NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Jordan, Robert; Sanderson , Brandon - "Pomruki burzy"

Moorcock, Michael - "Elryk z Melniboné"

Ukazały się

Esslemont, Ian Cameron - "Kamienny wojownik"


 Kagawa, Julie - "Dusza miecza"

 Pupin, Andrzej - "Szepty ciemności"

 Ferek, Michał - "Pakt milczenia"

 Markowski, Adrian - "Słomianie"

 Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"

 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

Linki

Mun, Alisa - "Lalka"
Wydawnictwo: słowo/obraz terytoria
Tłumaczenie: Aldona Judina
Data wydania: Październik 2007
ISBN: 978-83-7453-762-9
Oprawa: miękka (dwie wersje okładki)
Format: 123 × 195
Liczba stron: 304
Cena: 29 zł



Mun, Alisa - "Lalka" #2

Pierwsza zdrada

Już od dwóch tygodni Maksim starał się być szlachetny, szczodry i przyzwoity. Oczywiście w stosunku do Lindy, a nie w stosunku do całej abstrakcyjnej ludzkości. Niemniej jednak poczuł się zaniepokojony. Było nad czym się zamyślić i poniżyć się do podejrzliwości, gdyż Linda poprosiła go o harleya.
Nie, Maksim nie obawiał się, że Linda nie poradzi sobie z prowadzeniem. O jej fenomenalnych możliwościach przekonał się całkowicie podczas testowania. Jej „komputer pokładowy” znajdzie prawidłowy schemat działania w każdej najtrudniejszej sytuacji. Maksim bał się tego, że pewnego pięknego dnia Linda wyjedzie za bramę i zniknie na zawsze. I będzie to równoznaczne z jej śmiercią. Czyli zaginięciem bez wieści. A więc płakać można, ale postawić świeczki za spokój duszy nie wolno. Tak, nawet już do tego doszedł! Gdyby Maksima zapytano, jakiego wyznania jest Linda, to bez wahania by odpowiedział, że jest prawosławna. Nie biorąc wcale pod uwagę tego, że składali ją skończeni protestanci, może nawet baptyści.
I on, płonąc ze wstydu, napisał do korporacji Soft Women list o takiej treści: „Nabyty przeze mnie u Państwa model LKW-21/15 o imieniu Linda chce, aby kupić jej motor harley. Obawiam się jednak, że na tym motorze odjedzie ode mnie na zawsze. Proszę mi odpowiedzieć, na ile bezpodstawne są moje obawy”.
Pracownicy firmy bardzo się zdziwili tak niedorzecznym fantazjom klienta, który ma zamiar wsadzić na motor lalkę przeznaczoną do uprawiania seksu i prac domowych. Odpowiedzieli jednak tak sprytnie, że nawet schizofrenik nie dopatrzyłby się pomiędzy wierszami ani cienia drwiny: „Prawdopodobieństwo tego, że model LKW-21/15 o imieniu Linda zostawi swojego właściciela, wynosi 0,00001 %. Czyli o wiele mniej niż prawdopodobieństwo wybuchu wojny nuklearnej”.
I Maksim się zdecydował!
Linda, płonąc ze szczęścia, wciągnęła czarne skórzane spodnie oraz napawającą grozą czarną skórzaną kurtkę, obficie i chaotycznie naszpikowaną ćwiekami. Nogi wsunęła w czarne skórzane buty na kuloodpornej podeszwie, na głowę nałożyła czarny błyszczący hełm.
– I jak?! – zapytała, dumnie przechadzając się przed Maksimem niby wysłanka z futurystycznej antyutopii czy jakiejś absolutnie doskonałej pozaziemskiej cywilizacji.
– Odlot totalny! – starał się udawać żywiołowość i radość zaniepokojony Maksim.
– Otóż to! Ty, Maksik, miałeś szczęście co do kobiety. I w łóżku jestem the best, i za kierownicą odjazdowa!
– A czy ty umiesz w ogóle prowadzić? – spróbował choć trochę ostudzić jej zapał.
Tego idiotycznego pytania nawet nie zaszczyciła odpowiedzią.
Podeszła do swojego potwora lśniącego niklem i lakierem. Wsiadła i posłała Maksimowi długi pocałunek, od którego wszystko mu w środku zamarło. Odpaliła. Trzy razy przygazowała na jałowym biegu, a biedne łabędzie w stawie w panice poderwały się do lotu, zapominając o podciętych skrzydłach. I wciskając sprzęgło, płynnie pomknęła po alejce wyłożonej mozaiką brukową. Po czym zniknęła z pola widzenia gdzieś za drzewami.
Z wycia silnika, które dochodziło z oddalonych alejek, było słychać, że prędkość nieustannie wzrasta.
Linda parę razy przemknęła koło Maksima. Na trzecim okrążeniu, przy jakichś stu dwudziestu kilometrach na liczniku, wyciągnęła sprytnie z jego kieszeni papierosy i zapalniczkę, po czym wjechała po poręczy schodów wejścia frontowego, jednocześnie zapalając papierosa.
Zgodnie z obietnicą, tego wieczoru Maksim otrzymał porcję tak gorącego seksu, że poczuł się nie tylko królem, lecz władcą całego świata.

Pewnego dnia Linda zobaczyła na drodze Siergieja, przyjaciela Maksima, który pędził w przeciwnym kierunku z prędkością stu pięćdziesięciu kilometrów na godzinę. I choć miała do niego dość nieprzyjazny stosunek, nie wiadomo czemu zahamowała, zawróciła i dogoniła go. Możliwe, że przyczyną tego dziwnego zachowania było to, że Linda w ciągu ułamku sekundy zauważyła w twarzy Siergieja coś nowego, i ta dotąd nieznana cecha ją nawet urzekła. Sklasyfikowała ją jako „mądra dobroć”, albo coś w tym rodzaju.
Linda dogoniła toyotę Siergieja, zapukała w dach i gestem dała znać, by otworzył szybę. Siergiej, rozumiejąc, że ma do czynienia z szalonym bajkerem, trochę się przestraszył, co jest zupełnie zrozumiałe w takiej sytuacji, i Linda musiała zdjąć kask, by na widok ładnej dziewczęcej buźki, w duszy Siergieja, czy w czym tam jeszcze, wezbrały uczucia samca, który w pobliżu niezłej laski zapomina o ostrożności.
– Cześć, Sieriożeńka! – krzyknęła Linda.
– Jakoś sobie nie przypominam – przyznał szczerze. Ale od razu ugryzł się w język, gdyż szczerość i uczciwość jest strategią absolutnie do niczego, jeśli chodzi o nawiązywanie znajomości, z której może wyniknąć szybki seks, a może nawet długotrwałe stosunki miłosne. I zaczął zgadywać: Elwira, Nastia, Katia, Izolda Nikonorowa, Jeniffer Lopez…
Linda kokieteryjnie się śmiała (gdzieś czytała, że w takich sytuacjach trzeba kokieteryjnie się śmiać) i kręciła głową.
– Tak, złociutki, pamięć masz zupełnie do niczego – powiedziała z udawanym oburzeniem. – Półtora roku temu przysięgałeś dozgonną miłość, złote góry, a nawet chciałeś się ożenić. A jak dzieciaczek, mały chłopczyk się urodził, to od razu czmychnąłeś. Nawet imienia mojego nie pamiętasz, a już o alimentach nie wspomnę, śmiechu warte!
– Przecież zabezpieczaliśmy się, najdroższa! – odparował zupełnie prościutkie zagranie Siergiej. Pojedynek się rozpoczął.
I wtedy wymierzyła tak druzgocący cios, że Siergiej z zaskoczenia omal nie wyleciał na przeciwny pas.
– Jestem Linda, elektroniczna przyjaciółka twojego kolegi Maksima.
– Przecież ona była zupełnie inna! – ze zdziwieniem wykrzyknął Siergiej. – Trochę starsza, trochę bardziej dystyngowana, mam na myśli szersze biodra i takie tam inne. I głos zupełnie inny…
– Była, ale się skończyła. Przeprogramował mnie. I teraz jestem właśnie taka… Podobam się?
– Nie to słowo! Jesteś teraz zupełnie odlotowa! Najwyższa klasa… Ale co tu robisz? Uciekłaś czy co?
– Czemu od razu uciekłaś? – udała zdziwienie Linda. – Mój szczodry właściciel – niech Allach wydłuży dni jego i pomnoży jego niezliczone skarby! – pozwala mi nieraz jeździć tym rydwanem, aby jego niewolnica trenowała muskuły i dobre oko. Cechy te są mi niezbędne, by odpierać ataki niewiernych, knujących zdradziecki napad… A ty dokąd się wybierasz, a propos?
– Też postanowiłem sobie pojeździć – skłamał Siergiej, który jechał do Maksima. – Może pojeździmy razem? – głośno przełknął ślinę i wbił w Lindę badawcze spojrzenie.
– Czemu nie – roześmiała się Linda, doskonale rozumiejąc, co ma na myśli Siergiej. Ta zabawa o przewidzianym końcu zaczynała jej się podobać. A czemu właściwie nie? Siergiej zaczął wzbudzać jej zainteresowanie – jako mężczyzna. Przecież dla niej, dla dziewczyny, która dąży do całkowitej niezależności, to ciekawe spróbować, jak to jest z innym mężczyzną!
– Może do tamtego lasku? – postanowił postawić kropkę nad „i” Siergiej. Gdyż w wypadku jakiegoś nieporozumienia można nawet w twarz dostać.
– Można i do lasku – drapieżnie uśmiechnęła się Linda. – Kto szybciej, co?
– To naprzód! – krzyknął Siergiej i skręcił w leśną drogę.
Ale Linda była już o trzy długości przed nim. Mimo wszelkich starań Siergieja odległość szybko się zwiększała.
„A może uprowadzi mnie i zabije?! – przemknęła Siergiejowi szalona myśl. – Diabli ją tam wiedzą, tę sztuczną inteligencję”.
Jego napęd seksualny pracował już jednak na pełnych obrotach. I wycofywać się nie miał zamiaru.

Kiedy Siergiej podjechał na skraj lasu, Linda już wyłączyła silnik i w sposób bardzo prowokujący ssała źdźbło trawy.
– Ale jesteś cienki, przegrałeś życzenie. Teraz spełniaj!
– Co rozkażesz, moja królowo?!
– Rozbierz mnie – powiedziała i wskoczyła na przednie siedzenie samochodu Siergieja.
Siergiej natychmiast zabrał się do roboty. Powoli, delektując się, rozpiął zamek błyskawiczny jej kurtki. I zaczął pieścić piersi, mówiąc: „Jesteś moim skarbem, jesteś moją upragnioną… Jesteś taka rozkoszna… Zaraz oszaleję… Jakże ja cię pragnę…”
Linda zaczęła się podniecać i słodko pojękiwać, już nie za podszeptem tej wściekłej suki, która w niej mieszka, tylko sama z siebie. Nagle tego bardzo zapragnęła. Zapragnęła zupełnie niekontrolowanie.
Wbudowana w nią gadzina próbowała przeszkodzić jej z całych sił. Już wrzeszczała jej do ucha: „Przestań natychmiast! Nie powinnaś tego robić! Jest twoim wrogiem! Zaraz cię zabije! Nie pozwolę ci tego zrobić!” Linda wyzywała ją najohydniejszymi słowami, jakie znała, sprzeciwiała się tak, że centralny procesor zaczął się przegrzewać, a nawet się pojawił ledwie wyczuwalny swąd. Ale ani ona, ani Siergiej tego nie czuli, gdyż oboje szaleńczo pędzili w kierunku nieziemskiego odlotu.
Wreszcie Siergiej zerwał z niej resztki ubrania, a ona wiła się całym swym pełnym pragnienia ciałem, w oczekiwaniu…
Wszedł w nią! Gorący i twardy!
I w tej chwili w środku Lindy coś się stało, coś takiego, co nie powinno było się stać w żadnych okolicznościach. Lindą trzęsły i targały dwa antagonistyczne programy, przez co odczuwała jednocześnie potworny ból i absolutnie nieziemską przyjemność. Nagle znieruchomiała, jej twarz była wykrzywiona w strasznym grymasie. I tylko ręce nadal się poruszały, już nie pieszcząc Siergieja, tylko go łaskocząc. Coraz szybciej i szybciej.
Przestraszył się.
– Co robisz? – wyszeptał.
Linda milczała.
Spróbował się uwolnić, lecz Linda trzymała go z siłą imadła. I coraz szybciej i szybciej łaskotała. Próbował się bronić, lecz jego ciosy były dla lalki nie bardziej odczuwalne niż ukąszenia komara.
Zaczął się śmiać. Potem rechotać – dziko, aż się zanosił od śmiechu. I wyglądało to nie mniej przerażająco, niż wykrzywiona grymasem twarz Lindy.
– O, oooch, Pu-pu-u-uść, pu-u-u-uść że mnie-e-e, o, oooo!
Twarz Siergieja zrobiła się pąsowa od napływającej do niej krwi. Błagał, by Linda skończyła tę torturę, by się zatrzymała, ale nie miało to najmniejszego sensu, gdyż lalka nie panowała nad sobą, nie rozumiała, co się dzieje i czym to wszystko może się zakończyć.
– O, oooch, Pu-pu-u-uść, pu-u-u-uść że mnie-e-e, o, oooo!
Siergiej był już u kresu sił. Im głośniej się śmiał, tym straszniejszy wyraz miała jego twarz – jakby w połowie nieobecna już tu, na tym świecie. Jak gdyby jego spojrzenie przeniknęło na drugą stronę nieprzeniknionej ściany, i obserwowało tam, na tamtej stronie coś potwornego. Siergiej wzdrygnął się na całym ciele i znieruchomiał.
Linda się zatrzymała.
Z ich twarzy jednocześnie zniknął wyraz napięcia. Linda znów stała się oszałamiającą brunetką, Siergiej zaś ukojonym w spokoju trupem, który zakończył wszystkie swoje ziemskie sprawy. Teraz nie musiał już się o siebie martwić. Teraz to inni wszystko zrobią za niego. Linda zbadała puls, dotykając palcami tętnicy szyjnej. Choć wszystko było i tak jasne. Zaczęła powoli się ubierać, odtwarzając w pamięci wszystko, co się stało. I przyznała się samej sobie, że to było przyjemne. Bardzo przyjemne. O wiele bardziej przyjemne niż seks.
Ubrała się, krytycznie obejrzała się w lusterku, zamknęła Siergiejowi powieki i z czułością przeciągnęła palcami po twarzy, która nie była już pąsowa. Poklepała go dłonią po policzku i powiedziała figlarnie: „Było mi z tobą tak dobrze, mój miły bobasku!”
Potem wskoczyła na motor, włączyła silnik i pojechała do domu, gdzie czekał na nią kochający Maksim.


Dodano: 2007-09-25 13:42:15
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS