„Najwspanialszy parostatek” jest drugim tomem chyba najsłynniejszego dokonania pisarskiego Philipa José Farmera, czyli cyklu „Świat Rzeki”. Powieść stanowi luźną kontynuację wątków z „Gdzie wasze ciała porzucone”. Oczywiście wspólny jest wykreowany świat i wiążąca się z nim tajemnica, jednakże pierwsze skrzypce grają zupełnie nowe postaci, a bohaterowie znani z pierwszej części serii pełnią role najwyżej drugoplanowe. Również pod względem fabularnym „Najwspanialszy parostatek” ma inny charakter od swojej poprzedniczki. Moja ogólna ocena książki jest jednak podobna.
W „Najwspanialszym parostatku” próby odkrycia tajemnicy stworzenia Świata Rzeki zostają zepchnięte na boczne tory, choć gdzieś w tle nadal są motorem działań bohaterów. Na pierwszy plan wysuwają się komplikacje związane z budową tytułowego statku. Jego powstanie stało się możliwe, gdy w świat praktycznie pozbawiony metali uderzył meteoryt dostarczając cennych rud. W ten sposób zaczęła się rywalizacja – polityczna, ekonomiczna i militarna – o potrzebne złoża. Trwa wyścig zbrojeń, a spiski zataczają coraz szersze kręgi.
Jest to potencjalnie ciekawa tematyka. Dobrze rozwinięte intrygi i działania wojenne oferują emocje, szybsze bicie serca u czytelnika. Faktycznie, „Najwspanialszy parostatek” czyta się znacznie sprawniej niż „Gdzie wasze ciała porzucone”; za sprawą bardziej żywiołowej narracji właśnie. O ile więc ogólny obraz jest dobry, irytują pewne szczegóły. Relacje między poszczególnymi państewkami aż się proszą o dopracowanie. Także spiski mogłyby być zakrojone na większą skalę. Spore wątpliwości budzi również błyskawiczne wkroczenie w erę przemysłową opisywanego regionu Świata Rzeki. Według Farmera jedynym, czego brakowało wcześniej to metal, a jego obecność spowodowała gwałtowny rozwój. Nie posiadam wykształcenia technicznego, ale przynajmniej kilka opracowanych przez bohaterów technologii jest moim zdaniem niewykonalna w bądź co bądź raczej chałupniczych warunkach.
Farmer ma tendencję do tworzenia głównych bohaterów dalekich od ideału. Burton z „Gdzie wasze ciała porzucone” irytował czytelnika; jego charakter i zachowanie skutecznie uniemożliwiały identyfikowanie się z nim (rozumianym jako postać literacka). Podobnie jest i w „Najwspanialszym parostatku”, gdzie Sam Clemens (znany lepiej jako Mark Twain) jest przedstawiony w dosyć niekorzystnym świetle; jako osoba słaba, tchórzliwa i opętana jedną wizją – w czym jest bardzo podobny do Burtona; i chyba wyłącznie w tym. O wiele ciekawsze są postaci drugoplanowe, z Janem bez Ziemi na czele – który będąc jednoznacznie bohaterem negatywnym, jednak potrafi zainteresować czytelnika.
W recenzji poprzedniego tomu pisałem, iż styl oraz sposób prowadzenia narracji stosowane przez Farmera, nie do końca wytrzymały próbę czasu. Wyrażałem również nadzieję, ze autor rozwinie przedstawiony pomysł i świat. Moje oczekiwania i przypuszczenia nie w pełni zostały zrealizowane. Amerykański pisarz co prawda postanowił rozbudować wykreowany świat, a sposobowi narracji i rozwiązaniom fabularnym bliżej już do współczesnych standardów, ale nadal czuć ciążące na powieści lata.
Z perspektywy zakończenia „Najwspanialszego parostatku” można stwierdzić, iż główna oś fabularna cyklu nie posunęła się ani trochę do przodu. Co najwyżej czytelnik poznał kilku nowych bohaterów, którzy w przyszłości powinni odgrywać kluczowe role, tylko że do ich wprowadzenia nie była konieczna cała powieść. Z punktu widzenia cyklu „Najwspanialszy parostatek” wydaje się zatem niekonieczny, sztucznie wydłużony. Brak intensywniejszych działań mających na celu rozwiązanie tajemnicy i koncentracja na stosunkowo mało istotnych wydarzeniach sprawiają, że zainteresowanie powieścią ze strony na stronę słabnie. Rozmienianie udanego pomysłu z „Gdzie wasze ciała porzucone” na drobne jest chyba największym zarzutem, jaki mogę postawić powieści Farmera.
Autor:
Tymoteusz "Shadowmage" Wronka
Dodano: 2008-11-12 20:59:04
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
Yans - 10:31 13-11-2008
Marudzisz jak zwykle