NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

LaValle, Victor - "Samotne kobiety"

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Piekara, Jacek - "Ja, inkwizytor. Kościany galeon" (twarda)
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Cykl: Ja, inkwizytor
Data wydania: Listopad 2015
ISBN: 978-83-7964-017-1
Oprawa: twarda
Format: 125 x 195 mm
Liczba stron: 400
Cena: 44,90 zł



Piekara, Jacek - "Ja, inkwizytor. Kościany galeon"

„Kościany Galeon” to, wliczając wszystkie prequele, sequele i spin offy, już dziesiąta książka Jacka Piekary osadzona w świecie, gdzie Chrystus zszedł z krzyża, by zaprowadzić nową wiarę. Sięgając po n-ty tom cyklu, czytelnicy nie mają raczej zbyt wysokich wymagań.
Z jednej strony oczekują tych elementów, za które zdążyli już polubić daną serię, z drugiej – marzy im się rozszerzenie świata przedstawionego, nowe spojrzenie na bohatera, a nade wszystko frapująca, trzymająca w napięciu fabuła. Tyle teorii, a jak to wygląda w przypadku najnowszych przygód Mordimera Madderdina?
Jedną z cech charakterystycznych dla cyklu Jacka Piekary jest jego hermetyczność. Główny bohater wciąż przemieszcza się po Cesarstwie, z rzadka wyściubiając nos poza jego granice. Na pewno, plusem takiego rozwiązania jest niedopisywanie na siłę nowych krain, jak ma to miejsce np. w „Mieczu Prawdy” Terry’ego Goodkinda; są jednak i minusy. Pomimo tego, że od pierwszego wydania „Sługi Bożego” upłynęło już dwanaście lat, czytelnik w dalszym ciągu tak naprawdę nie wie nic o świecie inkwizytora. W kolejnych tomach znajdujemy jedynie śladowe ilości informacji o geografii, polityce czy historii opisywanego uniwersum. I nie zmienia się to tym razem. W „Kościanym Galeonie” znajdziemy wzmiankę o Mrocznych Czasach, kilka słów na temat konfliktu Cesarstwa z Palatynatem i napomknięcie o kolonizacji Ameryki. Jak na prawie sześćset stronicową książkę to ciut za mało. I znów powraca jak mantra pytanie – czy autorowi brakuje pomysłów, czy też mamy do czynienia z celową grą z czytelnikiem?
Nie zmienia się świat, nie zmienia się bohater. Chociaż to akurat można łatwo usprawiedliwić faktem, że mamy do czynienia z prequelem, zatem nagła przemiana głównego bohatera nie wchodzi w grę. Madderdin jest zatem nadal bogobojny, cyniczny i nadwrażliwy na brzydkie zapachy. Niejako dla zrównoważenia częstych wzmianek o powonieniu – Piekara regularnie wspomina o znakomitej Akademii Inkwizytorów, którą to główny bohater ukończył. Niewiele ciekawego da się powiedzieć o innych postaciach. Nieco zaskakuje rezygnacja z wprowadzonych tom wcześniej bliźniaków – lektura „Sługi Bożego” wskazywała na częstą współpracę z naszym inkwizytorem. Ich miejsce zajmuje mdławy kupiec, znikający w połowie książki lekarz-pijak oraz posiadający bliżej niesprecyzowane zdolności paranormalne szaleniec. Pojawiają się jeszcze dwa demony i bliżej nieokreślona zjawa, która jak podejrzewam, wróci w jednej z kolejnych książek. Niby więc jest w czym wybierać, w praktyce Madderdin zostaje sam na polu boju.
Książki nie ratuje też fabuła. Pomimo tego, że mamy do czynienia z opasłym tomiskiem (pomijam kwestię wielkości czcionki itp.), czystej akcji nie uświadczymy za dużo. Pierwsze dwieście stron powieści dałoby się streścić w pięciu-sześciu zdaniach, później wprawdzie fabuła ciut przyśpiesza, ale nadal trudno mówić o trzymającej w napięciu lekturze. Nie zmienia sytuacji ani pojawienie się tytułowego Kościanego Galeonu (całe dwie sceny), ani konszachty z demonami czy poszukiwania zaginionej załogi. Wszystko to zostało przedstawione w mdławy, wręcz nużący sposób. Nie pomaga również fakt, że ponad połowę książki zajmują monologi wewnętrzne głównego bohatera, które nie należą do zbyt odkrywczych i w moim odczuciu mają jedynie nabijać objętość powieści. Do tego dochodzi niewnoszący nic do fabuły, a ciągnący się w nieskończoność epilog oraz wstawione nie wiadomo w jakim celu dwie sceny łóżkowe1). Na dobrą sprawę z całego tomu w pamięci pozostaje jedna scena z ptakami. A to chyba ciut za mało.
Najnowszy utwór Jacka Piekary została zadedykowana „(...) wszystkim, którzy wykazując cierpliwość, czekali na nową, opóźniającą się odsłonę przygód inkwizytora” i chyba tylko tym osobom się spodoba. Mniej żarliwi akolici cyklu lub osoby, które chciałyby rozpocząć przygodę z Madderdinem, mogą mieć kłopoty z doczytaniem książki do końca.
„Kościany Galeon” to, według wydawcy, ostatnie brakujące ogniwo cyklu. Warto zatem pokusić się o podsumowanie. Największe novum, które wprowadziły ostatnie książki Piekary, to zmiana tytułu całego cyklu. Początkowo nazwa „Ja, inkwizytor” miała objąć jedynie tomy poprzedzające „Sługę Bożego”, teraz dotyczy całości. Kwestię, czy miało to inne uzasadnienie poza możliwością wypuszczenia na rynek nowego wydania ze zmienioną okładką, pozostawiam pod rozwagę czytelnikom. Przeglądając kolejne tomy, począwszy od „Wież do nieba”, widać, że autor dodał nieco nowych elementów, a nawet naświetlił jeden czy drugi mały sekret, ale jak na pięć książek nie było tego zbyt wiele. Miejscami raczej odnosiło się wrażenie, iż Piekara tworzy podwaliny pod kolejny poboczny cykl; tym razem dotyczący „Mrocznych Czasów”, kiedy to demony swobodnie chodziły po świecie.
Najbardziej szkoda potencjału tkwiącego w samym bohaterze. Wydaje się, że autorowi starczyło chęci na pokazanie ewolucji Madderdina jedynie na dwa tomy („Wieże do nieba” i „Dotyk zła”), później zasadniczej różnicy pomiędzy dorastającym a doświadczonym inkwizytorem nie widać.
Co czeka nas dalej? Nie chciałbym być złym prorokiem, ale podejrzewam, że zapowiadanej na 2007 rok „Czarnej śmierci” nie zobaczymy zbyt szybko. Najpierw oczekiwałbym kontynuacji „Płomienia i miecza”, a dopiero w dalszej perspektywie nowych przygód naszego pobożnego inkwizytora. Nie należy też wykluczyć kolejnego cyklu pobocznego – ostatecznie, stworzone przez Piekarę uniwersum daje bardzo duże możliwości. Wszystko w rękach autora.


1) Podejrzewam, że Piekara miał jakiś pomysł związany z postacią Konstancji, ale koniec końców z niego zrezygnował.



Autor: Adam "Tigana" Szymonowicz


Dodano: 2015-11-23 18:42:27
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

niepco - 14:26 03-12-2015
W sumie można powiedzieć, że czekałem na kolejny tom.Nie oczekując zbyt wiele, oczywiście. Mimo to, srodze się rozczarowałem.Takiego nudnego Piekary jeszcze nie było.
Klasyczne odcinanie kuponów.

bartbart88 - 21:52 06-12-2015
UWAGA ! TA RECENZJA ZAWIERA SZCZEGÓŁY FABUŁY. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ !

Zgadzam się z poprzednikami w stu procentach, Kościany Galeon to całkowite rozczarowanie. Rozczarowanie tym większe że Jacek Piekara kazał fanom serii tak długo czekać na nową odsłonę przygód Mordimera , kilkukrotnie przekładając datę premiery.

Powieść jest po prostu przeraźliwie nudna ! Po przeczytaniu kilkudziesięciu stron, czytelnik przeskakuje już ciągnące się w nieskończoność nic nie wnoszące dialogi i opisy rozmyślań głównego bohatera. Zostaje po tym naprawdę niewiele, choć i to co zostaje naprawdę rozczarowuje.

Dostajemy mnóstwo wątków, postaci, tajemniczych zjawisk które nagle są przez autora porzucane, zapominane, zaczynamy podejrzewać, że autorowi nie starczyło mu wyobraźni by je rozwinąć i ze sobą powiązać. Najlepszym tego przykładem jest wątek żony Van Dijka, który przeplata się przez całą powieść. Piękna i nieprzeciętnie inteligentna kobieta, wyzwolona i zdająca się sterować swoim bogatym i wpływowym mężem, córka zaginionego w tajemniczej wyprawie kupca, mająca powiązania z mroczną historią niesprawiedliwie oskarżonych o czary i okrutnie zamęczonych kobiet, nawiedzająca Mordimera w niezwykle realnych erotycznych snach, z niewiadomych powodów obsesyjnie dążąca do rozwiązania zagadki zaginięcia swojego ojca, ostatecznie zdradzona i porzucona przez swojego męża … i co ? Może okaże się że to mistrzyni czarnej magii knująca jakąś intrygę ? Może jest częścią jakiegoś mrocznego spisku ? Może gdzieś za tą postacią kryje się wielka polityka, pieniądze, namiętności ? Może obmyśla jakąś diaboliczną zemstę ? Może, w końcu, ta postać odsłoni jakąś mroczną tajemnicę ze Świata Inkwizytora. A no nic z tego, całkowicie nic. Wszystkie jej wątki zostają na końcu porzucone, zapomniane i zbagatelizowane, a w nudnym jak flaki z olejem zakończeniu dowiadujemy się jedynie, że w trakcie zbliżenia fizycznego lubi tylko raz i to „na misjonarza”, i nawet Mordimer który lubi co najmniej cztery razy i w dużo ciekawszych pozycjach nie jest w stanie rozpalić w niej namiętności … no naprawdę żenujące.

Wątki fabularne są naprawdę straszliwie słabe. Jakby pisał je do swojego pamiętnika jakiś nastoletni amator – fan fantasy. Że wspomnę tu chociażby o wątku rezydującego na ziemi potężnego księcia demonów. Otóż demon ten musiał (z bliżej nieokreślonych powodów) uciekać z piekła i zbudował sobie niedawno azyl-wyspę znajdującą się przypadkowo akurat tam, gdzie ukryto jakiś (bliżej nieokreślony) potężny artefakt. Jakiś (bliżej nieokreślony) czarnoksiężnik, właśnie wezwał (w bliżej nieokreślony sposób) demoniczną machinę transportową po ów artefakt, co może (także w bliżej nieokreślony sposób) zagrozić ziemskiemu światu i demonowi przy okazji też. Demon (z bliżej nieokreślonych powodów) nie może w żaden sposób przenieść się gdzie indziej i drży przed czekającą go zagładą … a tu bach ! … akurat na dzień przed przybyciem demonicznej machiny napatacza się tam nasz dzielny Mordimer. Wraz z Mordimerem pojawia się zjawa (oczywiście o bliżej nieokreślonej tożsamości) dobrze Mordimera znająca, mająca potężną moc i działająca po stronie inkwizytorów. Po krótkiej rozmowie, nie wdając się w niepotrzebne szczegóły, wszyscy sprzymierzają się w walce dla wspólnego dobra. A jak to wszystko się kończy ? Otóż uratowanie świata, pokonanie księcia demonów, odpędzenie machiny z piekła rodem i przetrwanie potężnego sztormu na Morzu Północnym, nie są dla naszego bohatera wielkim wyzwaniem, cała akcja zajmuje w książce zaledwie kilka kartek. A po skończonej robocie Mordi płynie sobie spokojnie do Edynburga, gdzie zrzuca z siebie stres minionych wydarzeń w miejscowym burdelu (oczywiście, a jakże, z dwoma dziewczynami naraz, które to do końca życia nie zapomną jego wigoru, o czym autor nie omieszkuje nas poinformować). Ręce opadają !!!

Reasumując, jest to nie tylko najgorsza część przygód Inkwizytora, ale najgorsza książka jaka wyszła spod pióra Jacka Piekary. Naprawdę szkoda tak wspaniałej serii, tak oryginalnego świata, tak zagorzałych fanów. Strach myśleć co będzie dalej z serią … chociaż biorąc pod uwagę ostatnie doświadczenia, aby się tego dowiedzieć, przyjdzie nam poczekać ładnych parę lat.

NicK - 16:19 07-12-2015
Ja aż tak negatywnych odczuć po lekturze nie mam, ale zwyczajnie zmęczyło mnie już pływanie wciąż po tych samych wodach. Czas pójść z serią do przodu, a nie wciąż rozkopywać od dawna wyeksploatowane tematy, kompletnie nic (poza narastającą nudą) nie wnoszące do serii.

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS