Opowiadanie "Obłęd rotmistrza von Egern" pamiętam jeszcze sprzed około dwóch lat z magazynu Science Fiction. Wtedy tekst zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie i jako solidne, mroczne opowiadanie z adekwatnym do tytułu klimatem - zapadł mi w pamięci. Tymczasem niedawno Fabryka Słów zapowiedziała książkę o takim samym tytule. Toteż, gdy tylko ta znalazła się na księgarnianych półkach, zakupiłem ją i z dużymi nadziejami zabrałem się za lekturę.
Na książkę składają się cztery utwory – dwa na nowo przeredagowane, znane z czasopism – "Obłęd rotmistrza…" i "Cud domu brandenburskiego" oraz dwa dotąd niepublikowane – "Otchłań" i "Anna".
W tytułowym opowiadaniu poznajemy Joachima von Egern, sprawdzonego i cenionego dowódcę kawalerii, uwielbianego przez swoich żołnierzy. Jest on również człowiekiem reprezentującym wszystkie właściwe dobrym szlachcicom maniery: honor, dyscyplinę oraz nienaganne przestrzeganie etykiety. Jednak podczas tłumienia buntu w południowych prowincjach cesarstwa dochodzi do zdarzeń, które wywierają duży wpływ na psychikę Joachima, zmieniając go powoli... Nazbyt rygorystycznie pojmowane pojęcie honoru nie pozwala mu już na obiektywne postrzeganie rzeczywistości. Ponadto pojawiają się u niego schizofreniczne wizje osób, których podszepty wpływają na rozumowanie rotmistrza. W pewnym momencie dezerteruje z cesarskiej armii i wraz z wiernymi mu do końca żołnierzami, rozpoczyna krwawy rajd po okolicznych regionach...
Dla tych, którzy opowiadania jeszcze nie czytali, ten zbiorek to najlepsza ku temu okazja. Szczególnie, iż warto jednocześnie przeczytać "Otchłań" - utrzymaną w podobnym nastroju kontynuację "Obłędu rotmistrza...". Oparta jest na ciekawym pomyśle oraz posiada nieszablonowe zakończenie, które rzuca nowe światło na oba teksty. Oczywiście, utwory nie spodobają się wszystkim: są dość brutalne, a co poniektórym do gustu może nie przypaść też ogólna atmosfera, związana z pogrążaniem się głównego bohatera w szaleństwie. Dla mnie ten niesamowity, obłędny klimat stanowi dużą zaletę, a miejsce w finale konkursu Nautilus dla pierwszego opowiadania Szczepana Twardocha jest w pełni zasłużone.
Dwa pozostałe teksty - "Anna" i "Cud domu brandenburskiego" są również bardzo interesujące. "Anna" (akcja ma miejsce w tej samej scenerii, co historie o rotmistrzu von Egern) to historia prostej dziewczyny ze wsi, która zgodnie z marzeniami bierze udział w przygodzie rodem z powieści romantycznych. "Cud domu brandenburskiego" opiera się na ciekawym nawiązaniu do legendarnego Pierścienia Nibelungów, który miał uratować hitlerowskie Niemcy przed upadkiem. Za interesującym pomysłem idzie równie dobra realizacja.
Co sprawia, że są to teksty bardzo ciekawe? Raz, styl autora, do którego nie mam żadnych zarzutów - wszystko jest napisane inteligentnie i sprawnie. Dwa, opowiadania mają świetne pomysły i klimat. Trzy, widać dużą wiedzę historyczną autora – realia osiemnastowieczne przedstawiono z dużą pieczołowitością, dbałością o szczegóły (które to właśnie sprawić mogą, że dla co wrażliwszych osób, książka okaże się nazbyt brutalna).
Opinie o "Obłędzie rotmistrza von Egern" zapewne będą bardzo różne. Dla mnie jednak jest to świetna pozycja, którą po prostu warto znać. Na kolejne książki Szczepana Twardocha czekam, bo to znakomicie zapowiadający się autor. Tymczasem "Obłęd Rotmistrza von Egern" polecam - kawałek naprawdę bardzo ciekawej literatury.
Ocena: 9/10
Autor:
Vampdey
Dodano: 2006-03-26 19:20:54