Posłuchaj recenzji w formacie mp3
W duchu opowieści Szeherezady
W ogrodzie, nocą, pod osłoną drzew skrywa się chłopiec i dziewczynka. Ona przez całą noc snuje opowieści o fantastycznych przygodach i odległych krajach, opowiadając historię zapisaną na własnych powiekach. On, wpatrzony, spija z jej ust każde słowo, niemal bez tchu czekając na zakończenie historii. Ono jednak nie nadchodzi, wraz ze świtem młodzi muszą się rozejść i niecierpliwe wyczekiwać ponownego zapadnięcia ciemności. Wtedy opowieść popłynie dalej...
W poszukiwaniu nowych środków wyrazu pisarze często coraz bardziej oddalają się od klasycznych rozwiązań; tylko że stosowane przez nich udziwnienia wielu czytelnikom nie przypadają do gustu. W takiej sytuacji powrót do korzeni może okazać się odświeżający. Na taki zabieg zdecydowała się Catherynne M. Valente sięgając po wzorce z „Księgi tysiąca i jednej nocy”. Choć oczywiście fabularnie „Opowieści sieroty” różnią się od opowieści Szeherezady, to w formie i stylistyce mają ze sobą wiele wspólnego.
Książka Valente ma strukturę opowieści szkatułkowej. Główna narratorka – tytułowa sierota – opowiada księciu historie, w ramach których bohaterowie również przekazują sobie opowieści. Czasem złożoność takiej narracyjnej matrioszki sięga dobrych kilku warstw, które wzajemnie się przenikają i zazębiają. To, co początkowo wydaje się serią niepowiązanych gawęd, z czasem zaczyna krystalizować się w jedną spójną całość. Rozsypane na wielu poziomach (a czasem również znacząco rozciągnięte w czasie) elementy układanki trafiają na swoje miejsce, a czytelnikowi wyłania się w głowie obraz, którego początkowo nie podejrzewał.
„W ogrodzie nocy” składa się niejako z dwóch głównych, przeplatających się opowieści połączonych osobą głównej narratorki. Choć w zasadzie w obu przypadkach zostały one zakończone, to jednakże książka nie stanowi zamkniętej całości. By poznać całą szkatułkową opowieść, a zatem i wszystkie przenikające się wątki i niuanse, trzeba będzie poczekać na wydanie drugiego tomu „Opowieści sieroty”. Przypuszczam, że wiele niedomkniętych wątków stanowi furtki, za sprawą których autorka połączy opowiedziane historie z następnymi.
Skojarzenia z „Księgą tysiąca i jeden nocy” budzi także sceneria, w jakiej toczą się opowieści. Bohaterowie co prawda podróżują po najprzeróżniejszych krainach, ale nad wszystkim unosi się duch orientu. Baśniowe stwory kojarzą się bardziej z mitologiami wschodnimi niż z europejskimi (choć pojawiają się wyjątki, jak satyry czy selkie). W książce można odnaleźć kraje i społeczeństwa wzorowane na kulturach szeroko pojętego orientu. O egzotyce co prawda chyba już nie może być mowy, bo w dobie globalizacji mało co zasługuje na takie określenie, niemniej Valente udało się skonstruować ciekawy i oryginalny, nawet jak na warunki fantasy, świat – a jego natura również wyłania się powoli z mozaikowych opowieści. Jednocześnie autorka nie stroni od gry z konwencją, niejednokrotnie korzystając z klasycznych motywów, wplatając je w zupełnie nieoczekiwanych momentach.
Ostatni element, który chyba w największym stopniu buduje w umyśle czytelnika orientalne skojarzenia, jest styl Valente. Amerykańska autorka stosuje iście wschodnie porównania i metafory; bogate, wielopiętrowe, niespotykane w naszej kulturze. Robi to ze smakiem, dzięki czemu nawet przez moment nie ociera się o kicz. Szczególnie wyraźne jest to na początku książki, później czytelnik się przyzwyczaja. Niemniej jednak wystarczy choć na kilka minut zmienić lekturę, by język Valente znów uderzył z pełną mocą czytającego. Dla mnie właśnie on, a nie konstrukcja czy fabuła, stanowi główny element „Opowieści sieroty”.
Wydaje mi się, że „Opowieści sieroty. W ogrodzie nocy” jest jak na razie najbardziej przystępną dla czytelnika książką w Uczcie Wyobraźni. Szkatułkowa konstrukcja nie sprawia problemów w odbiorze, a mam wrażenie, że nawet wspomaga głód wiedzy o tym, co się wydarzy w następnym rozdziale; czytelnik, niemal jak słuchający opowieści chłopiec, z trudem będzie się powstrzymywał przed przewróceniem kolejnej strony, gdy obowiązki wzywają. Język powieści, piękny i bogaty, wolny jest od udziwnień cechujących innych autorów. Zaś baśniowa sceneria także powinna przypaść do gustu. Wystarczy zanurzyć się w lekturę, a popłynie się wraz z opowieścią, aż do końca.