NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

McGuire, Seanan - "Pod cukrowym niebem / W nieobecnym śnie"

Weeks, Brent - "Na krawędzi cienia" (wyd. 2024)

Ukazały się

Esslemont, Ian Cameron - "Kamienny wojownik"


 Kagawa, Julie - "Dusza miecza"

 Pupin, Andrzej - "Szepty ciemności"

 Ferek, Michał - "Pakt milczenia"

 Markowski, Adrian - "Słomianie"

 Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"

 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

Linki

antologia - "Szortal fiction"
Wydawnictwo: Solaris
Data wydania: Marzec 2013
ISBN: 978-83-7590-136-8
Oprawa: broszurowa
Liczba stron: 364



Bajka o prawym rycerzu, okrutnym smoku i zniewolonej królewnie

Przebyć Magiczny Las, wspiąć się na Czarodziejską Górę, pokonać smoka i uwolnić królewnę. W sumie – łatwizna.
Nic zatem dziwnego, że wielu dzielnych rycerzy postanowiło spróbować swych sił.
Do skraju Magicznego Lasu dotarli sporą gromadą. Bez wahania wkroczyli między drzewa. Ścieżka była szeroka, szło się wygodnie, nastroje zatem dopisywały. Rycerze przekomarzali się wesoło, opowiadali sobie, rubaszne często, dykteryjki i co chwila wybuchali radosnym śmiechem. Widać było, że znają się od lat i dobrze czują się w swoim towarzystwie.
Po pewnym czasie dotarli do wielkiej polany. Na polanie zaś stał olbrzym. Szczerze mówiąc, nie był on przesadnie olbrzymi. Po zwisającym smętnie odzieniu można było poznać, że ostatnio stracił sporo zarówno na wzroście, jak i na wadze. Ale i tak robił wrażenie.
- Stać! – zawołał olbrzym. - Zwę się Elektorat. Tylko jeden z was przejdzie przez tę polanę. Musi to być rycerz naprawdę prawy…
- Dlaczego nie lewy? – wyrwało się któremuś.
- Lewych już nie przepuszczam – odpowiedział Elektorat.
Kilku rycerzy pożegnało się z towarzyszami i zwiesiwszy nosy na kwintę poczłapało z powrotem. Ale i tak pozostała spora gromadka. Trzeba było dokonać dalszej selekcji. Olbrzym patrzył na rycerzy zafrasowany.
- Wiem! – krzyknął nagle i uśmiech rozjaśnił wielkie oblicze. – Bajki! Uwielbiam bajki! Przepuszczę tego z was, który opowie mi najpiękniejszą.
Przez siedem dni i siedem nocy rycerze opowiadali olbrzymowi baśnie. A ukontentowany Elektorat słuchał zachłannie. Aż wreszcie, ósmego dnia, wczesnym rankiem, wskazał sękatym paluchem jednego z zachrypniętych już lekko rycerzy i powiedział:
- Ty idziesz dalej.
I rycerz poszedł. Szedł czas jakiś, aż dotarł do podnóża Czarodziejskiej Góry. Wspiął się na nią bez trudu. Bez wahania przekroczył bramę stojącego na szczycie zamczyska. Zatrzymał się dopiero na dziedzińcu. Tam właśnie czekał na niego straszliwy smok.
Wielki. Skrzydlaty. Miał potężną paszczę, pełną ostrych zębów, i mocarne łapy, których grube paluchy zakończone były ostrymi jak brzytwy szponami.
- Czekałem na ciebie – powiedział smok. Zupełnie niepotrzebnie.
- Jestem zatem – odparł, równie niepotrzebnie, rycerz.
I żeby nie tracić już więcej czasu, zaczęli walczyć.
Ach, cóż to była za walka! Argumenty krzyżowały się z głuchym łoskotem. Celne riposty ze świstem przecinały powietrze. W tle pobrzękiwały cichutko brzydkie aluzje. I chociaż smok początkowo miał wyraźną przewagę, po pewnym czasie zaczął słabnąć. Jego ciosy coraz częściej chybiały celu, a on sam powoli robił się coraz mniejszy. Malał tak i malał, aż wreszcie, ugodzony szczególnie trudnym pytaniem, zniknął z cichym pyknięciem.
Zwycięski rycerz z dumnie podniesiona głową wkroczył w mury zamku. Szedł przez urządzone z niespotykanym przepychem komnaty, aż wreszcie dotarł do wielkiej sypialni. Znalazł w niej łoże z przepysznym baldachimem. W łożu zaś spoczywała królewna Władza.
Mówili o niej, że ma już swoje lata. Rycerz skonstatował jednakże z dużym zadowoleniem, że wygląda wciąż pięknie i świeżo. Stał tak, patrzył przez dłuższą chwilę na rozkosznie wyciągniętą pośród atłasowych poduszek postać, po czym rzucił się na nią i posiadł ku obopólnej, sądząc po pełnych zachwytu okrzykach, satysfakcji.
- Jesteś moja – powiedział po wszystkim. –Tylko moja. I nie oddam cię nikomu.
Wpatrzony w królewnę, nawet nie zauważył, że przeszedł przemianę. Wstał, przeciągnął się ze zgrzytem łusek, ułożył wygodnie na grzbiecie błoniaste skrzydła i ruszył na dziedziniec.
Czekać na rycerza.



Autor: Krzysztof Baranowski
Dodano: 2013-03-05 21:50:53
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS