NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Swan, Richard - "Tyrania Wiary"

Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

Ukazały się

Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (czarna)


 Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (niebieska)

 Kingfisher, T. - "Cierń"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Maas, Sarah J. - "Dom płomienia i cienia"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

Linki

Erikson, Steven - "Ogrody Księżyca" (wyd.2)
Wydawnictwo: Mag
Cykl: Opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych
Tytuł oryginału: Gardens of the Moon
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Data wydania: Lipiec 2012
Wydanie: II
ISBN: 978-83-7480-258-1
Oprawa: miękka
Format: 165 x 230 mm
Liczba stron: 608
Cena: 49,00 zł
Rok wydania oryginału: 1999
Tom cyklu: 1



Erikson, Steven - "Ogrody Księżyca"

Każda pogoda jest dobra na książki. Ale są pogody i książki, które pasują do siebie wręcz wyjątkowo. Kiedy lato chyli się ku końcowi, wieczory wydłużają się, a za oknem panuje słota – cóż może być bardziej kuszącego niż ciężki, opasły tom, zapraszający do rozległego świata epickiej sagi?

„Ogrody Księżyca” to pierwszy z dziesięciu tomów Malazańskiej Księgi Poległych Stevena Eriksona, ukończonej w ubiegłym roku, a obecnie wznawianej przez MAG w nowej oprawie. Wydaje się, że opinie na temat cyklu można przewrotnie podzielić na dwie kategorie – tych, którzy go nie czytali, i tych, którzy przeczytali i są zachwyceni. Brak kategorii tych, którzy, przeczytawszy, nie pokochali świata Malazu, nie jest zaś przypadkowy i wynika z faktu, że lektura stanowi nie lada wyzwanie dla czytelnika.

Pomny tego rodzaju ostrzeżeń, do lektury Malazańskiej Księgi Poległych zabrałem się w pełni skupiony, uzbroiwszy się uprzednio w notatnik (mnogość wątków i postaci) i zapas kofeiny (akcja rozwija się ponoć niespiesznie). Prawdę mówiąc, spodziewałem się drogi przez mękę i jednej z tych książek, które pozwalają sobie solidnie sponiewierać czytelnika, nim w końcu (o ile w ogóle) okażą się warte katuszy.

Cóż, ostrzeżenia i obawy okazały się zdecydowanie na wyrost. Pierwszy tom od pierwszych stron pełen jest intrygujących obrazów i domagających się wyjaśnienia zagadek, a akcja rusza z kopyta, rzucając czytelnika prosto w wir dynamicznych i krwawych wydarzeń. Powieść opisuje losy ludzi (i nie tylko) uwikłanych w wydarzenia wojennej kampanii prowadzonej przez Imperium Malazańskie. Osobiste dążenia i multilateralny konflikt polityczny tworzą zagmatwaną sieć zależności. Punktem, wokół którego oplecione są główne wątki powieści, stanowi jednak rozgrywka o legendarny Darudżystan, ostatnie z grupy Wolnych Miast, które pozostaje poza orbitą wpływów Imperium.

Celowo piszę o głównych wątkach, używając liczby mnogiej. Istotną cechą powieści jest bowiem brak dominującego wątku czy postaci, które narracja wyróżniałaby na tle pozostałych. Zamiast tego otrzymujemy da facto kilkunastu, czy nawet kilkudziesięciu barwnie i szczegółowo nakreślonych bohaterów, których losy splatają się wzajemnie na szerokim tle politycznej i militarnej rozgrywki. Z kolei owa rozgrywka, jak na solidne dzieło fantasy przystało, to zaledwie krótki epizod w bogatej historii złożonego uniwersum.

Wędrówkę przez wykreowany przez Eriksona świat ułatwia garść dodatków – mapy i lista Dramatis Personae otwierające książkę tudzież Glosariusz ją zamykający. Odniosłem jednak wrażenie, iż narracja prowadzona jest na tyle przejrzyście, że dla uważnego czytelnika sięganie po nie powinno być zbędne. Niewątpliwie jednak dodatki tego rodzaju pozwalają łatwiej zagłębić się w wykreowany świat i uporządkować pewne fakty, a w chwili dekoncentracji – stanowią nieocenioną pomoc.

Dementuję jednak pogłoski, jakoby pierwsza „Opowieść z Malazańskiej Księgi Poległych” była lekturą ciężkostrawną, a mrowie wątków i postaci – przytłaczało. Wyobrażenie zbudowane na podobnych uprzedzeniach niewiele ma wspólnego z prozą Eriksona. Narracja w „Ogrodach Księżyca” przypomina bowiem raczej dynamiczne czytadła, które z pomocą zwrotów akcji i suspensu pochłania się w jeden wieczór. Z uwagi na rozmiary tej książki, wieczorów potrzebnych będzie nieco więcej, ale wrażenia z lektury są podobne lekkim page-turnerom – historie poszczególnych postaci przykuwają uwagę, akcja utrzymuje tempo właściwie przez całą powieść, a narracja stanowi mistrzowski popis żonglowania niewyobrażalnie złożoną materią.

Steven Erikson uchodzi zresztą za mistrza wytrwałości i spójności. Zaplanowawszy z góry swój cykl, od „Ogrodów Księżyca” (będących przecież literackim debiutem!) po pisanego dekadę później „Okaleczonego boga”, z żelazną konsekwencją zrealizował pierwotny zamysł i nie pozwolił, aby opowiadana historia wymknęła mu się spod kontroli i podryfowała w kierunku kuszącego never-ending story. Dzięki temu „Malazańska Księga Poległych” stanowi dziś zamknięty, kompletny cykl, który – przy ponownym czytaniu – ujawnia na dodatek ściślejsze niż mogłoby się wydawać powiązania poszczególnych tomów i wątków.

Dla czytelnika, który po raz pierwszy sięga po „Ogrody...” istotna będzie informacja, czy powieść jest warta uwagi sama w sobie, czy też może jej lektura ma sens wyłącznie jako wstęp do lektury kolejnych dziewięciu tomów. I zaryzykowałbym stwierdzenie, że „Ogrody Księżyca” dostarczają czytelniczej przyjemności nawet tym, którzy z różnych przyczyn nie będą chcieli kontynuować wędrówki po eriksonowskim uniwersum. Zamknięta w pierwszym tomie historia (nawiasem: nominowana swego czasu do World Fantasy Award w kategorii najlepsza powieść) stanowi bowiem sensowną całość, z wciągającą fabułą rozpiętą między spektakularnym otwarciem a efektownym finałowym punktem kulminacyjnym.

Choć Erikson kreśli ciekawą, złożoną intrygę, sprawnie prowadzi narrację i udowadnia niezwykły talent do world-buildingu, największym atutem „Ogrodów...” są bohaterowie – barwni, różnorodni, skomplikowani, dźwigający bagaże konkretnych doświadczeń i zmierzający do różnych celów. To prawda, że są dość liczni, ale zarazem nie przypominam sobie, kiedy ostatnio spotkałem się z tak rozbudowaną galerią literackich postaci, która by jednocześnie była tak łatwo przyswajalna. Charakterystyczne cechy oraz emocje i wydarzenia stojące za poszczególnymi bohaterami sprawiają, że po kilkuset stronach lektury obawa o ich pomylenie staje się równie niedorzeczna, jak obawa o nierozróżnienie własnych znajomych.

A kreację postaci wspiera fantastyczna konwencja – „Ogrody...” stanowią bowiem historię nie tylko ludzi, ale też potężnych magów, ascendentów i bogów. Takie rozciągnięcie spektrum sprawia, że bohaterowie zyskują dodatkową głębię i nowe wymiary. Co ciekawe – zwiększone dysproporcje pomiędzy siłą poszczególnych graczy nie burzą sensu intrygi. Potężne postacie, dysponujące ogromnymi mocami niejednokrotnie wchodzą w interakcje z nic nie znaczącymi śmiertelnikami, ale Erikson – dzięki umiejętnej, zakrawającej na geniusz precyzji w konstrukcji fabuły i mechanizmów rządzących światem – nie wpada w narracyjne pułapki i rzadko idzie na skróty, nie sięgając właściwie po rozwiązania typu deus ex machina.

Na koniec – słowo o wydaniu. Jego forma sytuuje się gdzieś pomiędzy nieco śmieciowym pierwszym wydaniem w małym formacie a o kilka lat późniejszą, dostępną wyłącznie w subskrypcji, kolekcjonerską edycją w twardej oprawie. Choć w bieżącej edycji brakuje nieco twardej oprawy a słuszne gabaryty utrudniają lekturę (i raczej wykluczają zabieranie książki do autobusu albo na spacer), nowe wydanie ma jednak niewątpliwe zalety.

Po pierwsze – oferuje w końcu normalnej wielkości czcionkę; pierwsza, paperbackowa edycja była sporym wyzwaniem dla oczu. Po drugie – mimo braku twardej oprawy, książka stanowi naprawdę solidny produkt, któremu rutynowe formy lektury nie powinny zaszkodzić. Po trzecie – cena okładkowa to 49zł, co w dzisiejszych realiach stanowi rozsądny kompromis między zawrotną ceną edycji kolekcjonerskiej (85zł w 2004 roku!), a tanim, ale za to mało czytelnym i z konieczności rozbijanym w dalszych tomach na podczęści (a więc niekoniecznie tańszym) wydaniem paperbackowym. Po czwarte – wizualna oprawa prezentuje się o niebo atrakcyjniej niż pstrokate i kiczowate okładki pierwszego wydania, a grzbiety zaprojektowano w sposób, który wręcz prosi się o wyeksponowanie na honorowym miejscu w domowej bibliotece.

Niestety, łyżkę dziegciu dorzuca korekta, na etapie której nie wychwycono kilku literówek i brakujących spacji – w pewnym momencie te ostatnie rejestrowałem chyba nawet co kilka-kilkanaście stron. Takie potknięcia mogłyby przydarzyć się dekadę temu, gdy rok po premierze oryginału ukazywało się pierwsze polskie wydanie. Jednak dziś, w trzecim z kolei wydaniu, podobne błędy nie powinny już mieć miejsca.

Bez względu na to, czy wybierzecie się w długą wędrówkę przez świat Malazu, czy też poprzestaniecie na spacerze po „Ogrodach Księżyca”, ta powieść w tym właśnie wydaniu powinna dostarczyć wam mnóstwa czytelniczej satysfakcji. Potoczyście opowiedziana historia, zapadający w pamięć bohaterowie, ciekawy świat nakreślony z epickim oddechem i obietnica, że tak naprawdę zabawa dopiero się rozpoczyna...


Autor: Krzysztof Pochmara


Dodano: 2012-10-18 21:45:00
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

historyk - 09:32 19-10-2012
Nie czytałem całej recenzji, wystarczyło dotarcie do zdania, w którym autor fałsz przedstawia jako prawdę (z nieznanych mi powodów, nazywając to przewrotnością): Brak kategorii tych, którzy, przeczytawszy, nie pokochali świata Malazu. Tu była dyskusja o tej książce (i jak widać są tacy, w tym i ja, co przeczytali i uznali, że to nędzna pozycja):
http://forum.nast.pl/viewtopic.php?t=1949&start=0

nosiwoda - 10:21 19-10-2012
Ano racja. Zwłaszcza że taka poetycka fraza opiera się wyłącznie na lekturze 1. tomu. Ja też czytałem 1. tom - i na razie na nim poprzestałem, bo nic mnie tam nie porwało, nie zachwyciło. Owszem, kiedyś, gdy już będę dziadkiem i będę rozdawał wnukom moje Werthers Original, postaram się przeczytać całość Malazańskiej, ale lektura ta jest bardzo daleko na mojej liście.

Shadowmage - 10:26 19-10-2012
Nie znacie się :)

lmn - 10:38 19-10-2012
Kiedy lato chyli się ku końcowi, wieczory wydłużają się, a za oknem panuje słota - zwykły człowiek (także i miłośnik książek) siedzi jeszcze w pracy i nie ma czasu na czytanie. Recenzent już na emeryturze, czy może przedstawia obraz wyidealizowany acz nieco przekłamany? :)

nosiwoda - 10:47 19-10-2012
Myślę, że kurp chciał trochę bardziej malowniczo napisać, no i wyszło mu może i malowniczo, ale niezbyt prawdziwie.

kurp - 11:29 19-10-2012
@historyk - Kurp zagmatwał, a Kurpiowi chodziło raczej o to, że tego rodzaju książka, którą niezachwyceni zwykli rzucać w kąt zamiast brnąć z mozołem do końca. Poza tym ten akapit mówi o cyklu - naprawdę istnieją ludzie, którzy przekopali się przez cały Malaz i na końcu stwierdzili, że niefajne i bez sensu? :shock: Zdiagnozowanych masochistów nie liczę.

@lmn - recenzent akurat czytał to po nocach, ale chciał koniecznie podkreślić, że ta książka (jako wstęp do czegoś plus jako papier i ciężki przedmiot) tworzy KLIMAT i aktualne oblicze klimatu umiarkowanego, w którym się znajdujemy, naprawdę fajnie się z nią komponuje. Subiektywne odczucie. I może znów źle wyrażone. Sorry :roll:

@nosiwoda - jasne, że daleko na Twojej liście, jeśli sklasyfikowałeś to jako lekturę emerytalną, a jesteś dopiero na Muminkach :twisted:

nosiwoda - 13:12 19-10-2012
Nom. Teraz leci "Mały Książę", w następnej kolejności mam na liście "Ronję, córkę zbójnika".

kurp - 13:23 19-10-2012
:)
A czytałeś/lubisz Moersa?
I co byś polecał z Muminków? :D I skąd Ty to bierzesz? Biblioteka? Bo tego raczej w oryginale nie czytasz... ;)

nosiwoda - 13:59 19-10-2012
Nasza Księgarnia teraz to wydała w dwóch tomach, wszystkie dziewięć części. Więc kupiłem (na razie pierwszy, czekam na wypłatę z drugim). Ale i tak mam je wszystkie w starych wydaniach pojedynczych. Muminki są wszystkie dobre, ewoluują z czytelnikiem - dla dzieci "W Dolinie Muminków", a juz "Dolina Muminków w listopadzie" czy "Tata Muminka i morze" to poważniejsza lektura, dla Angst nastolatków i dla dorosłych.

A Moersa mam trzy książki, czytałem jedną, jest OK, ale nie powaliła.

historyk - 22:04 22-10-2012
kurp pisze:@historyk - Kurp zagmatwał, a Kurpiowi chodziło raczej o to, że tego rodzaju książka, którą niezachwyceni zwykli rzucać w kąt zamiast brnąć z mozołem do końca. Poza tym ten akapit mówi o cyklu - naprawdę istnieją ludzie, którzy przekopali się przez cały Malaz i na końcu stwierdzili, że niefajne i bez sensu? :shock: Zdiagnozowanych masochistów nie liczę.

No nie, przez cały cykl to nie, bez przesady :D Ale Ogrody księżyca przeczytałem do końca męcząc się niemiłosiernie. A to za sprawą Shadowa i innych fanów cyklu zachwalających go wbrew faktom :P . Brnąłem mozolnie strona za stroną czekając aż się zacznie, jak to określił Sapek, łechtanie czytelnika. I tak dojechałem do ostatniej strony niepołechtany :evil:

Shadowmage - 22:33 22-10-2012
Niewrażliwcu Ty! Połechtania nie czujesz!

Tigana - 23:18 22-10-2012
historyk pisze: I tak dojechałem do ostatniej strony niepołechtany :evil:

Ja się zaparłem i czekałem na łechtanie do końca trzeciego tomu. A potem się sam połechtałem.

kurp - 23:37 22-10-2012
:shock: Nie rozumiem skąd rozbieżności tego kalibru. Ja byłem zajarany po dwudziestu stronach :D A po kolejnych stu uznałem, że jeśli mnie nie zniechęciły strzały fireballami (!), to to musi być cudo wprost obiektywnie cudowne.

Shadow, może pora dać mi coś sensownego do recenzji, bo wygląda na to, że mi się gust rozkalibrował :mrgreen:

Kruk Siwy - 10:20 23-10-2012
Usnąłem ze trzy razy nad "Ogrodami..." nic mnie w nic nie łechtało. Chociaż... może... bo odruch wymiotny miałem. Ale rzecz działa się z dziesięć lat temu a pozostało mi wrażenie nuuudy. Resztę wyparłem.

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS