NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

LaValle, Victor - "Samotne kobiety"

Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Delany, Samuel R. - "Babel-17"
Wydawnictwo: Solaris
Tytuł oryginału: Babel-17
Tłumaczenie: Jolanta Pers
Data wydania: Czerwiec 2008
ISBN: 83-89951-86-X
Oprawa: twarda
Liczba stron: 270
Cena: 39,90 zł
Rok wydania oryginału: 1966
seria: Klasyka SF



Delany, Samuel R. - "Babel-17"

Język przyszłości?


Czy warto wydać powieść po 42 latach od jej opublikowania? Ponosić koszty praw autorskich, honorarium tłumacza, że o kosztach druku nie wspomnę? I na dodatek – czy warto wydać książkę, której głównym bohaterem jest… język?

Fabuła opowieści Delany’ego – utrzymana w konwencji space opery – jest zwodniczo prosta: podczas kosmicznej wojny dochodzi do sabotażu w ważnych strategicznie miejscach. Tuż przed każdym atakiem rejestrowane są krótkie transmisje w tajemniczym języku, roboczo określanym jako Babel-17. Wojsko zatrudnia Rydrę Wong – słynną poetkę i lingwistkę – do rozszyfrowania transmisji. Rydra kompletuje załogę statku kosmicznego i wyrusza w misję… oczywiście, napotyka na trudności… mają miejsce zamachy na jej życie… a na koniec, co oczywiste, odnosi sukces. Niby nic niezwykłego, na pierwszy rzut oka wygląda jak opowieść spod sztancy, pisana według schematu „zabili go i uciekł”.

Nic bardziej błędnego, w tym przypadku pozory mylą. Autor już w pierwszych scenach opisujących kompletowanie przez Rydrę załogi – jakby mimochodem – przemyca barwny obraz społeczeństwa przyszłości: bezcielesnych członków załogi, przechowalnię dla samobójców, których zawsze można zawezwać (o ile „odcieleśnili” się zgodnie z procedurami), pojedynki chirurgicznie zmodyfikowanych zapaśników. Poszczególne sceny opisane są bardzo oszczędnie, wiele wyjaśnień czytelnik otrzymuje dzięki naturalnie brzmiącym dialogom. Już od początku książki jest jasne, że bohaterka porusza się w konkretnym, przemyślanym i dobrze przedstawionym świecie. Świecie, który ma własną historię. Taka oszczędność opisu okazała się nadprogramową i niezamierzoną przez autora zaletą – czytelnik w ogóle nie czuje, że czyta 42-letnią książkę – szczególnie, że akcja toczy się wartko, jedna przygoda goni drugą, a kolejne pytania narastają w tempie lawiny.

Ale nie przygody Rydry i jej załogi są najważniejsze. Głównym bohaterem tej powieści jest język, tytułowy Babel-17. Język tak jednoznaczny i tak skondensowany, że dla opisu skomplikowanej instalacji kosmicznej, zamiast tomów dokumentacji technicznej, wystarczy dziewięć słów. Język, który u użytkownika wywołuje wrażenie spowolnienia czasu (a może to nie tylko wrażenie?). Język, którego używanie może skutkować zmianami psychiki… W latach 60., kiedy powstawała powieść, panowało przekonanie, że stworzenie uniwersalnego języka technicznego jest możliwe i leży niemal w zasięgu ręki – autor oparł się na przykładzie języków komputerowych. A skoro istnieją takie języki, to dlaczego nie miałby istnieć jeden, uniwersalny język dla wszystkich ludzi? Język oderwany od naleciałości kulturowych, idiomów i związków frazeologicznych tak trudno przyswajalnych przez obcokrajowców. Język zbliżający ludzi, niwelujący różnice. Język tak precyzyjny, że wszelkie niedomówienia byłyby niemożliwe, język bez niuansów i podtekstów, język maksymalizujący wykorzystanie czasu.

Szczerze mówiąc, mnie taka wizja przeraża. Obawiam się, że nie potrafiłabym funkcjonować w społeczeństwie porozumiewającym się takim językiem. Językiem, którego jedynym i nadrzędnym celem jest precyzja i efektywność. Językiem, w którym nie ma miejsca na niuanse, na gry słowne, na metafory. Językiem bez etymologii, kompletnie oderwanym od kultury. Językiem, który nie różnicuje zaimków osobowych. Wcale się nie dziwię, że posługiwanie się takim językiem może wywołać zaburzenia psychiczne. Na szczęście to tylko niespełniona wizja. I oby nigdy się nie spełniła…

Książka Samuela R. Delany’ego została opublikowana w USA w 1966 roku i uhonorowana Nebulą. Doprawdy, nie jestem w stanie pojąć, dlaczego dopiero teraz trafiła na polski rynek. Ale bardzo dobrze, że w ogóle trafiła… Autor wskazał jeden z możliwych kierunków rozwoju społeczeństwa i opisał konsekwencje, z jakimi należy się liczyć wybierając taką drogę. Przedstawił niewątpliwe korzyści płynące ze stworzenia i posługiwania się wybitnie precyzyjnym, oferującym wręcz cudowne możliwości językiem – ale i przypomniał, że każdy postęp ma swoją cenę. I dobrze jest tę cenę znać (a przynajmniej próbować ją oszacować), zanim podejmie się decyzję.

Powieść Delany’ego jest uważana za jeden z kamieni milowych fantastyki. Słusznie.


Ocena: 9/10
Autor: Beata Kajtanowska


Dodano: 2008-09-09 19:59:43
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

GeedieZ - 21:47 09-09-2008
E, no mnie się książka nie podobała. Ja wiem, że Delany ma specyficzny styl (chyba nikt tak nie pisze) ale w pewnym momencie powieści to już poleciał na całego. [spoiler]Mówię o tym fragmencie, gdzie Rydra dostała jakiegoś ataku schizy dosłownie - umarła, coś tam się z nią działo dalej i Bóg wie co jeszcze.[/spoiler] Takie pisanie to dla mnie zwyczajny bełkot, a nie powód do uznania i zachwytu nad kunsztem autora. Właśnie takie momenty (jest ich kilka w tej powieści) sprawiają, że książka mnie wręcz odrzuca.

To, że książka ponadczasowa, to się zgadzam. Tylko co z tego, skoro fabuła zamula.

Shadowmage - 22:07 09-09-2008
Pozwoliłem sobie zaznaczyć spoilery w powyższym poście. A poza tym to co napisałeś o bełkocie równie dobrze można np. powiedzieć o Bakkerze - a przecież go cenisz :)

GeedieZ - 23:53 09-09-2008
Hm jak na moje to spojler to-to nie jest - nie zdradza żadnego ważnego elementu fabuły.

I wskaż mi proszę fragment gdzie Twoim zdaniem Bakker bredzi to Cię wyprowadzę z błędu. Tam jest wszystko przemyślane i poukładane, w przeciwieństwie do powieści Delaneya, którego chwilami nosi we wszystkie strony.

Shadowmage - 07:47 10-09-2008
Książki nie czytałem, więc nie wiem czy to ważny szczegół czy nie.

Jeśli chodzi o Bakkera - nie twierdzę, że bełkocze. Mówię tylko, że część osób tak uważa - być może dlatego, że nie doczytali uważnie. Może u Delany'ego jest tak samo? Może czegoś nie wyłapałeś?

Beata - 07:56 10-09-2008
Zrozumiałam, że Twoje zastrzeżenia odnoszą się do rzekomo nieuzasadnionej fabularnie utraty przytomności Rydry i ataku schizofrenii. Słowa "rzekomo" używam z pełną premedytacją - akurat moim zdaniem te zdarzenia są całkowicie uzasadnione. :) Zauważ, że Rydra używa wtedy Babela-17 - języka, w którym nie ma "ja", "według mnie", "nie podoba mi się" - jednym słowem języka, w którym nie da się wyrazić własnych opinii. To może być frustrujące, nieprawdaż?

GeedieZ - 12:06 10-09-2008
Shadow - to, że czegoś nie wyłapałem, to pewne. Po prostu czytając takie fragmenty nie umiem nie zasnąć ;) I powiedz które osoby tak uważają o Bakkerze? Zaraz wytłumaczę im ogniem i mieczem, że jest wręczo dwrotnie ;)

[spoiler]Beato nie chodzi mi o to, że ten atak Rydry odbył się zupełnie bez żadnego ostrzeżenia ze strony autora. Akcja toczyła się swoim torem a tu nagle została przesunięta zarówno w miejscu, jak i czasie. Bardzo denerwują mnie takie zabiegi literackie, bo sprawiają, że się gubię i tracę ów "kontakt" , dzięki któremu mogę się wczuć w powieść. [/spoiler]

Poza tym, nawet pomijając sam główny wątek, powieść, której tematem jest język (choćby nie wiem jak wspaniale rozbudowany) nie jest ani trochę ciekawa. Takie jest bynajmniej moje zdanie.

Beata - 13:23 10-09-2008
Takim degustibusem wytrącasz mi broń z ręki... ;)

Elektra - 15:35 10-09-2008
GeedieZ pisze:Shadow - to, że czegoś nie wyłapałem, to pewne. Po prostu czytając takie fragmenty nie umiem nie zasnąć ;) I powiedz które osoby tak uważają o Bakkerze? Zaraz wytłumaczę im ogniem i mieczem, że jest wręczo dwrotnie ;)

No dobra, przyznam się, na kobietę podniesiesz rękę? :> Właśnie tak miałam z Bakkerem, przez większość czytania nie potrafiłam opanować zasypiania. Czytałam dziesięć stron, zasypiałam, budziłam się, znowu czytałam i tak w kółko. ;P

GeedieZ - 16:26 11-09-2008
Pewno, że podniosę! A jakże! Równouprawnienie wszakże jest :)

Zgadzam się ową posłanką ze Szwcji: skończmy ze stereotypami. Skoro kobiety nie chcą oglądać reklam telewizyjnych, w których kobiety reklamują proszek do prania, a faceci piwo to ja wnioskuję o równouprawnienie we wszystkim. A co tam.

Shadowmage - 16:37 11-09-2008
Jak chcecie gadać dalej o Bakkerze, to załóżcie odpowiedni wątek :)

ASX76 - 18:11 11-09-2008
GeedieZ pisze:Pewno, że podniosę! A jakże! Równouprawnienie wszakże jest :)

(...)


Prędzej ci uschnie... Ręka. :P

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS