NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

McGuire, Seanan - "Pod cukrowym niebem / W nieobecnym śnie"

Martine, Arkady - "Pustkowie zwane pokojem"

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Pratchett, Terry - "Potworny regiment"
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Cykl: Świat Dysku
Tytuł oryginału: Monstrous Regiment
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Data wydania: Maj 2008
ISBN: 978-83-7469-768-2
Oprawa: miękka
Format: 142mm x 202mm
Liczba stron: 336
Cena: 29,90 zł
Rok wydania oryginału: 2003



Pratchett, Terry - "Potworny regiment"

Pratchett też była kobietą


Borogravia jest małym państwem gdzieś na peryferiach Świata Dysku. Małym, co nie oznacza, że spokojnym. Jej mieszkańcy ustawicznie toczą wojny z sąsiadami. Wystarczy drobny pretekst, wyimaginowana skaza na honorze. Wsie pełne są wdów, a w gospodarstwach pracują córki, nie synowie. Jedną z dziewczyn, które przejęły obowiązki po wcielonych do armii, w tym wypadku po bracie, jest Polly. Sytuacja, w jakiej się znalazła, nie do końca się jej jednak podoba, więc przebrana za chłopca zaciąga się, by odnaleźć zaginionego członka rodziny i sprowadzić go z powrotem do domu. Okazuje się, że w regimencie, do którego została wcielona, nie tylko ona posiada jakąś skrzętnie skrywaną tajemnicę.

Po raz kolejny widać, ze Pratchett przywiązuje się do swoich pomysłów. Znowu pojawiają się wampiry czy Igory. William de Worde, bohater „Prawdy”, tym razem robi za korespondenta wojennego. Do tego dochodzi ostatnio wszechobecny Vimes, który coraz częściej spełnia rolę literackiego alter ego autora.

Głównym, choć być może nie najważniejszym wątkiem w „Potwornym regimencie”, jest wojna i związane z nią okrucieństwa. Pośrednio autor pisze również o systemach politycznych, krytykując totalitaryzm (polityczny, religijny), a doceniając demokrację. W dobitny i oczywiście charakterystyczny dla siebie sposób – przejaskrawiając – piętnuje głupotę i bezsensowność walk czy tyranii traktowanej jako monopol na budowanie światopoglądu mieszkańców. Wini za to przede wszystkim mężczyzn. Polly, by upodobnić się do przedstawicieli brzydszej płci, wypycha sobie spodnie zwiniętą skarpetą. Później, zachowując się niezgodnie ze swoim charakterem konstatuje, iż to właśnie skarpeta za nią decydowała. A to tylko jeden, raczej humorystyczny akcent. W ten sposób płynnie można przejść do drugiego wiodącego motywu: roli kobiet we współczesnym świecie, społeczeństwie. Pratchett do znudzenia nawołuje do równouprawnienia – czy raczej: zauważenia, że ono już dawno temu nastało, że płeć piękna w wielu dziedzinach życia radzi sobie równie dobrze (a może i lepiej) jak mężczyźni.

W książkach Pratchetta dostrzegam coraz silniejszą misyjność i wyraźne próby przekazania własnych poglądów poprzez literaturę. Być może nawet przymiarki do naprawienia świata, nieprzystającego w pełni do wyidealizowanej wizji brytyjskiego autora. Nie ma w tym nic złego, póki robi to w sposób lekki, z humorem. Siłą wielu jego książek jest omawianie poważnych problemów w nienachalny, często obrócony w (gorzki) żart sposób. Jednakże od czasu do czasu zdarza się Pratchettowi potknięcie, kiedy założenia książki dominują nad formą. Tak niestety jest w „Potwornym regimencie”, gdzie forma została przesłonięta przez niemal pozbawioną aluzyjności agitację. W rezultacie powieść odarta jest z tak charakterystycznej dla pozycji ze „Świata Dysku” lekkości i humoru (oczywiście nie w pełni, jest się z czego pośmiać). Uzyskany efekt jest zatem odwrotny od zakładanego. Myślę, że o wiele skuteczniej do czytelnika trafiają treści przemycane gdzieś w tle, niż otwarte ich przedstawianie, odbywające się kosztem przyjemności z odbioru książki.

„Potworny regiment” nie niesie oczekiwanej przez czytelnika satysfakcji z lektury. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że miejscami można się przy niej męczyć. To chyba jedna ze słabszych książek Pratchetta, szczególnie w świetle kilku ostatnich pozycji, w których udawało się mu znajdować złoty środek pomiędzy nieco abstrakcyjnym humorem, który dominował w pierwszych jego książkach, a przekazywaniem głębszych treści i stawianiem często niewygodnych pytań. Mam nadzieję, że „Potworny regiment” jest wyjątkiem, jednorazowym przechyłem w tę drugą stronę, że ewolucja podejścia Pratchetta do swych książek zatrzyma się we właściwym momencie. Jeśli tak się nie stanie, to z tomu na tom „Świat Dysku” będzie coraz bardziej przygnębiający i... nudny.


Autor: Tymoteusz "Shadowmage" Wronka


Dodano: 2008-09-13 21:28:54
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Lett - 10:47 14-09-2008
No patrz... A mi wydał się Regiment jedną z lepszych pozycji Świata dysku. Kwestia gustu? :)

ASX76 - 11:12 14-09-2008
Lett pisze:No patrz... A mi wydał się Regiment jedną z lepszych pozycji Świata dysku. Kwestia gustu? :)


Czegóż innego? :P

Shadowmage - 11:15 14-09-2008
Lett pisze:No patrz... A mi wydał się Regiment jedną z lepszych pozycji Świata dysku. Kwestia gustu? :)
Gustu, nastroju, podejścia - kto to wie. W każdym razie przy lekturze "PR" męczyłem się jak chyba nigdy przy Pratchecie.

g'burn - 12:35 17-09-2008
chciałem tylko zaznaczyć, że "Potworny regiment" jest świetny (9/10) a misyjność (szczególnie w kwestii wojny) jak najbardziej uzasadniona i moim zdaniem nienachalna;
drugi akapit recenzji brzmi jak zarzut, a mnie bardzo raduje obecność prasy, vampirów i Igorów; w ogóle uważam Igorów za jeden z najlepszych pomysłów Pratchetta - natychmiast staje mi przed oczami Igor z "Młodego Frankensteina" Mela Brooksa; oczywiście z dodatkiem blizn na twarzy :)
obecność Williama de Worde z "Pulsu Ankh-Morpork" jest oczywista, bo to konsekwencja wynalezienia azet w Świecie Dysku

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS