NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Iglesias, Gabino - "Diabeł zabierze was do domu"

Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"

Ukazały się

King, Stephen - "Billy Summers"


 Larson, B.V. - "Świat Lodu"

 Brown, Pierce - "Czerwony świt" (wyd. 2024)

 Kade, Kel - "Los pokonanych"

 Scott, Cavan - "Wielka Republika. Nawałnica"

 Masterton, Graham - "Drapieżcy" (2024)

 He, Joan - "Uderz w struny"

 Rowling, Joanne K. - "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2024, Gryffindor)

Linki

Wegner, Robert M. - "Niebo ze stali. Opowieści z meekhańskiego pogranicza"
Wydawnictwo: Powergraph
Cykl: Opowieści z meekhańskiego pogranicza
Data wydania: Marzec 2012
Wydanie: I
ISBN: 978-83-61187-41-7
Oprawa: twarda
Format: 135 x 205 mm
Liczba stron: 688
Cena: 47,00 zł
Tom cyklu: 3
Seria: Fantastyka z plusem



Drugi wywiad z Robertem M. Wegnerem

Dobry odbiór mobilizuje mnie do pracy



Katedra: „Niebo ze stali” to Twoja debiutancka powieść. Nad czym pracowało Ci się łatwiej: nad powieścią czy opowiadaniami?

Robert M. Wegner: W żaden sposób nie da się tego porównać. No, może trochę – pisanie opowiadania jest jak zrobienie kanapki, a powieści – jak przygotowanie kolacji wigilijnej z dwunastu dań. Powieść nie może być traktowana jak takie przerośnięte opowiadanie, choć muszę przyznać, że największą różnicę zauważyłem na etapie redakcyjnym. Nie dało się tak, jak przy wcześniejszych książkach zamykać tekstów i odkładać ich na bok, trzeba było bez przerwy mieć na uwadze całość książki, od pierwszego, do ostatniego zdania. Natomiast sama frajda z pisania jest dla mnie podobna.

Czy zaczynając pisać powieść miałeś ściśle określony plan, dokąd podąży fabuła, a może należysz do grona twórców, którzy niejako na bieżąco komplikują los bohaterom?

W szerokim planie, w zarysie ogólnych wydarzeń, tak, jak najbardziej wiedziałem, dokąd dążę i jaką historię chcę opowiedzieć. Natomiast, jeśli chodzi o losy poszczególnych bohaterów, pozwalam zawsze, by opowieść mnie niosła sama. Czasem, a nawet dość często, losy moich bohaterów potrafią mnie samego zaskoczyć. Lubię tak pisać, bo dzięki temu się nie nudzę.

W ciągu dwóch lat zdobyłeś sporą popularność wśród czytelników. Ba, można spotkać wypowiedzi, w których Twoja proza jest stawiana jest na równi, a czasem i ponad wiedźmińską historią Sapkowskiego. Co myślisz o takich porównaniach?

No cóż, jesteśmy tak skonstruowani, że bez porównań i szufladek ani rusz. Jeśli ktoś czytał i Sapkowskiego, i mnie, po czym stwierdził, że „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” wciągnęły go jak „Wiedźmin”, zabrały w podróż w dalekie miejsca, w których świetnie się bawił, to wielki komplement. Oczywiście istnieje ryzyko, że osoby spodziewające się drugiego wiedźmina, będą zawiedzione, ale autor nie może odpowiadać za cudze wyobrażenia na temat jego książek. No i, jeśli być porównywanym, to do najlepszych.

Czy czujesz jakąś presję czytelników lub środowiska w związku z bardzo dobrym odbiorem Twojej twórczości?

Presję? Nie. Raczej rodzaj dopingu. Trzymania kciuków, poklepywania po plecach, przyjaznego poszturchiwania. Ludzie, którym spodobał się Meekhan chcą, by „Opowieści” były jak najlepsze, a ja jako autor w stu procentach się z nimi zgadzam. Dobry odbiór mobilizuje mnie do pracy.

Czy decydując się na pisanie literatury fantasy miałeś jakieś obawy, że niczego nowego nie wymyślisz? Jaka jest Twoja recepta na nowe odkrycia w tak mocno już wyeksplorowanym gatunku fantastyki?

A jakiś gatunek nie jest? Space opera, cyberpunk, horror, steampunk, hard SF? Samo określenie „gatunek” oznacza coś, czemu zostały już narzucone sztywne ograniczenia, co zważono, zmierzono i zapakowano do szuflad z odpowiednimi opisami. Fantasy ma ramy, lecz można je poszerzać. Zresztą dla mnie ramy i konwencja, to tylko tło do snucia własnych opowieści. Nie widzę wielkiej różnicy między gatunkami, póki opowiadanie przez nie historie potrafią przykuć mnie do tekstu.

Skończyłeś właśnie trzeci tom „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” czy planujesz zrobisz sobie przerwę od bohaterów i stworzyć zupełnie inną historię np. w klimatach coraz to popularniejszego u nas steampunku?

Niestety, paru moich czytelników to duże chłopaki i dziewczyny potrafiące zdrowo natłuc, więc jeśli ogłoszę, że przerywam pisanie cyklu, będę musiał zmienić adres, nazwisko i być może płeć. A tak na serio, zaczynając, liczyłem się z tym, że kilka najbliższych książek poświęcę tylko Meekhanowi, lecz chodzi przede wszystkim o to, że chcę opowiedzieć pewne rzeczy do końca. No i takie są prawa pisania cyklu. Daje to dużo przyjemności, lecz przy okazji zajmuje mnóstwo czasu, zwłaszcza jak się pisze grube książki. Poza tym przy pracy, dzięki której opłacam rachunki, i przy rodzinie, która jest najważniejsza, pisanie jest rodzajem hobby. Nie dam rady się rozdwoić. Więc choć mam w głowie sporo pomysłów, to jeśli uda mi się od czasu skrobnąć jakieś opowiadanie, to będzie wszystko.

A te pomysły stanowią odskocznie od Meekhanu, czy też możemy się spodziewać czegoś na wzór „Każdy dostanie swoją kozę”?

Raczej coś spoza Meekhanu. Fantasy jest super, ale i SF jest super, i horror jest super i... wiesz, o co mi chodzi. Od czasu do czasu potrzebuję oddechu i skupienia się na innych tekstach, dzięki temu mogę powrócić do Imperium ze świeżą głową.

Imperium Meekhańskie – z ekspansją, obroną zdobytych ziem, atakami „barbarzyńców” na rubieżach i wewnętrznymi problemami – kojarzy się jednoznacznie z Imperium Romanum. Czy to celowy zabieg, wzorzec, na którym osadziłeś świat, ubierając go w kostium fantasy, czy też może nieświadomie tak wyszło, a wszelkie nasuwające się podobieństwa są tylko zbiegiem okoliczności?

Jednoznaczność. Ech, jakie piękne słowo. Gdybym miał szczęście, albo pecha pisać w Chinach, Meekhan z ekspansją, obroną zdobytych ziem, atakami „barbarzyńców” na rubieżach i wewnętrznymi problemami kojarzyłby się wszystkim z początkami Państwa Środka. Gdybym był Irańczykiem, każdy rodak wskazałby mi imperium perskie z jego zawodową armią, siecią dróg, bezwzględną administracją i krótkim trzymaniem za twarz wszelkich religii podbitych ludów, jako niezbity dowód, że Meekhan jest wzorowany na państwie Persów. Jeśli opisuję konia, musi mieć cztery nogi (konie inwalidzi się nie liczą), jak opisuję wielki organizm państwowy, musi mieć dobrą armię, silną administrację, sprawny handel i w miarę jednolity system religijny. Inaczej będzie kalekim tworem, którego wiarygodność będzie się chwiała. Persowie, Babilończycy, Chińczycy, Inkowie, Aztecy, Hindusi i Majowie oraz oczywiście nasi nieśmiertelni europejscy Rzymianie. Każde imperium świata budowało na podobnych fundamentach. Tak to już jest.

Wielu polskich pisarzy fantastyki twierdzi, ze nie czyta książek kolegów po piórze. Jedni z braku czasu, inni nie chcą się denerwować, że ktoś lepiej wykorzystał ich pomysł. A jak to wygląda w twoim wypadku?

Mało czytam, bo, niestety, mam mało czasu na czytanie. I czasem bardzo, ale to bardzo tego żałuję.

Kto jest pierwszym czytelnikiem twoich nowych utworów? Żona? Czy też od razu trafiają pod czujne oko redaktora?

Pierwszym, drugim i trzecim czytelnikiem jestem ja sam. Potem redaktor, potem znów ja i kolejny redaktor. Żona stwierdziła, że będzie czytać dopiero skończone książki. I chyba tak jest lepiej.

Czy kolejnej Twojej książki możemy spodziewać się za rok? A może za zarobione pieniądze planujesz wycieczkę dookoła świata?

Dobry żart. Jeśli chodzi o książkę, to postaram się, by była za rok i jeśli nic mi nie wyskoczy, pewnie będzie. Nie chcę składać żadnych deklaracji, co do daty, bo już wiem, że jak wyznaczę sobie jakiś „termin ostateczny”, natychmiast wszystko idzie źle i data przesuwa się o miesiąc, dwa albo trzy. No, ale będę się starał.

Kończąc, zdradź nam proszę, na ile cykl meekhański jest już zaplanowany i ułożony w Twojej głowie. Czy masz jakieś szkice kolejnych odsłon opowiadanej historii?

Mam plan na najbliższą powieść i kształtuje się kolejna. Potem zobaczymy. Nie widzę sensu w deklaracjach, że cykl będzie miał X czy Y książek, bo to może się skończyć albo zarzynaniem wątków w trzech zadaniach, albo laniem wody przed trzy książki. Wiem dokładnie, jaką historię chcę opowiedzieć i będę ją konsekwentnie odsłaniał przed czytelnikami.



Autor: Adam "Tigana" Szymonowicz


Dodano: 2012-03-11 18:54:36
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

ASX76 - 21:46 11-03-2012
Bardzo ciekawy wywiad. :)

Tigana - 22:47 11-03-2012
No to się cieszę. Duże podziękowania należą się szczególnie Galvarowi, który pomógł mi w gromadzeniu i opracowaniu pytań.

nosiwoda - 10:17 12-03-2012
A dalibyście we wstępie linkę do 1. wywiadu?

toto - 13:52 12-03-2012
A może być w komentarzach?

Tigana - 13:56 12-03-2012
Link był wczoraj :twisted:

Galvar - 19:54 13-03-2012
Tigana pisze:No to się cieszę. Duże podziękowania należą się szczególnie Galvarowi, który pomógł mi w gromadzeniu i opracowaniu pytań.
Dzięki, aczkolwiek bez Ciebie i tak by z tego pewnie nic nie wyszło.

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fonstad, Karen Wynn - "Atlas śródziemia


 Fosse, Jon - "Białość"

 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

Fragmenty

 Grimwood, Ken - "Powtórka"

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS