NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Heinlein, Robert A. - "Luna to surowa pani" (Artefakty)

Ukazały się

King, Stephen - "Billy Summers"


 Larson, B.V. - "Świat Lodu"

 Brown, Pierce - "Czerwony świt" (wyd. 2024)

 Kade, Kel - "Los pokonanych"

 Scott, Cavan - "Wielka Republika. Nawałnica"

 Masterton, Graham - "Drapieżcy" (2024)

 He, Joan - "Uderz w struny"

 Rowling, Joanne K. - "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2024, Gryffindor)

Linki

Douglas, Ian - "Star Carrier. Głębia czasu"
Wydawnictwo: Drageus
Cykl: Star Carrier
Tytuł oryginału: Deep Time
Tłumaczenie: Justyn Łyżwa
Data wydania: Lipiec 2015
ISBN: 978-83-640-3055-0
Liczba stron: 432
Cena: 34,90 zł
Rok wydania oryginału: 2015
Tom cyklu: 6



Douglas, Ian - "Star Carrier. Głębia czasu"

Miałem nadzieję, że jednak cykl „Star Carrier” wejdzie w kolejnej odsłonie na ostatnią prostą przed finałem. Nadzieja ta, po lekturze tomu szóstego pt. „Głębia czasu”, okazała się płonna. Ale może w dalszych częściach nie będzie tak źle, jak się spodziewam? „Głębia czasu” przynosi trochę nowych tajemnic, udzielając też odpowiedzi na poprzednie. Autor jest pisarzem warsztatowo sprawnym i żongluje tematami z gatunku science fiction i czystej fantastyki na tyle zręcznie, że jest w stanie utrzymać przy sobie czytelnika chyba jeszcze przez długi czas.

Fabuła powieści skończyła niektóre wątki z poprzedniej (wojna wewnętrzna na Ziemi) i wprowadziła kolejne. Pisać o nich nie chcę, aby nie zepsuć czytelnikom rozrywki. Powtarzanie opisu z okładki też mija się z celem. Dość napisać – ogólnie – że w tej części mamy powtórkę z rozrywki: pojawiają się nowi obcy, którzy okazują się pewną wskazówką prowadzącą do odpowiedzi na nurtujące ludzkość pytania. Dochodzi do nowych zmagań w przestrzeni kosmicznej. Ale żeby czytelnikowi nie przejadły się kontynuowane opisy bitew, czy operacji taktycznych – Douglas rozwija wątek nowego wroga ludzkości. Czyni to niespiesznie. I, trzeba autorowi przyznać, robi to z rozmachem. Trudno nawet użyć tu określenia „rozmach galaktyczny”, bo nie oddaje ono rzeczywistej skali kosmicznej rozróby, która ma miejsce w tym tomie. I, po raz kolejny, wznosi to oczekiwania czytelnika wobec ciągu dalszego, na nowy poziom.

Jak na razie autor radził sobie ze spełnianiem tych oczekiwań w sposób bardzo satysfakcjonujący. Uwzględniając wszystkie zastrzeżenia do tego cyklu zawarte w poprzednich recenzjach najniżej podpisanego. Stawiając na akcję w fabule, na tajemnice i na opisy zmagań, Ian Douglas skupił się na tym, co wychodzi mu najlepiej. Z bardzo dobrym skutkiem. Powieść w dalszym ciągu jest bardzo dynamiczna i – infantylizując nieco – kilka razy obudziła we mnie małego chłopca, gdyż ekscytowałem się (na miarę możliwości tego cyklu) tymi wszystkimi wyczynami. Mam słabość do „Star Carriera” i nawet za bardzo nie jestem w stanie narzekać na uproszczenia w intrygach (np. ten spisek wymierzony w Trevora Greya – tak przewidywalny w zakończeniu, że naprawdę autor mógłby go sobie darować, zamiast dawać bardziej spragnionym krwi recenzentom amunicję).

Bez wątpienia „Star Carrier” pisany jest według ustalonego schematu, ale schemat ten jeszcze się nie zużył. Wszystko to „wina” pomysłowości autora. Ten cykl jest jak serial proceduralny. W każdej kolejnej części mamy pewną zamkniętą historię (początek, rozwinięcie i finał). Ale będącą jednocześnie elementem większej całości (i to jest zaleta tego schematu). Odsłania ona jakiś fragment większej układanki. A po szóstej części można przewidywać zmianę sojuszy, gdyż dotychczasowy wróg może okazać się przyjacielem. I to nie przez to, że pojawił się inny przeciwnik, jednoczący w zmaganiach. Intrygować będzie również to, jak poradzą sobie z tymże wrogiem bohaterowie. Wydaje się, że z kimś/czymś o takich rozmiarach nie można walczyć. Tu nie wystarczy wskoczyć na lotniskowce, wypuścić eskadry gwiezdnych myśliwców i pozwolić, aby dzielni mężczyźni i kobiety, załatwili sprawę w staroświecki, sprawdzony sposób. Rozwiązanie tego konfliktu z dużym prawdopodobieństwem może być absurdalne i proste (wystarczy przypomnieć sobie, co zrobił Peter F. Hamilton w trylogii „Świt Nocy”). Przy takich skalach, które wprowadza do fabuły autor w zasadzie nic nie jest już niemożliwe. A może nie. Nie będę próbował przesądzać. Ani dłużej oczekiwać od cyklu Douglasa, że się skończy. Czekam na kolejny tom tego galaktycznego guilty pleasure.


Autor: Roman Ochocki
Dodano: 2015-09-16 20:44:13
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fonstad, Karen Wynn - "Atlas śródziemia


 Fosse, Jon - "Białość"

 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

Fragmenty

 Grimwood, Ken - "Powtórka"

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS