Patronat
Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (niebieska)
Wells, Martha - "Protokół buntu. Strategia wyjścia"
Ukazały się
Greathouse, J.T. - " Struktura świata"
Seliga, Aleksandra & Kujawska, Katarzyna - "Serce kniei"
King, Stephen - "Chudszy" (2024)
Le Guin, Ursula K. - "Ziemiomorze. Wydanie rozszerzone" (2024)
Lovecraft, Howard Phillips - "Listy wybrane 1906-1927"
Szostak, Wit - "Oberki do końca świata"
antologia - "Rocznik fantastyczny 2024"
Gwynne, John - "Cień bogów"
Linki
|
|
|
Wydawnictwo: Fabryka Słów Data wydania: Październik 2011 ISBN: 978-83-7574-672-3 Oprawa: miękka Format: 125 x 195 mm Liczba stron: 512 Cena: 37,80 zł Seria: Bestsellery polskiej fantastyki
|
W tym grillbarze jeść nie radzę
Gastronomiczna fantastyka? Wydawałoby się, że to idealny pomysł na humorystyczne science fiction. Jednakże nawarstwienie się licznych wad powoduje, że danie to okazuje się wybitnie ciężkostrawne... by nie powiedzieć, że niejadalne.
Maja Lidia Kossakowska jest jedną z bardziej popularnych polskich pisarek; nie bez powodu zresztą, w jej dorobku znajduje się przynajmniej kilka dobrych książek. Zwykle kojarzona z fantasy, nie stroni od eksperymentów z innymi fantastycznymi konwencjami. Taką też próbą jest „Grillbar Galaktyka”, w którym autorka łączy elementy sztafażu science fiction z wątkami humorystycznymi. Niestety kombinacja ta wypada według mnie nad wyraz słabo, chociaż została doceniona przez czytelników poprzez uhonorowanie jej w tym roku Nagrodą im. Janusza A. Zajdla.
Wyjściowy pomysł jest chwytliwy. Bohaterem jest szef kuchni znanej na całą galaktykę knajpy. Różnorodność przygotowywanych (i opisywanych z dużą szczegółowością) posiłków, jak i ras występujących zarówno wśród gości, jak i kucharzy tworzy malowniczą mieszankę, przypominającą nieco gastronomiczny odpowiednik „Szpitala kosmicznego” Jamesa White’a. Póki sednem fabuły są kuchenne przygody i niewątpliwie smakowite opisy przygotowywania kosmicznych frykasów, „Grillbar Galaktyka” się broni na zasadzie lekkich, chociaż może nie do końca zabawnych humoresek. Jednakże wraz z wpleceniem w opowieść intrygi i zmuszeniem bohatera do ucieczki narracja przeradza się w pokaz slajdów z kolejnych, dość absurdalnych i chaotycznych przygód w kosmosie.
„Grillbar Galaktyka” traktowany jest jako powieść, ale nie odpowiada to w pełni strukturze książki. Parę lat temu popularnym rozwiązaniem wśród rodzimych pisarzy – szczególnie debiutantów – było tworzenie powieści będących w rzeczywistości zbiorami opowiadań powiązanych wspólną osią fabularną. Kossakowska aż po taką symulację formy powieściowej nie sięgnęła, ale kilka pierwszych rozdziałów to praktycznie odrębne opowiadania (chociażby „Szefie, mamy problem”, które ukazało się również w 74. numerze nieistniejącego już miesięcznika „Science Fiction, Fantasy i Horror”). Również w dalszej części książki łatwo daje się wyróżnić kolejne etapy, powiązane ze sobą fabularnie, ale wymagające jedynie drobnych korekt, by stanowić odrębne i niezależne historie, podczas których postaci wygrzebują się z jednych tarapatów, by zaraz zakopać się w następne.
Śledzenie losów postaci wpadających z deszczu pod rynnę w połączeniu z (w zamyśle) humorystyczną i lekko absurdalną konwencją, a także bardzo pretekstowym potraktowaniem elementów kojarzących się z science fiction budzi skojarzenia z cyklem Douglasa Adamsa rozpoczętym książką „Autostopem przez galaktykę”. Jednakże tam, gdzie brytyjski autor wykazywał się subtelnością i nieprzeciętnym poczuciem humoru, Kossakowska razi siermiężnością.
Podobnie rzecz ma się z przewijającymi się przez książkę nawiązaniami. Zdarzają się całkiem udane, jak chociażby wbicie Feliksowi W. Kresowi szpili za niedokończenie „Księgi Całości”, ale w większości są to szyte grubymi nićmi inspiracje do książek i filmów (chociażby „Gwiezdnych wojen” czy „Obcego”): łatwe do zidentyfikowania i przez swoją dosłowność bardziej kojarzące się z fanfikami niż z literacką grą. Przyznać przy tym należy, że Kossakowska liczne kalki prawdopodobnie stosuje świadomie. Ba, oparła na tym wręcz całą koncepcję książki, co zapewne znalazło swoich amatorów, ale równie dobrze może zniechęcić literalnym podejściem do tematu.
Wspomniana siermiężność dotyczy również dość prymitywnej agitacji politycznej – być może w zamiarach zabawnej – ale w moim odczuciu zdecydowanie nużącej. Zaciętość, z jaką atakowana jest Unia Europejska (oczywiście tutaj występująca pod sztandarem Unii Międzygalaktycznej), godna jest publicystycznych dokonań męża Kossakowskiej. Kiedyś, przy okazji recenzji drugiego tomu „Pana Lodowego Ogrodu” pisałem, że Jarosław Grzędowicz mógł się inspirować dokonaniami pisarskimi żony. Być może tym razem zależność przebiegała w drugą stronę? Jakkolwiek by nie było, zgryźliwość polityczna w „Grillbarze Galaktyka”, przede wszystkim przez swoją dosłowność, powtarzalność i wszechobecność, jest na dłuższą metę męcząca.
Stosując kulinarną metaforykę, można książkę Kossakowskiej podsumować następująco: jest to danie początkowo wyglądające apetycznie dzięki ładnemu przybraniu, ale po rozpoczęciu konsumpcji szybko wychodzi na wierzch jego mdły smak przypominający standardowe dania z nadbałtyckich garkuchni. Zamiast powiewu egzotyki, danie charakteryzuje się kilkoma źle dobranymi przyprawami oraz fakturą i strukturą powodującymi nieprzyjemne doznania w ustach.
Autor: Tymoteusz „Shadowmage” Wronka
Dodano: 2012-10-15 21:03:03
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
Yans - 22:24 15-10-2012
Shadow, no wiesz co ?! Autorka dostaje Zajdla, a Ty wykazujesz się iście czarnym sercem kosmosu
kurp - 22:54 15-10-2012
Gość jest po prostu bezczelny. Niech sobie lepiej załatwi prochowiec i sztuczne wąsy na kolejny Polcon
lbastro - 11:24 16-10-2012
"Szefie, mamy problem" dostało też SFinksa za najlepszse opowiadanie. Jednak sam fakt nagradzania nie może być powodem obrażania się na opinie niezbyt przychylną...
Chociaż czytając "Grillbar" nieźle sie ubawiłem, to osobiscie uważam, że to jedna ze słabszych ksiażek w dorobku Kossakowskiej.
Yans - 12:41 16-10-2012
A kto się obraża na niezbyt przychylną opinię ?
mec - 14:52 16-10-2012
I co z tego że dostała Zajdla?
Zajdle to festiwal popularności nazwisk, większośc głosujących nawet nie czytała wszystkich książek, z drugiej strony wiekszość zazwyczaj wybiera przeciętniactwo i żarcie z McSyfa.
Yans - 16:20 16-10-2012
mec =====> Kluczem do właściwego zrozumienia mojego pierwszego postu jest słowo "ironia"
|
|
|
Artykuły
Plaża skamielin
Zimny odczyt
Wywiad z Anthonym Ryanem
Pasje mojej miłości
Ekshumacja aniołka
Recenzje
McDonald, Ian - "Hopelandia"
antologia - "PoznAI przyszłość"
Chambers, Becky - dylogia "Mnich i robot"
Pohl, Frederik - "Gateway. Za błękitnym horyzontem zdarzeń"
Esslemont, Ian Cameron - "Powrót Karmazynowej Gwardii"
Sanderson, Brandon - "Słoneczny mąż"
Swan, Richard - "Sprawiedliwość królów"
Iglesias, Gabino - "Diabeł zabierze was do domu"
Fragmenty
McCammon, Robert - "Łabędzi śpiew"
Vaughn, S.K. - "Astronautka"
Howey, Hugh - "Pył"
Simmons, Dan - "Lato nocy"
McCammon, Robert - "Pan Slaughter"
Spinrad, Norman - "Żelazny sen"
Wyndham, John - "Poczwarki"
Holdstock, Robert - "Lavondyss"
|