Patronat
Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)
Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"
Ukazały się
Greathouse, J.T. - " Struktura świata"
Seliga, Aleksandra & Kujawska, Katarzyna - "Serce kniei"
King, Stephen - "Chudszy" (2024)
Le Guin, Ursula K. - "Ziemiomorze. Wydanie rozszerzone" (2024)
Lovecraft, Howard Phillips - "Listy wybrane 1906-1927"
Szostak, Wit - "Oberki do końca świata"
antologia - "Rocznik fantastyczny 2024"
Gwynne, John - "Cień bogów"
Linki
|
|
|
Wydawnictwo: Fabryka Słów Cykl: Cykl demonicznyTytuł oryginału: Painted Man Tłumaczenie: Marcin Mortka Data wydania: Listopad 2008 ISBN: 978-83-7574-057-8 Oprawa: miękka Format: 125 x 195 Liczba stron: 504 Cena: 33,90 Rok wydania oryginału: 2008 Seria: Obca Krew
|
W 2008 roku każde liczące się w branży wydawnictwo zaprezentowało nowego, ciekawie zapowiadającego się pisarza fantasy: Rebis – Patricka Rothfussa („Imię wiatru”), Mag – Alana Campbella („Noc blizn”), ISA – Joego Abercrombiego („Samo ostrze”). Swoje trzy grosze postanowiła również dorzucić Fabryka Słów – wydawnictwo, które do tej pory koncentrowało się głównie na naszych rodzimych twórcach. Tak na półkach księgarskich zadebiutował „Malowany człowiek” Petera V. Bretta.
W pierwszej odsłonie cyklu autor zabiera nas do świata, gdzie ludzie bezpieczni są jedynie w słonecznym blasku, a nocą mogą się jedynie modlić, by demony nie przełamały runów chroniących ich domostw. Fabuła rozpisana jest na trzy toczące się równolegle wątki, które, przynajmniej w tym tomie, nie zostały ze sobą połączone. Każdy z nich przedstawia historię jednego z trójki bohaterów – Arlena, Leeshy i Rojera – dzieci, którym przyjdzie odegrać wielką rolę w dziejach świata. Autor ukazuje każdą z wymienionych postaci w przełomowym dla jej życia momencie. Arlen, widząc tchórzostwo własnego ojca, ucieka z domu, by nauczyć się walczyć z demonami; Leesha staje się uczennicą wiejskiej zielarki; Rojer po śmierci rodziców zostaje przygarnięty przez wędrownego minstrela. Jak dokładnie potoczą się ich dalsze losy, trudno powiedzieć, nie trudno było natomiast przewidzieć fabułę „Malowanego człowieka”, na którą składają się klisze znane z innych książek fantasy.
Zacznijmy od bohaterów; otóż są to sieroty tudzież osoby mające nieszczęśliwe dzieciństwo. Ich życie jest nudne, a marzenia dość przyziemne. Dopiero zrządzeniem losu zmuszeni są do porzucenia dotychczasowej, bezpiecznej egzystencji i podjęcia nowych wyzwań. Innymi słowy, standardowy los Wybrańców. Również ich osobiste przymioty są standardowe – prawi, odważni, chętni do poświęceń, służby dla innych. Dodatkowo autor obdarzył ich nadzwyczajnymi zdolnościami np. Rojer pomimo kalectwa pięknie gra na skrzypcach, a Arlen potrafi samodzielnie wykreślać runy. Ten ostatni ma również żyłkę do interesów. Inna sprawa, że jego genialność wynika przede wszystkim z tępoty innych – jakoś nie chce mi się wierzyć, że nikt przed nim nie wpadł na pomysł wymiany runów. Zastanawia także, iż pomimo istnienia sieci specjalnych kurierów, nikt jeszcze nie wybrał się w podróż do odległych osad w celu spisania używanych tam runów, które ponoć są bardzo potężne i rzadkie.
Inne postaci są również stereotypowe i zbudowane na podstawie gatunkowych szablonów – dzielny i prawy rycerz, pozornie wredna zielarka, wyrozumiały mistrz, zła matka, kilku „tępych” drwali. Nic z czym do tej pory nie spotkalibyśmy się w fantasy. Zabrakło mi tylko jakiegoś charakterystycznego czarnego charakteru, który od dzieciństwa prześladowałby naszych bohaterów. No, ale to dopiero pierwszy tom cyklu, nic straconego.
Co do zachwalanych w blurbie przez Jarosława Grzędowicza realiów – moim zdaniem również w tym aspekcie „Malowany człowiek” nie jest zbyt odkrywczy. Nie licząc samej kwestii demonów, które pojawiają się na całym świecie wraz z zachodem słońca, autor nie wprowadził jakichś ciekawych elementów. Quasi historyczne miasta, monarchia stanowa, zwyczajowe zatargi możnowładców – nihil novi sub sole. Zastanawia tylko powszechne używanie włóczni zamiast mieczy, ale to jedyna widoczna różnica.
Na plus zapisałbym za to autorowi samą kreację demonów. Brett nie poszedł na łatwiznę i stworzył na potrzeby książki wiele zróżnicowanych gatunków potworów. Zróżnicowanych zarówno pod względem wyglądu, jak i umiejętności. Mamy zatem mało szkodliwe demony powietrzne, groźne ogniste oraz praktycznie niezniszczalne skalne. Przydałoby się natomiast, aby demony były nieco bardziej inteligentne, umiały porozumiewać się z ludźmi.
Książka jest napisana dobrym i żywym językiem, duża w tym zasługa Marcina Mortki, dla którego jest to chyba debiut w tłumaczeniu książek fantasy. Bohaterowie, chociaż stereotypowi, przyciągają uwagę i szybko zdobywają sympatię czytelnika. Poszczególne wątki są prowadzone bardzo wartko i nie można narzekać na nudę. Przydałoby się jednak więcej zwrotów akcji.
W trakcie czytania „Malowanego człowieka” zastanawiałem się, do kogo książka została skierowana. I tak naprawdę, nawet w trakcie pisania recenzji nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Sądzę, że czytelnik znający literaturę fantasy może się poczuć rozczarowany lekturą powieści Bretta, ponieważ nie znajdzie w niej zbyt wielu nowatorskich pomysłów. Przez chwilę uważałem, że adresatem są miłośnicy cyklu o Harrym Potterze czy „Eragona”. Jednakże wprowadzenie wątku kazirodztwa oraz liczne wzmianki o spędzaniu płodu lub rozdziewiczaniu stawiają moją tezę pod dużym znakiem zapytania.
Podsumowując – pierwsza część „Malowanego człowieka” Petera V. Bretta to powieść, która idealnie wpisuje się w dotychczasowy dorobek Fabryki Słów. Nie znajdziemy tutaj ani nowatorskich pomysłów, ani głębszych przemyśleń – za to możemy przyjemnie spędzić parę godzin. Otrzymujemy sprawnie napisaną książkę, o której, niestety, zapomnimy zaraz po przeczytaniu. Jeśli ktoś tęskni za prawie klasyczną fantasy (prawie, bo bez elfów i krasnoludów), zachęcam do czytania. Pozostałym radziłbym wydać pieniądze na inne, ciekawsze książki.
Ocena: 5/10
Autor: Adam "Tigana" Szymonowicz
Dodano: 2009-01-04 20:32:59
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
GeedieZ - 11:09 06-01-2009
Cholera, już chciałem kupić ale pomyślałem: toż to z Fabryki, to nie dla mnie raczej. No i okazuje się, że miałem rację.
GeedieZ - 17:53 01-03-2009
Kupiłem jednak bo okazyjna cena była - ktoś sprzedawał na Allegro razem z innymi książkami. I co? Wielkie g! Znów niepotrzebnie wydałem kasę, z każdą kolejną książką ze stajni FS uświadczam się w przekonaniu, że to nie dla mnie te książki jeno dla młodszych i mniej wymagających czytelników. Książka jest mega-przeciętna z rozwiązaniami fabularnymi od których aż bolą zęby.
Dziwię się natomiast Tigano za co chwalisz autora w kwestii kreacji potworków. Z pięć rodzajów maszkar, z których każdy myśli tylko o zabiciu i zjedzeniu człowieka poszeregowanych od najmniejszego i najsłabszego do największego i silniejszego z odmianą lądową, wodną i powietrzną. To ma być zróżnicowanie? To już pierwszy lepszy mmorpg ma takie potwory. Co ciekawe u Bretta pojawiają się one jak w tych grach właśnie - dosłownie materializują się w powietrzu. Moim zdaniem bestiariusz to ma Brett ułomny jak mało kto.
Co do targetu tej powieści to nie mylisz się - są nim miłośnicy Pottera i innych Mayer(g)ówien. Dzisiejsza młodzież z seksem ma do czynienia na co dzień i nie mówię tu bynajmniej o tej starszej, licealnej.
Najgorsze jest to, że kupiłem tę powieść na podstawie ocen z biblionetki. Otóż przy ocenie około 30 użytkowników tego serwisu ma ona niebotycznie wysoką i absolutnie niezasłużoną ocenę 5.30. Doprawdy nie wiem co ludzie widzą w tej książce i jej podobnych. Starczy przeczytać jedną lepszą książkę z MAG-a, Solarisu czy nawet Rebisu, by krzywić się za każdym razem na widok loga FS.
AM - 23:43 01-03-2009
GeedieZ pisze:Najgorsze jest to, że kupiłem tę powieść na podstawie ocen z biblionetki. Otóż przy ocenie około 30 użytkowników tego serwisu ma ona niebotycznie wysoką i absolutnie niezasłużoną ocenę 5.30. Doprawdy nie wiem co ludzie widzą w tej książce i jej podobnych. Starczy przeczytać jedną lepszą książkę z MAG-a, Solarisu czy nawet Rebisu, by krzywić się za każdym razem na widok loga FS.
Być moze byłoby dobrze, gdyby przy każdym użytkowniku podawano wiek?
GeedieZ - 11:45 02-03-2009
To by niewiele dało, zdarzają się przecież ludzie w wieku 40 lat, którzy takie książki czytają namiętnie. Zamiast tego zaproponowałem im (twórcom bnetki), by w nowej wersji znalazła się możliwość blokowania userów, których oceny nam się nie podobają. Jednym słowem żeby przy oglądaniu przeze mnie oceny książki ich ocen nie brało pod uwagę. Pewnie tego nie wprowadzą, ale pomarzyć można.
Tigana - 14:37 02-03-2009
GeedieZ pisze:Książka jest mega-przeciętna z rozwiązaniami fabularnymi od których aż bolą zęby.
Toć to napisałem GeedieZ pisze:Dziwię się natomiast Tigano za co chwalisz autora w kwestii kreacji potworków.
Za coś pochwalić trzeba - w końcu wszystkie maszkarony mogły być takie same. GeedieZ pisze:Z pięć rodzajów maszkar, z których każdy myśli tylko o zabiciu i zjedzeniu człowieka poszeregowanych od najmniejszego i najsłabszego do największego i silniejszego z odmianą lądową, wodną i powietrzną. To ma być zróżnicowanie?
Lepszy rydz niż nic. GeedieZ pisze:To już pierwszy lepszy mmorpg ma takie potwory.
Mało gram. GeedieZ pisze:Moim zdaniem bestiariusz to ma Brett ułomny jak mało kto.
Dla mnie to i tak jeden z jaśniejszych punktów ksiażki.
Arnold S - 20:37 19-05-2020
Dobrze że jesteście. Dawno , dawno temu czytałem SF
i zupełnie nie wiem co się teraz dzieje w ,,tem temacie"
Jesteście znakomitym wykrywaczem min.
|
|
|
Artykuły
Plaża skamielin
Zimny odczyt
Wywiad z Anthonym Ryanem
Pasje mojej miłości
Ekshumacja aniołka
Recenzje
McDonald, Ian - "Hopelandia"
antologia - "PoznAI przyszłość"
Chambers, Becky - dylogia "Mnich i robot"
Pohl, Frederik - "Gateway. Za błękitnym horyzontem zdarzeń"
Esslemont, Ian Cameron - "Powrót Karmazynowej Gwardii"
Sanderson, Brandon - "Słoneczny mąż"
Swan, Richard - "Sprawiedliwość królów"
Iglesias, Gabino - "Diabeł zabierze was do domu"
Fragmenty
McCammon, Robert - "Łabędzi śpiew"
Vaughn, S.K. - "Astronautka"
Howey, Hugh - "Pył"
Simmons, Dan - "Lato nocy"
McCammon, Robert - "Pan Slaughter"
Spinrad, Norman - "Żelazny sen"
Wyndham, John - "Poczwarki"
Holdstock, Robert - "Lavondyss"
|