NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"

Lee, Fonda - "Okruchy jadeitu. Szlifierz z Janloonu"

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Cline, Ernest - "Player One"
Wydawnictwo: Amber
Tytuł oryginału: Ready Player One
Data wydania: Maj 2012
ISBN: 978-83-241-4272-9
Oprawa: miękka
Format: 130×205 mm
Liczba stron: 416
Cena: 39,80 zł
Rok wydania oryginału: 2011



Cline, Ernest - "Player One"

Ready Player One?


Mam szczęście do powieści inspirowanych MMORPGami. Jakiś czas temu recenzowałem masywne „Reamde”. Dzisiaj o książce „Ready Player One” (w polskiej wersji z tytułem nieco skróconym). O tym debiucie było słychać u nas od dłuższego czasu – na Zachodzie spotkał się z gorącym przyjęciem, prasa oraz sieci księgarskie okrzyknęły ją bestsellerem, Warner Bros wykupiło prawa do ekranizacji. Zresztą ten ostatni fakt nie dziwi: o tym, że młodzieżowa dystopia połączona z zabójczym reality-show jest sprzedawalna, świadczy najlepiej kasowy sukces „Igrzysk śmierci”. Tym, co wyróżnia recenzowaną powieść, jest widoczna już na poziomie okładki (dość słabej swoją drogą) fiksacja na temat kultury popularnej lat 80. XX wieku. Jacek Dukaj jeszcze kilka lat temu pisał, że fantastyka poza nielicznymi wyjątkami nie widzi w kreowanych przyszłościach samej siebie. Obecnie obserwujemy może nie rewolucję, ale dość silny trend – fantastyka coraz częściej ogląda się w lustrze i zerka na swoje stare zdjęcia ze szkoły podstawowej. „Player One” jest podręcznikowym przykładem tego procesu.

Świat Cline’a to połowa wieku XXI pogrążona w trwającym kolejną dekadę kryzysie energetycznym. Brak paliw i energii skutkuje pauperyzacją większej części społeczeństwa, tak że nawet zjawisko głodu jest powszechne w krajach rozwiniętych. Jednocześnie upowszechnia się technologia informacyjna, obecnie zdominowana przez MMORPG „OASIS”, pozwalająca w łatwy sposób na ucieczkę od rzeczywistości. Twórca tej gry, która z czasem stała się synonimem Internetu, w swoim testamencie ujawnia, że ukrył w grze tak zwane wielkanocne jajo, którego znalazca wejdzie w posiadanie praw do całej gry i zysków z niej płynących. W tym wyścigu, na który składa się szereg zagadek i wyzwań, biorą udział pojedynczy gracze, całe wirtualne klany, a nawet bezwzględne korporacje.

Pomysł na realia być może nie powala oryginalnością, za to proces wprowadzenia w nie czytelnika to majstersztyk. Autor panuje nad tym, co i kiedy przedstawia, a także – co ważne – na którym planie to robi. Niektóre zjawiska sygnalizowane na trzecim czy drugim planie, nagle stają się osią zwrotów akcji, prezentując się przy tym jako jak najbardziej przekonujące, autentyczne, niewymuszone. Konsekwentne a zarazem zaskakujące. Sama natomiast rozrywka o jajo – polegająca na popkulturowej egzegezie tajemniczych rymowanek (wierszami je nazwać trudno, w oryginalne być może brzmią lepiej) – czy błyskawiczne przechodzenie starych gier trącą nieco naiwnością, ale w granicach przyswajalności i konwencji powieści young adult. Zresztą tę „młodzieżowość” autor rozegrał bardzo dobrze – traktuje potencjalnego odbiorcę adekwatnie do jego wieku, ale jednocześnie jak najbardziej serio, bez krztyny protekcjonalizmu.

Powieść zbudowana jest na odniesieniach do kultury popularnej, w szczególności tej właściwej dla lat 80. Trudno jednak Cline’owi zarzucać fetyszyzowanie okresu, zwłaszcza że postać ekscentrycznego twórcy OASIS, a zarazem turbo-nerda hołdującego wspomnianej epoce, budzi uczucia mocno ambiwalentne. Najbardziej znaczące dla fabuły nawiązania są pokrótce wyjaśnione, tak że nawet laik nie będzie miał problemu z ogarnięciem materii. Dla koneserów zostają eastereggsy ukryte w tekście, przy czym większość z nich (np. to dlaczego główny bohater przy włamywaniu się do wrogiej korporacji wybiera pseudonim „Harry Tuttle”) w praktyce jest googlowalna.

Czytając recenzowaną powieść, bawiłem się równie dobrze jakbym czytał za pierwszym razem „Grę Endera”. Może „Player One” nie stanowi tak całościowej wizji, nie ma również tak wielkich ambicji i nie prezentuje tak złożonego protagonisty. A jednak – emocje podczas lektury były tego samego gatunku. Myślę, że to powinno wystarczyć za rekomendację.


Autor: Adam Ł Rotter


Dodano: 2012-11-02 10:25:00
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

oisaj - 14:41 02-11-2012
Dla mnie wielkimi literami na okładce powinno pisać kto jest grupą docelową dla tej książki :(

Ausir - 15:11 02-11-2012
Ludzie z nostalgią za ejtisami? Jasne, że nie jest to wybitna książka, ale miło się czytało.

Shadowmage - 15:18 02-11-2012
No właśnie jestem ciekaw kto jest grupą docelową, skoro już takie stwierdzenie padło.

kurp - 16:07 02-11-2012
Pokolenie podstarzałych geeków pierwszej generacji? ;)

lbastro - 16:59 02-11-2012
Przeczytałem to już kilka m-cy temu, zaraz po wydaniu i przyznam, że podobnie jak Autor recenzji bawiłem się podczas lektury świetnie.
Troszkę zdziwiło mnie, gdy znalazłem książkę w empiku na regale z literatura młodzieżową (tak jak wcześniej "Małego Brata" Doctorowa). Wydaje mi się, że to lektura dla wszystkich, ale czytelnicy, którzy pamiętają lata 80te chyba znajda w niej ciut więcej niż tylko sprawnie poprowadzoną fabułę :)

Ausir - 18:56 02-11-2012
Bo to literatura młodzieżowa dla tych, którzy byli młodzieżą w latach 80. i chcą do tego wrócić podczas lektury.

toto - 19:12 02-11-2012
Jeśli czegoś nie pomyliłem, to malakh w NF pisał, że w USA młodzieżówki czytają przeważnie dorośli. I to tacy trochę starsi.

Arnold S - 00:42 24-05-2020
To jest książka dla nastolatków, Jak można to porównywać
do Gry Endera ?!!

Fidel-F2 - 00:44 24-05-2020
A Gra Endera dla kogo niby?

Ładna archeologia

romulus - 13:02 24-05-2020
Arnold S pisze:To jest książka dla nastolatków, Jak można to porównywać
do Gry Endera ?!!

Dla nastolatków pamiętających i jarających się popkulturą lat 80-tych i 90-tych. :)

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS