NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"

Moorcock, Michael - "Elryk z Melniboné"

Ukazały się

Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (czarna)


 Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (niebieska)

 Kingfisher, T. - "Cierń"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Maas, Sarah J. - "Dom płomienia i cienia"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

Linki

Krzywicki, Michał - "Psalmodia"
Wydawnictwo: Runa
Data wydania: Kwiecień 2010
Wydanie: I
ISBN: 978-83-89595-61-4
Oprawa: miękka
Format: 125×195 mm
Liczba stron: 432
Cena: 32,50 zł



Krzywicki, Michał - "Psalmodia"

Krzyżowiec w Prusach


Fantastyka i historia są często ze sobą łączone przez pisarzy. Czasem jest to urealnianie mitów, legend czy kultów, kiedy indziej autorzy decydują się na wprowadzenie elementów typowo fantastycznych, nie istniejących nawet w przekonaniach i zabobonach ówczesnych ludzi. Michał Krzywicki w nowej powieści pod tytułem „Psalmodia” bliższy jest tego pierwszego rozwiązania, chociaż nie unika korzystania z drugiego, kiedy potrzeby fabuły tego wymagają.
Michał Krzywicki upodobał sobie obierać za scenerię swoich powieści czasy średniowieczne na ziemiach słowiańskich, na styku zdobywającego teren chrześcijaństwa i ustępującym mu pierwotnym kulturom. W debiutanckich „Plagach tej ziemi” autor przenosił czytelnika na Połabie, a akcję najnowszej powieści umiejscawia w Prusach, w czasach gdy Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie dopiero zaczynał ustanawiać swoje pierwsze placówki na tym terenie. Zanim jednak trafi tam główny bohater, pierwsze rozdziały dzieją się w zupełnie innym miejscu: na półwyspie Iberyjskim, gdzie styka się kultura islamska z chrześcijańską.
Wydaje się, iż styk dwóch odmiennych kultur stanowi idealną okazję do pokazania tła historycznego, a także obyczajów obu stron. Niestety ten element u Krzywickiego jest potraktowany trochę po macoszemu. Jeśli już jest opisywana, to prawie wyłącznie strona chrześcijańska. Stronie pogańskiej (czy to arabskiej, czy pruskiej) autor poświęca niewiele miejsca, opisując jedynie w przypadkach, gdy jest to potrzebne dla fabuły i ogranicza się głównie do aspektów religijnych; niewiele dowiemy się o obyczajach czy życiu codziennym. W rezultacie moim zdaniem nie jest w pełni wykorzystany potencjał, jaki daje czas i miejsce, w którym osadzono akcję „Psalmodii”. Pod tym względem znacznie lepiej zostały skonstruowane „Plagi tej ziemi”. Dzieje się tak, mimo iż przez większość książki akcja toczy się z punktu widzenia dwóch postaci: hiszpańskiego krzyżowca Florencjusza de Vivara, który w pewnym momencie trafia do Prus, oraz młodzieńca będącego rdzennym mieszkańcem tych terenów.
Wydarzenia historyczne nie stanowią sedna powieści Krzywickiego; co nie oznacza, że ich nie ma. Autor po prostu nie ma w zwyczaju zaznaczania w wyraźniejszy sposób co jest faktem, a co fikcją. Jednakże, przy dokładniejszym przeanalizowaniu treści, okazuje się, iż autor zawarł w książce sporo prawdziwych informacji, które są jedynie uzupełniane przez niego, gdy wymaga tego fabuła.
Jednak nie samą historią czytelnik żyje, potrzebne jest w powieści coś więcej, by zainteresować czytelnika: i tutaj zaczynają się schody, gdyż fabuła to najsłabszy element powieści. Nie jest tak, że Krzywicki nie ma pomysłów – raczej nie potrafi ich wykorzystać1). Już w recenzji „Plag tej ziemi” zwracałem uwagę, iż autor ma tendencje do operowania porwanymi wątkami, które nie zawsze zazębiają się w satysfakcjonujący dla odbiorcy sposób. Ta uwaga jest nadal aktualna. Poszczególne wątki sprawiają wrażenie odrębnych całości, które dopiero w finale zostają powiązane, w dodatku na siłę. Przez większość powieści nic nie wskazuje, by biegły ku wspólnemu celowi... a tak naprawdę w ogóle nie sprawiają wrażenia, by biegły ku jakiemukolwiek celowi. W efekcie z nawet dobrych pomysłów nic nie wynika, gdyż czytelnik, po początkowym zainteresowaniu, ze strony na stronę zaczyna coraz bardziej obojętnieć.
„Psalmodia” jest książką lepszą niż debiutancka powieść Krzywickiego2), lecz nadal nie jest pozbawiona wad. Niewątpliwie autor ma ciekawe pomysły i potrafi zręcznie wykorzystywać fakty historyczne na potrzeby snucia własnej opowieści, jednakże – jak na razie – nie potrafi ich sprzedać, czyli przekazać w formie mogącej zachwycić czytelnika. W twórczości autora widać progres, ale efekt nadal jest przeciętny; fragmentami książkę czyta się nieźle, jednak zdarzają się również partie, przez które ciężko przebrnąć. W rezultacie „Psalmodia” nie jest jeszcze książką, którą można polecić, choć niewykluczone jest, że będzie taką któraś z następnych książek tego autora, jeśli tylko zachowa obecny postęp.



1) Na przykład: główny bohater, de Vivar, jest opętany przez diabła, który jest źródłem ciekawych, czasem cynicznych lub okraszonych czarnym humorem, komentarzy. Wydaje się, że jest to idealny pomysł do rozegrania na szerszą skalę, tymczasem, tak naprawdę, z opętania nic nie wynika – można oczywiście dopatrywać się pewnych odniesień do pozostałych wątków etc., ale z punktu widzenia fabularnego jest to pomysł niewykorzystany, szczególnie w drugiej połowie powieści.

2) Obie powieści Krzywickiego są jednak bardzo do siebie podobne: niemal identyczna jest kreacja bohaterów, konstrukcja powieści, sposób prowadzenia wątków. To, co robi różnicę, to detale i sposób wykonania.



Autor: Tymoteusz "Shadowmage" Wronka


Dodano: 2010-05-09 21:48:08
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

historyk - 21:01 23-07-2010
faranek22 pisze:Nie jest to okej, ale może jest w tym ziarno prawdy


a skąd niby zostało wzięte to ziarno prawdy? Florencjusz znany jest tylko z jednego dokumentu. Wszystko co o nim wiemy, to to, że był szefem Calatravensów z Tymawy na Pomorzu Wsch. Nawet to, że pochodził z Półwyspu Pirenejskiego jest domysłem historyków

faranek22 - 11:27 23-07-2010
Nie jest to okej, ale może jest w tym ziarno prawdy

historyk - 01:07 10-05-2010
Zastanawiam się czy upływ czasu sprawia, że opaskudzanie postaci historycznych jest OK. Rzeczywiście istniał taki rycerz jak Florencjusz (ale "de Vivar" to już dodatek autora). Tyle że nie był "opętanym" przez szatana, lecz rycerzem zakonnym, który przybył z daleka, by bronić Pomorze przed pogańskimi Prusami

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS