NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Swan, Richard - "Tyrania Wiary"

Lee, Fonda - "Okruchy jadeitu. Szlifierz z Janloonu"

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Jabłoński, Witold - "Fryne hetera"
Wydawnictwo: SuperNowa
Data wydania: Wrzesień 2008
ISBN: 978-83-7578-010-9
Oprawa: miękka
Liczba stron: 372
Cena: 31,50 zł



Jabłoński, Witold - "Fryne hetera"

Parę pierwszych stron powieści przywodzi na myśl „Wywiad z wampirem”. To moje pierwsze skojarzenie, gdy tylko zacząłem czytać wspomnienia odległych czasów, które tajemnicza nieznajoma wyjawia staremu poecie, w aleksandryjskim dwudziestowiecznym kabarecie. Historię o namiętnościach przekładających się wprost na porządek polityczny antyku. Historię opowiadaną ustami tytułowej hetery. Charakterystyka profesji cór Koryntu została w naszych czasach mocno rozmazana, dlatego już w blurbie znajduje się wytłumaczenie, że chodzi nie o zwykłe prostytutki, tylko o kobiety bliższe gejszom. Moim zdaniem ciekawy dobór tematyki, sposób rozpoczęcia i umieszczenia akcji; to trzy kroki w dobrą stronę już na samym starcie.

Czas i miejsce właściwej akcji – Grecja, zmierzch epoki polis, początek epoki hellenistycznej. Większość postaci występujących w książce to postacie historyczne, zaczynając od poety Kawafisa, powiernika opowieści Fryne, kończąc na plejadzie postaci dramatu sprzed niemal dwóch i pół tysiąca lat. Jeśli chodzi o wierność oddania greckich realiów, od strony czysto historycznej nie czuję się kompetentny oceniać, ale myślę, że nie do końca klarownie zaakcentowano ducha epoki. Z całą pewnością nie jest to sposób projekcji teraźniejszych wyobrażeń na historię jak w przypadku „300”, gdzie Sparta wydawała się leżeć gdzieś miedzy Teksasem a Luizjaną, ale jednak, szczególnie jeśli chodzi o kwestie antycznego rozumienia pojęć takich jak „wolność”, mam wątpliwości. Zwłaszcza w kontekście przełomu epoki, gdzie doszło do znacznych przewartościowań w kulturze Hellenów. Zaś jeśli już mowa o Sparcie, to tu również daje się zauważyć przerysowanie, ale w drugą stronę niż w „300” – tam amerykanizowano ją radośnie, natomiast Jabłoński faszyzuje ją w wypowiedziach postaci, zupełnie ahistorycznie.

Nie jest to w żadnym razie wielka ujma, bo książka koncentruje się na zupełnie innych kwestiach – sednem powieści jest relacja płci z płcią. Książka podważa przyjęty w naszej kulturze wzorzec tradycyjnej pary męsko-damskiej, robi to jednak na modłę antyczną, mającą niewiele wspólnego ze współczesnymi gender – czy queer studies, i robi to z naszej perspektywy, czasem, bardzo niepoprawnie politycznie. Płeć w greckiej wizji Jabłońskiego nie jest uwarunkowana kulturowo; jako dar i wyrok bogów ma wymiar metafizyczny – światy mężczyzny i kobiety dzieli przepaść, której próby przekroczenia grożą upadkiem. Spółkowanie między przedstawicielami tej samej płci nie jest traktowane jako odchylenie od normy, ale jako eksplorowanie swojego żywiołu. Dlatego trochę śmieszne wydaje się posądzanie autora o prowadzenie agitacji homoseksualnej, co wytknięto mu w pewnej politykierskiej recenzji. Faktem jest, że motyw ten w książce występuje bardzo często – ale faktem jest też, że autor bardzo wyraźnie zaznacza, jak bardzo zmieniło się pojmowanie tych zachowań przez stulecia. Nie sądzę, żeby książka stała się kultową pozycją w środowiskach feministek czy LGBT – z wielu względów stanie się wprost przeciwnie – narratorka na każdym polu z iście nietzscheańskim zacięciem gloryfikuje starożytność i nie szczędzi negatywnych uwag na temat naszych czasów – nie tylko ich judeochrześcijańskiej genezy i kontekstu, ale również nowoczesności i ponowoczesności w ogóle.

O sile książki stanowi właśnie główna bohaterka – jest od początku do końca bardzo przekonująca i naturalna w swej inteligencji i dystyngowanym sposobie bycia. Bardzo dobrze daje się wyczuć jej motywacje – Fryne jest heterą a nie heroiną, i miałem wrażenie, że gdyby tylko nie przeznaczony jej piórem Jabłońskiego los, byłaby zdolna żyć niezależnie od książkowej historii. Zresztą jej położenie implikuje wikłanie się w intrygi polityczne i spiski; brak tu jakieś niepotrzebnej gimnastyki typu „jak wrzucić bohatera w fabułę”, albo „jak skonstruować fabułę, by uwiarygodniła mi bohatera”. Pozostałe persony również są sugestywnie przedstawione – chociażby protagonista: Aleksander Macedoński. Kreacja ciekawa, szczególnie z naszej perspektywy, gdy pamiętamy głównie o wielkich czynach, mało uwagi poświęcając codziennemu życiu w cieniu tyrana. Wśród wielu namiętności starego świata, o jakich książka wspomina, namiętność wielkości jest szczególnie akcentowana. Postacią, która zapowiadała się ciekawie, ale jej potencjał się nie rozwinął, okazał się Apolloniom, co wpływa szczególnie na koniec książki, gdzie jego postaci nie brakuje.

Fabuła jest sprzężona z wydarzeniami historycznymi, rozciągnięta na kilkadziesiąt lat (nie licząc klamry kompozycyjnej). Wada tego rozwiązania ujawnia się w tym, iż fabuła jest ograniczona przez historyczne kalendarium – czasami miałem wrażenie, że autor czuł się tym skrępowany i trochę nie bardzo wiedział, co zrobić z główną postacią na przestrzeni lat, dlatego kierował ją to tu, to tam. Czasem trafiają się opisy zapchaj-dziury, dla których ciężko doszukać się uzasadnienia. Im dalej końca historii, tym wprost przeciwnie – więcej przeskoków i lekka chaotyczność. Rośnie również stężenie elementów fantastycznych oraz biblijnej symboliki. Jeśli kogoś wystraszyło przywołanie „Wywiadu z wampirem” na początku recenzji (mam nadzieje, że w tym momencie nie przestał jej czytać), to powiem, że w moim odczuciu koniec książki bliski jest duchowi „Mistrza i Małgorzaty”, choć może nie tak przejmujący. Gdybym miał iść w następne skojarzenie – jeśli chodzi o dobór tematu, sposób używania środków artystycznych i ilość fantastyki w miksturze – proza Witolda Jabłońskiego bardzo przypomina literaturę pisaną przez Szczepana Twardocha, choć daje się wyczuć, że panowie tę samą metodą prezentują skrajnie różne poglądy. Ale poziom podobnie wysoki – dobra książka, do której trzeba troszkę tolerancji. Przy czym: do topornej narracji chyba nawet więcej niż do greckiej obyczajowości.


Autor: Adam Ł Rotter


Dodano: 2009-04-11 19:18:49
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

toudi 21 - 11:49 18-04-2009
Mnie ta książka aż tak się nie spodobała. Warsztat to chyba jedyne co bardziej zwróciło moją uwagę

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS