Patronat
Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)
Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"
Ukazały się
Greathouse, J.T. - " Struktura świata"
Seliga, Aleksandra & Kujawska, Katarzyna - "Serce kniei"
King, Stephen - "Chudszy" (2024)
Le Guin, Ursula K. - "Ziemiomorze. Wydanie rozszerzone" (2024)
Lovecraft, Howard Phillips - "Listy wybrane 1906-1927"
Szostak, Wit - "Oberki do końca świata"
antologia - "Rocznik fantastyczny 2024"
Gwynne, John - "Cień bogów"
Linki
|
|
|
Wydawnictwo: Mag Cykl: Niecni DżentelmeniTytuł oryginału: Red Seas Under Red Skies Tłumaczenie: Małgorzata Strzelec, Wojciech Szypuła Data wydania: Kwiecień 2008 ISBN: 978-83-7480-084-6 Oprawa: miękka Format: 135x205 mm Liczba stron: 624 Cena: 35,00 Rok wydania oryginału: 2007 Tom cyklu: 2
|
Ukazanie się na naszym rynku „Kłamstw Locke’a Lamory” odbiło się szerokim echem. Książka została bardzo dobrze przyjęta przez czytelników. Śmiało można powiedzieć, że Scott Lynch miał jeden z najlepszych debiutów w ciągu ostatnich kilku lat. Napisał wciągającą książkę, z ciekawą intrygą i humorem. Jednocześnie jednak zawiesił sobie wysoko poprzeczkę. „Na szkarłatnych morzach”, drugi tom przygód Locke’a i Jeana, miał wyjaśnić, czy pierwsza książka Lyncha była jednorazowym fajerwerkiem, czy też może zwiastunem kolejnych nieprzeciętnych książek. Po lekturze trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi, ale skłaniam się ku drugiej opcji.
Od wydarzeń opisanych w „Kłamstwach Locke’a Lamory” minęły dwa lata. Niecni Dżentelmeni szykują kolejny wielki skok: tym razem mają zamiar obrabować właściciela największego domu gry w Tal Verrar. Zabierają się za to po swojemu, stosując liczne fortele, przyjmując fałszywe tożsamości i tworząc grę pozorów. Gdy kulminacja wielomiesięcznych przygotowań jest bliska, nagle wszystko się komplikuje. Za sprawą pragnących zemsty więzimagów zostają wplątani w polityczne rozgrywki w mieście, na ich życie czyhają zamachowcy. Nie mając wyboru, godzą się na wypełnienie misji wśród piratów. Jednakże nawet w sytuacji, wydawałoby się, beznadziejnej szykują się do odpłacenia pięknym za nadobne wrażym siłom.
Początek książki to klimaty dobrze znane z pierwszego tomu cyklu. Gmatwanina intryg wciąga czytelnika, który stara się ją przeniknąć i zgadnąć, dokąd prowadzą pokrętne ścieżki umysłu Locke’a Lamory. Lynch jednak całkiem udanie tworzy zasłonę dymną i nawet jeśli się coś podejrzewa, to ciężko trafić, co dokładnie bohaterowie zamierzają. Mnie przynajmniej końcówka – utrzymana w podobnej konwencji jak początek – w dużej mierze zaskoczyła. I nie tylko mnie, jeśli wziąć pod uwagę postaci z kart książki…
Chwaląc, napisałem o początku, wspomniałem o zakończeniu, ale pominąłem środek powieści. Nie bez przyczyny, stanowi on bowiem najsłabszą część całości. Choć mam słabość do powieści dziejących się na morzu (a może właśnie dlatego), to akurat Lynchowi wprowadzenie wątków marynistycznych nie posłużyło. Są napisane sprawnie, czasem wręcz błyskotliwie, ale sprowadzają się do pływania w tą i z powrotem, bitew morskich czy po prostu życia na statku przemierzającego puste morze 1). Owszem, na tym polegają powieści marynistyczne, ale przynajmniej dla mnie drugi tom „Niecnych dżentelmenów” nie aspiruje do bycia takową. Odejście od knowań i spisków na rzecz klasycznego modelu fabularnego 2) w dużej mierze uprościło książkę. Zbliżyło ją do innych powieści fantasy, przez co przestała się wyróżniać. Uderza w tony znane czytelnikowi z wielu innych pozycji. Zdaję sobie jednak sprawę, iż dla innych takie rozwiązanie może być zaletą.
Niedostatek fabularny rekompensuje kreacja postaci. Zdani tylko na siebie, Jean i – szczególnie – Locke, są przybici tragicznymi wydarzeniami opisanymi w „Kłamstwach Locke’a Lamory”. Ich przyjaźń rozkwita, wkracza na coraz wyższe poziomy. Każdy z nich gotów jest oddać życie za drugiego. Lynch poświęca wiele miejsca na przedstawienie wzajemnych relacji duetu przyjaciół. Takie rozwiązanie szczególnie dobrze posłużyło Jeanowi – wyszedł z cienia przyjaciela, stał się równorzędnym partnerem. Nie jest już zdominowany przez genialnego partnera; wręcz przeciwnie, w momentach kryzysowych bierze ster w swoje ręce.
Humor pozostał silną stroną Lyncha. Niektóre teksty powodują gromkie i długotrwałe wybuchy śmiechu i znów pojawia się wielka ochota zastosować cięte odpowiedzi w praktyce. Jednakże charakter żartu nieco się zmienił. Pod wpływem wydarzeń Locke i Jean nie są już tak radośni i beztroscy. Podobną ewolucję przeszedł humor: stał się bardziej cyniczny, czarny. Czasem jest to śmiech przez łzy. Bohaterowie – a przez to i czytelnik – cały czas nie mogą zapomnieć o przeszłości, jej wpływ widać na każdym kroku.
„Na szkarłatnych morzach” jest słabsze niż pierwszy tom cyklu, ale niewiele. Czytelnik wie, czego się może po książkach Lyncha spodziewać. Nie wszystkie nowe elementy zadziałały też tak jak powinny, ale z drugiej strony cieszy fakt, iż Lynch nie ogranicza się do wypróbowanych chwytów, lecz eksperymentuje. Lektura książki daje sporo radości i nie żal ani chwili spędzonej przy niej. Jest napięcie, jest zaskoczenie. Są chwile szczęścia i chwile smutku. W fabule co prawda nie odnajdzie się już takiego napięcia jak w przypadku „Kłamstw Locke’a Lamory”, nie ma też tak zaskakujących i licznych zwrotów akcji, lecz przewracając w błyskawicznym tempie kolejne strony, nie zauważa się tego. Refleksja przychodzi później, gdy Locke i Jean odpływają w dal, ku kolejnym przygodom. I jednak, mimo pewnych niedociągnięć, chciałoby się jak najszybciej udać ich śladem.
1) Osoby alergicznie reagujące na słownictwo morskie uspokajam. Locke i Jean (a także sam autor) są laikami w tej dziedzinie, więc nazewnictwo zostało ograniczone do niezbędnego minimum. Czytelnik nie powinien mieć problemów ze zrozumieniem terminologii.
2) Przygody na morzu Locke’a i Jeana to przede wszystkim podróżowanie od punktu do punktu, przerywane różnymi przygodami i wypełnianiem zadań po dotarciu do celu. Gdyby zamienić morze na ląd, a statek na konie, to jak żywo staje przed oczami (za) dobrze znany model drużyny i wyprawy.
Autor: Tymoteusz "Shadowmage" Wronka
Dodano: 2008-03-31 17:29:02
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
Jakub Cieślak - 09:03 01-04-2008
Ja jestem w trakcie nawiązywania romansu z tą książką. Jak dotąd jestem zauroczony i onieśmielony. Zobaczymy, czy to uczucie podniecenia dotrzyma do końca... Podzielę się swoją opinią oczywiście po konsumpcji.
Nie uważasz, że Scott uwielbia przesadzać w opisach? Na przykład podam wstępny opis domu gry, gdzie wszystko jest perfekcyjnie opracowane, niezwykle trudne od obejścia, czy też nie do zdobycia (ale Locke i Jean wchodzą tam jak po swoje ). Nie mówiąc już o tym, że co piętro to wszystko jest dwa razy lepsze, droższe, piękniejsze i doskonalsze, choć już piętro niżej status cudowności już niemal niebiański!
MadMill - 09:56 01-04-2008
Locke wszędzie wchodzi jak po swoje! Niecni Dżentelmeni to najwięksi aroganci! ;P
Co do opisu domu... Stephenson w ŻS też tak opisywał jeden dom... tylko, że tam co piętro to większy syf był. ;P
Yans - 11:38 01-04-2008
Skoro Shadow nie marudzi za bardzo, to oznacza, że II tom jest także miodzio i w piątek to mój piorytet nr 1 - zanabyć "Na szkarłatnych morzach" !!!
toudi 21 - 06:38 15-04-2008
Książka warta przeczytania. Poziom jak w pierwszej części więc raczej zawodu nie będzie.
|
|
|
Artykuły
Plaża skamielin
Zimny odczyt
Wywiad z Anthonym Ryanem
Pasje mojej miłości
Ekshumacja aniołka
Recenzje
McDonald, Ian - "Hopelandia"
antologia - "PoznAI przyszłość"
Chambers, Becky - dylogia "Mnich i robot"
Pohl, Frederik - "Gateway. Za błękitnym horyzontem zdarzeń"
Esslemont, Ian Cameron - "Powrót Karmazynowej Gwardii"
Sanderson, Brandon - "Słoneczny mąż"
Swan, Richard - "Sprawiedliwość królów"
Iglesias, Gabino - "Diabeł zabierze was do domu"
Fragmenty
McCammon, Robert - "Łabędzi śpiew"
Vaughn, S.K. - "Astronautka"
Howey, Hugh - "Pył"
Simmons, Dan - "Lato nocy"
McCammon, Robert - "Pan Slaughter"
Spinrad, Norman - "Żelazny sen"
Wyndham, John - "Poczwarki"
Holdstock, Robert - "Lavondyss"
|