NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Weeks, Brent - "Poza cieniem" (wyd. 2024)

Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

Ukazały się

Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (zintegrowana)


 Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (miękka)

 Szokalski, Kajetan - "Jemiolec"

 Patel, Vaishnavi - "Kajkeji"

 Mortka, Marcin - "Szary płaszcz"

 Maggs, Sam - "Jedi. Wojenne blizny"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Kraty"

 Chambers, Becky - "Psalm dla zbudowanych w dziczy"

Linki

Martin, George R.R. - "Taniec ze smokami", część 2 (okładka filmowa)
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Cykl: Pieśń Lodu i Ognia
Tytuł oryginału: A Dance with Dragons
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Data wydania: Kwiecień 2016
Wydanie: II
ISBN: 978-83-7785-886-8
Oprawa: twarda
Format: 140×205mm
Liczba stron: 684
Cena: 59,00 zł
Rok wydania oryginału: 2011
Tom cyklu: 5, część 2



Gra o tron subiektywnym okiem (s07e07)

Finał siódmego sezonu „Gry o tron” niby przynosi kilka rozwiązań, są zwroty akcji, a na końcu nawet przełomowe wydarzenie, ale generalnie nie ma w nim nic, czego widzowie by się nie spodziewali.

Już na wstępie przyznaję, że finał siódmego sezonu „Gry o tron” wywołał u mnie raczej ambiwalentne uczucia. Niby doszło do ważnych wydarzeń, niby były zwroty akcji i ziejący czymś (niebieskim ogniem?) smok, ale generalnie postacie głównie się snują, gadają i rzucają mroczne spojrzenia. Jest trochę aktorstwa na przyzwoitym poziomie i dialogów, ale w historii serialu były znacznie bardziej zapadające w pamięć finały.
Najważniejszym wątkiem jest konferencja pokojowa w Królewskiej Przystani, gdzie ściąga armia Daenerys wraz z sojusznikami, by przekonać Cersei o istnieniu Innych i zagrożeniu na Północy. Przywożą zombiaka, odstawiają przedstawienie i generalnie sceny te przebiegają zgodnie z założeniem – choć początkowo dziwi szybka zgoda Lannisterki. Jest oczywiście wiele smaczków, a nawet z czasem męczących, szybkich ujęć, mających na celu przypomnienie widzom, że te postacie (dodajmy: prawie wszystkie, które przeżyły) mają wspólną, dość niespecjalną i burzliwą historię. Teoretycznie to właśnie te sceny miały za zadanie napędzać odcinek – jak choćby spotkanie oko w oko Cersei i Tyriona – ale pomimo niezłego aktorstwa nie spełniają oczekiwań.

fot. HBO
fot. HBO

Zastanawia mnie też postawa Cersei. To, że coś knuje, to jest jasne. A jednak wydaje się to zbyt słabo umocowane: z jednej strony wygląda na rzeczywiście poruszoną, z drugiej już po chwili wprowadza opracowany z wyprzedzeniem niecny plan i się go trzyma. To, że traktuje innych przedmiotowo, to wiadomo, ale mimo wszystko jej scena pożegnania z Jaime wydaje się mało przekonująca – podobnie jak pertraktacje z Tyrionem. Jakby faktycznie miała jakieś sentymenty do obu braci… i do wrogów, bo naprawdę nie trzeba było wiele, by zgładzić wrogich przywódców. Co prawda ich armia niby była pod bramami, ale zdobycie stolicy i milionowego miasta nie jest takie proste. Można było o tym wspomnieć.
A jakie są konsekwencje konferencji pokojowej? Jaime odjeżdża w siną dal i pewnie bohatersko zginie, szarżując na nieumarłego smoka, Cersei będzie miała nową armię, choć niespecjalnie przeciwników, którzy będą z nią walczyć (jeśli faktycznie wszyscy popędzą na Północ), a Jon i Dany być może załatwili przedłużenie rodu Targaryenów. Choć tutaj może dojść do konfliktu, bo nagle to były Snow stanie się prawowitym królem… ale to nie on ma smoki. Informacja ta zostaje potwierdzona dla najbardziej opornych w krótkiej, choć dość zabawnej rozmowie Brana z Samem (wóz to trzeci najszybszy, naddźwiękowy środek transportu w Westeros).
I szczerze powiedziawszy z wielkiej kulminacji sezonu – bo właśnie do tych rozmów prowadziło większość scen – wyszło wielkie nic. Jakby Daenerys na samym początku od razu zabrała swoje zabawki i poszła na Północ, to wiele by się nie zmieniło. Wiadomo, romans z Jonem musiał mieć podbudowę, ale przyznam, że i tak jego poprowadzenie mnie nie przekonało. Bardziej interesujące jest to, co też sobie myślał podsłuchujący Tyrion i co w związku z tym zrobi.
Część akcji odcinka dzieje się w Winterfell, gdzie przez długi czas scenarzyści budowali konflikt między Sansą i Aryą. I faktycznie, pierwsze sceny zapowiadają jego eskalację… a później mamy szybki sąd nad Petyrem. Siostry się dogadują, przedstawiają emocjonalną argumentację, wszyscy wierzą im na słowo, nawet ludzie z Doliny. Sansa wydaje wyrok, a Arya sprawnie załatwia sprawę podrzynając gardło Littlefingerowi. Szczerze powiedziawszy, za jego męczarnie w tym sezonie i snucie się na trzecim planie, to powinna do tej operacji załatwić mu anestezjologa… W każdym razie scenarzyści nie przekonali, że dwie siostry były sprytniejsze od wytrawnego gracza mimo tekstów o nauce i rodzinie ponad podziałami.
Z mniej istotnych scen mamy też Theona, który – przynajmniej teoretycznie – odzyskuje metaforyczne jaja (bo brak prawdziwych mu się przydał). Ważniejsza niż wykazanie się umiejętnościami bokserskimi na plaży jest rozmowa z Jonem, która też nieco charakteryzuje byłego już chyba króla Północy (choć, jak się okazuje, gdy się zawróci dziewczynie w głowie, to i klękać nie trzeba). Przyszłość tego wątku jest ważna dla Greyjoya, a nie losów świata… no, chyba że przy okazji wykończy wuja i pokrzyżuje plany Cersei. Ale czy w ogóle warto łudzić się, że Theon jednak jest zdolny do wielkich rzeczy tylko po jednej rozmowie z Jonem?

fot. HBO
fot. HBO

Odcinek, i cały sezon, zamyka upadek Muru. Jak na konstrukcję, która trwała tysiące lat, to poszło zaskakująco łatwo. Rozumiem, że prekognicja itp., ale jeden smok ziejący jakąś niebieską odmianą ognia też powinien się nieco natrudzić. A tu szast-prast i już armia zombiaków jest po drugiej stronie. Tak czy siak potwierdziło się, że bohaterowie to frajerzy i może Nocny Król powinien im spuścić solidne manto, bo na nic innego nie zasłużyli. Pomijam już fakt, że całość odbyła się bez specjalnych emocji w nieco kiczowatym stylu.
Mimo dość słabego finału, to konstrukcyjnie sezon był jednym z lepszych. Ograniczenie postaci i skróty sprawiły, że dało się całość ograniczyć do kilku głównych osi, które zostały z grubsza doprowadzone do końca, a jednocześnie pozostawiły luźne nitki, na których może się opierać fabuła ostatniej serii.
Otwarte pozostaje pytanie „co dalej”? Z jednej strony można się spodziewać miłej naparzanki na Północy, oblężenia Winterfell i nadchodzącej odsieczy (znów przestrzeń się zagnie?). Z drugiej Cersei łatwo nie odpuści i coś pewnie będzie kombinować, więc Jon i Dany nie będą mogli odsłonić tyłów. Kilka ścieżek fabularnych pozostaje otwartych, ale widać już zmierzanie do wielkiego finału. Przed nami tylko sześć odcinków, ale trochę na nie poczekamy. Choć pewnie i tak ukażą się przed kolejną powieścią Martina…



Autor: Tymoteusz Wronka


Dodano: 2017-08-29 11:46:25
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

lordofthedreams - 16:49 29-08-2017
@Pyrokar Już jest - wykapany Ned Stark i po targaryeńsku zaliczył ciotkę :)

Pyrokar - 16:36 29-08-2017
Przyznam szczerze, że na tym finale bawiłem się wybornie :D
Tak trzymał mnie w napięciu i ekscytacji, że machałem ręką na niedociągnięcia albo w ogóle ich nie zauważałem. W poprzednim odcinku popsuły mi seans te wszystkie anomalie pogodowe, zakrzywienia czasoprzestrzeni czy przewidywalność. Natomiast w siódmym odcinku kilka rzeczy mogłoby mi popsuć seans gdyby nie fakt, że dałem się porwać akcji i genialnym scenom (np. prezentacja trupa, odejście Jaime'a, kompilacja scen przedstawiająca tożsamość Jona). A co mogłoby zgrzytnąć: zakulisowe rozpracowanie Littlefingera, zdublowanie imienia Aegona w rodzinie Rhaegara (liczyłem na Aemona), może jeszcze bezcelowość wątku Theona (przynajmniej teraz tak się wydaje). Ciekawe czy Jon zastosuje się do własnej rady jaką dał Theonowi? Czy będzie jednocześnie Starkiem i Targaryenem?

kompan - 13:01 29-08-2017
Mam swoje obiekcje ale ciekawe jak sam Martin by to skonczyl. Jakos nie chce mi sie wierzyc, ze byloby o wiele lepiej patrzac na dolujaca jakosc ostatnich tomow. Mozna jechac po tym serialu ale plus jest taki, ze przynajmniej BEDZIE mial zakonczenie. A ze niektorym sie nie podoba?
C'est la vie.

Janusz S. - 12:36 29-08-2017
Generalnie wszystkim za łatwo idzie. Smokowi topienie muru, Cersei rozstanie z bratem. Sansie oszukanie LF.
Najbardziej rozczarowujący był koniec LF. Sansa oficjalnie przyznała się, że kiedyś nakłamała lordom z Doliny w sprawie śmierci ciotki i... nic. Wszyscy stali jak kołki nie wykazując żadnych reakcji. A przecież nie mogła ich uprzedzić, bo LF by się dowiedział.
Zgromadzenie wielu postaci razem powoduje też, że większość bezsensownie pełni rolę tłumów statystów.

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Brzezińska, Anna - "Mgła"


 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

 Sanderson, Brandon - "Yumi i malarz koszmarów"

 Bardugo, Leigh - "Wrota piekieł"

Fragmenty

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

 Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS