NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

McDonald, Ian - "Hopelandia"

Weeks, Brent - "Droga cienia" (wyd. 2024)

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Lem, Stanisław - "Bajki robotów" (2012)
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: Marzec 2012
ISBN: 978-83-08-04889-4
Oprawa: miękka
Format: 123 x 197 mm
Liczba stron: 224
Cena: 28,00 zł



Lem, Stanisław - "Bajki robotów"

Gęba mechaniczna


Dawno, dawno temu w odległej galaktyce, na pewnym portalu społecznościowym, na którym są wszyscy, więc reklamowanie go nie ma sensu, dołączyłem do fanów profilu o nazwie „Twarze Robotów”. Konwencja jest prosta – i prowadzący, i fani wklejają zdjęcia rzeczy i miejsc, na których da się dostrzec mechaniczne oblicze. Choćby budynek z charakterystycznymi oknami-oczami, czy wyrażający najwyższe przerażenie front pralki. Gdzieś za tym wszystkim stoi podskórny wniosek, że istota posiadająca mimikę, posiada również kontrolującą ją osobowość. Czego się boją roboty, o czym śnią? Co doprowadza ich oblicza do śmiechu, a co do krzyku? Chyba podobnymi pytaniami kierował się Stanisław Lem pisząc „Bajki robotów”, które wznowić wraz z resztą jego dzieł postanowiło Wydawnictwo Literackie. Wznowienie „Bajek...” ma wyjątkowo fortunną okładkę – wieżę z wkomponowaną twarzą robota właśnie.

Omawiany zbiór opowiadań to szkatuła różności – zależnie od tytułu Lem różnie wykorzystuje elastyczną konwencję bajki. Czasami jest to ubranie typowo bajkowej historii, pełnej smoków, rycerzy i króli w robocie dekoracje, czasem jawna parodia gatunku wychodząca dopiero w ostatnim akapicie utworu („Jak Erg Samowzbudnik Bladawca pokonał”). Zdarzają się też motywy kosmogoniczne („Jak Mikromił i Gigacyan ucieczkę mgławic wszczęli”) czy trawestacja robinsonady („Przyjaciel Automateusza”). Wyliczenie tych motywów znajdziecie w posłowiu Jerzego Jarzębskiego. W większości tekstów ujmująca jest plastyka opisów, gdy Lem używa tablicy Mendelejewa jak szpachli malarskiej – opisy robocich metropolii skrzą się nazwami metali i minerałów. W roli złego występuje w bajkach robotów człowiek, Homos Antropos, zwany Bladawcem. Raz jako złośliwe i sprytne stworzenie prowadzące roboty na manowce, raz jako rasa kosmicznych mścicieli, a raz jako bestia, której pełne tlenu osocze jest dla metalowych organizmów zabójcza. Brzmi niewiarygodnie? Cóż, Ellen Ripley też nikt nie wierzył, że widziała potwora, który krwawił kwasem. A właśnie, skoro już przy intertekstualnych skojarzeniach jesteśmy, należy podpisać się pod znaną opinią, że teksty Lema można odkrywać wiele razy, inaczej jako dziecko, inaczej jako dorosły. Oprócz naturalnego procesu dojrzewania czytelniczego, pozwalającego docenić lemowskie żarty i aluzje w pełni, bawiły mnie nowe skojarzenia, których nie mogłem mieć przy pierwszej lekturze Lemowskich bajek. Sam autor ich mieć nie mógł. Np. ten fragment „Zwalił się ze snu w sen, nowy, śniący się poprzedniemu, a tamten wcześniejszemu się przytrafił, więc ten obecny był już snem do trzeciej niejako potęg”, teraz wydał mi dosłownie wycięty z „Incepcji”. Tego typu osobistych pereł można wyłowić więcej.

Trudno polecać „Bajki robotów”, dzieło obecne od tak dawna nie tylko w kanonie środowiskowym, ale też szeroko rozpoznawalne, które miało nieszczęście stać się lekturą obowiązkową. Większość z czytających tę recenzję, podchodzi do niej zakuta w pancerz własnych wrażeń i opinii. Pod tymi żelaznymi maskami – wykrzywionymi w ekstazie fascynacji, że oto dzieło, od którego zaczęła się wielka przygoda, bądź w grymasie udręki, że oto rzecz, o którą rozbiła się moja wielka przygoda – kryją się jednakże nie roboty, ale ludzie. Dlatego jak w „Podróży jedenastej” z „Dzienników gwiazdowych” Ijona Tichego warto byśmy wszyscy robocie głowy sobie odkręcili i zwyczajnie o takiej książce ze sobą rozmawiali. „Bo warto rozmawiać”, jak mawiał jeden ze współczesnych robotów we własnej TV-bajce.



Autor: Adam Ł Rotter


Dodano: 2012-05-01 11:30:00
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Adon - 10:19 18-05-2012
Jesteś pewien, że "króli"?

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS