NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Robinson, Kim Stanley - "Czerwony Mars" (Wymiary)

Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (niebieska)

Ukazały się

Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (zintegrowana)


 Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (miękka)

 Szokalski, Kajetan - "Jemiolec"

 Patel, Vaishnavi - "Kajkeji"

 Mortka, Marcin - "Szary płaszcz"

 Maggs, Sam - "Jedi. Wojenne blizny"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Kraty"

 Chambers, Becky - "Psalm dla zbudowanych w dziczy"

Linki

Zajdel, Janusz A. - "Cylinder van Troffa"
Wydawnictwo: SuperNOWA
Data wydania: Marzec 2008
ISBN: 978-83-7578-003-1
Oprawa: miękka
Liczba stron: 246



Zajdel, Janusz A. - "Cylinder van Troffa"

Kurczę, niełatwe zadanie stoi przede mną. Oto ja, nikt w sumie, żaden tam autorytet, gość, który pisze recenzje: nie żaden Krytyk, nie żaden Recenzent – po prostu facet, który lubi czytać i opisuje swoje wrażenia. I taki nikt, jak ja, ma zrecenzować książkę człowieka, którego nazwisko po prostu zdobi nagrodę przyznawaną najwybitniejszym twórcom nurtu fantastycznego? Chyba czuję się, jakbym miał napisać co najmniej wypracowanie maturalne. Sam chciałbym kiedyś dostać nagrodę imienia Janusza Zajdla. Zwłaszcza teraz, kiedy wreszcie zapoznałem się z jego talentem. Tak, niestety muszę się przyznać, że dotąd nie miałem okazji raczyć się twórczością Zajdla. Głównie dlatego, że dość niechętnie sięgam po science fiction.

Myślę, że ludzie mojego pokroju nie będą mieli problemu z przebrnięciem przez tę książkę, i także jak ja, znajdą w tej lekturze dużo przyjemności. Jeżeli powinno znać się pewien kanon, to jest to jedna z pozycji, którą zalicza się z przyjemnością, nawet nie będąc fanem fantastyki naukowej.

Chyba nie popełniam błędu nazywając „Cylinder van Troffa” powieścią szkatułkową. Mamy tu w końcu co najmniej dwie opowieści, jedną zawierającą się w drugiej. Książka trzymana w naszych rękach ma być czyimś pamiętnikiem uzupełnionym różnymi uwagami przez osobę, która go znalazła i przetłumaczyła. W trakcie lektury pamiętnika poznajemy niezwykłą historię kosmonauty wracającego po wielu latach z podróży kosmicznej. Podróż trwała czterokrotnie dłużej niż powinna i to, co kosmonauta zastaje na ziemi, przerasta najśmielsze wyobrażenia. To nie jest jakaś zwykła dystopia. To po prostu bardzo mądrze przedstawiona jedna z możliwości rozwoju naszej cywilizacji. A raczej tego, co pozostało po próbach opanowania problemów przeludnienia i wyczerpywania surowców naturalnych. W treść tej opowieści zostaje wpleciony wątek podróży w czasie. Początkowo mamy wrażenie, że jest to niezobowiązujący wątek, wręcz poboczny – przypadkowy. Jednak z czasem zaczynamy odkrywać, że poprowadzi on nas do zaskakującego finału.

Nie dziwię się, że twórczość Zajdla zapoczątkowała cały nurt fantastyki socjologicznej w Polsce. Zaskoczyło mnie, że można tak ciekawie pisać na tego typu tematy. Zajdel nie próbuje nas kokietować, nie bawi się językiem, pisze prostą historię używając prostego języka. Ani się nie wymądrza, ani nie wymyśla jakichś skomplikowanych futurystycznych słów i wyrażeń, które mnie osobiście drażnią w powieściach naukowo-fantastycznych. Kreśli przed nami wizję bardzo wyraźną, bardzo logiczną i zrozumiałą. Wizję społeczeństwa, jakim niestety możemy się kiedyś stać. Do tego jeszcze otrzymujemy wplecione w fabułę paradoksy podróży w czasie. Niby literatura fantastyczna lubi te problemy i każdy z nas już nieraz czytał coś poruszającego te zagadnienia. Zalecam jednak zapoznanie się z „Cylindrem van Troffa”, to w mojej ocenie zdecydowanie najtrafniejsza obserwacja dotycząca tych spraw. Lektura obowiązkowa!


Autor: Jakub Cieślak
Dodano: 2008-11-26 18:52:15
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Lord Turkey - 08:55 27-11-2008
"Cylindra..." nie czytałem, ale jeżeli spodobała Ci się fantastyka socjologiczna to bardzo, bardzo polecam "Wydziedziczonych" Le Guin. Lektura dla "uspołecznionego subgatunku" nie mniej obowiązkowa!

Jakub Cieślak - 10:43 27-11-2008
Lordzie, zatem nadrób tą zaległość, a obiecuję, że kogoś namówię by pod moją choinką znalazła się książka Le Guin. :)
Choć obawiam się, że tu nie idzie tylko o to, że spodobała mi się fantastyka socjologiczna, ile styl tej fantastyki, jaki uprawiał Zajdel.

Lord Turkey - 11:02 27-11-2008
W takim razie nie mam innego wyjścia jak sprawdzić czy styl zajdlowskiej fantastyki przemówi do mnie równie bezpośrednio jak powieść pani Ursuli :wink:

Dziś jeszcze wypożyczę :P Zresztą trzeba nadrabiać zaległości w klasyce.

MadMill - 12:03 27-11-2008
Jedna i druga książka warta uwagi, a Cylinder to chyba moja ulubiona książka Zajdla. ;)

Galvar - 16:21 27-11-2008
Ja tylko mogę się dołączyć do pochwał ww. książki. Polecam też "Paradyzję" czy "Limes Inferior".

Vampdey - 17:40 27-11-2008
O tak, "Cylinder..." mnie zwyczajnie wytrzepał :P

Lord Turkey - 18:29 27-11-2008
Aleście reklamę zrobili, patrzcie państwo, no! Jak mam się teraz zabrać za pilniejsze rzeczy skoro "Cylinder..." już leży na moim stole? :wink:

Shadowmage - 19:58 27-11-2008
"Limes..." czy "Wyjście z cienia" jest lepsze :P

MORT - 20:10 27-11-2008
Ja wolałem Cylinder niż Wyjście z Cienia, choć obie książki to wspaniała lektura... i tak, zamiast kończyć cykl Zimnego Ognia, coraz bardziej mnie kusi by kontynuować Zajdla...
czasu coraz mniej, książek coraz więcej, ach

Vampdey - 20:28 27-11-2008
Shadow, "Wyjście z cienia" lepsze?!
W czym? "Cylinder..." to masa emocji, spory rozmach w wizji i dużo więcej ciekawych motywów niż zwykła totalitarna opieka Wielkiego Brata.

Ł - 21:11 27-11-2008
Cylinder i Limes to świetnie książki, warte przeczytania. Niestety dalsza twórczośc to najczęsciej klepanie jednego patentu na różne sposoby, i chyba można ją sobie darować.

Galvar - 21:19 27-11-2008
Ł pisze:Cylinder i Limes to świetnie książki, warte przeczytania. Niestety dalsza twórczośc to najczęsciej klepanie jednego patentu na różne sposoby, i chyba można ją sobie darować.
Przeczytaj "Paradyzję" Łako. Naprawdę dobra rzecz. A, że Zajdel sporo o totalitaryzmie w swych tekstach przemyca... Cóż, znak jego czasów...

U mnie stoi jeszcze na półce "Wyjście z cienia" i od czasu do czasu za mną "chodzi"... ;)

Shadowmage - 23:12 27-11-2008
Vamp-->w treści :P

Galv-->Dla mnie "Paradyzja" jest mocno przereklamowana. Zajdel pisze w niej zbyt otwarcie, znacznie mniej aluzyjnie niż w innych książkach. A ja nie lubię, jak ktoś mi łopatologicznie wszystko wykłada.

MadMill - 00:59 28-11-2008
Paradyzja jest po prostu inna, bardziej bezpośrednia, bardziej... chamska? Brakuje jej tego lawirowania między podtekstami, mamy bezpośrednio wszystko podane.

Cylinder za to ma ta masę emocji, która przeważa szalę, że jest moją ulubioną książką. ;)

Jeśli już mówimy o Wyjściu z cienia, które wielu uznaje za najsłabsze - a Shadow jako wieczny opozycjonista się sprzeciwia takiemu traktowaniu tej książki. To z tego cyklu socjal-fiction Zajdla, najmniej do gustu mi przypadła Cała prawda o planecie Ksi. ;P

Jakub Cieślak - 08:01 28-11-2008
Proszę komentować "Cylinder" i recenzję, a nie robić tu ranking i zestawianie dokonań różnych autorów. Proponuję osobno dyskutować o tych kwestiach.

Beata - 08:04 28-11-2008
A dla mnie najlepsza jest "Limes inferior". Niektóre z prezentowanych tam pomysłów wcale się nie zestarzało. A Sneer jest tak uroczo ironiczny... :)

Jakub Cieślak - 08:34 28-11-2008
Prosiłem!
Tutaj założyłem wątek poświęcony fantastyce socjologicznej i twórczości Zajdla. Bardzo proszę tam kontynuować rozmowę na te tematy. W tym wątku skupiamy się na rozmowie o tej konkretnej powieści i recenzji.
Wszelką niesubordynację powinni anihilować moderatorzy. Liczę na WAS.

Vampdey - 09:43 28-11-2008
Tak! Za przebieg rozmowy na forach literackich odpowiadają moderatorzy, czyli konkretnie ja, Shadow i Achmed, więc ucinać będziemy tu ewentualnie my i nikt inny! :P

1. Cylinder
2. Limes
3. Wyjście.

:P

Lord Turkey - 23:39 29-11-2008
Cylinder van Troffa przeczytany - co mogę powiedzieć? Najprościej rzec, że teraz doskonale rozumiem, co miał na myśli Vamp pisząc:

Vampdey pisze:O tak, "Cylinder..." mnie zwyczajnie wytrzepał


Nie spodziewałem się szczerze mówiąc, że książka mająca już swoje lata i powstała w okresie, w którym pod etykietą SF kryły się zupełnie inne pomysły i wizje niż dziś, okaże się tak oryginalna, zaskakująca i w dodatku całkowicie aktualna, nic się nie zestarzawszy. Owa, wspomniana przez Jakuba w recenzji, szkatułkowa postać i cała gra zarówno formą książki, jak i zawartą w niej opowieścią potrafią mocno zakotwiczyć się w głowie czytelnika. Wielokrotnie przerywałem lekturę, by nad czymś się zastanowić, pobawić snuciem własnych wizji zainspirowanych powieścią... i chyba o to właśnie chodzi w literaturze - żeby ją przeżywać. Le Djaz stanął na wysokości zadania...

PS. Teraz czas na Ciebie, Jakubie :P

Vampdey - 00:02 30-11-2008
Wizje, pomysły, rozważania - to wszystko bardzo ważne, ale w "Cylindrze..." najbardziej na mnie podziałała duuża emocjonalność: główny bohater w świecie niby własnym, ale przerażająco zmienionym i jego poszukiwania tej, która zgubiła się dla niego w czasie.
Aż mam ochotę przeczytać jeszcze raz, chociaż czytałem w sumie niedawno.

Lord Turkey - 00:44 30-11-2008
Mógłbym napisać, że istnieją książki, w których emocje bohaterów są znacznie bardziej rozbudowane, i że z tego powodu Cylinder... nie zrobił na mnie aż takiego wrażenia. Zwłaszcza, że powieść jest krótka i tak naprawdę nie ma specjalnie miejsca na dokładniejsze ich ukazanie. Mógłbym...

...Jednak muszę zdystansować się od takiego twierdzenia, bo tragizm jednostki i styl, w jakim przedstawił go autor - zwięzły, prawdziwy, dotykający czytelniczej empatii - to coś bardzo ważnego dla tej książki, coś co się w niej z pewnością udało. Interesujące są dylematy bohatera, konflikt jego pragnień z poczuciem obowiązku i domysły, wśród których wielu mogłoby się zagubić. Jednak dla mnie najważniejsze w tej powieści jest ukazanie mrocznej wizji świata, dającej do myślenia sytuacji Lunaków i fantastyczna forma tego dzieła - zakończenie wprost zbija z nóg. I tylko wątek Yetty wybija się nawet wyżej - i to jak łatwo przejść obok siebie, minąć się w czasie.

Vampdey - 00:47 30-11-2008
Oczywiście, są książki o głębszej i bardziej poruszającej psychologi. A głupcem byłby ten, kto napisałby, że "Cylinder..." należy do szczytowych dzieł w takich kategoriach.
No ale jeśli weźmiemy pod uwagę fantastykę, a konkretniej science fiction, a poprawimy to jeszcze faktem, że chodzi o polskie dokonania, to "Cylinder..." jednak w takiej czołówce się znajduje :>

Lord Turkey - 00:52 30-11-2008
Zgadzam się, nawet abstrahując od różnicowania na SF czy też na jej polską/zagraniczną odmianę książka Zajdla również na tle psychologicznym stoi na bardzo wysokim poziomie. Brak rozbudowania to jedno, ale zwięzłość też ma swoje plusy - przez to unika się ryzyka przegadania uczuć i emocji, a tym samym spłycenia ich.

W święta zabieram się za Limes... :P

Ł - 22:38 30-11-2008
Galv -> czytałem Paradyzje i uznaję ją właśnie za wałkowanie motywu przewodniego Limes po raz enty. To samo w planecie Ksi. Ile można?

AM - 00:10 01-12-2008
Ł pisze:Galv -> czytałem Paradyzje i uznaję ją właśnie za wałkowanie motywu przewodniego Limes po raz enty. To samo w planecie Ksi. Ile można?


Dick mógł przez całe życie, więc widać można :) .

Shedao Shai - 13:02 13-02-2024
Gdybym miał na ślepo strzelać, obstawiłbym rok powstania na ok. 1950. Tymczasem jest to 1980. Czuć tu jakiś pomysł, ale nie jest to książka ani rewolucyjna ani ciekawa. Sądzę, że szkielet fabularny podszedłby mi lepiej gdyby został umiejętniej opisany, albo nieco unowocześniony. Chyba nie odpowiada mi po prostu pióro Zajdla, choć jeszcze dostanie jakąś szansę (nie, nie proszę o polecajki, nie chcę potem niezręcznej sytuacji gdzie kręcę nosem na rzeczy mi polecone xD, a coś czuję że z tym autorem miłości już nie będzie). Czuć tu taki klimat lektury z czasów peerelu. Już pal licho te wszystkie gwiazdoloty, bo na to by się dało przymknąć oko. Ale ten naiwny optymizm - społeczeństwo podejmujące właściwe decyzje w czasach zagrożenia, opierając się na nauce i logice a nie emocjach i własnym interesie, nierzadko ku własnej zgubie, ale z poświęceniem dla kolejnych pokoleń/ogółu ludzkości... trochę mnie wykręcało. Główny bohater podróżuje przez świat 200 lat późniejszy niż jego czasy, a spotykane po kolei postacie łopatologicznie mu, znaczy nam, czytelnikom, wykładają co i jak. No, też bez szału. Kobieta jako właściwie rekwizyt fabularny, do którego główny bohater może sobie wzdychać, hmm... niezbyt chcę tu mówić, że kreacja ukochanej Nieśmiertelnego jest seksistowska, ale też nieco odstaje od dzisiejszego spojrzenia na kobiety. Powiedzmy po prostu, że czuć, że książkę pisał chłop i że nie powstała ona dzisiaj. Emocje może czułbym, gdybym sympatyzował z bohaterem; był mi natomiast zupełnie obojętny. Pomysł na świat i jego historię był... odważny, co nie do końca pokrywa się z "dobry". Ale jest to chyba największy plus powieści - widać że autor dobrze przemyślał sobie co i jak. Tylko, jak napisałem na początku, niezbyt dobrze to w mojej opinii opisał.

3/6

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Brzezińska, Anna - "Mgła"


 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

 Sanderson, Brandon - "Yumi i malarz koszmarów"

 Bardugo, Leigh - "Wrota piekieł"

Fragmenty

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

 Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS