NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (niebieska)

Weeks, Brent - "Droga cienia" (wyd. 2024)

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Huberath, Marek S. - "Vatran Auraio"
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: Luty 2011
Wydanie: I
ISBN: 978-83-08-04569-5
Oprawa: miękka
Format: 123 × 197 mm
Liczba stron: 500
Cena: 44,90 zł



Wywiad z Markiem S. Huberathem

Jeszcze jedna perwersja pewnego markiza


K: Powraca Pan z nową książką po dłuższej przerwie, w związku z tym muszę na samym początku rozmowy zapytać o powody tak długiego milczenia. Co się stało?

MSH: Autor pisze książki, ale o tym czy leżą one na półkach, decyduje nie on sam, lecz jego wydawca. Ostatnia moja książka ukazała się w 2006, dotąd sprzedają się wszystkie tytuły, oprócz „Drugiej podobizny w alabastrze”, na którą umowa wydawnicza wygasła. Teraz chciałem zaproponować nową i wkrótce kolejną.

K: Nie obawiał się Pan powrotu? W pewnym sensie jest to powrót na dwóch poziomach – osobistym, bo to pierwsza książka od trzech lat, ale i literackim. Wraca Pan do opowiadań z 1993 i 1994 roku, a przez ten czas fantastyka bardzo się zmieniła. SF poszła do przodu – nie boi się Pan uznania swojej powieści za archaiczną?

MSH: Ciekawe pytanie. Nie zdawałem sobie sprawy, że moja nowa książka może być traktowana jako powrót. Średnio co pięć lat wydaję nową książkę. Bierze się to ze sposobu mojej pracy, pisania niejako na obrzeżach działalności zawodowej. Faktycznie, co wydam nową książkę, dorasta nowe pokolenie czytelników. Cóż, musiałem się z tym pogodzić. Wygląda, że inaczej nie będzie.
Sam uważam się za długodystansowca. Staram się nie pisać tekstów, które po trzech latach okazują się archaiczne. Ale skoro Pan pyta, oznacza to, że taka sytuacja jest możliwa. Nie fascynuje mnie technologia, bo zawodowo zajmuję się nauką. Nie grozi mi bardzo, że zaproponowane przeze mnie rozwiązania staną się anachroniczne z powodu rozwoju techniki.
Nowa książka ma sama się bronić. Jedynie wykorzystałem w niej ten sam wehikuł: żywe statki kosmiczne. Stało się to dlatego, że mimo upływu czasu moja niewiara w możliwości podróży międzygwiezdnych nie osłabła. Żywe statki kosmiczne to jedyna płaszczyzna wspólna dla tamtych opowiadań i dla nowej powieści.

K: W „Vatran Auraio” snuje Pan, moim zdaniem bardzo smutną, historię losów cywilizacji homo sapiens. Wiedza ulega zapomnieniu, następuje regres społeczny. Czy naprawdę grozi nam taki scenariusz?

MSH: Historię kolonistów na odległym globie. Bywało przecież tak w historii, że człowiek nie zdołał się utrzymać w trudnym środowisku. Wymarły kolonie Wikingów na Grenlandii. Dzieje zasiedlenia Wyspy Wielkanocnej okazały się faktyczną katastrofą. Generalnie, regres jest taką samą cechą cywilizacji, jak jej rozwój. Socjalizm przyniósł regres do Europy, zarówno w jego wersji klasowej, sowieckiej, jak i w jego wersji narodowej, niemieckiej, a obecnie przekonujemy się, że szkodliwy jest eurosocjalizm serwowany nam przez Wspólnotę Europejską przełomu tysiącleci. W co się przepoczwarzy eurosocjalizm, czy zostanie pokojowo odrzucony jak jego bolszewicka wersja, czy też pociągnie Europę w dół? Czy osłabiona Europa padnie ofiarą silniejszych mocarstw? To przecież pytania dla obecnego pokolenia. Problem regresu na tu i teraz, a nie tylko dla kolonistów desperacko walczących o przetrwanie w odległym świecie. Ich los, podobnie jak los współczesnej Europy, też nie jest przesądzony.

K: Zaawansowana technologia i podbój kosmosu nie pomogą nam w przetrwaniu? Hawking powiedział kiedyś, że „człowiek musi skolonizować kosmos, aby przetrwać”. Pan z kolei sugeruje, że ludzie zostaną niczym więcej jak „Żydami kosmosu”.

MSH: Ależ ja jestem dumny, że tak możemy zostać nazwani! Jesteśmy „aż Żydami Kosmosu”, nie „niczym więcej jak Żydami Kosmosu”. Ma się to nijak do stwierdzenia Hawkinga, lecz oznacza, że Odkupienie zaszło u nas, a my przekażemy je innym ludom Kosmosu, jeśli takie napotkamy. W podobny sposób, jak Bóg wcielił się w jednym spośród wszystkich narodów, właśnie u Żydów. Nie u Chińczyków, Persów, Duńczyków czy Hotentotów, lecz tylko raz, a do innych dotarła Dobra Nowina jako informacja.
Wracając do Hawkinga. Oczywiście taka sytuacja już raz miała miejsce. Już raz prawie wymarliśmy. Stało się to około siedemdziesiąt tysięcy lat temu, kiedy wybuchł wulkan Toba na Sumatrze, zmieniając klimat naszej planety na parę lat. Przetrwała wtedy nieliczna grupa ludzi na południu Afryki, a nie wykluczone, że do dzisiaj dożyło potomstwo tylko jednej pary. Od tej pory datują się też takie wyznaczniki cywilizacji, jak choćby zdobienie, pierwociny sztuki, a też odziewanie się. Katastrofę przetrwali najbardziej błyskotliwi.

K: Pytam o to wszystko, ponieważ od początku pisze Pan opowiadania i powieści o ludziach poddawanych próbie, z której nie zawsze wychodzą zwycięsko. Skąd u Pana ten cywilizacyjny pesymizm? Nie wierzy Pan w człowieka?

MSH: Wierzę w Boga, nie w bałwany.
Faktycznie, wyimaginowany teoretyczny Człowiek jest bałwanem dla wielu. Wiara w ludzki rozum jest bardzo niebezpieczna. Przerobiliśmy to już w historii. Kiedy Boga zastąpi się ludzkim rozumem, zaraz rodzi się pytanie: „A rozum którego człowieka należy ubóstwić?” Władca natychmiast odpowiada: „Oczywiście, że mój rozum!” i zaraz grzęźniemy w totalitaryzm. Masowe zbrodnie, nietolerancja, niewiarygodne cierpienia nieprzeliczonych rzesz nadchodzą wkrótce potem.

K: Wiara w Boga może jednak człowieka uratować? Snorg, bohater żyjący w społeczeństwie ateistycznym, ponosi klęskę. Z kolei Adams (nazwisko przecież nieprzypadkowe!), wychodzi na powierzchnię odrodzony, chociaż płaci za to ogromną cenę.

MSH: Snorg wygrał. Nie zeszmacił się, nie zdradził swoich przyjaciół, ani nie stracił swojej miłości. Do ostatniej chwili trzymał w ramionach ukochaną kobietę i stale mógł być też pewien jej uczuć do siebie. Życie stracił, ale nie przegrał. Każdy przecież umrze.
Adams to inna historia. Bez jego wiedzy i zgody, wyznaczono mu rolę do odegrania. Jednak i jego miłość była szczęśliwa. Wyprowadził swoją Eurydykę z Szeolu.

K: Naprawdę, jako człowiek wierzący, nigdy Pan nie wątpił? Zastanawiam się, ponieważ wielu pańskich bohaterów wątpi – nie tylko w sens istnienia Boga, świata, swoje poczynania.

MSH: Stale wątpię, stale staram się weryfikować swoją wiarę. Ale stale wychodzi mi jedno i to samo rozwiązanie. Niepokoi tylko, że w moim wydaniu jest to takie chłodne, wyrozumowane.

K: W jakiś sposób bohaterowie zawsze odbijają osobowość autora; gdy przeczytamy utwory, w których siłuje się Pan z teologią (najwyraźniej widać to chyba w „Drugiej podobiźnie w Alabastrze”), można odnieść wrażenie, że – tak jak np. ksiądz prof. Heller – szuka Pan ostatecznej odpowiedzi używając do tego celu i nauki, i literatury. Dlatego Pan pisze?

MSH: To nie takie proste. Powiedzmy raczej tak: przy moim pisaniu te pytania pojawiają się, dla mnie samego, niepokojąco często.

K: Nie kusiło nigdy Pana by sięgnąć do religii nie-chrześcijańskich? Islamu na przykład? Jeśli nie, to dlaczego?

MSH: W jakim celu? Rekwizytornia? Szczegóły? Dlaczego nie.
Na poziomie myśli? Ibn Khaldouni jest przyjacielem Adamsa. To postać historyczna. Naukowiec z krwi i kości, chociaż żył już w czternastym wieku i na konferencje nie jeździł.

K: Religia, teologia, średniowieczne apokryfy, malarstwo Boscha, Dante – czy dziedzictwo kulturowe chrześcijańskiej Europy pomaga fizykowi w zrozumieniu otaczającego nas świata?

MSH: Pomaga każdemu, nie tylko fizykowi. Trzeba tylko sensownie sformułować pytanie.
Faktycznie słowo „Europa” na określenie Europy właśnie jest dość nowe, pochodzi z osiemnastego wieku, kiedy postanowiono przestać mówić o nas „Chrześcijaństwo”, „Christianitas”, chociaż o krajach arabskich nadal wolno mówić „Kraje Islamu”.

K: Religia wzbogaca zatem humanizm niezbędny w pracy fizyka, jak również pisarza SF?

MSH: Humanizm nie jest niezbędny w pracy fizyka. Fizycy nazistowscy i fizycy bolszewiccy pracowali naukowo w ramach niehumanitarnych systemów społecznych. Inna sprawa, że wielu z nich się potem z tego bagna wygrzebało.

K: Dlaczego więc, jak sądzę, współczesna Europa odwraca się od swoich korzeni?

MSH: To temat na długi wywód. Łatwiej można powiedzieć: od kiedy? Można podać konkretną datę. Zaczęło się drugiego lipca 1789 roku, kiedy to markiz de Sade odtrąbił w nocnik początek nowej ery. Zrobił megafon z dziurawego nocnika i wezwał zgromadzony tłum do ataku na Bastylię, bo jakoby strażnicy zamierzali poderżnąć gardła wszystkim siedmiu trzymanym tam wtedy więźniom. Zaraz przeniesiono markiza do azylu dla paranoików, ale skutecznie opętany tłum czternastego zburzył pustą Bastylię i rozpoczął nową epokę w dziejach Europy. Erę, w której zastąpiono Boga ludzkim Rozumem, co szybko napełniło więzienia. Bastylia też by się przydała w nowej epoce, ale przedwcześnie ją zburzono.
Swoją drogą, zawsze ciekawiło mnie, czy używanie dziurawego nocnika było jeszcze jedną perwersją seksualną owego markiza, czy też zrobił w nocniku dziurę, żeby lepiej głos niosło, przewidując, że po swoim wystąpieniu nie zdąży nocnika użyć we właściwym celu, bo zaraz przyjdą i wsadzą go do czubków.

K: Europa boi się własnego dziedzictwa? Historii?

MSH: Europa w osiemnastym wieku przestraszyła się Boga i nic dobrego z tego nie wynikło.
Z perspektywy czasu zadziwia zapiekła nienawiść do Boga (a przy okazji nawet do państw katolickich, jakimi wtedy były Austria i Polska), jaką to nienawiść żywił ówczesny apostoł tolerancji, Francois Marie Aruet, popularnie zwany Wolterem. Nienawiść do nieistniejącego Boga.

K: Czy mógłby Pan powiedzieć, nad czym teraz pracuje? Wróci Pan do pisania opowiadań, czy też na stałe przerzucił się Pan na powieści?

MSH: Obecnie pracuję nad sprawami zawodowymi, ale w zeszłym roku napisałem kolejną powieść. Poszło w tempie iście Pilipiukowym: czterysta dwadzieścia stron w pięć miesięcy, od stycznia do maja. Książka jest gotowa. Odłożyłem ją na czas pracy wydawniczej nad „Vatran auraio”, a teraz zamierzam przyjrzeć się jej z dystansu czasowego. Myślę, że na wiosnę poślę ją Wydawcy.

K: Swego czasu plotkowano o tłumaczeniach pańskich opowiadań i powieści na język angielski, zabrał się za to Michael Kandel, a jedno z opowiadań, pański debiut, ukazało się w antologii pod redakcją Jamesa Morrowa. Czy możemy się spodziewać publikacji w USA i Wielkiej Brytanii?

MSH: Na razie antologia Jamesa Morrowa, „The SFWA European Hall of Fame”, oprócz angielskiego, ma wydanie po czesku i po włosku.
W Stanach właśnie w tych dniach ukazała się antologia Michaela Kandela „A Polish Book of Monsters” złożona z pięciu opowiadań polskich autorów. Ilustrował Dominik Broniek. Antologia zawiera kawałki Kołodziejczaka, Dukaja, Sapkowskiego i Zimniaka. Jest w niej też moje opowiadanie.

K: Bardzo dziękuję za rozmowę.


Autor: Jan "Żerań" Żerański


Dodano: 2011-01-15 01:26:42
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Lett - 11:32 15-01-2011
Bardzo ciekawy wywiad. Dzięki :)

Gavein - 20:19 15-01-2011
Czyli jest szansa na dwie książki MSH w 2011 :)

historyk - 00:50 16-01-2011
Jak widzę poglądy Huberatha to fuzja tego co głoszą panowie Rydzyk i Korwin-Mikke. Czy to jest widoczne w książce? Bo miałem zamiar nabyć, a teraz zaczynam się wahać...

Shadowmage - 10:38 16-01-2011
Nie, nie jest. A przynajmniej nie bardziej niż w innych jego tekstach.

Spike - 10:00 17-01-2011
Marek S. Huberath pisze:skutecznie opętany tłum czternastego zburzył pustą Bastylię

No nie, po różnych osobach bym się spodziewał powtarzania miejskich legend, ale Huberath...? Jak on sobie to natychmiastowe zburzenie niby wyobraża - wpadł tłum i rozebrał w jeden dzień całą cytadelę? :-> 14 lipca 1789 r. Bastylia została zdobyta, a burzono ją potem systematycznie przez kolejnych kilka miesięcy.

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS