NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

McGuire, Seanan - "Pod cukrowym niebem / W nieobecnym śnie"

Swan, Richard - "Tyrania Wiary"

Ukazały się

Esslemont, Ian Cameron - "Kamienny wojownik"


 Kagawa, Julie - "Dusza miecza"

 Pupin, Andrzej - "Szepty ciemności"

 Ferek, Michał - "Pakt milczenia"

 Markowski, Adrian - "Słomianie"

 Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"

 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

Linki

Artykuł jest częścią serii Anioł Nocy.
Zobacz całą serię

Weeks, Brent - "Trylogia Anioła Nocy"

Zabójca z krainy chaosu


Brent Weeks debiutuje swoją „Trylogią Nocnego Anioła”. To głośny debiut, budzący zainteresowanie, zbierający pozytywne opinie i gromadzący sporo fanów (doczekał się już trzeciego wydania w naszym kraju). Czy świadczy to dobrze o autorze, czy źle o kondycji współczesnej fantastyki?

Cóż, przyznać trzeba, że trylogia Weeksa jest realizacją większości popularnych w tej dekadzie problemów i motywów. Głównym bohaterem powieści pisarz czyni młodego chłopaka ze slumsów, Merkuriusza. Żyje on w biednych dzielnicach Cenarii, stolicy państwa o takiej samej nazwie. Jest drobnym złodziejaszkiem o dobrym sercu. Kiedy nie może już dłużej znieść swojego położenia, zaciąga się na naukę u Durzo Blinta, największego zabijaki w mieście. Durzo początkowo niechętny Merkuriuszowi, ostatecznie przygarnia pod swoje skrzydła chłopaka, który od tej pory musi stać się inną osobą. Wyszkoli swoje umiejętności, zdobędzie magiczne zdolności, posiądzie potężne artefakty... Ale zanim to zrobi, musi zerwać z przeszłością, zmienić swoje imię i rozliczyć się z dawnym przełożonym-tyranem. Znany teraz jako Kylar Stern, Merkuriusz zaczyna poznawać tajniki świata zabójców i misterny układ sił rządzących Cenarią.

Tak zaczyna się „Droga Cienia” i cała trylogia, lecz Weeks nie pozwala czytelnikom na chwilę otuchy. Już w pierwszej części wprowadza nas w zawiłe intrygi i szeroko zakrojone konflikty. Bitwy, najazdy, walki, zdrady, morderstwa, rebelie wypełniają „Nocnego Anioła”. Jakby tego było mało, mamy tu skomplikowany system magiczny, hierarchię władzy, konflikty polityczne i bardzo rozbudowane przestępcze podziemie. Nie zabraknie też przyjaźni i miłości, które wcale nie stanowią oparcia dla bohaterów, przeciwnie - komplikują tylko relacje między nimi i ich zaangażowanie w rozgrywających się wydarzeniach.

Bardzo trudno jest zagłębić się w świat „Nocnego Anioła”. Trud ten wynika z niewiarygodnej ilości informacji, jakimi raczy nas pisarz od pierwszych rozdziałów książki. Samo połapanie się w Cenarii to nie lada wyzwanie, a przecież stanowi ona tylko element świata przedstawianego przez Weeksa. Problemem serii jest więc to, że wrzuca czytelnika w nowy świat, który nie wyłania się w sposób systematyczny, lecz stanowi chaos rozmaitych aspektów. W przypadku fantastyki, w której pisarz stwarza realia w oderwaniu od schematu uprzednio znanego czytelnikowi, takie rozwiązanie może być zniechęcające. I jest, w przypadku „Drogi Cienia”, lecz zniechęcenie to ustępuje w toku dalszej lektury. Kolejne tomy zwracają uwagę raczej na rosnącą galerię postaci, akcję i perypetie bohaterów, nie zaś na wszystkie nowe elementy. Nowości pojawiają się praktycznie przez cały czas, ale na tle, które jest już czytelnikowi znane, przez co obraz całości możliwy jest do poskładania.

Język powieści Weeksa stwarza kilka problemów. Po pierwsze, opisywane przez niego obrazy często są dość brutalne. Gwałty, kastracje, okaleczenia oddawane są z pieczołowitością godną lepszej sprawy. Do tego brutalne pojedynki, od których roi się we wszystkich częściach. Być może autor chciał osiągnąć jakiś poziom realizmu, co nawet udało mu się nieźle przy opisach slumsów i życia biedoty, ale krew tryskająca fontannami i fragmenty ciał latające we wszystkich kierunkach to nie realizm, to sadyzm. Druga sprawa - Weeks stroni od uproszczeń. Przeszkadza to w zrozumieniu zachowań i ruchów postaci, które opisywane są może i precyzyjnie, lecz ta precyzja zaciemnia obraz całości, a przy tym zmniejsza dynamikę narracji. Mamy więc szybkie ruchy opisywane rozbudowanymi zdaniami, a zdarza się, że w tej gramatycznej złożoności niknie gdzieś logika. Wreszcie: Weeks kompletnie wykłada się na scenach erotycznych. To prawda, że stanowią one problem nawet dla doświadczonych pisarzy, a co dopiero dla debiutantów, ale Weeks pozwala się złapać w obie pułapki naprzemiennie: albo popada w infantylizację zmieszaną z sentymentalizmem, kreśląc cielesne zbliżenia na wzór tanich romansideł, albo przeciwnie - opisuje je mieszaniną wulgarności i terminów medycznych.

Akcja toczy się wartko, postaci są wielowymiarowe i zmieniają się na przestrzeni historii - zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Zdobywają nowe doświadczenia i umiejętności, przez co nie są statyczne i nudne. Jednak w przypadku głównego bohatera zmiany te idą trochę za daleko. Dzieciak ze slumsów staje się bohaterem - znamy tę historię. Staje się wielkim herosem - bywa i tak. Ale Kylar nie poprzestaje na tym! Bohater zmartwychwstaje i posiada inne zdolności znacznie przewyższające zdrowy rozsądek, nawet jeśli mówimy tu o zdrowym rozsądku w obrębie konwencji fantastycznej. Ostatecznie nikt nie może się z nim równać, Kylar jest w stanie pokonać każdego. W zasadzie wiemy to od pierwszych stron, bo to i taki typ bohatera, i taki typ literatury, ale w ostatnim tomie, „Poza Cieniem”, świadomość tego, że Kylar przewyższa wszystkich przeciwników jest zbyt narzucająca się, zbyt oczywista i nieco rozczarowująca.

Pod względem fabularnym cykl nie jest specjalnie oryginalny. Wiele punktów stycznych ma z cyklem George'a R.R. Martina, choć nie jest tak kunsztownie złożony. U Weeksa panuje zdecydowanie większy chaos, choć ostatecznie wszystko znajduje swój sens. To lektura niosąca mieszane uczucia: od początkowej niechęci wynikającej z zagubienia w gąszczu informacji i postaci, po ostateczne usatysfakcjonowanie rozwiązaniem fabuły. Od rozczarowania infantylizacją miłości, po zachwyt opisami miast czy wielowymiarowością bohaterów. „Nocny Anioł” nie pozwala, by przejść obojętnie przez 1700 stron i wprowadza nowego autora, który nie jest wolny od błędów, ale rokuje dość dobrze.


Autor: Aleksander Krukowski
Dodano: 2015-10-23 19:17:03
Komentarze
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS