NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Weeks, Brent - "Droga cienia" (wyd. 2024)

Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

Ukazały się

Ferek, Michał - "Pakt milczenia"


 Markowski, Adrian - "Słomianie"

 Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"

 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Kukiełka, Jarosław - "Kroczący wśród cieni"

 Gray, Claudia - "Leia. Księżniczka Alderaana"

Linki

Stephenson, Neal - "7Ew"
Wydawnictwo: Mag
Tytuł oryginału: Seveneves
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
Data wydania: Listopad 2016
ISBN: 978-83-7480-671-8
Oprawa: twarda z obwolutą
Liczba stron: 896
Cena: 69,00 zł
Rok wydania oryginału: 2015



Stephenson, Neal - "7Ew"

Neal Stephenson, nawet kiedy pisze fantastykę, to rzadko (wręcz wcale) powtarza się w zakresie wyboru gatunku (czy, w tym przypadku, podgatunku). „Zamieć”, „Diamentowy wiek” bądź „Peanatema” to fantastyka, ale jednocześnie kompletnie różne od siebie powieści pod względem „kostiumu”. Tak samo jest w przypadku pozostałych, nie-fantastycznych powieści autora. To jeden z kilku dowodów, jakim wszechstronnym pisarzem jest Neal Stephenson. Najnowsza powieść, „7EW”, to kolejna pozycja, która tezę tę potwierdza. Jest to science fiction z akcentem zdecydowanie na element naukowy. Do tego stopnia, że w trakcie lektury odnieść można wrażenie, że fabuła została wymyślona tylko po to, aby urozmaicić wywód naukowy, pomieszany z naukową spekulacją na temat możliwości przetrwania ludzkości w kosmosie.

Zaczyna się od rozpadu Księżyca. Przyczyna tego wydarzenia pozostanie tajemnicą do końca powieści. (Nie jest to problem, bo wspomniana zagadka nie jest najważniejsza). Ziemia staje wobec nieuchronnego zniszczenia. Ludzkość jednoczy się w wysiłku uratowania, czego się da. Wszystkiego uratować nie zdoła. Wiadomo, że cała populacja umrze. Przeżyją tylko ci, którzy znajdą się w kosmosie, na stacji, którą trzeba szybko i w gruncie rzeczy prowizorycznie powiększyć i dostosować, aby kilkaset, w porywach do kilku tysięcy przedstawicieli naszego gatunku przetrwało, nauczyło się żyć w kosmosie i aby pewnego dnia ich potomkowie mogli powrócić i odnowić panowanie ludzkości nad Ziemią. Do tego trzeba zachować całe dziedzictwo wiedzy (w zdigitalizowanej formie).

Fabuła powieści niemal w całości rozgrywa się w przestrzeni kosmicznej. Ziemią i tym, jak ludzkość przyjmuje wiadomość o nieuchronnej zagładzie, autor zasadniczo nie zajmuje się wcale. Tylko tyle, ile jest niezbędne do stworzenia kontekstu sytuacyjnego dla niektórych bohaterów wciąż przebywających na planecie i dla stworzenia punktu odniesienia dla tego, co dzieje się w stacji kosmicznej. Można kręcić nosem, że autor tak szybko do porządku dziennego przeszedł w powieści nad kwestią zagłady naszego gatunku. Informacja o nieuchronnym końcu, z niewielkimi problemami, ale dosyć szybko zostaje zaakceptowana przez ludzi. Najważniejszym argumentem nakazującym zachowanie spokoju w obliczu zagłady wydaje się być proste stwierdzenie – że przecież i tak kiedyś wszyscy musimy umrzeć. Koniec świata też kiedyś musi nadejść. Nadszedł teraz, cóż poradzić. W przypadku innego autora zapewne należałoby to potraktować jako zarzut. Ale nie w tym przypadku. Neal Stephenson nie stworzył bowiem powieści o zagładzie ludzkości, nie miał zamiaru kreować apokaliptycznych scenariuszy z myślą o efektownej adaptacji na scenariusz kinowego blockbustera, jakich oglądaliśmy już na ten temat mnóstwo. „7EW” to powieść o przetrwaniu po zagładzie. Punkt wyjścia fabuły i jego konsekwencje stawiają w zasadzie na ludzkości krzyżyk. Trzeba ratować co się da, a nie rozpaczać. Wprawdzie zdarzą się zamieszki czy inne niepokoje, ale ogólnie to tylko nieważne tło.

Do kwestii przetrwania i warunków z nim związanych autor podchodzi bardzo metodycznie i wiarygodnie. Nie ma tu ściemy o cudownie wynalezionych napędach czy technologiach, które pozwolą w kilka lat stworzyć bajeczne i wygodne życie w przestrzeni kosmicznej. Autor wychodzi od istniejących aktualnie koncepcji i rozwijanych technologii i „podkręca” je wyobraźnią, nie uciekając do przodu zbyt daleko. Można dostrzec stereotypowo amerykańskie podejście do praktycznych rozwiązań, wzbogaconych technologią. Rządzi Rozum ukierunkowany na przetrwanie i stworzenie strategii rozwoju. Nie ma miejsca na uleganie emocjom, nie ma miejsca na ideologie. To wszystko ma – w niewyartykułowanym wprost zamierzeniu – pozostać na Ziemi (i zapewne wraz z nią ulec zniszczeniu). Nie uda się, bo nie może się udać, i „pierwiastek” racjonalny będzie musiał zmierzyć się zmierzyć ze swoim przeciwieństwem, co przyniesie nieoczekiwane i – w takich okolicznościach – groźnie nieodwracalne skutki. Nawet mimo zagłady cywilizacji ludzkość nie będzie potrafiła do końca pozbyć się „mrocznej”, nieracjonalnej strony własnej natury. Autor nie popadł w żadne idealistyczne urojenia, w związku z czym wydaje się, że przedstawiony scenariusz jest możliwy. Nie można mieć wątpliwości po czyjej stronie będzie sympatia czytelnika oraz autora. Niemniej ten ostatni w chłodnej analizie bohaterów nie pozostawia wątpliwości, czym ta sympatia jest warunkowana.

Można się zastanawiać nad podobieństwem niektórych motywów do tematów poruszanych w poprzednich powieściach Stephensona. Religia jako wirus zarażający umysł to przecież jeden z tematów „Zamieci”. W „Cryptonomiconie” z kolei „czynnik” nieracjonalny też stał w opozycji do racjonalnego, który reprezentowali trochę wyalienowani społecznie bohaterowie pozbawieni odpowiedniego społecznego „interfejsu”. W „7EW” większość postaci przypomina nieco nerdów w kosmosie – ale są przecież naukowcami, inżynierami i to determinuje ich sposób myślenia i reagowania. A ludzkość przecież nie może przetrwać jako technokratyczna społeczność, bo nie byłoby to w ogóle reprezentatywne. Zresztą, kiedy dochodzi do podziałów, to przecież nie ma tu prostej opozycji między nauką/techniką a „chaosem” myślowym, który przychodzi dopiero, kiedy brak jest kompetencji do rozwiązywania technicznych czy praktycznych problemów. Przyczynami konfliktu są pierwotne instynkty dominacji, ego i wszystko, co z tego wypływa a nie zostało jeszcze wyeliminowane przez miliony lat ewolucji.

Jak wspomniano, mimo oczywistych sympatii Stephenson pozostaje bezstronny w ocenach, zajmując się głównie analitycznym, praktycznym wypracowywaniem rozwiązań. Dobrym przykładem jest to, jak zwycięzcy traktują pokonanych. Nie ma tu mowy o żadnej empatii, humanizmie, przynajmniej nie na pierwszym planie. Podstawą decyzji nie są oceny moralne, ale zwykła kalkulacja nakazująca pozostawić przegranych przy życiu, aby nie ograniczać różnorodności puli genowej i nie pozbawiać ludzkości szansy na rozwój, do którego kluczem będzie inżynieria genetyczna. W końcu ludzkość to nie tylko inżynierowie i naukowcy.

Zwrócić należy uwagę, że mimo skupienia się przede wszystkim na nauce i technologii, powieść nadal jest wciągająca. Rozwiązywanie problemów technicznych i logistycznych związanych ze stworzeniem bazy dla przetrwania gatunku, zapewnienia mu zasobów paliwa, wody, pożywienia, tworzenia całej infrastruktury jest bardziej fascynujące niż interakcje między bohaterami, które w większości i tak są podporządkowane powyższym problemom.

Cały kryzys związany ze zniszczeniem warunków do życia na Ziemi ma trwać pięć tysięcy lat. Dopiero wtedy możliwe będzie podjęcie prób „odbudowy” ekosystemów i w konsekwencji całej cywilizacji. Ostatnia część powieści jest temu poświęcona. Obserwujemy już ludzkość, która stworzyła cywilizację w kosmosie, rozrastając się do miliardów i dzieląc się na odrębne rasy. Podział ten jest konsekwencją wydarzeń sprzed pięciu tysięcy lat, kiedy doszło do wypracowania status quo między poszczególnymi „odłamami” przedstawicieli naszego gatunku. Przetrwali nieliczni, ale genetyka pozwoliła na powolne odbudowanie, czy raczej zbudowanie nowych ludzi. Przyszłość za pięć tysięcy lat, którą tworzy w ostatniej części autor, nie przynosi wcale Nowego Wspaniałego Człowieka. Mimo zmian spowodowanych inżynierią genetyczną, ludzkość „charakterologicznie” pozostaje bliska ludzkości sprzed zagłady. Najistotniejsze jednak pozostaje to, co czeka na Ziemi. Początkowo wydawać się mogło, że niektóre wątki w poprzednich częściach autor wcisnął na siłę, aby uczłowieczyć postacie, ale ostatnia część powieści udowadnia, że jest inaczej. Tu autor przygotował przynajmniej dwie ważne niespodzianki, które sprawiają, że zbędność wspomnianych wątków była pozorna.

„7EW” to powieść bardzo science. Jak żadne z wcześniejszych dzieł Neala Stephensona. Z tego powodu może okazać się dla wielu czytelników rozczarowaniem, ale chyba nie dla tych, którzy twórczość tego pisarza znają i wiedzą, że nie można się spodziewać kolejnej wersji „Zamieci” czy „Cryptonomiconu”. Dla tych, dla których punktem wyjścia w twórczości tego pisarza było „Reamde”, lektura „7EW” może być szokiem poznawczym. Najniżej podpisanemu, który nie dysponuje umysłem wyprofilowanym naukami ścisłymi, lektura nie sprawiła trudności i była bardzo wciągająca. Oraz satysfakcjonująca. Można utyskiwać nad zakończeniem, ale „słabe”, „niewyraźne” zakończenia to standard w powieściach Neala Stephensona. Czy jest to wadą, niech ocenią czytelnicy indywidualnie. Pamiętać jednak należy, że literatura spekulatywna, którą tworzy Stephenson, jak dotąd nie zawierała drugiego dna, nie angażowała się w spory filozoficzne. Autor nie porywa się na powiedzenie czytelnikom Czegoś Ważnego. Może poza tym, że ludzkość, dzięki wiedzy, uporowi, wytrwałości i instynktowi przetrwania może się wykaraskać z największej biedy. To też ważne. Podobnie jak tęsknota za Czymś Więcej, którą wyraża jeden z bohaterów pod koniec powieści. Nie chodzi o jakąś konwencjonalną duchowość, religijność, tylko chyba o ucieczkę do przodu, dalej w kosmos, zamiast cofania się na Ziemię. Jeśli zatem mowa o rozczarowaniu, to w przypadku najniżej podpisanego chodzi o chęć poznania dalszego ciągu historii, ponieważ autor stworzył w finale bardzo interesujący świat, który warto byłoby dłużej eksplorować.


Autor: Roman Ochocki
Dodano: 2016-11-25 21:19:07
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS