Patronat
Jordan, Robert; Sanderson , Brandon - "Pomruki burzy"
Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"
Ukazały się
Greathouse, J.T. - " Struktura świata"
Seliga, Aleksandra & Kujawska, Katarzyna - "Serce kniei"
King, Stephen - "Chudszy" (2024)
Le Guin, Ursula K. - "Ziemiomorze. Wydanie rozszerzone" (2024)
Lovecraft, Howard Phillips - "Listy wybrane 1906-1927"
Szostak, Wit - "Oberki do końca świata"
antologia - "Rocznik fantastyczny 2024"
Gwynne, John - "Cień bogów"
Linki
|
|
|
Wydawnictwo: Fabryka Słów Cykl: Mortka, Marcin - "Miecz i kwiaty"Data wydania: Sierpień 2009 ISBN: 978-83-7574-100-1 Oprawa: miękka Format: 125 x 195 mm Liczba stron: 400 Cena: 29,99 seria: Asy polskiej fantastyki
|
Większość literackich trylogii, może poza „sienkiewiczowską”, cierpi na przypadłość, którą pozwoliłem sobie nazwać mianem „syndromu tomu drugiego”. Objawy tej choroby są łatwo zauważalne: fabuła, zamiast iść do przodu, drepcze w miejscu, pojawia się nagle bardzo istotny wątek poboczny, a ulubionym zadaniem bohaterów jest podróżowanie z jednego miejsca na drugie, by na końcu książki trafić do punktu wyjścia. W skrajnej postaci „choroby” okazuje się, że lektura takiej książki była zbędnym trudem, bo i tak nic z niej nie wynikło. Oczywiście są chwalebne odstępstwa od normy, kiedy to autor staje na wysokości zadania, a drugi tom okazuje się ze wszech miar udanym przedsięwzięciem. I do tej właśnie kategorii należy zaliczyć „Miecz i kwiaty” Marcina Mortki.
Owszem, początkowo autor nieco zwodzi czytelników. Główny bohater, Gaston, wraz z towarzyszami znów pojawia się w Tyrze, a przez to fabuła zdaje się wracać do punktu wyjścia. Dalej nie wiemy, co uczyniło Rogera de Baideaux najbardziej poszukiwaną osobą Outremeru, ani jakie cele tak naprawdę przyświecają templariuszom. Szybko jednak okazuje się, że w tym szaleństwie jest metoda, a Mortka przyszykował czytelnikom wiele niespodzianek.
Przede wszystkim autor uznał, i słusznie, że druga odsłona przygód Gastona nie ma być tylko i wyłącznie przystankiem przed finałowym tomem. Wręcz przeciwnie. Akcja powieści wartko płynie naprzód, a naszych bohaterów czeka niejedna przygoda. Znów będziemy porwani w wir bitew, politycznych intryg i skrytobójstw. Jednak najistotniejsze jest to, że wszystkie te wydarzenia mają swoje konsekwencje, skutki, które prowadzą do odkrycia części tajemnic. Celowo napisałem części, bo jak łatwo zauważyć, autor postanowił nie odkrywać wszystkich kart. I tak wciąż wielką niewiadomą pozostaje tożsamość Zielonego Rycerza czy rola, jaka przypadnie pewnej małej dziewczynce. Z drugiej strony mamy możliwość poznania nowych zaskakujących faktów z życia Rogera de Baideaux oraz odkrycia tajemnicy pewnego opętania.
Dużym plusem powieści jest także umiejętne kreowanie postaci. Mortce udało się na przykład przekonująco ukazać metamorfozę Gastona z romantycznego młodzieńca w dojrzałego mężczyznę. Nie oznacza to rzecz jasna, że główny bohater jeszcze nie raz i nie dwa posłucha głosu serca, zamiast rozsądku, niemniej przemiana jest widoczna. Inne postacie pozostają przy swych rolach – Vittorio Scozzi wciąż szuka sposobu na szybki zarobek, a Balian pragnie ocalić resztki Królestwa Jerozolimskiego. Pojawiają się też nowi gracze – coraz większą rolę zaczynają odgrywać Starzec z Gór i Konrad z Montferratu. Fabuła zyskuje dzięki temu na epickości i uświadamia, jak bardzo decyzje pojedynczych ludzi wpływały na losy tysięcy.
Niezmienny pozostaje też obraz Ziemi Świętej – miejsca wielkich poświęceń, ale i zwykłej ludzkiej podłości. Po raz kolejny okazuje się, że nie istnieje biel i czerń, a cały świat składa się z odcieni szarości. Autorowi udała się przy tym trudna sztuka utrzymania równowagi – zarówno krzyżowcy, jak i muzułmanie nie są ukazani jako ludzie bez skazy. Obie strony konfliktu są tak samo winne przelewu krwi, obie mają swoje, często bliźniaczo podobne, racje i argumenty. Co ciekawe, konflikt religijny zdaje się schodzić na dalszy plan, a najważniejsze pozostają żądza władzy i bogactwa.
Niewielu jest w Polsce autorów, których książki kupuję w ciemno. Takim pisarzem powoli staje się dla mnie Marcin Mortka. Oczywiście można przyczepić się do pewnych rozwiązań fabularnych lub jakiegoś błędu warsztatowego, niemniej jego utwory nadal stanowią bardzo dobrą, a przy tym niegłupią rozrywkę. Co więcej, odnoszę wrażenie, że z książki na książkę Mortka pisze coraz lepiej. Jego talent rozwija się, a on sam wciąż szuka nowych dróg realizacji. Pozostaje nam zatem jedynie poczekać na finałowy tom „Miecza i kwiatów”, wierząc, że koniec godnie zwieńczy dzieło.
Autor: Adam "Tigana" Szymonowicz
Dodano: 2009-10-23 20:47:11
-Jeszcze nie ma komentarzy-
|
|
|
Artykuły
Plaża skamielin
Zimny odczyt
Wywiad z Anthonym Ryanem
Pasje mojej miłości
Ekshumacja aniołka
Recenzje
McDonald, Ian - "Hopelandia"
antologia - "PoznAI przyszłość"
Chambers, Becky - dylogia "Mnich i robot"
Pohl, Frederik - "Gateway. Za błękitnym horyzontem zdarzeń"
Esslemont, Ian Cameron - "Powrót Karmazynowej Gwardii"
Sanderson, Brandon - "Słoneczny mąż"
Swan, Richard - "Sprawiedliwość królów"
Iglesias, Gabino - "Diabeł zabierze was do domu"
Fragmenty
McCammon, Robert - "Łabędzi śpiew"
Vaughn, S.K. - "Astronautka"
Howey, Hugh - "Pył"
Simmons, Dan - "Lato nocy"
McCammon, Robert - "Pan Slaughter"
Spinrad, Norman - "Żelazny sen"
Wyndham, John - "Poczwarki"
Holdstock, Robert - "Lavondyss"
|