NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

LaValle, Victor - "Samotne kobiety"

Moorcock, Michael - "Elryk z Melniboné"

Ukazały się

Esslemont, Ian Cameron - "Kamienny wojownik"


 Kagawa, Julie - "Dusza miecza"

 Pupin, Andrzej - "Szepty ciemności"

 Ferek, Michał - "Pakt milczenia"

 Markowski, Adrian - "Słomianie"

 Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"

 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

Linki

Harrison, M. John - "Pusta przestrzeń"
Wydawnictwo: Mag
Cykl: Harrison, M. John - "Trakt Kefahuchiego"
Kolekcja: Uczta Wyobraźni
Tytuł oryginału: Empty Space
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Data wydania: Styczeń 2013
Wydanie: I
ISBN: 978-83-7480-287-1
Oprawa: twarda
Format: 135 x 202 mm
Liczba stron: 302
Cena: 37,00 zł
Rok wydania oryginału: 2012
Wydawca oryginału: Gollancz



Harrison, M. John - "Pusta przestrzeń"

Finta wewnątrz finty w fincie


„Pusta przestrzeń” przynosi wszystko to, za co czytelnicy kochają prozę Harrisona (lub jej nie znoszą): świetny styl, niesamowite pomysły, konieczność składania obrazu z rozrzuconych po powieści poszlak, twórcze wykorzystanie literackich konwencji.

„Pusta przestrzeń” jest czwartą (wszystkie w ramach Uczty Wyobraźni) wydaną w naszym kraju książką M. Johna Harrisona: po omnibusowym wydaniu „Viriconium”, a także dwóch powiązanych powieściach – „Świetle” i „Nova Swing”. Najnowsza książka, chociaż stanowi odrębną całość, wykorzystuje część wątków i elementów obecnych właśnie w tych dwóch pozycjach, stanowiąc bardzo dobre zwieńczenie trylogii. Stąd też warto najpierw przeczytać wcześniej wydane tytuły z cyklu: jeśli nawet nie dla wyłapania wszystkich zależności fabularnych, to dla docenienia konstrukcji trylogii: książek diametralnie różnych, a jednak wzajemnie się uzupełniających.

Nie jest prostą rzeczą przedstawienie szkicu fabuły bez zagłębiania się w detale: tak nielinearnie i specyficznie przedstawione są wydarzenia. Uciekając się do uproszczeń, można stwierdzić, że w książce są trzy główne wątki rozrzucone w czasie i przestrzeni. Pozornie toczą się od siebie niezależnie, ale im bliżej końca, tym coraz bardziej widoczne stają się nici łączące poszczególne wydarzenia. Ponadto uwielbiający przełamywać schematy brytyjski autor w tej powieści miesza najróżniejsze konwencje i gatunki literackie. Z niektórych czerpie pełnymi garściami, a w innych wyczuwalny jest zaledwie delikatny ślad. Niemniej w „Pustej przestrzeni” bez większego problemu można dostrzec elementy charakterystyczne dla space opery, thrillera czy kryminału. Długimi fragmentami (praktycznie cały jeden z trzech głównych wątków) mamy do czynienia z powieścią obyczajową, a w kilku miejscach pojawiają się sceny przypominające nastrojem najlepsze horrory w kosmicznej scenerii. Zróżnicowanie i płynne przechodzenie między jedną konwencją a drugą jest silną stroną omawianej pozycji.

Kolejną charakterystyczną cechą twórczości Harrisona, widoczną szczególnie w „Nova Swing”, jest tendencja do pisania nie wprost, a do krążenia wokół tematu. Nie inaczej jest i w „Pustej przestrzeni”, gdzie ta maniera literacka nabiera jeszcze mocy. Zostało to osiągnięte kilkoma sposobami. Po pierwsze alinearny sposób narracji i przeskakiwanie z wątku do wątku sprawia, że karty odsłaniane są bardzo powoli. Po drugie realia są przedstawione z punktu widzenia bohaterów i ich typu myślenia: jeśli coś uważają za oczywiste, nie znajdzie się to w treści. Po opisach, ale przede wszystkim dialogach, widzimy, że dalekie są od roli wyjaśniającej czy wprowadzającej: ma się raczej wrażenie śledzenia rzeczywistych rozmów znajomych, a nie tekstu pisanego na potrzeby czytelnika. Coś, co czasem na naszym poletku robi Jacek Dukaj, chociaż na mniejszą skalę. Efektem jest konieczność uważnego śledzenia poszlak i mozolnego – ale też przyjemnego – składania całościowego obrazu. Dzieje się to powoli, ale w finale powieści wszystkie klocki trafiają na miejsce i świetnie współgrają. Harrison łamie wiele z reguł, jakie początkującym adeptom pióra przekazuje na przykład Michael J. Sullivan w Nowej Fantastyce. Ale na to pozwolić sobie mogą tylko najwięksi.

Delikatne poczucie zagubienia wywołuje również sposób pisania brytyjskiego autora. Harrison jest doskonałym stylistą, dzięki czemu mamy do czynienia ze świetnie napisaną prozą. Opisy wypełniają niejednoznaczne i oryginalne przenośnie, które krążą wokół tematu, pozornie prześlizgują się po jego powierzchni, a w rzeczywistości – dodają dodatkowego wymiaru. Skłonność do niepodążania utartymi ścieżkami pojawia się również w postaci przechodzenia od wysublimowanego i delikatnego języka do brutalnej, niemal wulgarnej dosłowności. Ponadto od czasu do czasu – w i tak błyskotliwym tekście – trafia się istny klejnot: zdanie, porównanie czy metafora, które potrafią wywrócić mózg czytelnika na drugą stronę. Specyficzne jest też wykorzystanie elementu naukowego: pozornie przejawia się w występującym nieregularnie nawale terminów, które – chociaż często zastosowane zgodnie ze znaczeniem – stanowią raczej formę ozdobników i językowych gadżetów mających na celu jeszcze bardziej zaćmić obraz. Z drugiej strony głęboko w trzewiach odnaleźć można tematy charakterystyczne dla science fiction, chociaż w nieortodoksyjnym ujęciu.

Kolejnym wyzwaniem, jakby tych było mało, jest próba interpretacji. Harrison pozostawia liczne możliwości i otwarte furtki, dzięki czemu istnieje wiele możliwości odczytania treści. Kluczem wydaje się idea przewijająca się wielu miejscach powieści: rozdźwięk między determinizmem a nieokreślonością. Autor podsuwa tropy, od skrzywionej wizji absolutu po ludzkie dramaty. Problemy pojawiają się już przy próbie wyznaczenia właściwego punktu rozpoczęcia historii na osi czasu. Dodatkowo na tę strukturę nakładają się pełne emocji i napięć dylematy postaci, poszukiwania przez nie celu w życiu przy jednoczesnym poczuciu, że jest się porwanym przez okoliczności jak liść na wodzie. W niewypowiedzianym i niedokonanym dzieje się najwięcej, tkwią największe napięcia, a nieoznaczoność staje się zarówno problemem, jak i możliwością.

„Pusta przestrzeń” nie jest tak pusta, jakby wskazywał na to tytuł. Między wierszami, w meandrach fabuły i języka, można wyczytać równie dużo (a być może nawet więcej), co w wydrukowanej treści. Cytując Leto Atrydę, jest to finta wewnątrz finty w fincie: pełna zmyłek i pułapek proza. Nieokreśloność i niepewność są immanentną częścią każdego elementu powieści, a autorowi udało się tego ducha przenieść również na poziom świadomości odbiorcy. Lektura omawianej książki to niepokojące, ale też niesamowite wyzwanie.



Autor: Tymoteusz „Shadowmage” Wronka


Dodano: 2013-01-23 09:08:33
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS