NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (czarna)

LaValle, Victor - "Samotne kobiety"

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Artykuł jest częścią serii Uczta Wyobraźni.
Zobacz całą serię

Pół setki Uczty Wyobraźni


Pół setki Uczty Wyobraźni


Dziesięć lat i pięćdziesiąt wydanych książek – to szmat czasu i mnóstwo czytania. Dzięki temu seria „Uczta Wyobraźni” na dobre zagościła na naszym rynku wydawniczym... i na naszych półkach. Ten okrągłe liczby to także dobry moment na podsumowania i refleksje.

„Uczta Wyobraźni” to projekt, który w zasadzie nie powinien zaistnieć. Dziesięć lat temu Wydawnictwo Mag postanowiło zadziałać wbrew rynkowi opanowanemu przez opasłe cykle fantasy i wystartować z czymś zupełnie innym: serią zbierającą fantastyczne książki, które wymykają się prostym klasyfikacjom. Wtedy popularnym określeniem było new weird, ale i ono nie obejmowało całego spektrum konwencji i tematów, które zaczęły pojawiać się w serii.

Początki „Uczty Wyobraźni” były dość nieśmiałe – wszak kto słyszał wtedy o autorach takich jak Ian R. MacLeod i Hal Duncan? Jeden napisał przepiękną, nieco steampunkową wizję rewolucji w czasach przemysłowych, drugi wykreował powieść zakręconą, o nietypowej formie narracji (zresztą wydaje się, że rzucenie od razu czytelników na tak głęboką wodę spowodowało zniechęcenie przynajmniej części z nich do serii). Obaj przyjechali do Polski i promowali serię, ale dopiero wydanie „Ślepowidzenia” Petera Wattsa okazało się strzałem w dziesiątkę – jest to prawdopodobnie największy hit serii i jeden z dwóch tytułów, które ukazały się później w reedycji poza „Ucztą Wyobraźni”.


Każda książka z UW mogłaby się doczekać oddzielnego akapitu, chociaż z różnych powodów. Niemalże ile książek, tyle różnych podejść do fantastyki – od zupełnie niesamowitych wizji, do twórczego wykorzystania znanych od lat konwencji i pomysłów fabularnych. Można zachwycać się nastrojowością „Cudzoziemca z Olondrii” Sofii Samatar, nietypowym podejściem do fantasy w „Córce żelaznego smoka” i „Smokach Babel” Michaela Swanwicka i w „Viriconium” M. Johna Harrisona czy odjechanymi wizjami Jeffa VanderMeera. Wielbiciele bardziej typowych konwencji mogą się delektować hard SF w „Accelerando” Charlesa Strossa czy „Diasporze” Grega Egana lub w bardziej klasycznej, nieco Aldissowskiej formie z „Ciemnego Edenu” Chrisa Becketta. Mamy tu też historię o pierwszym kontakcie („Laguna” Nnedi Okorafor), zapis pobytu w piekle („Listy z Hadesu” Jeffreya Thomasa), alternatywną historię („Rozłąka” Christophera Priesta) czy wizję przyszłości tak nieodległą, że niemal rzeczywistą („Wodny nóż” Paolo Bacigalupiego).

Co jeszcze znajdziemy w serii? Ian McDonald specjalizuje się w ekstrapolacji rozwoju krajów trzeciego świata, Lavie Tidhar w „Osamie” wykorzystuje chandlerowskie klimaty do snucia opowieści o kreowaniu własnych rzeczywistości, a Jeff Noon tworzy pesymistyczne, mroczne wizje nieodległej przyszłości. Do tego dochodzą mozaikowe opowieści Davida Mitchella czy flirt z literaturą grozy Caitlín R. Kiernan w „Tonącej dziewczynie”. Co książka, to temat do dyskusji – nawet jeśli dana pozycja nie trafia bezpośrednio w nasze gusta.


Oczywiście „Uczta Wyobraźni” jest na tyle zróżnicowanym zbiorem, że praktycznie nie ma szans, aby wszystkie spodobały się każdemu. Jednych może odrzucić psychodeliczna „Trojka” Stephana Chapmana, innych specyficzny styl i sposób prowadzenia fabuły M. Johna Harrisona. Niektórzy nie odnajdą przyjemności w szukaniu ukrytej między wierszami prawdy w „Pokoju” Gene’a Wolfe’a lub zostaną zniesmaczeni wizjami Clive’a Barkera z „Imajiki”, a jeszcze inni mogą zacząć ziewać przy pięknie napisanych, ale nienastawionych na akcję powieściach Catherynne M. Valente - jak w przesyconym erotyzmem „Palimpseście”. Z drugiej strony równie wielu odbiorców zauroczą właśnie te elementy. Warto eksperymentować i sięgać po inne pozycje, nawet jeśli raz czy drugi zdarzyło się sparzyć podczas czytania książek z tej serii.

Żeby nie było tak pięknie, seria przeżywała też pewne kryzysy. W pewnym momencie zaczęły się pojawiać w niej wznowienia – być może nawet książek świetnych i wartościowych, ale jednak znanych już przynajmniej części czytelników w Polsce. Stawało się wtedy przed dylematem czy zakupić drugi raz „Maszynę różnicową”, „Wurta” czy też „Jonathana Strange’a i pana Norrella”. Nie należy nie doceniać impulsu kolekcjonerskiego.


Drugi trend, który do pewnego stopnia należy ocenić negatywnie, to często powtarzające się nazwiska: np. Ian R. MacLeod i Ian McDonald mają na koncie już po cztery książki (a ten drugi będzie miał ich przynajmniej sześć, gdy wydana zostanie cała trylogia „Luny”), M. John Harrison pięć. Owszem, nie ma nic zdrożnego w tym, by wydawać kolejne książki cenionych autorów, ale pod dwoma warunkami. Po pierwsze, że nie odstają poziomem od wcześniejszych lub prezentują inne oblicze twórczości danego pisarza. Po drugie, że nie zabierają miejsca innym, jeszcze nieznanym twórcom. W pierwszym przypadku wydaje się, że kilka razy warunek został naciągnięty (najbardziej jaskrawy przykład to „Brasyl” McDonalda), w drugim o wiele trudniej jest to ocenić bez dogłębnej znajomości rynku anglojęzycznego. Z jednej strony intuicja podpowiada, że powinno się tam znaleźć jeszcze wiele interesujących tekstów, ale z drugiej sporo z ostatnio wydawanych pozycji w serii nie gwarantuje już efektu „WOW!”. A może „Uczta Wyobraźni” już tak nas rozpuściła, a jednocześnie przyzwyczaiła do różnych form pokazywania fantastyki, że nowsze pozycje, wcale nie gorsze od wcześniejszych, już nie wywierają na czytelnikach tak dużego wrażenia?

Bez wątpienia największym atutem i rolą serii jest pokazywanie czytelnikom w Polsce tekstów nieszablonowych. Książek, których wydanie wymaga pewnej odwagi, bo wymykają się zaszufladkowaniu. Oczywiście teraz, gdy istnieje już rozpoznawalna seria, łatwiej jest je promować, aczkolwiek początki były trudne. Dzięki „Uczcie Wyobraźni” trafiają w nasze ręce pozycje, które inaczej prawdopodobnie by się nie ukazały po polsku; a jeśli nawet, to tylko pojedyncze tytuły. Ponadto w serii ukazują się także zbiory opowiadań, zwykle dołączane do powieści. Jeśli mówi się, że na ambitniejszą fantastykę nie ma w Polsce zbytu, to tę samą tezę odnośnie zbiorów opowiadań należy spotęgować. A jednak wydawca próbował i dzięki temu można było przeczytać m.in. świetną „Asystentkę pisarza fantasy” Jeffreya Forda, „Smoka Griaule’a” Luciusa Sheparda, „Pompę numer sześć” Paolo Bacigalupiego czy opowiadania McDonalda i MacLeoda.


Nie bez znaczenia jest także forma wydawania książek. Póki nie nastały „Artefakty”, nie było na naszym rynku drugiej tak ładnie wydawanej, spójnej wizualnie serii fantastycznej; nie to, że konkurencja próbowała jakoś specjalnie iść w ślady. Niemniej posiadanie kompletu pięknie wydanych książek stało się w pewnym momencie wyzwaniem dla kolekcjonerów, czego efektem zawrotne jak na fantastykę ceny w drugim obiegu niektórych wcześnie wydanych tomów z wyczerpanym nakładem. Lata mijają, a nadal znakiem rozpoznawczym są świetne grafiki m.in. Tomasza Marońskiego, Irka Koniora czy Piotra Cieślińskiego. Ich prace prezentują rozmaite style (często dostosowane do natury książki), ale nieodmiennie corocznie stanowią jedne z najciekawszych okładek książek fantastycznych. Co istotne, większość z nich powstaje specjalnie na potrzeby serii, choć od czasu do czasu wykorzystywane są grafiki z zachodnich okładek.

Mimo licznych pochwał ze strony czytelników i recenzentów jest to nadal seria daleka od komercyjnego sukcesu. Nie ma w niej dodruków, a nadal dostępne są pozycje wydane lata temu – i to pomimo regularnie pojawiających się promocji. W innym wydawnictwie projekt zostałby już dawno temu zamknięty, ale w Magu nadal jest kontynuowany, mimo pojawiających się od czasu do czasu momentów zwątpienia. Wygląda jednak na to, że czytelnicy w Polsce nadal nie są gotowi zmierzyć się z bardziej ambitną, wymykającą się prostym klasyfikacjom, fantastyką. Najlepiej świadczy o tym fakt, że nawet w ramach samej serii największą popularnością cieszą się powieści dość mocno osadzone w tradycyjnych konwencjach, a szczególnie w science fiction – oczywiście niczego nie odmawiając prozie Petera Wattsa, Paolo Bacigalupiego czy Iana McDonalda.


„Uczcie Wyobraźni” życzę przynajmniej dobicia do setki tytułów, a stojącemu za nią Andrzejowi Miszkurce dalszego zapału do jej tworzenia i wielu dobrych tytułów do czytania, z których będzie nam wybierał kolejne niezapomniane czytelnicze przeżycia.

Poniżej możecie wybrać waszą ulubioną, najlepszą, najciekawszą książkę z „Uczty Wyobraźni”. Zapraszamy do głosowania:

Uczta Wyobraźni

Ankieta została zakończona
Wybierz najlepszą książkę z Uczty Wyobraźni:
Wieki światła
 0 
Welin
 0 
Atrament
 0 
Ślepowidzenie
 0 
Dom Burz
 0 
Accelerando
 0 
Viriconium
 0 
Opowieści sieroty: W ogrodzie nocy
 0 
Opowieści sieroty: W miastach monet i korzeni
 0 
Podziemia Veniss
 0 
Listy z Hadesu. Punktown
 0 
Akwaforta
 0 
Rzeka bogów
 0 
Światło
 0 
Shriek: Posłowie
 0 
Palimpsest
 0 
Maszyna różnicowa
 0 
Nakręcana dziewczyna. Pompa numer sześć
 0 
Finch
 0 
Nova Swing
 0 
Trojka
 0 
Podróże. Pieśń czasu
 0 
Dom derwiszy. Dni Cyberabadu
 0 
Smok Griaule
 0 
Nieśmiertelny
 0 
Córka żelaznego smoka. Smoki Babel
 0 
Atlas chmur
 0 
Pusta przestrzeń
 0 
Portret pani Charbuque. Asystentka pisarza fantasy
 0 
Jonathan Strange i pan Norrell
 0 
Wurt
 0 
Modlitewnik amerykański/Luizjański blues/Viator
 0 
Osama
 0 
TV Ciał0
 0 
Tonąca dziewczyna
 0 
Pokój
 0 
Ciemny Eden
 0 
Imajica
 0 
Echopraksja
 0 
Droga serca
 0 
Cudzoziemiec w Olondrii
 0 
Obudź się i śnij. Tchorosty i inne wy-tchnienia
 0 
Diaspora
 0 
Laguna
 0 
Brasyl
 0 
Rozłąka
 0 
Wodny Nóż
 0 
Czasomierze
 0 
Peryferal
 0 
Luna: Nów
 0 

Autor: Tymoteusz Wronka


Dodano: 2016-05-07 13:34:46
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

kurp - 15:14 24-04-2016
To już 50?! <ociera łzę wzruszenia>

Pierwsze wyniki ankiety zdają się potwierdzać tezy artykułu.

light pillar - 16:50 24-04-2016
Kiedy ukazał się Welin, przeczytałem pierwszy akatip książki i zniecheciłem się zarówno do Duncana, jak i całej serii. 3 lata temu na jakimś stoisku na Dworcu Wschodnim szukałem czegoś do pociągu. Kupiłem Ślepowidzenie. Zaraz po powrocie zamówiłem 17 tytułów z serii. Potem dokupiłem resztę, poza 2 niedostępnym. Od tego czasu kupuję kolejne na bieżąco.

toto - 18:15 24-04-2016
To teraz odliczanie do setki.

light pillar pisze:Kiedy ukazał się Welin, przeczytałem pierwszy akatip książki i zniecheciłem się zarówno do Duncana
Pamiętam, że Welin kupiłem w momencie, gdy był już na rynku Atrament. W autobusie przeczytałem kawałek i następnego dnia poszedłem kupić Atrament. Aż łezka się w oku kręci na wspomnienie, gdy regularnie zachodziło się do księgarni stacjonarnej Selkara. I miało się dodatkowe kilka procent rabatu. Ale to już nie wróci.

baczmus - 18:16 24-04-2016
Myślicie, że jest jeszcze szansa na skompletowanie całej serii?

Shadowmage - 18:19 24-04-2016
Od czasu do czasu niedostępne tytuły pojawiają się na serwisach sprzedażowych. Tyle, że np. potrafią kosztować dwie stówy. Więc wszystko zależy od determinacji i zasobności portfela.

light pillar - 18:44 24-04-2016
Poza tym ledwie kilka jest z kategorii must have/must read. Dla mnie takich jest 6.

toto - 18:57 24-04-2016
Podejrzewam, że te najtrudniejsze do zdobycia się w tej kategorii mieszczą?

Fidel-F2 - 19:21 24-04-2016
Żona w posagu wniosła drugi komplet UW. Mam do opchnięcia Nakręcana dziewczyna. Pompa numer sześć i parę innych tytułów. Córka żelaznego smoka. Smoki Babel z autografem.

light pillar - 19:29 24-04-2016
Każdy ma swoich własnych faworytów. Dla mnie sa to wodny nóż, wurt, jonathan strange, atlas chmur, nakręcana dziewczyna, ślepowidzenie. Od dawna jednak nie śledziłem ich dostępności. Te starsze na pewno tylko na aukcjach.

light pillar - 19:30 24-04-2016
Kupilbym nakrecana, accelerando, atlas chmur,maszynę. Pytanie tylko w jakiej cenie

Janusz S. - 20:17 24-04-2016
Fajne podsumowanie. Brakuje mi trochę równoległego głosowania na te pozycje UW, które w ogóle nie nadają się do czytania, jak np. Trojka i TV Ciało.

skylight - 21:51 24-04-2016
@Janusz Trojki jeszcze nie czytałem ale TV Ciał0 to i dla mnie jedna ze słabszych pozycji w tej serii.

@Fidel odezwij się pls na PW w sprawie Swanwicka.

light pillar - 21:52 24-04-2016
W serii są słabsze tytuły. To nie do uniknięcia i nie mam z tym problemu, jeśli na 50 tytułów 2 są niestrawne. Mnie męczy Ciemny Eden. Książka naprawdę niezła, z chęcią przeczytam kontynuację, ale uważam ją za kalkę Osady/Przełęczy.

Ziuta - 22:53 24-04-2016
Bo jakkolwiek bardzo lubię "Ciemny Eden" to trudno ukryć, że on najmniej pasuje do linii programowej serii. Inne książki bywają bełkotliwe, ale niewątpliwie wystawiają wyobraźnię na najwyższą próbę. Tymczasem "Eden" to przypomnienie klasycznych motywów (Aldissa chociażby) z lekkim odchyleniem młodzieżowym.

Janusz S. - 23:44 24-04-2016
skylight pisze:@Janusz Trojki jeszcze nie czytałem...

Niezapomniane przeżycie, ale na szczęście dość krótkie, bo po kilkudziesięciu stronach tego bełkotu miałem dość.
light pillar pisze:W serii są słabsze tytuły. To nie do uniknięcia i nie mam z tym problemu, jeśli na 50 tytułów 2 są niestrawne. Mnie męczy Ciemny Eden. Książka naprawdę niezła, z chęcią przeczytam kontynuację, ale uważam ją za kalkę Osady/Przełęczy.

Znajdzie się nieco więcej niż dwa, użyłem tylko najbardziej drastycznych przykładów. "Męczenia" nie zrozumiałem. Książka ci się podoba, ale martwi cię to, że wydano ją w niewłaściwej serii? :shock:
Ziuta pisze:...to trudno ukryć, że on najmniej pasuje do linii programowej serii.

Nie zgadzam się. "Linia programowa serii" zakłada wydawanie w niej wszystkiego co wydaje się AMowi do niej pasować. Taka interpretacja "linii programowej" nie daje miejsca na "niepasujące" książki i jest z pewnością bliższa rzeczywistości niż inne próby zdefiniowania zawartości UW.

light pillar - 05:42 25-04-2016
Nie mówię o kwestii przynależności do serii. Nie jestem zrozumiały, żeby wchodzić w rolę redaktora. Mam na myśli wtorność tekstu, brak oryginalności

ketyow - 09:22 25-04-2016
Nie pojmuję aż takiej popularności Ślepowidzenia. Tak, to pozycja z bardzo dobrym pomysłem, ale napisana już przeciętnie, jest w UW co najmniej kilka tytułów o całą klasę lepszych. Ciekaw jestem jak kształtowały się różnice w nakładzie między Ślepowidzeniem (w obu nakładach), a np. Accelerando.

ketyow - 09:23 25-04-2016
Hm, *w trzech nakładach.

gg72 - 09:27 25-04-2016
Janusz S. pisze:
skylight pisze:@Janusz Trojki jeszcze nie czytałem...

Niezapomniane przeżycie, ale na szczęście dość krótkie, bo po kilkudziesięciu stronach tego bełkotu miałem dość.

A ja nie rozumiem tego narzekania na Trojkę - przeczytałem bez najmniejszego problemu, wcale nie było złe... (nie mówiąc już o 'bełkocie'). A czy zrozumiałem co Autor miał na myśli to juz całkiem inna sprawa :)
Dla mnie najgorsze było Światło i pochodne - tu się faktycznie 'męczyłem' przy czytaniu...

light pillar - 09:39 25-04-2016
Do Trojki mam podobne uczucia. Jeśli chodzi o Harrisona, to był dla mnie bardziej przystępny. Zgrzytałem jedynie ząbami przy nazwisku bohatera Serotonin, jest takie... wydumane.

Shadowmage - 09:59 25-04-2016
Ja jednak chyba wyżej cenię te nastrojowe i pięknie napisane - typu MacLeoda czy Sheparda.

"Trojka" mi się nawet podobała. Nie odważyłem się natomiast ponownie przeczytać "Imajiki" jak wyszła w serii, mają koszmarne wspomnienia z pierwszej lektury. Inna sprawa, że w przypadku Swanwicka powrót po latach był zaskakująco udany.

Ziuta - 10:02 25-04-2016
Shadowmage pisze:Ja jednak chyba wyżej cenię te nastrojowe i pięknie napisane - typu MacLeoda czy Sheparda.

Otwarcie Wieków światła to małe objawienie.

Janusz S. pisze:Nie zgadzam się. "Linia programowa serii" zakłada wydawanie w niej wszystkiego co wydaje się AMowi do niej pasować. Taka interpretacja "linii programowej" nie daje miejsca na "niepasujące" książki i jest z pewnością bliższa rzeczywistości niż inne próby zdefiniowania zawartości UW.

Przyjmując że linia UW=gusta AM (w sumie się zgadzam), to Ciemny Eden i tak odstaje. Chyba bardziej nadawałby się do Artefaktów (gdyby był wydany przed 1980 :mrgreen: )

ketyow pisze:Nie pojmuję aż takiej popularności Ślepowidzenia. Tak, to pozycja z bardzo dobrym pomysłem, ale napisana już przeciętnie, jest w UW co najmniej kilka tytułów o całą klasę lepszych. Ciekaw jestem jak kształtowały się różnice w nakładzie między Ślepowidzeniem (w obu nakładach), a np. Accelerando.

Fakt, Watts nie jest wielkim stylistą. Jeśli będziesz miał kiedyś okazję, to poczytaj opowiadania z Odtrutki na optymizm - IMO widac w nich, że bardzo późno nauczył się pisać literaturę.
To, co spodobało się czytelnikom Ślepowidzenia, to mocno obrazoburczy pomysł na samoświadomość (w którymś z felietonów do NF Watts przyznał ze smutkiem, że najnowsze badania przeczą starszym, z których wywiódł swoje pomysły) oraz pesymizm.
Stross to rzeczywiście lepszy pisarz - i do tego bardziej optymistyczny. Chyba też bardziej lubię Accelerando. Inna sprawa, że ono też się koszmarnie przedatowało.
Co do nakładów... nie znam liczb, ale spojrzałem na allegro: wydanie Ślepowidzenia z UW kosztuje obecnie 150+, drugie wydanie 100, a trzecie (to w miękkiej okładce) 50 złotych. Accelerando w tym samym czasie kosztuje 130-140 zło.
Myślę, że Stross dobrze się sprzedał jako książka UW, zaś Watts był sporym hitem w ogóle.

gg72 pisze:A ja nie rozumiem tego narzekania na Trojkę - przeczytałem bez najmniejszego problemu, wcale nie było złe...

Same here! Trojka nie jest zła. To taki Wieczny Grunwald, tylko bez Niemców.

Wielu książek z UW jeszcze nie czytałem, niedawno dopiero kupiłem omnibus Sheparda, niemniej moim antywyborem będzie Harrison. To nie jest literatura, ale ciąg wyrazów ułożony zgodnie z regułami gramatyki. Żeby chociaż złościł (jak niektórych Trojka albo Welin), to byłaby jakaś zaleta. Tymczasem pięć książek, całe 10% UW poszło na książki, o których nawet fanboje przyznają, że nie mają sensu.

nosiwoda - 10:10 25-04-2016
W tej chwili NIE mam Maszyny różnicowej, Atlasu chmur, Rzeki bogów, Echopraksji i Ślepowidzenia. Tzn. mam te wszystkie tytuły, ale w innych wydaniach. Może kiedyś skompletuję, ale wydawać kilku stów tylko na jedną książkę nie zamierzam.

Janusz S. - 10:24 25-04-2016
Ziuta pisze:Przyjmując że linia UW=gusta AM (w sumie się zgadzam), to Ciemny Eden i tak odstaje. Chyba bardziej nadawałby się do Artefaktów (gdyby był wydany przed 1980 :mrgreen: )

Wybacz, ale ten tekst jest pozbawiony sensu. Nie chcesz chyba twierdzić, że jesteś AMem incognito albo że wiesz lepiej niż on co pasuje do jego gustu :?:
Ziuta pisze:To, co spodobało się czytelnikom Ślepowidzenia, to mocno obrazoburczy pomysł na samoświadomość (...) oraz pesymizm.

Skąd wiesz? Jakoś nie zauważyłem tej ankiety. Gdzie opublikowałeś jej wyniki?
Ziuta pisze:Same here! Trojka nie jest zła.

Święte słowa. Dyskusje brontozaura z ciężarówką po prostu wyrywają z fotela. :P

asymon - 10:25 25-04-2016
Tyle komentarzy i aż dziwne, że nikt nie wspomniał, że w empiku jest promocja na wszystkie tytuły z serii, łącznie z nowościami. Chyba do jutra.

Shadowmage - 10:28 25-04-2016
ketyow pisze:Nie pojmuję aż takiej popularności Ślepowidzenia. Tak, to pozycja z bardzo dobrym pomysłem, ale napisana już przeciętnie, jest w UW co najmniej kilka tytułów o całą klasę lepszych. Ciekaw jestem jak kształtowały się różnice w nakładzie między Ślepowidzeniem (w obu nakładach), a np. Accelerando.


AM pisał kiedyś, że nakłady w serii. Jeśli dobrze pamiętam, to jakieś 2-3 tysiące bodajże i tylko kilka tytułów miało trochę większe (Atlas chmur? Echopraksja? Bacigalupi?). Zakładając więc, że kolejne wydania "Ślepowidzenia" były takie same (a zapewne były większe), to i tak dostajemy przebitkę trzykrotną.

Ziuta - 11:04 25-04-2016
Janusz S. pisze:Wybacz, ale ten tekst jest pozbawiony sensu. Nie chcesz chyba twierdzić, że jesteś AMem incognito albo że wiesz lepiej niż on co pasuje do jego gustu :?:

Namieszałem. Cofnę się więc do samego początku. wiem, czy kartka z linią programową UW wisi gdzieś na ścianie w biurze MAG-a, czy istnieje tylko w głowie jej redaktora. Na pewno jednak da się ją zrekonstruować na podstawie lektury książek wydanych w UW. I Ciemny Eden od niej odstaje.

Janusz S. pisze:
Ziuta pisze:To, co spodobało się czytelnikom Ślepowidzenia, to mocno obrazoburczy pomysł na samoświadomość (...) oraz pesymizm.
Skąd wiesz? Jakoś nie zauważyłem tej ankiety. Gdzie opublikowałeś jej wyniki?

Akurat Ślepowidzenie było szeroko komentowane: w prasie, na forach , blogach i portalach. Przewijało się na każdym konwentowym panelu, jeśli tylko ocierał się tematem o SF/futurologię/nauki ścisłe. O Ślepowidzeniu rozmawiano wieczorem przy piwie. Było chyba ostatnią (obok Lodu dukaja) książką fantastyczną, która doczekała takiego odzewu.
I właśnie z tych głosów ułożyłem wniosek. Nie robiłem ankiet ani raportów. Na szczęście krytyka literacka (a co dopiero luźna rozmowa w komentarzach na Katedrze) ich nie wymaga.

kurp - 11:16 25-04-2016
asymon pisze:Tyle komentarzy i aż dziwne, że nikt nie wspomniał, że w empiku jest promocja na wszystkie tytuły z serii, łącznie z nowościami. Chyba do jutra.

Sądziłem, że żywiołowość tej dyskusji wyrosła na glebie uzupełnień kolekcji, które się właśnie dzięki tej promocji dokonują :)

Ja wziąłem Lunę i Troikę. Tę drugą kiedyś wykluczyłem po lekturze fragmentu, ale postanowiłem jednak zaufać AMowi ;) Generalnie tak patrzę na te serię - nie wszystkie pozycje są dobre, ale wszystkie są warte uwagi. Nie kupuję już Harrisona czy Vandermeera, ale spróbowałem i wiem. Dzięki tej ufnej postawie mam też na półce bezcenne Weliny, Atlasy chmur, Pompy nr 6 i Ślepowidzenia ;)

ketyow - 11:31 25-04-2016
Trojka to niesamowicie ciekawe opisy splątane fabułą, która nie ma najmniejszego sensu. Ale i tak lepsze od Harrisona :-)

Janusz S. - 12:04 25-04-2016
Ziuta pisze:... wiem, czy kartka z linią programową UW wisi gdzieś na ścianie w biurze MAG-a, czy istnieje tylko w głowie jej redaktora. Na pewno jednak da się ją zrekonstruować na podstawie lektury książek wydanych w UW. I Ciemny Eden od niej odstaje.

Nie byłbym tego taki pewien. Czasami patrząc na swoje półki usiłuję zgadnąć co właściwie mi się podoba, a co nie i mam spore trudności ze zdefiniowaniem swojej "linii programowej". Pomijam przy tym to, że każdy gust ewoluuje. UW zawiera tak różnorodne pozycje, że najwygodniej po prostu uznać "Ciemny Eden" za znacznik granicy pomiędzy UW a fantastyką prostą i konwencjonalną.
Ziuta pisze:Akurat Ślepowidzenie było szeroko komentowane: w prasie, na forach , blogach i portalach. Przewijało się na każdym konwentowym panelu, jeśli tylko ocierał się tematem o SF/futurologię/nauki ścisłe. O Ślepowidzeniu rozmawiano wieczorem przy piwie.

Argument o piwie nieomal mnie przekonał. :P
Czytałem Ślepowidzenie z przyjemnością, bo pisarzy potrafiących skonstruować solidną powieść na podstawie konsekwentnej ekstrapolacji aktualnej wiedzy naukowej jest naprawdę bardzo niewielu. A Watts potrafi - niezależnie od narzekań na jego styl. Teraz trochę mi głupio, że w trakcie lektury zupełnie mi zwisał "mocno obrazoburczy pomysł na samoświadomość" wraz z "pesymizmem" tej książki. Dlatego też drażni mnie jak ktoś pisze, że czytelnicy polubili tę książkę za to czy za tamto. Sorry, ale to była po prostu indywidualna niezgoda na ogólną diagnozę, która może (chociaż w to nie wierzę) być prawdziwa.
ketyow pisze:Trojka to niesamowicie ciekawe opisy...

Właśnie udało ci się zręcznie zantonimizować słowo "ciekawe".
...splątane fabułą, która nie ma najmniejszego sensu....

Zdecydowanie tak.
...Ale i tak lepsze od Harrisona :-)

No i tu mam problem, bo Harrison stoi na półce "nieprzeczytane".

Polaris - 12:07 25-04-2016
Każdy miłośnik UW ma własnych faworytów, rzecz jasna. Ja zagłosowałem na "Viriconium" i trochę się zdziwiłem zaledwie 3 głosami oddanymi na tę knigę. Harrison ujął mnie poetyckością i plastycznością języka. To po prostu Literatura przez wielkie "L".
"Ślepowidzenie" jest bardzo dobre (jak Watts w ogóle), ale w ogólnym rozrachunku jest w nim - jak dla mnie - zbyt mało literackości a zbyt wiele nerdowskiego pisarstwa rodem z "Młodego Technika". Po prostu osobiście oczekuję większego balansu między pomysłem (ten u Wattsa jest znakomity) a jakością samego pisarstwa (a z jego znakomitością jest u Wattsa znacznie gorzej...).

romulus - 13:47 25-04-2016
O, też wybrałem "Ślepowidzenie". Szkoda, że tylko jedną powieść można wybrać.

ketyow - 14:06 25-04-2016
No właśnie. Fani Ślepowidzenia z pewnością lubią też bardzo Diasporę czy Accelerando etc. - teraz te książki pozostaną niemal bez ocen, co chyba nie odzwierciedli do końca prefenrencji czytelniczych. Jest tu kilka tytułów, które są dla mnie wyśmienite i wolałbym postawić krzyżyk przy wszystkich - ciężko określić co jest lepsze, te tytuły są po prostu inne.

Kjarik - 22:10 25-04-2016
UW to seria, która towarzyszy mi właściwie od początków intensywniejszego czytania. Drugiego takiego projektu nie ma i nie będzie. UW znacznie poszerzyła moje czytelnicze horyzonty; nawet jeśli nie wszystkie eksperymenty były udane, postanowiłem zebrać całość serii (łatwo powiedzieć, po tym jak już miałem Trójkę, dwóch Harrisonów i Vandermeera zanim zorientowałem się, że popełniłem błąd). Mimo wszystko warto było brać kolejne tytuły i mierzyć się z nimi.
Dzięki temu poznałem niesamowicie smakowite "Opowieści sieroty" czy egzotycznego "Cudzoziemca", magię na granicy światów Sheparda, wiarygodne wizje przyszłości McDonalda, i Baciulapiego i wiele, wiele więcej. Zachwycałem się niebanalną formą, pięknie utkanymi słowami, iście mindfuckową treścią czy chociażby zgrabnie poprowadzoną fabułą. Ba, ostatecznie nawet niesławny Harrison zdołał napisać coś, co przypadło mi do gustu - motyw Ashmana i poszukiwania Coeur w "Drodze serca".

I tak wymieniać co mnie zachwyciło, poruszyło, spodobało się mógłbym długo, przecież to pół setki tytułów. Nie sposób wybrać dla mnie ulubionej książki z serii, to jak wybieranie ulubionego dziecka.

Plejbek - 22:23 25-04-2016
Nie kapuję, o co Wam chodzi z tym Harrisonem :)

jachu - 23:00 25-04-2016
Nie wiem jak inni, ale dla mnie Harrison to autor bełkotliwych i niezrozumiałych powieści. Przy nim Watts, Stross czy Duncan to literaccy mistrzowie, a "Trojka" to mistrzostwo świata. Nie oceniam jego twórczości, bo najzwyczajniej w świecie jej nie rozumiem. Widać jestem misiem o małym rozumku...

Ziuta - 09:03 26-04-2016
Plejbek pisze:Nie kapuję, o co Wam chodzi z tym Harrisonem :)

Wg mnie sens prozy Harrisona i głębia jej odbioru w Polsce najlepiej oddaje jedno zdanie z 86 strony Viriconium:
M. John Harrison na 86 stronie polskiego wydania viriconium pisze:To powiedziawszy, karzeł Trup, nieznośny jak zawsze, odrąbał ręce kapłanowi, zatańczył jakiś taniec zwycięstwa wokół swej ofiary, gadając przy tym i skrzecząc niczym papuga.


nosiwoda - 10:19 26-04-2016
jachu pisze:dla mnie Harrison to autor bełkotliwych i niezrozumiałych powieści

No raczej.

A gdy napisałem coś w ten deseń w recenzji, to mnie Paweł Matuszek do popkuriozum chciał nominować.

(przy tym zaznaczam, że chodzi o te powieści z cyklu Trakt Kefahuchiego)

Plejbek - 12:32 26-04-2016
Każdy ma swoją truciznę najwidoczniej. Harrisona pewnie już nie będzie w UW a szkoda. Dla mnie to jest top serii. I taki np. Wurt również wysoko ląduje - bo to trochę Harrisonowy sposób na fantastykę jest.
A ja mam nadzieję, że AM w niedługim czasie zechce wydać "Dhalgrena" Delany'ego i "Lanark" Gray'a. Kiedy była o nich mowa na forum Maga od razu sobie na nie zęby naostrzyłem.

jachu - 17:47 26-04-2016
No nie wiem. Dla mnie obie książki Noona biją na głowę "dokonania" Harrisona. Podczas ich lektury nie znalazłem żadnego wspólnego mianownika pomiędzy "Wurtem" i "TV Ciał0", a książkami Harrisona... poza znaczkiem UW.

AM - 18:26 26-04-2016
jachu pisze:No nie wiem. Dla mnie obie książki Noona biją na głowę "dokonania" Harrisona. Podczas ich lektury nie znalazłem żadnego wspólnego mianownika pomiędzy "Wurtem" i "TV Ciał0", a książkami Harrisona... poza znaczkiem UW.



Może po prostu wolisz to https://www.youtube.com/watch?v=TLV4_xaYynY od tego https://www.youtube.com/watch?v=xbZIiom9rDA :) .

Ziuta - 20:48 26-04-2016
Jeśli brać się za charakterystykę muzyczną:
Harrison - chciał zagrać fenomenalną, dwudziestominutową progrockową solówkę, ale był tak zjarany, że tylko pół godziny stroił instrument;
Valente - mieszanina etno motywów z całego świata, im bardziej etno, tym lepiej, śpiew biały i afrykńskie przeszkadzajki. O dziwo bardzo, bardzo melodyjne.
Watts - duchowy brat Toola;
Stross - ambient i elektronika;
Noon - ortodoksyjny manchesterski punk;
Beckett - gra jak się grało przed pięćdziesięciu laty, ale nikt nie pamięta, więc mają go za nowatorskiego.
MacLeod - kooperacja Bylly'ego Bragga z Abney Park;

nosiwoda - 10:13 27-04-2016
A McDonald to w tej układance odpowiednik Stinga? Bierze motywy worldmusic, ale zasadniczo robi swoje, po swojemu?

vagabond - 22:40 27-04-2016
Zaskakuje mnie tak mała popularność "Rozłąki", choć może nie jest to najlepsza w serii książka to w ostatnim roku zdecydowanie. A tu masz, nawet "Imajica" wyżej oceniona.

Shadowmage - 23:23 27-04-2016
Mnie się wydaje, że jednak najbardziej zapadły w pamięć starsze pozycje (ew. pierwsze danego autora) i na nie się głosuje mając do wyboru dwie równorzędne. Z nowszych w sumie jedynie "Czasomierze" łapią jakieś głosy, co mnie trochę zaskakuje.

Plejbek - 09:54 28-04-2016
No chyba tak właśnie jest. Ślepowidzenie - Echopraksja 72:0. Ja sam zagłosowałem na Ślepowidzenie, choć gdybym mógł to zagłosowałbym na obie, bo różnicy jakościowej praktycznie nie ma żadnej. Ślepowidzenie po prostu to już pewien mit :)

Beata - 21:42 28-04-2016
Najpierw, trochę może podprądowo :twisted: , chciałam zagłosować na "Trojkę", która wcale nie jest słaba, tylko inna. Potem przypomniałam sobie, że jednak przy lekturze "Ślepowidzenia" lepiej się bawiłam. Potem pomyślałam, że "Smok Griaule" jest IMHO najlepszą książką serii pod względem literackim. A zaraz za nim plasują się oba tomy "Opowieści sieroty" i "Palimpsest" Valente. No i końcu w ogóle nie zagłosowałam. I nie zamierzam. Bo nie jestem w stanie dokonać wyboru, każda z książek serii jest pod jakimś względem wyjątkowa. I bardzo dobrze, w końcu takie miały być.

Janusz S. - 09:57 29-04-2016
vagabond pisze:Zaskakuje mnie tak mała popularność "Rozłąki", choć może nie jest to najlepsza w serii książka to w ostatnim roku zdecydowanie. A tu masz, nawet "Imajica" wyżej oceniona.

Może po prostu wielu głosujących jeszcze jej nie czytało. Ja np. nie.
Shadowmage pisze:Mnie się wydaje, że jednak najbardziej zapadły w pamięć starsze pozycje (ew. pierwsze danego autora) i na nie się głosuje mając do wyboru dwie równorzędne....

A może też dlatego, że te nowsze jeszcze nie wszyscy przeczytali. :?:
Beata pisze:Najpierw, trochę może podprądowo :twisted: , chciałam zagłosować na "Trojkę", która wcale nie jest słaba, tylko inna.

Ten argument od razu przywołał mi na myśl dialog dwóch wampirów w skeczu Ani Mru Mru kończący się słowami: "Synku, nie jesteś dziwny… ty jesteś…oryginalny." :P

Shadowmage - 11:30 29-04-2016
Pewnie, tłumaczenie, że nie przeczytali jest najprostsze. Sam mam kilka na koncie. Ale jak coś już jest dostępne rok czy dwa lata, to żadne wytłumaczenie :P

nosiwoda - 11:50 29-04-2016
Ale jak coś już jest dostępne rok czy dwa lata, to żadne wytłumaczenie :P

I teraz jestem smutny. Bo zdaje się, że przeczytałem tylko 19.

:(

Shedao Shai - 12:24 29-04-2016
Ode mnie poszedł głos na "Pokój", bo "Ślepowidzenie" i beze mnie sobie radzi. Widzę, że moje podejście do UW (a może i ogółem: literatury) jest odwrotne niż niektórych z was - niespecjalnie mnie interesuje "wartość literacka" powieści, tzn. to jakim pięknym językiem jest napisana. Pomysł jest ważniejszy dla mnie od jego wykonania, stąd też chyba nikogo nie zdziwi że wysoko sobie cenię Wattsa, Strossa, Gibsona czy też "Diasporę" :) Natomiast "Nieśmiertelnego" zapamiętałem jako jedną z najnudniejszych książek ever, nauczyłem się że Valente powinienem omijać szerokim łukiem. Tak samo miałem z Vandermeerem i "Podziemiami Veniss" i z Harrisonem i "Drogą serca". Za Duncana czy Macleoda przezornie nawet sięnie wziąłem. Nie wątpię, że to autorzy którzy pięknie składają słowa, pisząc kreślą poetyckie obrazy w głowie czytelnika, ale zamiast takiego bełkotliwego pierdololo wolę wizjonerskie idee, nawet jeśli są koślawo napisane.

Fidel-F2 - 12:29 29-04-2016
Duncan pięknie składa słowa? He,he,he

Shedao Shai - 14:23 29-04-2016
Ja tam nie wiem, pisałem że jego to nawet kijem przez szmatę nie tknę, ale taki wniosek wyciągnąłem z tych recenzji jego twórczości, które były pozytywne. Jeśli za bardzo im uwierzyłem, to... a nie, nie obchodzi mnie to w żaden sposób :P

Plejbek - 19:08 29-04-2016
Nie kapuję, o co Wam chodzi z tym Duncanem :)

jachu - 20:15 29-04-2016
Plejbek, tyle czytasz i nic nie kumasz :-P

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS