NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Grimwood, Ken - "Powtórka" (wyd. 2024)

Iglesias, Gabino - "Diabeł zabierze was do domu"

Ukazały się

Brown, Pierce - "Czerwony świt" (wyd. 2024)


 Kade, Kel - "Los pokonanych"

 Scott, Cavan - "Wielka Republika. Nawałnica"

 Masterton, Graham - "Drapieżcy" (2024)

 He, Joan - "Uderz w struny"

 Rowling, Joanne K. - "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2024, Gryffindor)

 Rowling, Joanne K. - "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2024, Hufflepuff)

 Rowling, Joanne K. - "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2024, Ravenclaw)

Linki

Szyda, Wojciech - "Fausteria"
Wydawnictwo: NCK
Cykl: Zwrotnice czasu. Historie alternatywne
Data wydania: Marzec 2012
Wydanie: I
ISBN: 978-83-08-04860-3
Oprawa: twarda
Format: 145 x 205 mm
Liczba stron: 280
Cena: 28,00



Szyda, Wojciech - "Fausteria"

(…) poznaję w jednej chwili więcej niż przez długie godziny rozumowego dociekania i rozmyślania. Są to nagłe światła, które mi dają poznać rzecz tak, jako Bóg na nią patrzy, tak w materii świata wewnętrznego, jako też i materii świata zewnętrznego.
(Dz. 733)

*

Schorzenie, które w sobie nosiła, nie było początkowo niczym uciążliwym. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tętniaka, który rozgościł się w jej mózgu. Czasami jednak słabła, ciemniało jej przed oczami i musiała przez chwilę odpocząć lub się czegoś przytrzymać – ściany, poręczy, ławki, czegokolwiek. Po kilkunastu sekundach przechodziło. Bywały jednak momenty, w których odczuwała dziwne stany psychiczne. Nie przypominały one niczego, czego doświadczyłaby wcześniej, choć już jako dziewczynka przymykała oczy i otwierała umysł na wszechświat, szukając mocy i natchnienia… Teraz wracało to ze zdwojoną siłą i w znacznie bardziej skonkretyzowanych formach. Czytała kiedyś o jakimś kompozytorze, chyba Szostakowiczu, sowieckim geniuszu muzyki symfonicznej, który miał w głowie odłamek pocisku – i gdy przechylał głowę, słyszał muzykę. Mogła to być oczywiście plotka.
Sama jednak miewała podobne stany, była więc skłonna uwierzyć. Z tym że w jej przypadku chodziło o obrazy. Czasami, po chwilowym zaburzeniu świadomości, kiedy czuła, jakby przez jej mózg przelewała się krew, siadała ze zwieszoną głową, zamykając oczy i… zaczynała widzieć. Nigdy nie została ranna, żadne ciało obce nie tkwiło w jej głowie, lecz doświadczała gonitwy obrazów. Zalewała ją wręcz fala wizji. Halucynacje mogą być słuchowe, wzrokowe, a nawet węchowe, to jednak nie były halucynacje. Fausta kontrolowała swój stan. Była świadoma – śniła na jawie. Mogła przerwać, kiedy tylko chciała. Było to przyjemne uczucie, jakby przez umysł przepływał strumień twórczości plastycznej: gotowe obrazy, rysunki, szkice… Jakby coś, co dopiero tkwiło w niej zalążkowo, zyskiwało nagle gotową postać, którą ona musiała tylko uchwycić, zapamiętać, aby następnie przenieść ją na kartkę. Początkowo było to trudne, jak odtworzenie własnego snu, który bywa wrażeniem nieprzekładalnym na rzeczywistość. Jednak gdy spróbowała po raz trzeci lub czwarty – udało się. Uznała, że daje się narysować to, co wcześniej widzi w głowie podczas introspekcyjnych seansów, gdy jak fala krwi przepływa przez nią rzeka rysunków. I tak zaczęły powstawać frapujące grafiki.
Zamek zbudowany z noży. Płonący kościół na szczycie góry. Naga dziewczyna na śniegu z podciętymi żyłami. Drzewo z ludzkich mięśni. Małpa w koronie…
Te rysunki nie przypominały emblematycznych diabląt. Były to grafiki, wymagające dbałości o szczegół, cieniowania. Max Ernst albo Gustave Doré patronowali tej technice. Z dumą kładła na końcu podpis „Fausteria”. Zapętlone „F” przypominało wstęgę lub flagę, wieńczyło dzieło w najbardziej godny sposób.
Pod względem ujęcia tematu był to surrealizm, ale jakiś szczególny. Jakby ukryta jaźń, z której wydobywała te przedstawienia – sylwety ludzi i zwierząt, rysunki roślin i przedmiotów – nie była ludzką podświadomością. Nawet nieświadomością zbiorową, w znaczeniu Jungowskim, pełną archetypów, no bo co ta za archetypy? Na próżno szukała ich w słownikach lub leksykonach symboli i alegorii. Ani Freud, ani Jung…
Świat na rysunkach, które wywoływała z pamięci – jak staroświeckie fotografie w ciemni umysłu – był fantasmagoryczno-somnambuliczny, lecz zarazem niepokojąco wzniosły.
Heraldyczny.
Jak karty tarota – miał w sobie mroczną moc…

*

Wszyscy byli kartami do gry.
Żołnierze w dziwacznych karcianych mundurach, robotnicy spieszący do fabryk z kartami pracy dyndającymi na szyjach, milicjanci z naszytymi w miejsce pagonów imitacjami kart, urzędnicy w karcianych beretach, jakby ten motyw był ostatnim krzykiem mody we wzornictwie zdobniczym.
Poznań wydawał się niski, szpetny, budynki ledwie wystawały ponad powierzchnię. Domy miały rozmiar altanek, parcele – ogródków działkowych. Żadnych kościołów, bloków czy biurowców.
Wszystko spłaszczone.
Poziomy, rustykalny świat w obrębie miasta.
Ku niebu sterczały jedynie wieże transformatorowe. Brązowe lub czerwone, dochodzące do kilkunastu metrów, a między nimi – elektryczne wyładowania. Samotne strażnicze placówki w pustym pejzażu, z niebieskimi żyłkami spięć ożywiającymi szarość. Naelektryzowane powietrze, jakby nad miastem przeszła elektryczna burza – nerwowość wyczuwana w atmosferze, nitki wyładowań.
Fausta brała udział w kwietniowej akcji społecznej, zwanej potocznie „wykartki”. Ubrana po chłopsku, wraz z innymi siermiężnie okutanymi dziewczynami, była pędzona od jednej wieży do drugiej. Musiały szukać leżących w polu kart. Dziwny, miejsko-wiejski pejzaż rozciągał się wokół, a one były jego dziećmi, jakby z tej brązowej ziemi zostały zrodzone: córy błota...
Po drodze miały bacznie obserwować ziemię. Podmokłe hałdy plaskały nieprzyjemnie pod kaloszami. Co jakiś czas dziewczyny kucały, myśląc, że trafiły na znalezisko, lecz najczęściej był to kawałek gazety lub kartonu.
Fausta poddawała się temu wszystkiemu bezwolnie, z konieczności. Zresztą, nie miała wyboru.
W ciągu godziny odkryto dwie karty. Znalazczyni nie wolno było patrzeć na okaz z bliska. Dopiero odpowiednio przeszkolona instruktorka oceniała kartę niczym doświadczony grzybiarz, czasami korzystając ze specjalnego atlasu, pełnego reprodukcji starych portretów. Gdy weryfikacja wypadała pomyślnie, karta znikała w foliowej torebce, następnie lądowała w specjalnej kopercie ostemplowanej czerwonymi pieczątkami, a potem w czarnej torbie na ramieniu funkcjonariuszki. Tam była już bezpieczna. Znalazczyni otrzymywała oficjalną pochwałę i klasa kontynuowała marsz.
„Już lepiej, gdybyśmy szukali stonek” – myślała zziębnięta i znudzona Fausta. O wiele bardziej wolałaby siedzieć teraz w sali lekcyjnej, nawet na matmie.
Pierwszą przerwę zrobiły sobie dopiero pod wieżą trafo. Mogły wreszcie napić się herbaty. Dziesięć hektarów pola zostało przeszukane! Z tej okazji nie obyło się bez przemowy instruktorki:
– Może myślicie, że dwie karty to mało – krzyczała z przejęciem. – Wiedzcie jednak, że liczy się każdy strzęp tej niebezpiecznej… substancji! Wróg nie śpi!... Co noc zrzuca zakazane talie. Ostatnio zmienił taktykę. Rozsypuje je tak, by nas zmylić, trochę tu, trochę tam, pojedynczo… Ale my mamy na to sposób! Dzięki wzmożonej czujności służb bezpieczeństwa oraz pomocy uczniów i mas pracujących wspólnie pomagamy oczyszczać kraj z tego mistycznego śmiecia! Podniebnym śmieciarzom mówimy stanowcze „nie”!
Od stacji trafo, przy której stały, poszło wyładowanie – z charakterystycznym bzyczeniem błękitny zygzak pobiegł w stronę sąsiedniej wieży.
– Niech żyje elektryfikacja! – wrzasnęła instruktorka, stając na baczność.
– Niech żyje! – odkrzyknęły z udawanym entuzjazmem uczennice.
Instruktorka poprawiła na plecach kartę z królem kier – Józefem Stalinem i ruszyła w ubłoconych kaloszach przez pole. Grupa dziewcząt podążyła za nią. W płaskim brązowym pejzażu szły jak uczestniczki jakiejś surrealistycznej krucjaty lub szalonej pielgrzymki.
Idąc, śpiewały hymn do Wielkiego Elektryfikatora:

Przez prąd: napięcie, moc i natężenie,
Wprowadź nas w postęp,
Rozświetl nasze drogi,
By sztuczne światło dało nam odwagę
Zwyciężać stary zakłamany świat!

Tego dnia nie znalazły już żadnej karty.
Wieczorem, siedząc z rodzicami przy radiu, po całym dniu „karcianych wykopków”, obolała Fausta słyszała spikera, mówiącego z wystudiowanym zadowoleniem:
– Sto pięćdziesiąt cztery karty – oto dzisiejszy wynik akcji oczyszczania miast i wsi z wrogich materiałów propagandowych. Oficjalne dane zostały potwierdzone przez Sztab Antykultowy w Warszawie. W imieniu Partii, wszystkim uczestnikom dzisiejszych marszów pragniemy serdecznie podziękować. Rada Elektryfikacyjna docenia i popiera wasze zaangażowanie. Mówiąc krótko: dobra robota, towarzyszki i towarzysze! Już wiadomo, że podobne akcje będą ponawiane, ponieważ wróg nie ustaje w wysiłkach, aby...
– Co oni robią z tymi kartami? – spytała Fausta znad talerza. Kończyła jeść kaszę gryczaną.
– Nie mów, dopóki nie zjesz – upomniała matka, cerując sweter.
– Mikrofilmują i wszystko do Moskwy! – wyręczył ją ojciec, myjąc twarz pod kranem.
– A te wieże? – dopytywała się dziewczyna. – Czemu zamknięte?
– Prąd to najwyższe dobro narodowe. Jeszcze by rozkradli…
Krążyły legendy, że w wieżach uwięzione są kopie obrazu. Zakazanego wizerunku religijnego. Zamkniętego na głucho żelaznymi sztabami i kłódką. Na każdej wieży umieszczono tablicę z czaszką i skrzyżowanymi piszczelami: „Zakaz wstępu! Urządzenie elektryczne, grozi porażeniem!”.
Przed snem, gdy już podziękowała za wszystko Wielkiemu Elektryfikatorowi (jego czarno-biały portret wisiał nad łóżkiem), Fausta usłyszała jeszcze dialog rodziców z sypialni obok:
– Podobno przedwczoraj złapali dzieciaka Nowackich. Mówiła mi znajoma z rady… Miał połowę karty, schował ją do kalosza w czasie „wykartków”, gówniarz jeden. Wyobrażasz sobie? Stara Nowacka prawie osiwiała, oczywiście rewizja, przesłuchania, a dzieciak ma wylot ze szkoły…
– To im nie zazdroszczę.
– Mówię ci, sprawdzaj jej tornister!
– Sprawdzam, sprawdzam.
– I niech Lidka ma na nią oko, jak przychodzi pomagać w polu.
Fausta mocniej naciągnęła pierzynę. Serce biło jej nerwowo. Drżąca ręka powędrowała pod tapicerskie obicie łóżka przy wezgłowiu. To tam, w niewidocznej szparze, chowała swoją tajemnicę. Znalazła ją kilka dni temu przy ustępie. Leżała obok skrawków gazet do podcierania. Calutka, niepodarta, nigdy nie widziała wcześniej prawdziwej karty z zakazanej talii, lecz uznała, że to jedna z nich... Nie zawołała rodziców, nie zgłosiła znaleziska w szkole. Po prostu wzięła ją do domu. Gdy była sama, czasem zerkała ukradkiem – bezczelnie, pod samym okiem Wielkiego Elektryfikatora.
Twarz w kornecie. Niegroźnie wyglądająca dziewczyna. Dżoker w zakazanej talii. Podobno taką kartę było znaleźć najtrudniej.
Wiedziała, że to zabronione, jednak aż do teraz nie zdawała sobie sprawy z konsekwencji. Słysząc rozmowę rodziców, przeraziła się. Musi wynieść kartę z domu! Dość narażania wszystkich na niebezpieczeństwo! Jutro weźmie znalezisko i wyrzuci lub zakopie. Jutro...
W nocy śniła jej się otwarta wieża i uwięziony obraz. Czerwone serce pulsowało jak żarówka, przyzywało obietnicą zbawienia. Fausta stała naprzeciw – i bała się wejść.
Obudziła się wczesnym rankiem i już nie mogła zasnąć.
Mimo wszystko czuła ulgę. Jak dobrze, że władza nie może podglądać snów.



Dodano: 2012-03-14 10:04:15
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fonstad, Karen Wynn - "Atlas śródziemia


 Fosse, Jon - "Białość"

 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

Fragmenty

 Grimwood, Ken - "Powtórka"

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS