Najnowsza książka Eugeniusza Dębskiego ma korzenie, jak sam napisał w „Podziękowaniu” zamieszczonym na jej początku, w opowiadaniach „Kumaryn” i „Anioły ujemne” ze zbioru „Szklany szpon”.
Głównym bohaterem jest Coleen, który wraz ze swoim przyjacielem, smokiem Barrghe'arrenem zostają, w wyniku pewnego dziwnego magicznego splotu okoliczności, przeniesieni do fantastycznej krainy rządzonej przez króla Dalwiena Miłomastnego. Tam zaś Coleen, pod imieniem Chainekken, służy jako nadworny mag. Barrghe'arren zaś ma postać magicznego miecza.
Pewnego dnia na dwór Dalwiena przybywa jeden z jego wasali, Sammarhard Gaicenny, Livoil Białozęby. Prosi on o pomoc w rozprawieniu się z tajemniczą mocą, która według niego „bruździ w okolicy”. Król oddaje mu na pewien czas swego maga, który wraz ze swym mieczem udaje się w podróż do nadmorskiej prowincji w celu rozwiązania zagadki i zaprowadzenia porządku.
Już podczas drogi bohaterowie mają do czynienia z niezwykłymi zdarzeniami. Wzmagają one ich ciekawość odnośnie tajemniczej mocy; rośnie też niepokój Livoila, co do stanu władanych przez niego ziem. W samej Gaicennie również nie brak nadzwyczajnych zjawisk. Nie wszystkie jednak są związane z tajemniczą siłą…
Na miejscu Chainneken poznaje tamtejszą magianę Marsai'pilę, która wzbudza w nim wielkie zainteresowanie, oraz pozostałych magów miejscowości: Byst-Yare'a i Gruwa. Wiele pomocy udziela mu także Faigir, lokalny latopis, czyli kronikarz. Wprost przeciwnie do Weresty, kapłana wyimaginowanej bogini Gatsisz.
Książkę czyta się szybko. Lektura jest dość przyjemna, a fabuła zawiera kilka ciekawych elementów. Z pewnością są nimi lokalne atrakcje Gaicenny oraz organizacja życia zamieszkujących ją ludzi. Ciekawie też prezentują się, wplecione co jakiś czas w tekst, listy Livoila na dwór króla, w których opisuje postęp prac Chainekkena.
Jak wskazuje imię głównego bohatera, w „Niegrzesznym magu” mamy do czynienia ze stereotypowym przeniesieniem postaci z jednego świata do innego. Skutkiem tego wywiązuje się parę zabawnych sytuacji, a i niektóre, znane z naszej rzeczywistości określenia, zostają przechwycone przez autochtonów.
Książka obfituje w wiele lekkich, czasem zabawnych motywów. Nawiązują one często do naszych realiów, choć nie zawsze są to odniesienia udane. Przykładowo, imię Coleena, pod którym jest znany w fantastycznym świecie. Osobiście wolę bardziej subtelne nawiązania do czasów nam współczesnych niż trącące kryptoreklamą nazewnictwo. Może autorowi wydawało się to dość oryginalne i zabawne, ale moim zdaniem nie zdało egzaminu.
Niemniej jednak cała powieść dostarcza z pewnością miłej rozrywki. Czytamy o rozwoju relacji między Chainekkenem i Marsai'pilą, codziennym życiu mieszkańców portowego grodu i w efekcie otrzymujemy stosunkowo ciekawą historię.
Jej zakończenie zaś może być, dla niektórych, niespodzianką. Nie tylko ze względu na fakt, że pod pewnym, istotnym, względem jest otwarte, ale także dlatego, że wyraźnie różni się tonem od wcześniejszych, napisanych lżej, części powieści.
Ocena: 7/10
Autor:
Galvar
Dodano: 2008-03-02 20:55:41