NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

McDonald, Ian - "Hopelandia"

Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (czarna)

Ukazały się

Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"


 Kelly, Greta - "Siódma królowa"

 Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (zintegrowana)

 Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (miękka)

 Szokalski, Kajetan - "Jemiolec"

 Patel, Vaishnavi - "Kajkeji"

 Mortka, Marcin - "Szary płaszcz"

 Maggs, Sam - "Jedi. Wojenne blizny"

Linki

Kosik, Rafał - "Różaniec"
Wydawnictwo: Powergraph
Data wydania: Sierpień 2017
ISBN: 978-83-64384-68-4
Oprawa: twarda
Format: 135×205mm
Liczba stron: 512
Cena: 45,00 zł



Drugi wywiad z Rafałem Kosikiem


Katedra: Witam cię w imieniu wszystkich czytelników Katedry! Kiedy rozmawialiśmy po raz pierwszy, a był to rok 2006, wydawnictwo Powergraph dopiero stawiało pierwsze kroki. Jak dzisiaj z perspektywy dziesięciu lat oceniasz tamtą decyzję?

Rafał Kosik: Nie jest to pierwsze zajęcie, jakim się parałem w życiu, ale pierwsze, które daje taką satysfakcję i poczucie, że robię coś naprawdę dobrego i pożytecznego. Gdy pracowałem w reklamie, miałem zupełnie odwrotne wrażenie. Przekształcenie Powergraphu z agencji reklamowej w wydawnictwo udało się nadzwyczaj dobrze. To jedna z lepszych decyzji w moim życiu.

K: Kim dzisiaj jest Rafał Kosik? Wydawcą książek, pisarzem SF, wynalazcą, a może znakomitym kucharzem?

RK: Wszystkim po trochu. Najmniej z wymienionych profesji czuję się wynalazcą, nazwałbym się raczej gadżeciarzem pro, co kiedyś określano mianem majsterkowicza. Lubię gadżety, a jeśli nie mogę kupić tego, co chcę, to robię to sam lub modyfikuję gadżety istniejące. Teraz na przykład wspólnie z synem doprowadzamy do stanu używalności trzydziestoletnie porsche. Czuję się kucharzem eksperymentatorem, na przykład udzielając tego wywiadu, przygotowuję węgierską zupę gulaszową (przepis na rafalkosik.com). Bieżącą działalnością wydawnictwa zajmuje się bardziej Kasia, ja pilnuję graficznej i technicznej strony przygotowania książek, reklam, banerów, filmów itd. Jestem jeszcze scenarzystą i publicystą. Przede wszystkim jednak czuję się pisarzem.

K: Czy mógłbyś opowiedzieć nam jak wygląda praca w wydawnictwie?

RK: Nasze wydawnictwo nie jest typowe. Prowadzimy je wspólnie z Kasią, moją żoną i redaktorką. Naszym dobrym duchem jest Marzenka, która z nami pracuje. To mała rodzinna firma, wcale nie chcieliśmy być biznesmenami, robimy po prostu to, co jest konieczne, aby wydawać książki. Jako że nie publikujemy zbyt wielu pozycji, praca nie przypomina tej znanej z normalnych firm lub nawet dużych wydawnictw. U nas to skupianie się nad kolejnymi projektami – są tygodnie luźniejsze, ale bywają i takie, podczas których przerwy robimy tylko na jedzenie i sen. Dopieszczenie każdej z książek, zarówno od strony redakcyjnej, jak i marketingowo-promocyjnej, to mnóstwo pracy, której z zewnątrz nie widać. Muszę to jakoś pogodzić z moim własnym pisaniem.

K: Wielu młodych autorów szuka sposobu na wydanie swojej książki. Czy Powergraph jest nadal otwarty na debiutantów, czy raczej stawiacie na sprawdzone nazwiska z własnej “stajni”?

RK: Dobrze układa nam się współpraca z naszymi stałymi autorami, co nie oznacza, że nie poszukujemy nowych, ciekawych talentów. Takich jak chociażby Radek Rak, którego powieść ostatnio wydaliśmy. Jednak z premedytacją publikujemy na tyle mało książek, by móc każdą z nich indywidualnie dopieścić, co zmusza nas do ostrej selekcji. Przy czym zdarza nam się odrzucać również propozycje całkiem niezłych książek, które nie pasują do naszych założeń.

K: Często w Internecie można spotkać komentarz, że książki dla dzieci i młodzieży pisze się łatwiej niż dla dorosłych. Podobno młody czytelnik jest mniej wymagający i prościej można trafić w jego gust. Jaka jest twoja opinia na ten temat?

RK: Jest dokładnie odwrotnie. Młody czytelnik jest bardziej wymagający, przy czym warunkiem wstępnym, żeby go zainteresować, jest ciekawa, wartka akcja. Wydaje mi się, że sporo autorów, którzy próbują się zmierzyć z pisaniem dla młodego czytelnika, zapomina o tym. Oczywiście jest to tylko zasada wstępna. Opowieść musi być mądra, a książka powinna mieć wszystkie zalety dobrej „dorosłej” literatury.

K: Chciałbym teraz porozmawiać o twojej najnowszej książce. Pierwsze wzmianki o „Różańcu” pojawiły się dobrych kilka lat temu. Dlaczego kazałeś tak długo czekać czytelnikom na kolejną książkę dla dorosłych?

RK: Prawdę mówiąc, zacząłem pisać „Różaniec” ponad dziesięć lat temu. Przerwałem pisanie, bo utknąłem: nie wiedziałem, w którą stronę powinna pójść akcja. W międzyczasie zająłem się pisaniem kolejnych tomów „Felixa, Neta i Niki”, później kolejnej serii dla jeszcze młodszych czytelników, czyli „Amelii i Kuby”, a dobry pomysł na dokończenie historii z „Różańca” pojawił się dopiero w zeszłym roku. Nie potrafię pisać, jeśli sam nie mam przekonania, że to co powstaje, jest dobre.

K: Wielu pisarzy mówi, że w trakcie pisania zmienia im się koncepcja książki i efekt końcowy jest diametralnie różny od zamierzonego. Jak było w przypadku “Różańca”? Czy powieść, która niedawno trafiła do rąk czytelników, jest zgodna z pierwotnym zamysłem?

RK: Nie przypominam sobie własnej książki, w której koncepcja nie zmieniłaby się co najmniej kilkakrotnie podczas pisania. Z premedytacją nie używam konspektów, wolę, gdy historia rozwija się swobodnie. Pisanie zgodnie z planem mnie nudzi. Lubię, gdy bohaterowie żyją własnym życiem i zaskakują mnie.

K: Twoja powieść przepełniona jest futurystyczną technologią. Opisując kolejne wynalazki bazujesz na aktualnym stanie wiedzy naukowców czy też pozwalasz sobie na popuszczenie wodzy fantazji i tworzysz własne zasady matematyki i fizyki?

RK: Pisząc science fiction bliskiego zasięgu, a takim jest „Różaniec”, staram się opierać na aktualnej nauce i prognozach rozwoju technologii. Czytam prasę i książki popularnonaukowe, oglądam programy i serwisy internetowe, by być na bieżąco z aktualnymi trendami. Oczywiście muszę sporo wymyślać, ponieważ opisuję nieistniejące jeszcze technologie, maszyny, społeczeństwa. Na pewno w tym gatunku literackim przekraczanie praw fizyki jest jednak niewskazane.

K: Postać Harpada, głównego bohatera “Różańca”, a także system PZ przywodzą na myśl “Limes inferior” Janusza A. Zajdla. Czy jest to dobry trop?

RK: Nie sposób uniknąć takich porównań, gdy pisze się fantastykę socjologiczną. Nie starałem się naśladować Zajdla, myślę, że po prostu pewne tematy widzieliśmy podobnie. Idę swoją drogą, co oznacza, że ani nikogo nie naśladuję, ani nie rezygnuję z własnej wizji, nawet jeśli ktoś kiedyś przedstawił już podobną. Bardzo cenię sobie oryginalność, jednak nie zamierzam rezygnować z tego, w co wierzę, tylko dlatego, że ktoś wcześniej doszedł do podobnych wniosków. To tylko zwiększa prawdopodobieństwo, że moja wizja jest wiarygodna.

K: Bardzo dziękuję za rozmowę.



Autor: Adam Szymonowicz


Dodano: 2017-10-04 10:00:00
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Bandobras - 15:39 06-10-2017
Powergraph doceniam właśnie za to, że nie idą w ilość a w jakość. Technicznie książki są dopieszczone (dobry papier i twarda okładka) i treść też jest w większości bradzo dobra lub dobra, korekta czasem nie tak świetna, ale to szczegół do poprawy. ;)

Tylko tak się zastanawiam czy kierownictwo (mam nadzieję, że może któreś z państwa Kosików to zobaczy) nie myśli by dla odmiany wydać coś inszego jak np. pierwszego zagranicznego autora ? Trylogia Ryfterów Wattsa aż prosi się o wznowienie, a z tego co na blogu Pana Rafała można wyczytać też ją docenia. AM i MAG raczej entuzjastycznie do tego nie podchodzi, a jeśli już to by pewnie miejsce na Wattsa się znalazło za ileś lat... :( Dla Powegraphu byłoby co wydać w serii "SF+", bo po Różancu na coś nowego "kosikdorosłego" poczekamy, a poza tym zostaje tylko Zbierzchowski, który z tego co pamiętam był zapowiedziany (chyba, że Nowak jeszcze z czymś wyskoczy). :)

Watts jeszcze pasuje do polityki wydawnictwa by dawać szansę debiutantom, bo w końcu Ryfterzy takim są. :D

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Brzezińska, Anna - "Mgła"


 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

 Sanderson, Brandon - "Yumi i malarz koszmarów"

 Bardugo, Leigh - "Wrota piekieł"

Fragmenty

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

 Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS