Realizm magiczny w kanadyjskiej głuszy: tak najkrócej można opisać „Dotyk” Alexiego Zentnera. To nietypowe połączenie zaskakuje, ale wraz z lekturą okazuje się coraz bardziej naturalne. Chociaż powieść niepozbawiona jest pewnych wad, to rekompensuje je niepowtarzalny nastrój.
Autorzy coraz częściej sięgają po wierzenia z różnych zakątków świata, by na ich bazie stworzyć oryginalne historie mogące zafascynować czytelników. Kanadyjczyk Alexi Zentner nie musiał szukać daleko; w powieści
„Dotyk” wykorzystał elementy z rodzinnego kraju, łącząc inuickie (w książce co prawda nazywane indiańskimi) wierzenia z sagą rodzinną białych osadników na dalekiej północy. Efekt – szczególnie dla czytelnika z naszego kraju – stanowi udane połączenie inności i rzeczy znanych.
Narratorem książki jest pastor, który po latach powraca do rodzinnego miasteczka na kanadyjskiej północy. Jest to przyczynkiem do licznych, nie ułożonych chronologicznie wspomnień i retrospekcji sięgających dziesiątki lat wstecz: z jednej strony opisywane są czasy jego dzieciństwa, z drugiej jeszcze wcześniejsze: losy jego dziadka, pioniera osadnictwa, poszukiwacza złota i drwala. Z tej mozaiki wątków wyłania się rozciągnięta na trzy pokolenia opowieść, w której znajdzie się wiele rzeczy kojarzonych z życiem na dalekiej północy. Bohaterowie muszą zmierzyć się z mroźnymi i śnieżnymi zimami, a widmo śmierci głodowej zagląda im w oczy.
Jak przystało na rodzinną sagę, udziałem postaci są zarówno wydarzenia codzienne, jak i te zapadające w pamięć na lata. Czytelnikowi przychodzi śledzić ich radości i smutki, narodziny i brutalne śmierci. Jednocześnie w tym brutalnym świecie jest również miejsce na sprawiedliwość. Złe uczynki spotyka zasłużona (chociaż odłożona w czasie) kara, ale możliwe jest też odkupienie przychodzące z zaskakującej strony.
Właśnie w tym ostatnim przypadku najlepiej widoczna jest fantastyka. Co prawda w „Dotyku” elementy nadprzyrodzone – zwykle pod postacią różnorakich bestii z inuickich wierzeń lub znaków otrzymywanych przez bohaterów – pojawiają się w treści regularnie, to dopiero w finale nabiera kluczowego znaczenia. W pozostałych przypadkach służy raczej podkreślaniu i ubarwianiu wydarzeń, dodaniu nuty niesamowitości czy wreszcie skierowaniu losów postaci na inne tory. Wartościowym elementem powieści jest udane przedstawienie przenikania się i uzupełniania świata realnego i magicznego; wraz z rozwojem osadnictwa białego człowieka dochodzi do przenikania się dwóch światów. W „Dotyku” nie ma pełnego wyparcia miejscowych wierzeń przez cywilizację białego człowieka, w zamian dochodzi do symbiozy. Mity stają się naturalnym elementem świadomości opisywanej społeczności.
Poważniejszą i w zasadzie jedyną wadą powieści Zentnera jest prowadzona z dystansem narracja, niejako przywołująca echa przeszłości, a nieopisująca aktualne lub żywe w pamięci wydarzenia. Z jednej strony powieść zawdzięcza temu charakterystyczny nastrój, ale minusem tego rozwiązania jest ograniczenie emocji towarzyszących lekturze. Tragedie i radości nie niosą ze sobą spodziewanego poruszenia.
Mimo powyższego „Dotyk” zapewnia godziwe literackie doznania. Dobrze zarysowane realia i fabuła stanowiąca niewiadomą za sprawą achronologicznej narracji tworzą intrygujący nastrój, a także towarzyszące czytelnikowi podczas lektury napięcie. Północ Zentnera jest zarówno daleka, jak i bliska północy znanej z książek Curwooda. A to tylko jeden z wymiarów powieści.
Autor:
Tymoteusz "Shadowmage" Wronka
Dodano: 2013-09-25 21:45:00