NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Jordan, Robert; Sanderson , Brandon - "Pomruki burzy"

Weeks, Brent - "Na krawędzi cienia" (wyd. 2024)

Ukazały się

Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"


 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Kukiełka, Jarosław - "Kroczący wśród cieni"

 Gray, Claudia - "Leia. Księżniczka Alderaana"

 Le Fanu, Joseph Sheridan - "Carmilla"

 Henderson, Alexis - "Dom Pożądania"

Linki

Erikson, Steven - "Wspomnienie lodu" (wyd. 2)
Wydawnictwo: Mag
Cykl: Opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych
Tytuł oryginału: Memories of Ice
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Data wydania: Listopad 2012
ISBN: 978-83-7480-267-3
Oprawa: miękka
Format: 165 x 230 mm
Liczba stron: 896
Cena: 59,00 zł
Rok wydania oryginału: 2001
Tom cyklu: 3



Erikson, Steven - "Wspomnienie lodu"

“Wspomnienie lodu” to trzecia część rozpisanego na dziesięć tomów cyklu “Malazańska Księga Poległych”, a zarazem – jeśli wierzyć statystykom z różnorakich serwisów fanów literatury – tom najwyżej oceniany.

Erikson przenosi nas na kontynent Genabackis, gdzie w siłę rośnie imperium Pannion Domin rządzone przez tajemniczego, oszalałego proroka zwanego panniońskim jasnowidzem. Przerażające wieści dochodzące z frontu i terenów opanowanych przez Pannion Domin wymuszają zawarcie szerokiego sojuszu nie zawsze pokojowo do siebie nastawionych sił - Dujeka Jednorękiego, Caladana Brooda, Anomandera Rake’a i kilku innych graczy, którzy wyruszają bronić Capustanu i zatrzymać pochód barbarzyńskiej hordy.

To jednak tylko powierzchnia zdarzeń. Pod nią zarysowują się kontury jeszcze jednego piętra konfliktu. Nie wszyscy są świadomi jego istnienia, ale wygląda na to, że wszyscy, chcąc nie chcąc, są już w niego uwikłani i odgrywają w nim określone role – chodzi oczywiście o przebudzenie pradawnego bóstwa, które przetasuje (dosłownie i w przenośni) układ sił w znanym nam świecie i jego “panteonie”.

Warto przy tym zauważyć, że Erikson dość odważnie tasuje talię kart, przez co w książce nie brak zaskoczeń. Po eksplozji popularności George'a R.R. Martina trudno szermować tym argumentem, ale proza Eriksona sporo zyskuje przez to, że autor nie oszczędza swoich bohaterów, co pozwala trzymać pewien poziom napięcia, nieosiągalny dla grzecznego fantasy, w którym dobru nie może stać się krzywda.

Silnym czynnikiem dynamizującym fabułę jest również konstrukcja świata i “ruchomy panteon”. Z upływem czasu i rozwojem wydarzeń niektóre postacie rosną w siłę i zwiększają swoje wpływy (czasem dostępując tzw. "ascendencji"), inne giną lub tracą swoją pozycję. Ta zmienność, połączona z panującą na kartach książki niepewnością co do tego, kto za kim stoi i czego nie wiemy o niektórych postaciach, dają sporą swobodę ruchu autorowi i tworzą świetne warunki dla kreacji emocjonującej, wciągającej fabuły.

Na tę nieoczywistość rozkładu sił w świecie nakłada się jeszcze kwestia nieostrego, a właściwie zupełnie nie przeprowadzonego podziału na dobro i zło. Bohaterowie pchani są własnymi, złożonymi, osobistymi, nie zawsze zresztą jawnymi i nie zawsze uświadomionymi, motywami; sami dokonują oceny zdarzeń i opowiadają się po tej lub innej stronie.

Odnoszę wrażenie, że nawet na kartach trzeciego tomu, który w sposób szczególny polaryzuje i porządkuje postaci na osi wyrazistego konfliktu wszystkich przeciwko oszalałemu Pannion Domin, mozaika interesów i motywacji pozostaje niezwykle złożona, a siły koalicji wydają się równie spójne, jak, nie przymierzając, koalicja państw zwalczających Państwo Islamskie w sąsiednim, naszym uniwersum. Pannion Domin to właściwie wcielenie zła (wręcz zła apokaliptycznego z ich armią Tenescowri, dopuszczającej się bestialstwa i kanibalizmu), ale nie trudno odgadnąć, że w świecie eriksonowych szarości każde zło ma przecież jakieś źródło. Ten tom uchyla rąbka tajemnicy również w tym zakresie.

Co jeszcze czyni go wyjątkowym? Warto chyba wspomnieć o zakończeniu, rozegranym z naprawdę wielką pompą. Książka ma zresztą bardzo uporządkowaną konstrukcję – z nieco leniwym początkiem, kreślącym na horyzoncie źródło zagrożenia i budującym napięcie, z wolna rozpędzającym się rozwinięciem, hamowanym może nieco przez historyczne dygresje i opisy wyjaśniające świat przedstawiony, aż po spektakularny finisz z wyrazistym punktem kulminacyjnym. Po jego przekroczeniu klimat epilogu każe wręcz zerknąć na półkę, by upewnić się, czy to aby był koniec trylogii1) i że istnieją kolejne tomy.

Jest to oczywiście wrażenie wynikające wyłącznie z nastroju – wywołanego epickością wydarzeń i patosem finałowych scen – bo sama fabuła wskazuje na coś dokładnie przeciwnego. W końcu na stole znalazły się kluczowe karty, a po lekturze trzeciego tomu, w oparciu o tytuły kolejnych tomów, można już budować sobie wyobrażenie o dalszym rozwoju wypadków, przynajmniej jeśli chodzi o kierunek, w którym będzie zmierzać fabuła. Trzeci tom domyka pewne wątki początku cyklu, a jednocześnie gdzieś na jego kartach należałoby szukać zawiązania akcji w znacznie ważniejszym, fundamentalnym dla cyklu głównym wątku kosmicznego konfliktu.

Tych, którzy z przyjemnością zwiedzali “Ogrody Księżyca” i przekroczyli “Bramy Domu Umarłych”, nie trzeba przekonywać – tom trzeci nie tylko dorównuje poprzednim, ale, w subiektywnej ocenie wielu czytelników, jeszcze nieco podnosi poprzeczkę.

Tymczasem osoby programowo nie trawiące prozy kanadyjskiego pisarza, nie znajdą tu żadnych argumentów, aby zrewidować swoje podejście. Nadal widać pewne, podważające psychologiczną wiarygodność, podobieństwo między postaciami i charakterystyczny styl ich działania. Momentami zgrzyta trochę patos, w który Erikson lubi popadać oraz poczucie humoru, które nie każdemu przypadnie do gustu.

Niestety, nawet najdrobniejsze mankamenty potrafią urosnąć do rangi poważnego problemu, kiedy uwzględni się zaangażowanie, jakiego wymaga dziesięcioksiąg, liczący sobie przecież ponad 10000 stron tekstu. Podejrzewam, że po dotychczasowych trzech tysiącach na placu boju zostali wyłącznie wierni fani – w ich przypadku, po lekturze “Wspomnienia lodu”, sięgnięcie po kolejny tom wydaje się przesądzone.


1) Właściwie to raczej zamknięcie dylogii, jeśli wziąć pod uwagę, że "Wspomnienie lodu" stanowi bezpośrednią kontynuację wydarzeń opisanych w "Ogrodach księżyca".



Autor: Krzysztof Pochmara


Dodano: 2015-12-22 00:14:05
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS