NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

LaValle, Victor - "Samotne kobiety"

Ukazały się

Iglesias, Gabino - "Diabeł zabierze was do domu"


 Richau, Amy & Crouse, Megan - "Star Wars. Wielka Republika. Encyklopedia postaci"

 King, Stephen - "Billy Summers"

 Larson, B.V. - "Świat Lodu"

 Brown, Pierce - "Czerwony świt" (wyd. 2024)

 Kade, Kel - "Los pokonanych"

 Scott, Cavan - "Wielka Republika. Nawałnica"

 Masterton, Graham - "Drapieżcy" (2024)

Linki

Richardson, Kat - "Greywalker"
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Tytuł oryginału: Greywalker
Data wydania: Czerwiec 2008
ISBN: 978-83-7574-044-8
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195
Liczba stron: 520
Cena: 33,90
Rok wydania oryginału: 2006
Seria: Obca krew



Richardson, Kat - "Greywalker" #2

Dwóch facetów i biuro

Wracałam ze spotkania, nie przestając myśleć o sprawie Coleen Shadley. Byłam już na szczycie schodów, jakieś sześć metrów od drzwi mojego biura, gdy przez mleczną płaszczyznę wprawionego w nie szkła, przemknął cień.
Zatrzymałam się i skrzywiłam, intensywnie wypatrując kolejnego ruchu za drzwiami. Kiedy się powtórzył, natychmiast przywarłam plecami do ściany. Powoli przesunęłam się do framugi i nasłuchiwałam. Serce mi kołatało niespokojnie. Za drzwiami ktoś był – dwa ktosie – dźwięki wskazywały na to, że przeszukują biuro. Bez namysłu sięgnęłam po pistolet.
I zatrzymałam się w pół ruchu.
Co ja zamierzałam najlepszego zrobić? Dwóch facetów przetrząsa mi biuro, a ja szykuję się otworzyć drzwi i stawić im czoła, machając pistoletem. Rozum mi odebrało kiedy umarłam? Raz, dawno temu, zapędziłam szczura do kąta i dziś posiadałam śliczną kolekcję blizn na rękach i nodze. Ku pamięci. A teraz miałam zamiar stanąć tym dwóm szczurom na drodze do jedynego wyjścia? Za żadne skarby! Jedna śmierć na miesiąc to aż nadto.
Wsunęłam z powrotem pistolet do kabury i schylając się jak najniżej ruszyłam do biura Fascha i Ikenabi – księgowych. Sekretarka znieruchomiała wpatrując się we mnie kiedy, kołysząc się niczym kaczka, na ugiętych nogach wmaszerowałam do pomieszczenia. Biorąc pod uwagę, że miałam na sobie wąską spódnicę i szpilki mój chód musiał zrobić na niej nieliche wrażenie.
– W czym mogę pomóc? – wykrztusiła.
Zamknęłam za sobą drzwi, wyprostowałam się i odezwałam, starając się mówić cicho:
– Ee…tak. Jestem Harper Bline. Mam biuro naprzeciwko i zdaje się, że w tej chwili dwóch facetów przeszukuje je bez mojego pozwolenia. Chciałabym skorzystać z telefonu, żeby zadzwonić na policję.
Wpatrując się we mnie oczyma jak spodki nacisnęła jeden z klawiszy telefonu i wręczyła mi słuchawkę. Uwielbiam szybkie wybieranie.
Wezwałam policję i ostrzegłam dyżurnego, że okna mojego biura są na zachodniej ścianie budynku, więc patrol nie powinien nadjeżdżać z tamtej strony, jeżeli ma zamiar kogokolwiek złapać. Po czym postanowiłam poczekać na wsparcie w sekretariacie księgowych.
Kilka minut później wóz policyjny zawył syreną na skrzyżowaniu i zatrzymał się przy zachodniej ścianie. Dwóch gości wyprysnęło z biura i rzuciło się do ucieczki w dół po schodach. Przepchnęli się obok wchodzących tą drogą gliniarzy, którzy, wrzeszcząc, aż się echo niosło, ruszyli w pościg.
Nikogo nie złapali.
Stróże porządku wrócili na górę i spotkaliśmy się w drzwiach mojego biura. W środku panował bałagan. Papiery i teczki porozrzucane na biurku i na podłodze, kartoteka została wywleczona na środek pomieszczenia. Dwie wyciągnięte szuflady świeciły pustkami. Komputer był włączony, a niewielki sejf pod biurkiem otwarty. Włamywacze spędzili tu więcej czasu niż sądziłam. Albo pracowali wyjątkowo szybko.
Gliniarze popatrzyli na bałagan, na otwarte drzwi z wyrwanym zamkiem i zadzwonili po technika, żeby zebrał odciski palców. Nie znalazł ani jednego, choć mogłabym przysiąc, że żaden z moich niespodziewanych gości nie nosił rękawiczek.
Kiedy technik pracował, policjanci na zmianę zadawali mi pytania.
– Może ich pani zidentyfikować?
– Może bym mogła, gdybyście ich złapali. Jeden z nich wyglądał jak bezdomny, który mnie zaczepił dzisiaj rano. Zwykły żul, jakich wielu na Pioneer Square. Coś tam bełkotał. Ale nigdy wcześniej go nie widziałam. Ten drugi niczym się nie wyróżniał. W ogóle nigdy go nie widziałam.
– Super – mruknął niższy glina.
Potrząsnęłam głową.
– Mówiłam dyżurnemu, żeby nie podjeżdżać od zachodniej strony? A może wam tego nie przekazał?
Obaj nagle poróżowieli. Z niejakim wysiłkiem przełknęłam cisnące mi się na usta przekleństwa.
– A może jeden z nich łaził za panią? – zapytał ten wyższy.
Prychnęłam.
– Łaził za mną? A no tak… prywatny detektyw to wymarzona dziewczyna każdego świra.
– A może ktoś ich nasłał. Jakieś skojarzenia w tym kierunku?
– Żadnych.
I to była prawda. Facet, który mnie skatował skruszony czekał na proces i liczył, że jakoś mu się ten wybryk upiecze. Nie miałam żadnych wkurzonych klientów, ani nie znałam żadnych sfrustrowanych złoczyńców, którzy chcieliby przeglądać zawartość moich szaf. Większość pracy prywatnego detektywa to tak naprawdę nużące przedzieranie się przez niezliczone ilości papierów i podobne obowiązki, za których unikanie ludzie są gotowi płacić. Zabawa w dwadzieścia pytań z tymi dwoma przygłupami zaczynała mi poważnie działać na nerwy. Obaj gliniarze patrzyli na mnie, jakby to włamanie było moim pomysłem.
– Żadnych? Nie przychodzi pani na myśl, ktoś kogo mogła pani wkurzyć?
– Nie.
Wyższy wywrócił oczami.
– Niech pani sobie naprawi zamek i sprawi alarm, zanim któryś z pani wielbicieli tu wróci. Tak by było najlepiej.
Moja cierpliwość się wyczerpała.
– Nie – warknęłam. – Najlepiej to by było gdybyście pomyśleli, zanim wpadliście tu z hałasem.
Popatrzył na mnie wrogo spod przymrużonych powiek, ale żaden nie odpowiedział.
Oddalili się obaj mamrocząc coś do siebie.
Była niemal pierwsza, a ja zostałam z bałaganem i rozwalonym zamkiem w drzwiach.


Dodano: 2008-06-26 14:52:44
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fonstad, Karen Wynn - "Atlas śródziemia


 Fosse, Jon - "Białość"

 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

Fragmenty

 Grimwood, Ken - "Powtórka"

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS