NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

McGuire, Seanan - "Pod cukrowym niebem / W nieobecnym śnie"

Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Aaronovitch, Ben - "Księżyc nad Soho"
Wydawnictwo: Mag
Cykl: PC Peter Grant
Tytuł oryginału: Moon Over Soho
Tłumaczenie: Małgorzata Strzelec
Data wydania: Lipiec 2014
ISBN: 978-83-7480-437-0
Oprawa: miękka
Liczba stron: 384
Cena: 35,00
Rok wydania oryginału: 2011
Tom cyklu: 2



Aaronovitch, Ben - "Księżyc nad Soho"

Śledztwo w rytmie jazzu


W drugim tomie cyklu Aaronovitcha wydarzenia toczą się w rytm jazzu. Autor łączy dwa kryminalne wątki z konwencją urban fantasy, a całość ubarwia licznymi odniesieniami do muzyki wywodzącej się z Nowego Orleanu.
Motyw maga-detektywa jest jednym z częściej pojawiających się w urban fantasy. Na tym założeniu fabularnym bazuje również cykl Bena Aaronovitcha o przygodach Petera Granta; początkującego maga pracującego na usługach londyńskiej policji. Pierwsza część cyklu pt. „Rzeki Londynu” wprowadzała realia i postaci, a także całkiem zgrabnie splatała świat realny i magiczny. W „Księżycu nad Soho” także stara się połączyć te dwa elementy, chociaż chyba z nieco większą nieśmiałością.
W tej powieści mamy do czynienia z kontynuacją wątków z wcześniejszej powieści, ale jednocześnie fabuła jest tak skonstruowana, że stanowi zamkniętą całość. To dość typowe rozwiązanie w tym gatunku, więc takie rozwiązanie nie dziwi. W „Księżycu nad Soho” posterunkowy Peter Grant kontynuuje szkolenie na maga, a jednocześnie próbuje rozwikłać kolejną zagadkę dotyczącą nadnaturalnych zgonów w Londynie. Tym razem ofiarami są utalentowani muzycy jazzowi: w kwiecie wieku i w pełni zdrowia – tuż po koncercie umierają. Z pozoru z przyczyn naturalnych, ale po zbadaniu zwłok staje się jasne, że coś wysysało z nich życie. W wyniku wydarzeń z końcówki poprzedniej części większość dochodzenia spoczywa wyłącznie na barkach Petera; przyjaciele i współpracownicy mogą mu co najwyżej służyć radą. Na dokładkę podczas śledztwa natrafia na ślady innego czarownika.
Tym razem brytyjski autor nie próbuje rozwijać mitologii świata przedstawionego, a jedynie wprowadzać elementy fantastyczne uatrakcyjniające tło oraz będące motorem dla fabuły. Większe znaczenie ma eksploracja i oddawanie specyfiki kolejnych dzielnic Londynu, a także – to już do wychwycenia przez znawców – wprowadzanie w tekst smaczków związanych z jazzowymi klasykami. Pozwala to także na niezły łuk fabularny łączący wydarzenia z biografią głównego bohatera. Dzięki temu znacznie więcej dowiadujemy się o jego rodzinie, a także o samym bohaterze.
W porównaniu do pierwszego tomu, „Księżyc nad Soho” jest znacznie lepiej skonstruowany. Wątki fabularne zazębiają się sprawniej, widoczne są zależności pomiędzy wydarzeniami, a postaci mają większy wpływ na swoje losy. Nie ma, tak jak były w „Rzekach Londynu”, dwóch ścieżek narracyjnych, które podążają niezależnie i splatają się nieco na siłę; tutaj występuje ich współzależność. Ponadto, chociaż w finale tylko jeden z wątków został rozwiązany, obyło się bez irytującego cliffhangera. Autor pozostawia kilka podtrzymujących zainteresowanie luźnych nici, które mogą wskazywać, w jakim kierunku potoczą się dalsze wydarzenia... ale czy na pewno? Okaże się w następnych tomach. Do tej pory Aaronovitch nie kreował wybitnie zaskakujących i niespodziewanych zwrotów akcji, ale skoro na przestrzeni jednego tomu widać poprawę, to może i ten element zanotuje progres?
Kontynuacja „Rzek Londynu” nie zaskakuje; bo i zaskakiwać nie może. Konwencja urban fantasy połączona z wątkami kryminalnymi rządzi się swoimi prawami, których Aaronovitch nie chce, lub nie może, przełamać. Niemniej we własnej klasie „Księżyc nad Soho” plasuje się powyżej przeciętnej, między innymi za sprawą gorzkiego happy endu. Na razie całości brakuje jednak charakterystycznego rysu: ciekawie wykreowane magiczne realia ustępują twórczości Kate Griffin, a warstwa przygodowo-awanturnicza jest bardziej stonowana niż w „Aktach Harry’ego Dresdena”. Przygody Petera Granta starają się znaleźć złoty środek między kreacją świata, akcją i nastrojem; na razie nadal jest to etap poszukiwania własnej tożsamości. Drugi tom robi krok we właściwą stronę, ale nadal brakuje kropki nad „i”. W natłoku podobnych pozycji wyróżnik serii zdecydowanie by się przydał.


Autor: Tymoteusz Wronka


Dodano: 2015-05-20 20:45:00
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Janusz S. - 21:48 20-05-2015
Przykro mi, ale całkowicie się nie zgadzam z plasowaniem powyżej przeciętnej. Nie pamiętam już czego dotyczyła fabuła (zakładając, że była), ale nudziłem się niemiłosiernie czytając. A jazz był czynnikiem dobijającym. Pierwszy tom serii jeszcze dawał jakąś nadzieję, drugi nie pozostawia złudzeń - nuda i beznadzieja.

Shadowmage - 08:31 21-05-2015
Bo to taka literatura, że jednym okiem wpada, a drugim wypada. Niemniej ja się dobrze bawiłem. A wstawki jazzowe mi się podobały, chociaż pojęcie mam o tym mocno średnie.

Janusz S. - 09:02 21-05-2015
De gustibus... w wielu przypadkach nieznanych mi książek, kieruję się twoimi recenzjami, ale tym razem akurat opinie nam się rozjechały. Nic w tym chyba zresztą dziwnego. Powoli w ogóle zrażam się do tego typu książek - wyjątkiem była Griffin, której przeczytałem wszystkie tomy. Careya nie skończyłem, a Butchera czyta głownie moja rodzina. Chyb a już dam sobie z tym spokój.

Shadowmage - 09:05 21-05-2015
Griffin to w ogóle inna liga, pewnie dlatego zresztą tak słabo się sprzedaje. Ja ten typ książek nawet lubię, ale głównie w momentach, w których potrzebuję coś lekkiego i niewymagającego specjalnie używania mózgownicy. A jak ma jeszcze jakieś fajne detale czy elementy świata przedstawionego, to tym lepiej.

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS