NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

Weeks, Brent - "Droga cienia" (wyd. 2024)

Ukazały się

Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"


 Kelly, Greta - "Siódma królowa"

 Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (zintegrowana)

 Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (miękka)

 Szokalski, Kajetan - "Jemiolec"

 Patel, Vaishnavi - "Kajkeji"

 Mortka, Marcin - "Szary płaszcz"

 Maggs, Sam - "Jedi. Wojenne blizny"

Linki


Arkhamer 2016 - relacja


Za rok widzimy się w Kaliszu, czyli relacja z Kaliskiego Weekendu Fantastyki Arkhamer 2016


Już wkrótce Polcon a po nim, można powiedzieć, początek kolejnego sezonu konwentowego i planowania, gdzie by tu znowu pojechać. No właśnie. Być może myślicie, że mapa konwentów fantastycznych w Polsce jest w miarę ustabilizowana i co roku jesteśmy skazani na wybieranie spośród tych samych miejscówek. Może wydaje się Wam też, że nowe konwenty w małych miejscowościach to zawsze co najwyżej średniej jakości rozrywka dla lokalsów. Jeśli tak, to chciałabym leciutko podważyć to przekonanie. W przyszłym roku szykujcie się na coś zupełnie nowego.


27-29 maja 2016 w Kaliszu, już po raz drugi, odbył się Kaliski Weekend Fantastyki Arkhamer. Nazwa brzmi skromnie, ale to mylne wrażenie. Na konwent zjechała się świetna ekipa, program był na poziomie bez mała ogólnopolskim i wszystkie inne okoliczności przyrody również przyczyniły do znakomitej zabawy okraszonej ciekawymi treściami. Jeśli w przyszłych latach będzie równie dobrze, Kalisz ma szansę sporo namieszać w naszym corocznym grafiku konwentowym.



Dlaczego Arkhamer ma taki potencjał? Po pierwsze, świetny termin. Późna wiosna to czas, kiedy jesteśmy już po Pyrkonie – impreza rozrasta się tak, że coraz więcej z nas ma tam coś do roboty i chce później odpocząć, pozostali natomiast mogą po prostu mieć ochotę na coś bardziej kameralnego. Do ważnych imprez sezonu letniego, takich jak Polcon czy Nidzica, jest natomiast jeszcze trochę czasu i Arkhamer może służyć jako miły przerywnik. Pogoda jest już z reguły ładna i aż chce się w tym czasie wyskoczyć na jakiś weekendowy wypad. W tym roku aura dopisała doskonale i na Arkhamerze można było spokojnie cieszyć się wiosennym, konwentowym relaksem, w dodatku bez strachu, że zaraz rozdepcze nas kilkutysięczny tłum cosplayerów albo że trzeba już coś zacząć czytać przed Zajdlami.

Po drugie, Kalisz to doskonałe miejsce. Jest plus minus w centrum Polski, więc łatwo się tam zjechać z fandomowymi znajomymi z innych miast. Już w tym roku w dużej mierze się to udało – wśród ok. 500 konwentowiczów (wliczając organizatorów) oprócz miejscowych przyjechały m.in. osoby z Poznania, Wrocławia, Łodzi, Krakowa, różnych miast Śląska oraz Warszawy. Ponadto, Kalisz jest śliczny i zabytkowy (niestety, tegoroczna lokalizacja Arkhamera w szkole znajdującej się w sercu blokowiska, choć dodawała konwentowi oldschoolowego klimatu, nie pozwoliła tego do końca docenić), a przy tym nie tak opatrzony, jak większe „turystyczne” miasta. Arkhamer to więc świetna okazja, żeby Kalisz zwiedzić i poznać jego ciekawą historię. (Nawiasem mówiąc, aż dziw, że miasto „ze wszystkich w Polsce najstarsze” – wybudowane na szczątkach neolitycznej osady i będące ważnym ośrodkiem rozgrywek o władzę w średniowieczu, ojczyzną i kolebką astronomicznego montażu paralaktycznego oraz wielokrotnie niszczonym i palonym newralgicznym punktem granicznym na styku dwóch zaborów – nie doczekało się jeszcze portretu w żadnym utworze fantastycznym!)

Akredytacja przebiegła sprawnie, kulturalnie i na „ty”, co się chwali.

Po trzecie, świetna organizacja konwentu. Arkhamer tylko z pozoru jest imprezą lokalną – w rzeczywistości za jego organizacją, oprócz miejscowego Kaliskiego Klubu Fantastyki Arkham, stoją ludzie mający doświadczenie w tworzeniu takich konwentowych sław, jak Polcon, Niucon czy Copernicon. Rezultat współpracy tak doświadczonej ekipy był taki, że wszystko na Arkhamerze po prostu działało – chyba najlepsza organizacja konwentu to taka, o której uczestnik nie musi zbyt wiele myśleć i pozostaje mu spokojnie cieszyć się sprawną akredytacją, sensownie zorganizowaną miejscówką, spotkaniami z ludźmi, stoiskami, atrakcjami i – no właśnie – wyśmienitym programem.

Co do programu Arkhamera, poczułam się, jako uczestniczka, naprawdę obdarowana. Wstępnie, wybierając się, oczekiwałam atrakcji na poziomie raczej lokalnego eventu, a tymczasem otrzymałam trzy dni rzeczy naprawdę interesujących i dobrych merytorycznie, w dodatku nawet w przystępnej cenie (35 PLN za 3-dniowy karnet). Co prawda, jako entuzjastka literatury, wolałabym w przyszłości zobaczyć na Arkhamerze nieco szerszy ilościowo blok literacki, ale w tym roku ilość została nadrobiona przez jakość. Prelekcja Jacka Inglota o plusach czytania klasyki SF nawet mnie, czytelniczkę dość krnąbrną i niechętną lokalnym kanonom, przekonała, że za brzydkimi socjalistycznymi okładkami z rakietą czy ufoludkiem może kryć się twórczy indywidualizm, którego nasza dzisiejsza, zjadająca własny ogon popkultura potrzebuje jak powietrza. Spotkanie z Rafałem W. Orkanem rozpoczęło się od insiderskich historii o tajemnicach zawodu game deva, a skończyło na świetnej rozkminie o Ważnych Opowieściach stanowiących drugie dno popkulturowych narracji: jako przykład autor podał Jurassic Park, który według niego jest alegorią dojrzewania do ojcostwa.

Z tematów pozaliterackich świetny był panel o stawianiu pierwszych kroków w fandomie – kameralna liczba widzów umożliwiła także osobom z publiczności wymienianie się z prelegentami historiami o tym, jak zaczęła się ich przygoda z fantastyką. Prelekcja o bromansie prowadzona przez Anię „Myszę” Piotrowską i Simona Zacka ciekawie współgrała z analogiczną prelekcją Oli „Rusty” Cholewy z Fangirl's Guide to the Galaxy na tegorocznym SerialConie. Przykładowo, Mysza i Simon byli mniej rygorystyczni w swojej definicji bromansu i nazywali tak nie tylko przyjacielskie dwójki, ale również przyjaźnie między większą liczbą bohaterów.

Arkhamer 2016 miał rewelacyjny program plastyczno-warsztatowy. Podczas trzech konwentowych dni można było przebierać w zajęciach z rysunku, charakteryzacji czy stosowania różnego rodzaju twórczych narzędzi cyfrowych. Ja wybrałam się na zajęcia z podstaw tworzenia komiksu i bawiłam się świetnie, narysowałam współczesną księżniczkę incognito oraz wysłuchałam porad prowadzącego, który okazał się być doświadczonym praktykiem-rysownikiem o bardzo ciekawym portfolio. Żałuję, że czas nie pozwolił mi na uczestnictwo w pozostałych punktach bloku, bo zapowiadało się naprawdę ciekawie i profesjonalnie.

Polisensoryczne zapiski z warsztatów o zapachach na sesji. Na pierwszym planie próbki zapachów kadzidła, rozmarynu i świeżo skoszonej trawy.

Szczególnie przyjemne wspomnienia mam też z zakończenia pełnej wrażeń i przez to trochę męczącej konwentowej soboty. Na wieczornej prelekcji Simona Zacka o smokach w fantastyce, można było dać odpocząć oczom oglądając piękne grafiki towarzyszące prezentacji (naprawdę, wyjątkowy szacun za wizual!). Zaraz potem natomiast, na warsztatach poświęconych zapachom na sesjach RPG prowadzonych przez Klaudię „Sabbath” Heintze, czekał na uczestników istny seans aromaterapeutyczny. Dowiedzieliśmy się m.in. jak „wyczarować” podczas sesji zapach piwnicy (olejek z paczuli!), jak za pomocą opisu zapachu dać do zrozumienia, że postać jest wampirem, albo jaką woń ma strój bobrowy (no dobra, reszta zapachów była cudowna, ale ten ostatni akurat ciut mniej).

W tak miłym nastroju tym przyjemniej było udać się na wieczorną integrację, która była kolejnym mocnym punktem Arkhamera – po pierwsze przez fajność ekipy a po drugie dzięki ciekawej lokalizacji. Enigmatyczny klub „Amnezja”, całkiem jak szafa z Opowieści z Narnii, z zewnątrz wydawał się być całkiem innym miejscem niż wewnątrz. Po osobliwym pierwszym wrażeniu okazało się, że jest to niezwykle sympatyczny lokal, który na oba konwentowe wieczory stał się areną świetnych dyskusji o fantastyce i nie tylko.

Enigmatyczny klub „Amnezja” - widok z zewnątrz.

Taki był zatem mój Arkhamer, ale atrakcji było o wiele więcej: w porywach zdarzało się, że jednocześnie odbywało się 11 różnych punktów programu. Był konkurs cosplayowy, turnieje juggera na boisku, wioska rekonstrukcyjna, stoiska wystawców i sensownie, na oko, wyposażony gamesroom połączony z komputerową retrogralnią. W mrocznych podziemiach szkoły urządzono Salę Grozy i Horroru, gdzie wyświetlano filmy w rzeczonych klimatach. Dwie sale mieli miłośnicy mangi i anime – podobno mocna frakcja w kaliskim fandomie. Erpegowcy i LARPowcy też mieli co robić – z relacji branżowych wynika, że dla nich też był to udany konwent – a dla chcących podszkolić się z teorii otwarta była dodatkowo Czytelnia RPG. Można też było zagrać w grę konwentową nawiązującą do klimatów Warhammera, polegającą na odnajdywaniu żetonów umieszczonych w specjalnych kryjówkach. Zarówno z tego, co widziałam sama, jak i z relacji, które ukazały się już w sieci, wynika, że jak na każdym większym, porządnym konwencie, na Arkhamerze można było, w zależności od zainteresowań, zorganizować sobie czas na kilkanaście różnych sposobów – i w każdym wypadku dobrze się bawić.

Cosplayerów było całkiem sporo. Nie powiedziałam Geraltowi i Yen, że na razie czytałam o nich tylko opowiadania.

Byłam szczerze – i bardzo pozytywnie – zdziwiona, dlaczego aż tyle ciekawych aktywności upakowano na tak niedużym, młodym konwencie odbywającym się w niewielkim mieście. Zapytana przeze mnie główna koordynatorka – Paulina „Sowa” Mikołajczyk – powiedziała, że wraz z resztą ekipy mieli po prostu ochotę rozkręcić w Kaliszu fajną imprezę fantastyczną, bo miasto jest ciekawe i wyjątkowo dogodnie położone. Poza tym, władze lokalne od początku były przychylne inicjatywie i okazały jej duże wsparcie. Sowa powiedziała mi, że orgowie wstępnie potraktowali organizację Arkhamera jako odpoczynek i szansę miłego spotkania. Na podobnej zasadzie zwerbowano też pisarzy i prelegentów, którzy zgodzili się na udział z sympatii do ekipy i z chęci spędzenia weekendu na fajnym evencie. Pomimo luzackiej atmosfery wokół organizacji Arkhamera, okazało się, że koniec końców sporo osób miało ochotę poświęcić swój czas i wysiłek, by konwent wyszedł dobrze. I choć jak zwykle orgowanie okazało się nie tylko zabawą, ale i ciężką pracą, a gdy wszystko zostało już dopięte na ostatni guzik, dało się słyszeć rytualne „nigdy więcej!”, to Sowa zapewnia, że w przyszłym roku Arkhamer odbędzie się znów i będzie zorganizowany z takim samym rozmachem. I bardzo dobrze!

Gamesroom

Turniej juggera

Minusów imprezy dostrzegłam niewiele. Trzymam kciuki za program literacki – mam nadzieję, że w przyszłym roku i autorów, i literackich fandomitów będzie trochę więcej. Poza tym szkoda, że na miejscówkę imprezy nie wybrano budynku położonego bliżej centrum Kalisza, tak by zamiejscowi uczestnicy mogli docenić uroki miasta. Kwestia uczestników miejscowych i zamiejscowych to kolejna sprawa – choć autorzy innych relacji chwalą Arkhamera pod kątem towarzyskim, mnie było trochę żal, że przyjezdni nie mieli okazji lepiej zintegrować się z fantastami z Kalisza. Podobnie jak Ola Bacdorf z Gildii, trochę czepiałabym się też słabej promocji wydarzenia: tak sprawnie zorganizowany konwent z tak atrakcyjnym programem mógłby przyciągnąć naprawdę dużą liczbę uczestników, gdyby był odpowiednio wcześniej i szerzej rozreklamowany.

Stoiska wystawców

Bo choć wspomniane już ok. 500 uczestników to niezły wynik jak na kameralną imprezę fantastyczną, to jednak szkoda, że nie pojawiło się więcej osób, które mogłyby skorzystać z tych wszystkich świetnych atrakcji. Co prawda były prelekcje (np. „Nagrody Darwina” Michała „Puszona” Stachyry i Klaudii „Foki” Heintze), podczas których przez nadmiar chętnych brakowało miejsc siedzących na sali, ale były i takie, na których sale świeciły jeszcze pustkami. A to oznacza tylko jedno – w Kaliszu ruszyła świetna, interesująca, profesjonalnie zrobiona impreza, której brakuje tylko uczestników i która czeka na Was – i ma naprawdę sporo do zaoferowania.

To jak – mam nadzieję, że spotkamy się wszyscy na Arkhamerze wiosną A.D. 2017?

Trzymam kciuki za przyszłoroczny program literacki!

Kaliski Weekend Fantastyki „Arkhamer 2016”
Data: 27-29 maja 2016r.
Miejsce: Kalisz, Zespół Szkół nr 10, ul. Podmiejska 9a
Organizator instytucjonalny: Stowarzyszenie Kaliski Klub Fantastyki Arkham


Autor: Agnieszka „Shee” Magnuszewska
Dodano: 2016-08-15 22:39:32
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Brzezińska, Anna - "Mgła"


 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

 Sanderson, Brandon - "Yumi i malarz koszmarów"

 Bardugo, Leigh - "Wrota piekieł"

Fragmenty

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

 Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS