NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (niebieska)

Weeks, Brent - "Droga cienia" (wyd. 2024)

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Troisi, Licia - "Dwie wojowniczki"
Wydawnictwo: Videograf II
Cykl: Troisi, Licia - "Wojny Świata Wynurzonego"
Tytuł oryginału: Le Guerre del Mondo Emerso
Tłumaczenie: Zuzanna Umer
Data wydania: Październik 2008
ISBN: 978-83-7183-583-4
Oprawa: miękka
Format: 140 x 205 mm
Liczba stron: 408
Cena: 34,50 zł
Tom cyklu: 2



Troisi, Licia - "Dwie wojowniczki"

Wielki triumf zwyczajnych bohaterów


Frapujące schematy, czyli nieco teorii…

Czego oczekujemy od literatury? Co sprawia, że autor zyskuje nasze uznanie, a jego powieść miejsce w domowej biblioteczce i naszej pamięci? Niektóre książki skłaniają recenzenta do refleksji nad samą istotą wartościowania, oceną efektów czyjejś pracy. Zmuszają do zmierzenia się z akademickimi pytaniami o sens literatury, a zwłaszcza jej beletrystycznej części – konfrontują z ułudą istnienia czystego obiektywizmu, by po chwili zapytać o kryteria, na bazie których kreujemy rzeczywistą, subiektywną opinię. Nasze zdanie. Pomijając czytelnicze doświadczenia, indywidualne upodobania czy nastrój podczas lektury – możemy wyróżnić kilka klasycznych wariantów, bardzo ogólnych zasad, dzięki którym książka po prostu nam się podoba.

Sięgając po fabułę rodem z fantastycznej czy też alternatywnej rzeczywistości, w jakich zwykle rozgrywa się akcja powieści z interesującego nas gatunku – mamy nadzieję na poznanie czegoś nowego, oryginalnego. Nowatorstwo, tzw. „pchnięcie gatunku do przodu”, czy etykieta kamienia milowego w jego rozwoju – często wystarczą, by dana książka odniosła sukces. Jednak prowadzi do niego więcej dróg – ile razy czytaliśmy pozycje niezwykle wtórne, lecz zarazem doskonale wykorzystujące potencjał konwencji, konkretnego rozwiązania z fantastycznego instrumentarium czy wykreowanego dawno temu świata i jego możliwości?

Odrębny wydaje się problem różnorakich cykli – czy to trylogii czy tasiemcowych serii. Zwykle pierwszą ich odsłonę wynosi się na piedestał, podczas gdy kolejne części to już „nie to samo”. Nawet jeżeli trzymają poziom, rzadko cieszą się równym oryginałowi uznaniem i popularnością. Nie wiem jak duży wpływ ma tutaj fakt, że pierwszy kontakt z cyklem niesie ze sobą coś nowego, podczas gdy kolejne jego części jedynie rozwijają zawiązane uprzednio wątki i popychają fabułę do przodu, lecz jego rola jest zauważalna. Podobnie jest z filmem – bardzo rzadko kolejne części oceniamy lepiej niż pierwowzór. Wystarczy wspomnieć o Shreku, Matrixie czy przygodach Indiany Jonesa. Wiąże się z tym również tzw. „zmora recenzenta”, jaką niewątpliwie jest pisanie o kolejnych tomach, które nie różnią się ani językiem, ani konstrukcją przedstawionego świata, ani nawet paletą bohaterów.

…która nie wytrzymuje konfrontacji z nietuzinkową trylogią

Dlaczego poświęcam tyle miejsca truizmom, i jakie to właściwie książki skłaniają do chwili refleksji nad postawionymi powyżej pytaniami? Jak mawiał Lee, bohater jednego z opowiadań1) Jacka Dukaja – Banał, w odpowiedniej chwili powtórzony, potrafi odzyskać zatarte piękno starożytnej mądrości. Do jego powtórzenia, zdefiniowania na nowo skłania nas drugi tom trylogii „Wojny Świata Wynurzonego” Lici Troisi, który zwyczajnie nie mieści się w przedstawionych schematach: typowych przyczyn, dla których książki zbierają pozytywne opinie; i trylogii – od początku dążących już tylko ku rozwiązaniu fabuły – a tym samym prowokuje do zastanowienia, w czym tkwi sukces tej niewątpliwie dobrej powieści, wbrew oczekiwaniom przerastającej część pierwszą i serwującej czytelnikom coś więcej niż dalsze przygody starych bohaterów.

Takie książki każą zastanowić się nad oczywistościami, sprawiają, że banał przestaje być banałem. Przyjrzyjmy się więc czym tak naprawdę wyróżniają się „Dwie wojowniczki”.

Opowiedz nam o tym jeszcze raz, Sam!

Po ucieczce z Domu Zabójców (świątyni Theenara) Dubhe staje w obliczu wielkich wydarzeń wstrząsających krainami Świata Wynurzonego. Aby uwolnić się od ciążącej na niej klątwy będzie musiała wziąć udział w trudnej misji, mającej znaczenie nie tylko dla jej przyszłości, ale dla wszystkich istot, którym wrogie są wartości zabójców i plany wskrzeszenia dawnego tyrana Dziewięciu Krain – Astera. Bohaterów czeka wyprawa do ziem niezaznaczonych na żadnej mapie, walka z własnymi namiętnościami i wyścig z czasem, by chronić tych, których szuka Gildia.

Fabuła, podobnie jak w części pierwszej, nie wyróżnia się oryginalnością. Mamy kilku protagonistów, jasno wytyczony cel i wielkie zagrożenie, które pochłonie świat w przypadku niepowodzenia misji bohaterów. Lektura może budzić skojarzenia z innymi książkami, a historia w bardzo ogólnych zrębach – przypominać dobrze nam znane opowieści. Mamy więc Jeźdźców Smoka, zakazane magiczne formuły czy klątwę, która wyniszcza bohaterkę i uzależnia od nieprzyjaciół. Dotyczy to jednak samego zarysu, podczas gdy treść książki pozostaje czymś nowym, autorskim wypełnieniem konwencji. Zresztą zabiegi autorki skutecznie oddalają negatywne wrażenia, sprawiając, że lektura przygód młodej zabójczyni przypomina historię, którą znamy i do której zawsze chętnie wracamy, bez znużenia – jak do przyjemnych wspomnień.

Przede wszystkim zapełniające stronice wydarzenia są bardzo dynamiczne. Wartka akcja i częste jej zwroty; kilka równoległych wątków, pomiędzy którymi Troisi manewruje bardzo sprawnie, przenosząc akcję w sposób budujący napięcie, lecz zarazem niewywołujący frustracji, jaką często rodzą telewizyjne reklamy – na pięć minut przed końcem filmu; liczne urozmaicające książkę „dodatki” w postaci mapek i narracji w formie listów, retrospekcji czy cytatów z wymyślonych na potrzeby powieści ksiąg. Dzięki nim w nienachalny sposób przypomniane zostaje wiele istotnych wydarzeń z poprzedniego tomu. Na końcu znajdziemy też prosty słowniczek postaci i miejsc.

Z drugiej strony wiele zdarzeń – wyłączając te o decydującym znaczeniu dla rozwoju fabuły – łatwo przewidzieć. Po prostu inne rozwiązania nie mają racji bytu w takiej, a nie innej konwencji, sposobie prowadzenia fabuły i narracji.

Tropem bestsellera

Wspominając elementy, które zwykle decydują o powodzeniu książki i pamiętając o powyższych uwagach dotyczących fabuły – z łatwością można stwierdzić, że powieść Troisi nie należy do grupy dzieł nowatorskich. Także wykreowany przez nią świat, choć posiadający indywidualne znamiona i klimat, nie wnosi niczego nowego do gatunku. Ciekawe pomysły w postaci odmiennego (choć bardzo lakonicznego) przedstawienia Elfów, spokrewnionego z nimi ludu Huve czy mistycznych Ojców Puszczy nie mogą tego zmienić.

Zauważalna jest jednak poprawa w stosunku do pierwszego tomu. Krainy, na jakie podzielony jest Świat Wynurzony, zostały nie tylko dokładniej przedstawione, ale zyskały też na własnych, różnicujących je od reszty cechach. Dzięki temu świat nabrał kolorytu, własnego charakteru. Swoiste zasługi ma w tym również polityka i krwawe intrygi. Najbardziej jednak cieszy wprowadzanie z każdym tomem zupełnie nowych lokacji. W „Sekcie Zabójców” były to wyłącznie krainy Świata Wynurzonego; w „Dwóch wojowniczkach” – również ziemie położone na zachód od wielkiej rzeki Saar – Nieznane Krainy. Ostatnia część, „Nowe królestwo”, również nie pozostanie pod tym względem w tyle.

Inaczej jest ze zbiorem książek świetnie wykorzystujących znane pomysły – spokojnie można by zaliczyć do niego recenzowany tytuł. Jednak nie w tym – korzystaniu ze sprawdzonych wzorców – tkwi tajemnica sukcesu „Wojen…”, bijących we Włoszech rekordy popularności przewyższające sprzedaż samego Harry’ego Pottera. Bowiem tym, co do książki przyciąga zarówno młodszych, jak i starszych czytelników, są jej…

Bohaterowie – złoto Świata Wynurzonego

Młoda autorka zasiedliła swój świat plejadą niezwykle wiarygodnych postaci, stanowiących wyróżnik również dla pierwszego tomu. Jednak książka rozwinęła się znacznie także pod tym względem. Przyglądając się bohaterom, niezależnie od ich rangi i znaczenia dla rozwoju fabuły, mamy okazję dostrzec bardzo różnorodne archetypy, typowe dla literatury fantastycznej. Wielcy przywódcy, zmęczeni mistrzowie i zapatrzeni w nich ślepo uczniowie, zagubieni mściciele, zrezygnowani, zgorzkniali bohaterowie czy fanatyczni wyznawcy zakazanego kultu – stanowią tylko ułamek wszystkich zaprezentowanych przez Troisi twarzy. Co ważniejsze – jej postaci odnajdują się w swoich wzorcach, dobrze odgrywając przeznaczone im naturę i charakter. Różnią ich motywy, zżerające od wewnątrz namiętności i relacje, jakie łączą ich z pozostałymi. Wewnętrzne rozterki i ich zewnętrzne oznaki wypadają bardzo naturalnie, swobodnie. Czuć emocje bohaterów, można zrozumieć ich postępowanie, utożsamiać się z nimi.

Również uczucia, zwłaszcza miłości i oddania sprawie, ukazane zostały bardzo dojrzale, przekrojowo – nie skupiając się na jednym tylko aspekcie, lecz podkreślając ich wielowymiarowość. Trzeba wziąć tylko poprawkę na język, miejscami dość patetyczny – oczywisty ze względu na wiek głównych bohaterów, choć na samym początku mogący razić starszego czytelnika.

Dla każdego, coś…

Zwykle kolejne części rozwijają wątki zarysowane uprzednio, jednak Troisi idzie dalej. Nie dość, że rozwija swój świat nadając mu własny klimat i czyni postaci jeszcze bardziej prawdziwymi, to zdecydowała się nadać zupełnie inną formę fabule. Może to umknąć lekturze, jednak, gdy się zastanowimy z łatwością wskażemy różnice. „Sekta Zabójców” była teatrem jednego bohatera – przedstawiała losy Dubhe i skupiała się na jej przeżyciach. „Dwie wojowniczki” dystansują zaś bohaterkę z jej problemami i osobistą misją, na pierwszym planie stawiając losy świata i związane z tym wielotorowe działania licznych postaci. Dubhe wplątana jest w te wydarzenia – jak przystało na bohaterkę fantasy – jednak nie czuć w tym sztuczności. Rozwiązanie zagadki z przeszłości sprawia, że zabójczyni uwikłana w sprawy wielkich jej świata wciąż kieruje się własnymi motywami – i tylko przypadek podnosi ich rangę. Nie mamy do czynienia z herosem, lecz doświadczoną przez życie postacią – w tym przypadku to duży plus.

Tertium est datur

Druga część „Wojen Świata Wynurzonego” pokazała, że możliwe są książki, których sukces budują nie tylko nowatorskie pomysły czy mistrzowskie wykorzystanie klasycznych elementów, ale wartość dodana, jaką są wiarygodni, bardzo ludzcy bohaterowie. Jest także lepsza i dojrzalsza od pierwszej części, co zaostrza apetyt na mające nadejść zimą „Nowe królestwo”. Obok stosunkowo wtórnej fabuły i wciąż niezbyt bogatego świata zapewnia dobrą rozrywkę, wartką akcję i bliskich czytelnikowi bohaterów, których psychologizacja stoi na wysokim poziomie, dzięki czemu ich przygody są nie tylko wiarygodne, ale i wciągające. Pewne oryginalne pomysły, wpisujące się w charakter Świata Wynurzonego i bardzo różnorodna narracja przydają książce lekkości, nie pozwalając by zakradła się do niej nuda.

Trylogię mogę polecić zwłaszcza młodzieży, która nie zwróci tak wielkiej uwagi na pewne niedoskonałości, zarazem dając się porwać żywym, bliskim jej wiekiem postaciom i dawkowaniem nie tylko wątków, lecz przede wszystkim tajemnicy. Nowych lokacji i przeszłości wykreowanego kontynentu.

Początek przyniósł nam postać i losy Dubhe, kolejna część ukazała szerszą perspektywę i zabrała w podróż do Nieznanych Krain. Co czeka na nas w ostatniej, trzeciej części? Może nieszczęśliwe, zrywające z konwencją zakończenie…

…a może po prostu jeszcze bogatszy, bardziej złożony rozdział kronik położonego wokół wielkiej pustyni świata? Autorka pozytywnie mnie zaskoczyła, więc wiele oczekuję od zamknięcia trylogii. Jak będzie – zobaczymy.



1)„IACTE” [w:] Dukaj Jacek, „W kraju niewiernych”



Zobacz też:


Autor: Krzysztof Kozłowski


Dodano: 2008-11-14 18:28:40
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

nosiwoda - 11:45 01-12-2008
O, dobrze, że nie czytałem tej recenzji, zanim nie napisałem swojej :D

Lord Turkey - 15:17 01-12-2008
Skąd ta radość? Czyżby Twoja ocena tej książki była podobna do mojej (co jest niemal niedopuszczalne :P ) i gdybyś ją przeczytał musiałbyś napisać tekst bardziej krytyczny? :wink: Mam wrażenie, że do pierwszego tomu podszedłem mniej entuzjastycznie od Ciebie.

A może jest wręcz przeciwnie - i znowu musimy dojść do "agreement to disagree, jak prawdziwe angielskie dżentelmeny, popijając wódą i zagryzając ogórcem" - na co już się z góry cieszysz? :P

Uściślij i opublikuj własny tekst, bo w tej chwili masz nade mną tę przewagę, że nie mogę się do niczego odnieść :wink:

Beata - 20:54 01-12-2008
A ja znalazłam i przeczytałam. I tym razem chyba mamy sytuację odwrotną: disagreement to agree (chociaż z Wami to nigdy nie wiadomo). ;)

RaF - 09:01 02-12-2008
Też to to przeczytałem. I jakoś tak ziewało mi się przy tym. Za mało krwi :twisted:

Beata - 09:17 02-12-2008
Za mało krwi? Hmm... a jak mają się książki tej autorki do innych (może jakieś porównanie)? Do czego ta trylogia podobna w klimacie/nastroju jest - bardziej do książek pani Lackey czy pani Hobb, czy może pani Wells...?

nosiwoda - 10:43 02-12-2008
Lord Turkey pisze:Skąd ta radość? Czyżby Twoja ocena tej książki była podobna do mojej (co jest niemal niedopuszczalne :P ) i gdybyś ją przeczytał musiałbyś napisać tekst bardziej krytyczny? :wink: Mam wrażenie, że do pierwszego tomu podszedłem mniej entuzjastycznie od Ciebie.

A może jest wręcz przeciwnie - i znowu musimy dojść do "agreement to disagree, jak prawdziwe angielskie dżentelmeny, popijając wódą i zagryzając ogórcem" - na co już się z góry cieszysz? :P

Uściślij i opublikuj własny tekst, bo w tej chwili masz nade mną tę przewagę, że nie mogę się do niczego odnieść :wink:
E, luzik. Dobrze, że nie czytałem, bo musiałbym dziwować, żeby nie było, że ściągałem. W większości się bowiem zgadzam (GASP!). A mój tekst właśnie się dziś pojawił, wcześniej nie mogłem dać linka, bo go nie było :P
To nie jest objawienie, ale całkiem solidne czytadło.

Lord Turkey - 12:23 02-12-2008
Fajnie, a ogórce i wóda poczekają, na pewno się nie zmarnują :wink:

nosiwoda - 12:43 02-12-2008
Tylko do lodówki wstaw, bo ciepła wódka i zepsute ogórce mogą popsuć nam święta.

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS