NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

Ukazały się

Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (zintegrowana)


 Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (miękka)

 Szokalski, Kajetan - "Jemiolec"

 Patel, Vaishnavi - "Kajkeji"

 Mortka, Marcin - "Szary płaszcz"

 Maggs, Sam - "Jedi. Wojenne blizny"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Kraty"

 Chambers, Becky - "Psalm dla zbudowanych w dziczy"

Linki

Gaiman, Neil - "Chłopaki Anansiego"
Wydawnictwo: Mag
Tytuł oryginału: Anansi Boys
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Data wydania: Wrzesień 2017
ISBN: ISBN:978-83-7480-872-9
Oprawa: twarda
Liczba stron: 352
Cena: 39,00 zł
Rok wydania oryginału: 2005



Gaiman, Neil - "Chłopaki Anansiego"

Amerykańscy bogowie 2?


Neil Gaiman od słusznie święci triumfy. Niedawna serialowa adaptacja „Amerykańskich bogów” przysporzyła mu jeszcze więcej fanów, zwracając uwagę nie tylko zapalonych czytelników literatury fantasy. Jeśli znacie tę głośną powieść Gaimana, pewnie kojarzycie pojawiającego się w nim afrykańskiego boga Anansiego. W „Chłopakach Anansiego” pisarz postanowił nieco rozbudować tę postać, wprawiając ją w szersze ramy.

Ale czy „Chłopaków Anansiego” (pierwsze wydanie w 2005 roku) należy w takim razie traktować jako kontynuację „Amerykańskich bogów” (z 2001)? Początkowo może się tak wydawać, ponieważ obie powieści należą do gatunku zwanego urban fantasy. Opiera się on na przemycaniu elementów fantastycznych (w tych przypadkach częściej mitologicznych) do świata przedstawianego realistycznie. Mamy więc Stany Zjednoczone bądź Anglię sportretowaną w sposób przypominający bardzo znane nam kraje, w których nagle pojawiają się postaci rodem z różnych mitologii, posiadające charakterystyczne dla siebie moce i zdolności. Ale mimo podobieństwa gatunkowego, utwory te różnią się między sobą klimatem i kreacją postaci.

Głównym bohaterem „Chłopaków...” jest Gruby Charlie, który w zasadzie nie jest wcale taki gruby, ale przezwisko nadane lata temu przez ojca jakoś do niego przylgnęło. Charlie prowadzi dość nudny żywot doradcy finansowego w Londynie. Monotonię jego egzystencji przełamuje Rose, którą zamierza poślubić. Planowany ślub jest okazją do odnowienia kontaktu z niewidzianym od dawna ojcem mieszkającym na Florydzie. Jak się okazuje, odszedł zupełnie niedawno z tego padołu łez. Charlie postanawia wybrać się na jego pogrzeb, gdzie dowiaduje się o kilku sensacjach: że zmarły staruszek był afrykańskim bogiem-pająkiem oraz że przed przyjściem na świat Charliego urodził się jego starszy brat, Spider. Początkowo nie wierzy w fantastyczne doniesienia, jednak po powrocie do domu... spotyka Spidera.

Nieoczekiwany zjazd rodzinny wywraca życie bohatera do góry nogami. Spider okazuje się temperamentem skrajnie różny od statecznego księgowego, próbuje rozruszać sztywnego braciszka, co tamten postrzega jako chaotyczną destrukcję wszelkich aspektów życia. Za sprawą Spidera nasz bohater wpada w nie lada tarapaty, lecz pozbycie się brata będzie zadaniem niezwykle trudnym.

Raz jeszcze nasuwają się skojarzenia z „Amerykańskimi bogami”, w których fabuła zawiązała się w obrębie pogrzebu i w których główny bohater, Cień, odkrywał swoje boskie pochodzenie. Jednak tam sytuacja była dużo bardziej rozbudowana, stawka gry zdecydowanie wyższa a całość przepełniał mroczny klimat śmierci i upadku (bogów? kultury? społeczeństwa? to już kwestia interpretacji). Tutaj mamy historię dużo lżejszą, zabawniejszą i prostszą. W pewnych fragmentach „Chłopaki Anansiego” przypominają bardziej humorystyczny „Dobry omen” napisany przez Gaimana i Pratchetta niż kampanię pana Wednesdaya.

„Chłopaki Anansiego” pozostając komedią, dotykają spraw poważnych, mówią o pułapkach statecznego życia, o trudnych relacjach rodzinnych i o pogodzeniu z samym sobą. Odejmują tylko z tych problemów mroczne tony, których Gaiman czasem używa. Tu pokazuje, że jest w stanie pisać na różne sposoby, wprowadzając różny klimat. Zawsze jednak: ciekawie. Przewrotność historii i doskonałe powiązanie fabularnych wątków robią zdecydowanie dobre wrażenie i przypominają nam, z jakiej rangi pisarzem mamy do czynienia.

Odpowiadając zatem na pytanie postawione w tytule recenzji: „Chłopaki Anansiego” nie są kontynuacją „Amerykańskich bogów”, nie są też ich spin-offem. To całkowicie odrębna historia (którą można czytać bez znajomości drugiej z książek), wpisująca się co prawda w ten sam gatunek, mająca pewne punkty zbieżne, ale wywołująca inne wrażenia i reakcje czytelnika. Za to oceniać można ją podobnie pozytywnie.



Autor: Aleksander Krukowski
Dodano: 2018-01-07 18:47:48
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

historyk - 09:59 08-01-2018
Neil Gaiman od słusznie święci triumfy.

Interesująca budowa zdania...

postanowił nieco rozbudować tę postać, wprawiając ją w szersze ramy

Takie od roweru? Bo jeśli od obrazu, to czy go wsadzisz w ramę centymetrową czy półmetrową, w niczym to nie zmienia wymiarów samego obrazu...

Czy „Chłopaków Anansiego” (...) należy w takim razie traktować jako kontynuację „Amerykańskich bogów” (z 2001)? Początkowo może się tak wydawać, ponieważ obie powieści należą do gatunku zwanego urban fantasy.

Prequele do tego napisał Łukjanienko pt "Dozory", a spin offa nieszczęsny Aaronovitch.

Mamy więc Stany Zjednoczone bądź Anglię sportretowaną w sposób przypominający bardzo znane nam kraje

A jakie kraje przypomina ta Anglia?

przed przyjściem na świat Charliego urodził się jego starszy brat, Spider

Lipa nie fantasy. Fantasy to by było jakby starszy urodził się później.

„Chłopaki Anansiego” (...) Odejmują tylko z tych problemów mroczne tony, których Gaiman czasem używa

To są te mroczne tony odejmowane przez książkę, czy ich nie ma? Swoją drogą zastanawiam się, czy książka potrafi też dzielić, mnożyć i pierwiastkować...

przypominają nam, z jakiej rangi pisarzem mamy do czynienia.

Tak, a recenzja przypomina nam z jakiej rangi recenzentem mamy do czynienia....

Nihil novi - bełkot i truizmy.
_______________________
http://seczytam.blogspot.com

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Brzezińska, Anna - "Mgła"


 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

 Sanderson, Brandon - "Yumi i malarz koszmarów"

 Bardugo, Leigh - "Wrota piekieł"

Fragmenty

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

 Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS