NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Weeks, Brent - "Cień doskonały" (wyd. 2024)

Weeks, Brent - "Droga cienia" (wyd. 2024)

Ukazały się

Esslemont, Ian Cameron - "Kamienny wojownik"


 Kagawa, Julie - "Dusza miecza"

 Pupin, Andrzej - "Szepty ciemności"

 Ferek, Michał - "Pakt milczenia"

 Markowski, Adrian - "Słomianie"

 Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"

 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

Linki

Jelinek, Elfriede - "jesteśmy przynętą kochanie!"
Wydawnictwo: W.A.B.
Tytuł oryginału: wir sind lockvögel, baby!
Tłumaczenie: Anna Majkiewicz, Joanna Ziemska
Data wydania: Lipiec 2009
ISBN: 978-83-7414-575-6
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 12,5 x 19,5 cm
Cena: 34,90
Rok wydania oryginału: 1970



Jelinek, Elfriede - "jesteśmy przynętą kochanie!"

rozdział 1 funkcja ottona

funkcja ottona gdyż wszystko co dotychczas pokazał było kamuflażem a teraz jego prawdziwa natura z całą siłą wyszła na jaw. cóż za drobna istotka mówi ze zdumieniem służąca irma gdy wypełza z jej brzucha jakże błędna okaże się ta nieprzemyślana wypowiedź już niebawem stanie ottonowi zakotwiczony przy wszystkich ściankach pisuaru margiel odpryskuje kawałkami cóż za południowoniemiecki poławiacz astrów i śmieje się podczas hymnu narodowego i właśnie poławiacz został zrobiony co należało oznajmić całemu światu. otto jest zakłócającym elementem w posiadłości swego nielegalnego ojca tłuste monstrum na tylnym siedzeniu postrach pełznie przez błonie i upada łysym jako kolano tyłkiem potykając się o ukrytą budkę z kiełbaskami aż wszyscy krzyczą z drogi & john george paul ringo inicjatorzy tego dziecięcego figla niemal się go wyrzekli. uczynienie z tych niewiniątek bezwolnych instrumentów to zaprawdę bezczelność. ludzie zaczynają się nudzić i kierują ku odwiecznej atrakcji wesołego miasteczka: ottona z jego podbrzuszem i podlewaczem & jakby już to nie wystarczało chwyta wpół królika & brnie przez mętne muliste wody ze względu na jego olbrzymiowatość nie sięgające mu nawet do kolan. w okamgnieniu zjednuje to johna paula george’a ringa szczerze wyciągają do niego prawice po które sięga ściska wciąga i tak powstały pięciopiętrowiec kroczy ku st. pölten w obłoku ciemnych kwiczołów zazwyczaj budujących gniazda w au & haag. taka przemiana jest godna podziwu a dojarka wynurza się u jego boku sapiąc od szybkiego biegu i pławiąc się tak jak woniejąc. puśćcie mnie krzyczy otto tymczasem ciało nie jest posłuszne woli. wszystko wokół czernieje po chwili znikają zmysły i traci je na dobre. również pozostałych paul zaopatrzył w musztardę mautnera kilka razy fiknął koziołka by pozbyć się ciążącego uczucia nieważkości od strony innych uderzył go gryzący dym i ziębowata woń palących się szmat i tlącej się gumy. i am the walrus pomyślał bojowo i rzucił się gasząc i pryskając piwem w plątaninę rąk nóg głów & torsów. choć otto jest między innymi także lekarzem ogólnym nie umie sobie poradzić i dmucha. natychmiast cztery razy zostaje mu wymierzony dźwięczny policzek. znów wywołał coś słusznego: rebelię.
na koniec udali się na przechadzkę budząc słodkim zbiorowym śpiewem posiadaczy sąsiednich domków którzy radośnie im zawtórowali. tak można na ottonie polegać jak się wielokrotnie o tym jeszcze przekonamy. otto rozsadza każdy twór państwowy za pomocą swego superprzedmuchiwacza.

rozdział 2 jest młoda

jest młoda & piękna jak z obrazka ta piętnastoletnia elisabeth f. i nienawidzi matki całą siłą swego czystego jeszcze nierozbudzonego serca bo ta odebrała jej ukochanego. zanim samochód całkowicie się zatrzymał elisabeth mocnym pchnięciem otwiera drzwi wyskakuje pędzi chodnikiem do skrzyżowania przebiega na czerwonym świetle przez ulicę znika. helmut zapada się w siedzeniu samochodu zakrywa twarz rękoma. jego ramiona zaczynają drżeć. elisabeth chowa się w maleńkim zurychskim pensjonacie i nie przeczuwa że młody lekarz dr bernd b. o którym niedługo będzie głośno dzięki asyście przy 1. niemieckiej transplantacji serca zrozpaczony szuka jej śnieżnobiałym vw karmann ghia. wciąż ma przed oczami ten okropny widok matka w domowym stroju z szynszyli rozchylającym się i obnażającym kawałek jej nagiej zimnej skóry matka elisabeth jest zimna jak marmur i ben jej ben który żyletką jej zmarłego ojca wycina jej kolisty otwór w futerku między nogami. zadajesz mi ból szepcze trude w ciemnościach sypialni a do niego dochodzi tylko bolesne głębokie wdychanie powietrza. już dobrze odpowiada i obraca się na drugi bok. skrzypnięcie łóżka i po chwili zapada cisza śmiertelna cisza. elisabeth rzuca się w objęcia nocy. wyłania się przed nią słonawa mętna woda kanału gdy słyszy tuż za plecami kroki obu mężczyzn. myśl trafia w nią jak grom. myśli: moja matka aż płonie ze wstydu z moim benem zaciska pięści ze złości. napalony właściciel pensjonatu znów przerywa jej rozmyślania. jego krzyk rozdziera powietrze w całym domu ostry i przenikliwy niemal kobiecy krzyk.
te niemki są solą w oku ruperta stoessli szczególnie gdy są takiej urody jak piętnastolatka z obliczem doświadczonej osiemdziesięciolatki i ciałem dziecka. pan stoessli zając wielkanocny rozładowuje instynkty gdy wywierca dziurę w rozczochranej głowie elisabeth i wypływającym z głowy płynem czyści zszarzałe pożółkłe firanki i męską bieliznę. czy państwo też są zdania że świeża pachnąca bielizna przyczynia się do poprawy samopoczucia całej rodziny? z pewnością państwo odczuwają przyjemność śpiąc w świeżo powleczonej pościeli. niech państwo zadbają o to by najbliżsi spali w pościeli świeżo powleczonej przynajmniej co 3 tygodnie. elisabeth od razu jest przyjemniej te nieprzyzwoite obrazki już jej tak nie dręczą. pan stoessli wkrótce wypróbuje elisabeth w pralce z bębnem w poziomie.

rozdział 3 amstetten o północy

o północy amstetten to miasto widmo. latem nie gdy turyści zalewają szerokim nurtem bulwary i place lecz jesienią gdy wichury pędzą przed siebie spadające liście a aleje drżą. wówczas amstetten jest miastem widmem. młodemu lekarzowi przeszły ciarki po plecach gdy ujrzał grupkę 3 dziewcząt w dżinsach spranych swetrach z opadającymi na ramiona kosmykami blond włosów i z niedbale zarzuconymi na plecy workami żeglarskimi. młodociane uciekinierki może z niemiec czy z anglii albo skandynawii. dziewczyny które jako powód pewnie podałyby że starzy przynudzają. na co mi koń pod wierch. za tydzień za miesiąc za rok ogarnąłby je głęboki żal. ale to nie ma być sprawozdanie z podróży. od dolly sisters popłynął w jego stronę dziwny zapach dzikie stepowanie miało rozgrzać skostniałe kończyny zamiast tego osłabł z wyczerpania z trudem oparł się długonogiej portugalce z oświetlonego okna na parterze centrali turystyki zagranicznej z zapałem nadającej dla niego morsem. przyciskając do piersi torbę z drogocennymi instrumentami medycznymi i diabelskim narkotykiem wszedł do środka. wiedział co powinien uczynić jako lekarz & jako człowiek. to nie ma być sprawozdanie z podróży lecz z operacji kosmetycznej pokrzywionej euroazjatki (patrz tom 25 s. 368) którą kang fo szef żółtych noży uprawiających w okolicach miasta amstetten szpiegostwo przemysłowe dla czerwonych chin chce się posłużyć jako przynętą na naczelnego inżyniera. nie jest to wbrew etyce lekarskiej & gdy na dziedzińcu rozlega się trzask karabinów maszynowych & olbrzymi kang fo wbija pod paznokcie uczestnikom spotkania weteranów płonące bambusowe drzazgi lekarz wyuczonym spokojnym ruchem dłoni przykłada słynny radioaktywny platynowy skalpel do nieruchomej żółtej twarzy pięknej euroazjatki. nagle krzyk! dwaj olbrzymi grubi żółtoskórzy zapaśnicy wleką przez noc opierającą się drobną białą zdobycz tak zwaną ofiarę. nóż lekarza natychmiast nieruchomieje. wszystkie lufy rewolwerów jak na komendę celują w niego. czy nie był to głos elisabeth jego elisabeth czy to tylko jedna z wielu ofiar których usług potrzebuje władca kang fo (diabeł w ludzkiej skórze). chce mieć pewność. pospiesznie oddaje się ciemności wlekąc za sobą stado wrzeszczących zrobaczałych chińczyków uwieszonych na jego szczupłym sterylnym w białym ubraniu ciele. właśnie zoperowana kwiczy niczym świnia czy mógł jako lekarz tak ją zostawić samą sobie w tej niebudzącej zaufania okolicy? nie. jego sumienie lekarza i niosącego ratunek wzdryga się a może elisabeth jest w niebezpieczeństwie. potrzebuje go. Od niemal nadludzkiego strzepnięcia oślizgłe robactwo wpada w krzaki zakrwawiony fartuch lekarski prędko się oddala. idę elisabeth wytrzymaj. owego nadmiernego pośpiechu dr b. gdyż to chodzi o niego a nie o kogoś innego jeszcze gorzko pożałuje gdyż kang fo właśnie cedzi przez złote uzębienie: go! & za tym białym diabłem chcę mieć go żywego lub martwego właściwie martwego bo martwi trzymają język za zębami samochód patrolowy z piskiem opon pędzi przez główną bramę reflektory oblewają wszystko światłem dnia. sapią psy policyjne. już prawie udało mu się ukryć gdy nagle jedna z ciężkich kul wbija się z trzaskiem w jego plecy i powala twarzą w dół. wyłącznie szczęściu zawdzięcza że wpadł w muldę i reszta pocisków tej tak niebezpiecznie bliskiej salwy ląduje obok niego w błocie.
ale to nie ma być sprawozdanie z podróży.

rozdział 4 czy ten otto nie jest

czy ten otto nie jest prawdziwym imigrantem. posłuchajcie sami. chodzenie po perukowym polu przemykanie pochyłogrzbietem to do niego podobne na tym się zna. jako że był i posiadał upierzenie ogon & uda niczym prawdziwy dzięcioł wielkodzioby zatem żął sierpem włosy wszystkiego co tylko skrzydłowało powiewało lasoprzędło itp. i jak fircyk puszczał na wiatr. chyba że jakaś się podniosła i wyrwała mu z gotowej do rzucenia modzelowatej robotniczej pięści swój kosmyk natychmiast go chowając. wtedy traciła nie tylko perukę lecz także całą głowę bo otto obchodził się niezbyt łagodnie z taką PRESTIDIGITATORKĄ. głowę zaś wciska otto między swą obrzmiałość i potem bryza unosi go KU SŁOŃCU. tak więc w tej pięknej powieści matczynej nareszcie coś się dzieje i to nie po raz ostatni. zapytajcie angelikę (94 20 463).

rozdział 5 genialny chirurg i demon

genialny chirurg i demon. idol kobiet postrach świata. powieść o niepojętej miłości. karawana mułów spokojnie podąża drogą przez masyw grossglocknera z europy do brazylii. beztroscy pasażerowie są weseli obieżyświaty kosmopolici piękne kobiety załoga wykonuje rutynowo pracę. a mimo to wydarza się coś niepojętego. umundurowany obok dunji (rajter) nie daje się nabrać na ten chwyt. ale i tak wpada gdyż parkiet to jedynie gruba pomalowana papa. wrzeszcząc z przerażenia policjant leci sześć pięter w dół. w piwnicy uderza o kamienną posadzkę i natychmiast jest martwy. godzina 15 minut 3. inny szpicel wydzwania na stole. tylko jedna myśl podtrzymuje na duchu dunję hrabinę emigrantkę zemsta. nikt kto na nią patrzy nawet się nie domyśla że jest pustą lalką bez życia a jest nią gdyż genialny lekarz badacz i rajdowiec manuel cortez maria y mendoza zakonserwował ją dla siebie jak mumię w swym prywatnym klimatyzowanym mauzoleum. a w tym czasie przy użyciu tej samej zgładzającej ludzkość cudownej substancji LST nakłada marii młodej niemieckiej pielęgniarce twarz dunji. niby nieporuszony tymi potwornościami potencjalny zbrodniarz galopuje na swym bezcennym siwku maestoso austria (jak w filmie) prosto do bramy zamku. szósta rano. zamkowe blanki okrywa jeszcze noc. czerniejąca szarość mgły wisi nad łąkami i lasami bergisches land. czyngischana otulonego w futro z włosów łonowych jego najpiękniejszych dziewczyn chwyciły z zimna dreszcze. nad ciężką żelazną bramą wisi głową w dół dwóch ulubionych niewolników z wetkniętymi w drżące usta płonącymi pochodniami. gdy któryś z nich spada wycieńczony w przepaść bez dna od razu pojawia się zmiennik. raz po raz spoglądają z utęsknieniem w niebo. niestety: ani śmigłowca ani samolotu. jedynie wysokie drzewa & nad nimi sępy. mężczyźni pogrążają się w apatii. potem nastaje jedenasty dzień po katastrofie. nagle słyszą warkot. z prędkością ponaddźwiękową wypadają z okien kawałki zwłok zakonserwowani kainici kaducy seldżucy. wyniośle dumnie i posłusznie kroczy przez całą tę nędzę siwy koń lipicański wiedeńczyków.
czy los dostatecznie nie doświadczył już tych dwojga niewinnych ludzi? nie. z głośnika rozbrzmiewa komunikat czyngischana muzyka natychmiast milknie żąda jasno i wyraźnie dunji jako haraczu za tę straszliwą krwawą niszczycielską wojnę między amerykanami a żółtymi międzyludźmi. jako potwierdzenie rozbrzmiało ze wszystkich okien wheels on fire po całej road. to stara żelazna zasada. nagle maria krzyczy niemal jak zwierzę w agonii tyle że głośniej. ojcze! obudziła się ze śmiertelnego letargu. i naprawdę dzieje się cud czingis-chan uprowadzony jako dziecko to od zawsze wyczekiwany ojciec maryji. ojcze pobłogosław nas wreszcie tylko wtedy zaznamy szczęścia & wielki budzący strach chan postrach wschodu wzruszony bierze w ramiona swe dziatki. również rasowy rumak austriacki otrzymuje zasłużoną zapłatę. zbrodnia podziału wolnego miasta tym razem jeszcze się nie dokonała. adolf wygrywa na organkach melancholijną melodię. landszaft broni się przed upadkiem umundurowani patrzą nań przez okulary do czytania. gdy w górze na zamku odnaleziony ojciec już od dawna nieoglądający tak radosnych twarzy oddawał córkę synowi mężczyzna w czerni wdrapuje się na mur spuszcza z niego i niczym chart biegnie na policję. wolno tak? czy ponownie coś zagrozi szczęściu tak mocno doświadczonych młodych ludzi? odpowiedź przyniesie los przedstawiając im rachunek.



Dodano: 2009-07-15 10:01:38
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

jureq - 13:34 15-07-2009
Przecież tego się nie da czytać.
No cóż - Nobel zobowiązuje ;)

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS