcze nie ma komentarzy-
|
|
|
Artykuły
Plaża skamielin
Zimny odczyt
Wywiad z Anthonym Ryanem
Pasje mojej miłości
Ekshumacja aniołka
Recenzje
Brzezińska, Anna - "Mgła"
Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"
Lindgren, Torgny - "Legendy"
Miles, Terry - "Rabbits"
McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"
Simmons, Dan - "Czarne Góry"
Sanderson, Brandon - "Yumi i malarz koszmarów"
Bardugo, Leigh - "Wrota piekieł"
Fragmenty
Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"
Brzezińska, Anna - "Mgła"
Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"
Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"
Sablik, Tomasz - "Próba sił"
Kagawa, Julie - "Żelazna córka"
Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"
Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"
|