NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Brown, Pierce - "Czerwony świt" (wyd. 2024)

LaValle, Victor - "Samotne kobiety"

Ukazały się

Esslemont, Ian Cameron - "Kamienny wojownik"


 Kagawa, Julie - "Dusza miecza"

 Pupin, Andrzej - "Szepty ciemności"

 Ferek, Michał - "Pakt milczenia"

 Markowski, Adrian - "Słomianie"

 Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"

 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

Linki

Harris, Charlaine - "Grób z niespodzianką"
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Cykl: Harris, Charlaine - "Harper Connelly"
Tytuł oryginału: Grave Surprise
Tłumaczenie: Dominika Schimscheiner
Data wydania: Styczeń 2009
ISBN: 978-83-7574-062-2
Oprawa: miękka
Format: 125 x 205
Liczba stron: 320
Cena: 31,90
Rok wydania oryginału: 2006
Seria: Obca krew
Tom cyklu: 2



Harris, Charlaine - "Grób z niespodzianką" #2

Nie wierzę w to, że życie i śmierć są dwiema stronami tej samej monety. Gówno prawda. Nie zamierzam mówić, że Tabita odeszła w pokoju, aby połączyć się z Bogiem. Bóg nie przekazał mi takich informacji. Poza tym teraz mój odbiór był jakiś inny; bardzo rzadko doświadczałam czegoś takiego. Starałam się przeanalizować tę różnicę, ale nie doszłam do żadnych konkretnych wniosków. Wiedziałam, że nie przestanie mnie to prześladować póki nie zrozumiem, o co chodzi.
Widziałam wiele śmierci, naprawdę wiele. Śmierć jest w moim życiu czymś tak naturalnym, jak dla innych sen czy jedzenie. Śmierć pisana jest każdemu człowiekowi. Jest nieuchronną koniecznością, samotną podróżą w nieznane. Ale Tabita wyruszyła w tę drogę zdecydowanie za wcześnie, a jej podróży na tamtą stronę towarzyszył strach i cierpienie. Ubolewałam nad tym, w jaki sposób opuściła ten świat.
Te ostatnie chwile naznaczyły ją jakoś podczas przejścia, a ja musiałam zrozumieć, dlaczego. Na razie odłożyłam rozważania na później; może pomogłaby mi jeszcze jedna wizyta na cmentarzu. Choć to mało prawdopodobne, żebym miała jeszcze kiedyś styczność z ciałem.
Obróciłam się na bok i poprawiłam poduszkę pod głową. Skierowałam myśli na szlak, którym podążały tak często, że znaczyły go już koleiny. Prowadził on do mojej siostry. Twarz Cameron pamiętałam już tylko jak przez mgłę; czasem przybierała rysy z ostatniego szkolnego zdjęcia siostry, noszonego przeze mnie w portfelu.
Tak niespodziewane okoliczności odkrycia zwłok Tabity obudziły we mnie nadzieję, że kiedyś może uda mi się znaleźć szczątki siostry.
Cameron zniknęła sześć lat temu. Podobnie jak Tabita, została nagle uprowadzona ze ścieżki swojego życia. Pozostał po niej tylko plecak szkolny. Tego dnia, gdy powrót Cameron opóźniał się znacznie, wyruszyłam na poszukiwania. Ocuciłam matkę na tyle, by przynajmniej przez chwilę mogła popilnować Mariellę oraz Gracie, a potem w duchocie i upale podążyłam drogą, którą siostra wracała z liceum.
Gdy wyruszyłam, zaczynało zmierzchać. Cameron została w szkole dłużej niż ja – pomagała dekorować salę na jakąś imprezę, chyba bal pożegnalny dla ostatnich klas.
Znalazłam jej plecak wyładowany książkami, zeszytami, pożyczonymi od kogoś notatkami, połamanymi ołówkami i drobniakami. Policja trzymała go u siebie bardzo długo. Przeszukali dokładnie wszystkie przegródki, kieszenie, wypytali mnie o każdą notatkę. Potem poprosiliśmy o zwrot tych rzeczy. Do dzisiaj wozimy z Tolliverem plecak Cameron w bagażniku.
Kiedy wszedł do pokoju, leżałam na łóżku, wpatrując się w sufit i wspominając siostrę.
– Po Arta pojedzie samochód z hotelu – powiedział.
– Wszystko załatwiłem.
– Dzięki. – Przesunęłam się, robiąc mu miejsce obok siebie. Zdjął buty i wyciągnął się na drugiej części wielkiego materaca. Dałam mu poduszkę.
A po chwili drugą.
– Myślałem o tym, co się stało rano na cmentarzu – zawiesił głos, dając mi czas na skupienie uwagi na ostatnich wydarzeniach.
– No i? – odezwałam się na znak, że jestem gotowa słuchać.
– Zauważyłaś tego gościa, tego starszego?
– Tego faceta po trzydziestce?
– Ciemne włosy, około metr osiemdziesiąt, średniej budowy ciała.
– Uhm. Oczywiście. Trudno go było nie zauważyć.
Wyróżniał się.
– Było w nim coś dziwnego, nie uważasz?
– Nie tylko on odstawał wiekiem – zasugerowałam, nie, żeby zakwestionować cel pytań Tollivera, ale go wybadać.
– Tak, ale tamta babka była zupełnie zwyczajna.
A w tym facecie było coś innego. Nie przyszedł tam dlatego, że musiał. Miał w tym jakiś konkretny cel. Myślisz, że jest kimś w rodzaju zawodowego demaskatora? Chciał zobaczyć, jak nam pójdzie, a potem ogłosić, że jesteśmy oszustami?
– Cóż, na pewno właśnie o to chodziło Nunleyowi. W tym celu zorganizował te zajęcia, prawda? Nie po to, by zachęcać studentów do badania spirytyzmu i traktowania serio ludzi, którzy się nim zajmują, ale żeby dowieść, że to brednie.
– Ale nie tak... Nie wiem, po prostu miałem wrażenie, że ten gość specjalnie postarał się tam być. Że chciał dzięki temu uzyskać coś konkretnego.
– Wiem o co ci chodzi.
– Myślisz, że ktoś nas wrabia?
– Owszem, jestem o tym przekonana. Inaczej byłby to najbardziej niesamowity zbieg okoliczności w historii zbiegów okoliczności.
– Ale dlaczego? – Tolliver odwrócił głowę, żeby
na mnie spojrzeć.
– I kto? – skontrowałam.
Jego mina odzwierciedlała mój niepokój.
Interes taki jak nasz szybko padłby bez cichej reklamy. Ale musi być ona naprawdę cicha. Ludzie powinni dowiadywać się o mnie pocztą pantoflową.
Gdybym wszędzie wlokła za sobą dziennikarzy, połowa osób, jakie korzystają z moich usług, nie chciałaby mnie w ogóle widzieć. Oczywiście, znaleźliby się też i tacy, którzy byliby tym zachwyceni, ale niewielu.
Większość klientów jest zakłopotana samym faktem, że się do mnie zwracają, bo nie chcą się wydać naiwniakami. Owszem, niektórzy są na tylezrozpaczeni, że w ogóle o tym nie myślą. Ale bardzo niewielu z nich chciałoby narażać się na wścibstwo osób trzecich.
Jakaś wyważona informacja w prasie od czasu do czasu nigdy nie zaszkodzi. Kiedyś naprawdę dobry dziennikarz napisał o mnie do czasopisma branżowego organów ścigania – do tej pory dostaję dzięki temu zlecenia. Wielu policjantów zachowało sobie ten artykuł. Jeśli zawiodą inne sposoby, zawsze mogą skontaktować się ze mną przez stronę internetową.
Moje stawki niektórych odstraszają, ale nie jestem prawnikiem i nikt nie wymaga, żebym pracowała społecznie.
Cóż, to akurat nie do końca prawda. Zdarza się, że ktoś mnie o to prosi. Ale odmawiam.
Nigdy jednak nie zaniedbuję informowania władz o odnalezionych szczątkach. Jeśli przy okazji poszukiwań znajdę inne zwłoki, zawsze to zgłaszam i nie liczę sobie za coś takiego.
Ale jeśli media zainteresują się mną za bardzo, grozi to tym, że skończę, wykonując tylko zlecenia pro bono. Musiałabym to robić, żeby nie mieć złej prasy. A nie chciałam być do tego zmuszona.
– Kto mógłby nająć kogoś takiego? Jakiś niezadowolony klient? – zapytałam sufitu.
– Od czasu zlecenia Morgensternów odnaleźliśmy wszystkich.
Tak, ostatnio miałam długie pasmo sukcesów – we wszystkich przypadkach otrzymałam wystarczająco dużo pomocnych informacji i wykazałam się dostateczną wytrwałością. Ciała odnalezione, przyczyny śmierci zdiagnozowane. Pieniądze zainkasowane.
– Może jakaś inspekcja uczelniana? Chcą sprawdzić, czy nikt nie wystawia studentów na niebezpieczeństwo?
– Możliwe. Albo ktoś ze Świętej Małgorzaty, kto bał się, że cmentarz może zostać zbezczeszczony.
Umilkliśmy, skonsternowani i zatroskani zbyt wieloma problemami naraz.
– I tak się cieszę, że ją znalazłam – oświadczyłam.
– Mimo wszystko.
Brat jak zwykle zrozumiał, co chciałam przez to powiedzieć, zupełnie jakby czytał w myślach.
– Tak.
– To dobrzy ludzie.
– Nigdy nie przyszło ci do głowy to, co podejrzewała policja...?
– Nie. Nigdy nie wierzyłam, że zrobił to Joel.
Teraz zawsze najpierw biorą pod lupę ojca. Czy molestował córkę? – powiedziałam tonem spikerki.
– Czy w tym pozornie normalnym domu rozgrywał się dramat dziecka? – Uśmiechnęłam się krzywo. Ludzie lubili wierzyć, że takie domy kryją mroczne tajemnice – uwielbiali dowiadywać się, że szczęśliwe, kochające się rodziny wcale takimi nie są. Rzeczywiście, czasami „dobre domy” miały wiele sekretów, więcej niż trzeba, żeby zadowolić wszystkich. Ale nie wątpiłam, że Joel i Diana byli naprawdę oddanymi rodzicami, a napatrzyłam się wystarczająco na takich, których trudno w ogóle nazwać rodzicami.
– Nigdy w to nie wierzyłam – powtórzyłam. – Ale teraz są tutaj... W Memphis. – Popatrzyliśmy po sobie. – Jak to się mogło, do diabła, stać, że ciało dziecka zostaje odnalezione w mieście, do którego przeprowadzili się rodzice? Chyba że ma to jakiś związek.


Dodano: 2009-01-22 15:53:44
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS