NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Robinson, Kim Stanley - "Czerwony Mars" (Wymiary)

Swan, Richard - "Tyrania Wiary"

Ukazały się

Brown, Pierce - "Czerwony świt" (wyd. 2024)


 Kade, Kel - "Los pokonanych"

 Scott, Cavan - "Wielka Republika. Nawałnica"

 Masterton, Graham - "Drapieżcy" (2024)

 He, Joan - "Uderz w struny"

 Rowling, Joanne K. - "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2024, Gryffindor)

 Rowling, Joanne K. - "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2024, Hufflepuff)

 Rowling, Joanne K. - "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2024, Ravenclaw)

Linki

Abercrombie, Joe - "Pół wojny"
Wydawnictwo: Rebis
Cykl: Morze Drzazg
Tytuł oryginału: Half a War
Tłumaczenie: Agnieszka Jacewicz
Data wydania: Luty 2016
ISBN: 978-83-7818-840-7
Oprawa: miękka
Format: 132×202mm
Liczba stron: 456
Cena: 34,90 zł
Rok wydania oryginału: 2015
Tom cyklu: 3



Abercrombie, Joe - "Pół wojny"

„Pół wojny” to wyśmienite zakończenie trylogii Joe Abercrombiego dla (podobno) młodszego czytelnika. Najniżej podpisany recenzent do młodszych (wiekiem) czytelników z roku na rok zalicza się coraz mniej. Jednak w ogóle nie przeszkadzał w cieszeniu się lekturą fakt skierowania jej do innego „targetu” czytelniczego. Może dlatego, że bohaterowie, których Abercrombie powołał do życia na kartach tych trzech powieści rzeczywiście bywają młodzi. Ale świat, w którym przyszło im żyć, nie oszczędza nikogo. Zatem na taryfę ulgową nie mają co liczyć, tak samo jak czytelnicy, co jest wartością samą w sobie.

Ostatnia część trylogii „Morze Drzazg” koncentruje się na oczekiwanym starciu dwóch sił: Ojca Yarviego i Babki Wexen. Oczywiście tło konfliktu jest szersze. Ale to tych dwoje pociąga za sznurki. Wszystkie porywy odwagi, męstwa, poświęcenia, to tylko konsekwencja kierowania „narzędziami” przez Yarviego i Babkę Wexen. W „Pół króla” Yarviego poznaliśmy jako zagubionego księcia, który od początku powieści musiał mierzyć się z wyzwaniami, które znacznie go przewyższały. Jego losy nie potoczyły się według spodziewanego szablonu. Zamiast tego otrzymaliśmy dojrzewanie bohatera, uczenie się brutalnych reguł rządzenia za kulisami, aż wreszcie Yarvi z marionetki stał się samodzielnym graczem. I to bardzo groźnym. W „Pół wojny” Abercrombie udowodnił na jego przykładzie, że nie można być szlachetnym, czystym, jeśli się jest się graczem i chce się pociągać za sznurki w takim świecie. I że za zwycięstwo przyjdzie zapłacić, a w ostateczności i tak nic się nie zmienia. Jeden władca marionetek zostanie zastąpiony przez innego. Zaś reguły świata pozostaną takie same.

Trylogia nie kończy się typowo. O jakim tu można mówić zwycięstwie Dobra nad Złem, skoro nie ma w ogóle podziałów na takie kategorie. Są tylko gry interesów, ani lepsze ani gorsze, zwyczajnie przeciwstawne, co musi rodzić konflikt. Albo inaczej: o „lepszości” bohaterów i ich celów świadczy jedynie, że to z ich perspektywy czytelnik śledzi akcję. Zna bohaterów, wierzy w nich i sprzyja im. Gdyby powieści napisane były z perspektywy przeciwników Yarviego, nie byłoby problemów z odwróceniem ról i zmianą wektorów sympatii.

Nie jest to nic nowego w fantasy, czy w innych gatunkach literackich. Ale mam wrażenie, że właśnie w literaturze dla tzw. young adults jest to powiew świeżości. Przynajmniej wobec tych powieści, z którymi przyszło mi się zapoznać do tej pory.

W „Pół wojny”, podobnie jak w „Pół świata”, Yarvi w dalszym ciągu pozostaje niby na drugim planie. Joe Abercrombie ponownie wprowadza na plan pierwszy nowych bohaterów: księżniczkę Skarę, która walczy o swój kraj i młodego wojownika, który ją chroni. Ich ścieżki szybko przetną się z główną linią fabularną i bohaterowie zostaną niemal natychmiast wciągnięci w machinę zemsty i wojny, za której sterami stoi Yarvi. Powracają też postaci z części poprzednich. Dla każdego jest miejsce i każdy ma do odegrania ważną rolę. I to tyle, aby nie zdradzać za dużo. Wystarczy napisać, że nie będzie stereotypowo, jeśli chodzi o finały niektórych wątków i losy postaci, wojna naznaczy każdego. Tak samo jak zemsta.

Powieść w zasadzie czyta się sama. Dla mnie był to klasyczny page turner i złodziej czasu. Reguły rządzące światem są tłumaczone krótko i treściwie znakomitymi dialogami. I choć to ponownie niespełna 500 stron lektury, nie ma wrażenia chodzenia na skróty. Jest tylko żal, że to już koniec. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby Joe Abercombie kiedyś jeszcze powrócił do tych bohaterów. Albo do tego świata. Ja, jako czytelnik, do tej trylogii z pewnością kiedyś powrócę.


Autor: Roman Ochocki
Dodano: 2016-03-07 10:23:32
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Shadowmage - 11:06 08-03-2016
Mnie jednak trochę końcówka rozczarowała. Zbyt wiele wyciągniętych królików z kapelusza i zbyt zgrabne zgrania wszystkich elementów w jeden punkt.

Janusz S. - 12:12 08-03-2016
Wybacz Shadow, ale ten ostatni zarzut jest kuriozalny. A i o króliki bym się spierał - praktycznie wszystko bardzo ładnie wynikało z poprzednich książek. Może poza bazooką.

Shadowmage - 12:30 08-03-2016
No wiesz, ta bazooka (i inne) to się pojawiały, ale zrobienie ich metodą na rozwiązanie konfliktu mnie rozczarowało.
Odnośnie drugiego napisałem bardzo ogólnie, żeby nie spojlerować. Ale ogólnie oczywiście jest to dość typowe rozwiązanie, tyle że w tym przypadku było za dużo uproszczeń na pośrednich etapach.

Janusz S. - 16:42 08-03-2016
Bazooka akurat wcześniej się chyba nie pojawiła. Co do uproszczeń moglibyśmy podyskutować. Mnie się najbardziej podobało to o czym pisał recenzent - nieschematyczność. Dobro i zło wymieszały się w tej powieści ze sobą tak, że nie wiadomo które z nich było którym. Ginęli wcale nie ci co powinni i i nie tak jak powinni. Motywacje bohaterów okazywały się sprytnymi oszustwami i prowokacjami. Zwycięstwa porażkami. Sprawdzeni przyjaciele najgorszymi wrogami. I tylko jedno pozostawało niezmienne - cel uświęcał środki. Jak na rzekomą powieść YA całkiem nieźle.

Shadowmage - 20:36 08-03-2016
Bazooka to słowo-klucz, chodzi ogólnie o artefakty. Co do reszty zgoda - z tym, że to było i we wcześniejszych książkach Abercrombiego, więc po prostu trzyma się swoich standardów :)

Janusz S. - 21:17 08-03-2016
Z taką opinią z pewnością mogę się zgodzić. :)
Chociaż mnie akurat chodziło o bazookę niemetaforyczną.

romulus - 07:34 09-03-2016
Sposób wprowadzenia tych artefaktów był chyba rzeczywiście najsłabszy. To jest, nie chodzi mi o ich użycie, tylko jak doszło do tego, że się bohaterowie po nie udali.

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fonstad, Karen Wynn - "Atlas śródziemia


 Fosse, Jon - "Białość"

 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

Fragmenty

 Grimwood, Ken - "Powtórka"

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS